Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Nie rośnie mi

Nie mam ręki. Zasuszam, jak wymagają wody. Zalewam, jak wody nie wymagają. Niewyrośnięte cebulki "Queen of the Night" ewaporowały z ziemi, zostawiając jakieś nędzne spleśniawco-zgniłki. Co roku jesienią zasuszam kolejną porcję lawendy, paprotek czy innych przedstawicieli doniczkowej flory za niewielkie pieniądze. Cały czas mam jednak silne przekonanie, że do leniwego życia trzeba mieć miejsce, gdzie o poranku można wyjść bosą stopą (i wliźć w wiadomo co, po czym wydać okrzyk "o żesz..."), zerwać świeże naręcze kwiatów do wazonu, koszyczek okolicznościowych owoców, po czym siąść z książką na fotelu, ze stopami w trawie i nie mieć nic więcej do zrobienia tego dnia. Oczywiście, do takiego ogrodu trzeba kogoś, kto będzie się nim zajmował, bo ja - jak wspomniałam - zasuszę, przeleję i zachwaszczę. Dlatego lubię cudze ogrody. Zwłaszcza jak mi pasują do spódnicy.

GALERIA ZDJĘĆ.

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek lipca 20, 2009

Link permanentny - Kategorie: Listy spod róży, Fotografia+ - Tag: trzcianka - Skomentuj

« Daria Doncowa - Zjawa w adidasach - Emma McLaughlin, Nicola Kraus - Niania w Nowym Jorku »

Skomentuj