Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Always on the run

Najpierw była fontanna pod Teatrem Wielkim. Przechodziłam obok i zawsze chciałam usiąść w słońcu, ale ostatecznie wolałam dojść do laboratorium PCSS-ów ulicę obok. Teraz na dziedzińcu Starego Browaru stoją (a może stały?) leżaki. Mijam je, rzucając tęskne spojrzenia. Bo nie usiądę. Chyba oduczyłam się zatrzymywać. Od lat biegnę skądś dokądś, żeby się nie spóźnić, żeby być dłużej na miejscu, żeby już dotrzeć. Muszę mieć powód, żeby. Straciłam umiejętność nic-nie-robienia. A może boję się zostać sama z myślami? Bez pogrążania się w książce? Bez zaglądania w Internet? Bez zapadania w pospieszną drzemkę? Tylko ja i to, co w mojej głowie. I słońce.

Dzień 3.

Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek września 22, 2011

Link permanentny - Kategoria: Moje miasto - Komentarzy: 2

« Kokka i kiki, dzień 2 - Wielkopolska w weekend - Trzcianka »

Komentarze

zofia

leżaki jeszcze stoją :)

Zuzanka

Następny wolny czas mam w przyszłą środę. Może?

Skomentuj