Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Bueno, bueno

Brak notek jest sponsorowany przez CitiBank Handlowy, szlag by go trafił*. Buenos fajne. Ciepło, bardzo nawet. Różnica czasowa 3h, a nie 4 (albowiem wyszło, że od roku wprowadzili zmianę czasu między styczniem a marcem). Zaszłością historyczną jest, że peso są oznaczane wszędzie znaczkiem dolara, mimo że kurs dolara wynosi 3 peso z ogonem. Metro kosztuje 1,1 peso (~1,1 zł) za dowolną trasę z dowolną liczbą przesiadek. Port malowniczy. Ogród botaniczny powinien nazywać się ogrodem felinologicznym , a w ogrodzie zoologicznym są rzeczywiście białe lwy (i nie tylko). Jedzenie boskie, acz niezbyt tanie. To, że na www napisali, że w hotelu jest free wifi, niekoniecznie jest prawdą. Śniadania w cenie są prawdą. Amerykański sposób ścielenia łóżka średni i upierdliwy w obsłudze (kilka warstw koców i prześcieradeł bez kołdry właściwej. Listy podobno nie dochodzą, bo poczta zawodna. Jutro chcę jechać do Boca, ale tam metro nie dochodzi i trochę jestem w kropce (ciut za daleko na spacer, zwłaszcza że mam już bąble na stopach. I jak mi przejdzie irytacja, to napiszę, czemu szlag mógłby trafić CitiBank Handlowy. Ale nie wcześniej.

GALERIA ZDJĘĆ: Ogród botaniczny, Ogród zoologiczny, Retiro i Puerto Madero.

* EDIT [2016]: Czemu Citi zepsuło mi pobyt? Po zapłaceniu za taksówkę z lotniska do hotelu włączył się podobno w Citi alarm, że ukradziono mi kartę. Z numer zastrzeżonego zadzwonił do mnie ktoś, kiedy przechodziłam przez środek Avenida 9 de Julio (najszersza w mieście), nie zdążyłam odebrać i od tego momentu moja karta kredytowa przestała działać. Po wypłacie z bankomatu gotówki zablokowano mi również kartę bankomatową i - uwaga - dostęp internetowy do konta (do którego wówczas logowanie odbywało się numerem karty bankomatowej). 200 zł później za rozmowy telefoniczne okazało się, że odblokować cokolwiek mogę po osobistym stawieniu się w jakimkolwiek oddziale banku w Polsce (oraz że - co mnie już doprowadziło do ataku śmiechu - powinnam była w banku powiedzieć, że planuję egzotyczny wojaż, to by do tego nie doszło). Czy na koncie miałam zaliczkę w celu zapłacenia za hotel za siebie i towarzyszkę podróży? Ależ. Nie, nie jestem już klientką Citi.

Napisane przez Zuzanka w dniu środa stycznia 28, 2009

Link permanentny - Tagi: buenos-aires, zoo, argentyna, ogrod-zoologiczny, ogrod-botaniczny - Kategorie: Listy spod róży, Fotografia+ - Komentarzy: 6

« Poznań - Monachium - Rzym - Buenos - Dzisiaj zużyłam 4 plastry »

Komentarze

Rafał

Normalnie jakiś spisek z tym ogrodem feli…Jakby Twoje koty zleciły argentyńskim powitanie ;-).A o CitiHinduskim to mam takie zdanie jak komisarz Gondor o „Przekroju”

Zuzanka

Rafał, oj, zdecydowanie. Taka jestem twarda.

autumn

w ogrodzie botanicznymm spodziewałabym się raczej ptaków, a nie kotów ;-) jak zwykle piekne zdjęcia zachęcające do podróży

Zuzanka

Ptaki też były, bo koty przeraźliwie leniwe i najedzone. Owady łapały. W każdym razie koty bardzo pasują do sadzawek, drzew, krzaków i kwiatów. I strasznie miłe było to, że kontrastowo było dużo starszych ludzi, którzy z kotami rozmawiali (do mnie też mówili, ale ja nie hablam, więc ograniczam się do uśmiechania i mówienia „inglese, no comprende, bueno gato”) i rodziców z dziećmi, które dostawały napadów szczęścia na widok zmasowanego widoku kotów.

Rafał

Przyznaj się, miałaś jak te dzieci ;-)Jakiś mały napad się przytrafił co?

Zuzanka

Zeby jeden. Wzruszylam sie. I glaskalam.ç

Skomentuj