Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Emma McLaughlin, Nicola Kraus - Niania w Nowym Jorku

Dzisiaj mam taki dzień jak ta baba, co przyszła do lekarza, bo ją wszystko wkurza. Mam wrażenie, że to jednak nie pogoda[1], a przeczytana wczoraj książka. A nawet nie książka jako taka, bo czytało się ją nader, a bohaterka, którą miałam ochotę kopać w tyłek co drugą stronę.

Nan, studentka pedagogiki, opiekuje się dziećmi w celu utrzymania na studiach, a w przyszłości chce pracować z trudną młodzieżą. Trafia do pani X, która za niewielkie pieniądze dostaje nianię w ponad trzykrotnie przekroczonej liczbie godzin w stosunku do umowy, dyspozycyjną 24h/dobę, służącą do załatwiania spraw dowolnych (od zakupów, po kontakty towarzyskie, na prowadzeniu zdalnych kłótni z mężem kończąc) i oczywiście dziewczynkę do bicia. Nan jest odpowiedzialna za to, że 4-letni Grayer nie dostał się do elitarnej szkoły, że mąż nie wraca z pracy, że pani domu ma zły humor, że nie zajmuje się dzieckiem na tyle, żeby nie chciało absorbować swoją nużącą osobą matki i ojca, jak również, że nie poświęca 100% swojego czasu na pracę. Niania każdego dnia grzebie jakąś nadzieję - na premię (mimo że inni dostają), na wolne, na terminowość, zrozumienie, próbę dialogu czy poszanowania jej godności (ba, nie protestuje nawet, jak zostaje wtłoczona w kostium teletubisia, wysmarowana farbą i zabrana na spotkanie z okazji Halloween w firmie pana X, który nawet nie wie, kto opiekuje się jego synem). Mimo przez prawie rok brnie w coraz bardziej chory układ, nie zrażając się kolejnymi kopniakami od pracodawców, którzy wciągają ją w swoje problemy poza i małżeńskie, nie potrafiąc asertywnie wyartykułować czegokolwiek, nawet prośby o przestrzeganie ustalonych zasad, a jedynie zapijając problemy w okolicznym barze, siorbiąc w mankiet znajomym i rodzinie (która - choć sympatyczna - w sytuacji podbramkowej traktuje ją dość olewczo). Każda kolejna sytuacja, kiedy Nan zwiesza głowę i wykonuje kolejne idiotyczne polecenie pracodawczyni, wzbudza we mnie przeraźliwą irytację. Nie jestem jakoś specjalnie wyrywna do rejtanowych akcji z rozdzieraniem koszuli, rozkładaniem się pod drzwiami w modelu "po moim trupie" czy ostentacyjnego zamykania drzwi z drugiej strony, ale Bogini obdarzyła mnie pewną elokwencją i silnym poczuciem nie pozostawiania spraw w postaci dla mnie niekorzystnej. Fakt, ciężko sobie radzę z zatykającą bezczelnością, kłamstwem, przekręcaniem i nadużywaniem ludzkiej przyzwoitości z kamienną twarzą, ale upokarzająca praca za miskę ryżu ma swoje granice.

Kolejnym nadużyciem, wszędzie - bo i w recenzjach, na okładce i przy ekranizacji (bo, a jakże, książka dorobiła się ekranizacji[2]) - stoi, że to świetna komedia. Chyba życie wyprało mnie z poczucia humoru, ale nijak nie czuję elementów komediowych w tym, że nowojorscy karierowicze nie interesują się swoim dzieckiem i traktują służbę domową jako niższą formę bydła.

[1] W międzyczasie wyszło, że dziś była i burza magnetyczna, i zaćmienie słońca. No czemu mnie to nie dziwi?

[2] Jak raz mam wrażenie, że Scarlett Johansson doskonale sprawdziła się w roli niedojdy, którą można pomiatać jak się chce. Tyle że jakoś nie chce mi się sprawdzać, zwłaszcza że - tak - film określany jest jako komedia. Chyba że chcę?

#32

Napisane przez Zuzanka w dniu środa lipca 22, 2009

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2009, beletrystyka, panie - Komentarzy: 9

« Nie rośnie mi - Fachowcy aka dialogi »

Komentarze

Felinity

Czytałam, a wcześniej częściowo słuchałam, jak Brodzik czytała to w Trójce.
Film sobie darowałam, za dużo "szczęścia" jak na mnie jedną.

KAnusia

Tak samo "Diabeł ubiera się u Prady" - miało być lekką, zabawną książeczką, a mnie wpędzało w stany depresyjne...

Natomiast o "Niani w Nowym Jorku" słyszałam, że jest bardzo cienkim filmem. Nad książką się zastanawiałam, ale jeśli mam się po niej tak samo dołować, jak po "Diable", to serdecznie podziękuję.

Zuzanka

No radosna to ona nie jest. Ale czytało się przyzwoicie, co najmniej.

havvah

Film przypadkiem widziałam - kaszan z "happy endem" i "morałem" (nie wiem, jak w książce, ale w filmie Nan została zwolniona, co ją uszczęśliwiło, a pani X się rozwiodła, bo pan X ją zdradzał, i odkryła uroki macierzyństwa).

Zuzanka

W książce Nan została zwolniona i oszukana na 3/4 pieniędzy za ostatnie tygodnie, co ją załamało, poszła do mieszkania X-ów i nagrała im na wideo (bo wprowadzili nadzór nad nią bez jej wiedzy), żeby się zajęli dzieckiem, a o X-ach nic, poza tym, że pani X prawdopodobnie zmyśliła drugą ciążę.

stone

Scarlett lubię, ale "Niania w Nowym Yorku" to zdecydowanie nie jest dobry film.

Theli

Miałam to samo wrażenie - nijak nie mogłam się dopatrzeć w książce komedii. Film ,,taki se'', może nieco lżejszy, ale też do komedii daleko. Scarlett znalazła się tam chyba przypadkiem.

oshin

Film nie jest tak drastyczny IMO jak książka, za to nudny ;). W sumie porównywalne z Diabłem, który to film też nie jest tak drastyczny i też IMO nudny. Zaiste mnie również ani jedna ani druga pozycja nie wprawiły w nastrój komediowy.

Zuzanka

Ja z Diabłem miałam ten problem, że poza tym, że nudny, to mahna mahna, question is who cares.

Skomentuj