Więcej o
Słucham (literatury)
Wspominkowa opowieść o tym, jak Michał Rusinek przez kilkanaście lat sekretarzował pani Wisławie - od otrzymania przez nią Nagrody Nobla aż do śmierci jej (a nawet i dłużej). Nie jest to na szczęście ani hymn na cześć noblistki, ani lans autora - to sympatyczna, nie stroniąca od lekkiej ironii achronologiczna relacja z tego, jaki wpływ na twórczość i prywatność starszej pani miało przyznanie najbardziej prestiżowej nagrody. Zalew korespondencji i związane z tym trudności, podróże, w tym ta najważniejsza do Sztokholmu, okazje oficjalne, a gdzieś za tym wszystkim skromna i obdarzona ironicznym poczuciem humoru poetka, której przede wszystkim zależało na tym, że pisać w spokoju swoje wiersze.
Miałam w ręku wydanie z dołączonym audiobookiem, czytanym przez autora, więc dodatkowo przesłuchałam sobie w aucie w drodze do pracy.
Inne tego autora tutaj.
#18/#1
Napisane przez Zuzanka w dniu piątek marca 17, 2017
Link permanentny -
Kategorie:
Słucham (literatury), Czytam -
Tagi:
2017, beletrystyka, panowie
- Skomentuj
Znowu ze smutkiem muszę stwierdzić, że zawiodła mnie pamięć - chyba jednak te kilkanaście lat temu nie przeczytałam "Złego", a jeśli nawet, to nie pamiętałam literalnie nic[1]. To historia o sile przypadku, w której wracająca z apteki z lekami dla chorej matki Marta Majewska, młoda i ładna blondynka, popchnięta przez warszawskiego chuligana na ulicy, katalizuje ciąg zdarzeń, w którzm kilka osób traci życie, całkiem sporo wolność, a bardzo wiele uzyskuje większe poczucie bezpieczeństwa (nie mówiąc o miłości i przyjaźni). Bohaterem książki nie tyle jest tytułowy Zły, tajemniczy mściciel, który chce oczyścić Warszawę ze zorganizowanych w szajki chuliganów, a sama Warszawa - podnosząca się z ruin, brzęcząca tramwajami, głosami targowisk, pachnąca kwiatami Saskiej Kępy i śmierdząca stęchlizną bram.
Słuchałam audiobooka, czytanego przez Adama Ferencego. Ale jak czytanego - poezja; nie wiem, co pochwalić - tembr, akcent, umiejętność mówienia wszystkimi bohaterami jednocześnie. Jeden chyba raz, kiedy powtarza część zdania ("nie, nie tak, jeszcze raz"), można to uznać za błąd w sztuce, ale blisko 38 godzin bezbłędnego tekstu do słuchania dowodzi mistrzostwa. Dodatkowo to nie tylko audiobook, a wzbogacone o odgłosy tła słuchowisko.
[1] Przypomnijcie mi proszę, więcej takich klasyków, które się czytało "na pewno" w liceum, mam poczucie, że cały świat literatury stoi przede mną otworem.
Inne tego autora tutaj.
#41/#1
Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek lipca 14, 2016
Link permanentny -
Kategorie:
Słucham (literatury), Czytam -
Tagi:
2016, panowie, kryminal
- Komentarzy: 4
Z duetu Poirot Marple zdecydowanie wolę tego pierwszego; panna Marple jest klasistką, szowinistką i za wszystko, co złe w społeczeństwie, oskarża fakt, że kobiety nie siedzą w domach. Jestem w stanie wytrzymać jej manierę opowiadania historyjek o znajomych z przeszłości, o typach ludzkich, którzy kojarzą się jej z kimś zaplątanym w sprawę, ale narzekanie na służące nie przewracające materaców przy ścieleniu łóżek czy wyższość miotły nad odkurzaczem jest zwyczajnie słabe. Dodatkowo każda osoba oceniana jest przez pryzmat wyglądu - mężczyzna o brzydkiej, kanciastej głowie ma na pewno wysoki intelekt itp.
Dobra znajoma panny Marple sprzedała swój zabytkowy dwór znanej aktorce, budząc sensację w St Mary Mead. Niedługo potem, po przebudowie, aktorka wraz z mężem zaprosiła na przyjęcie charytatywne większość okolicznych notabli (oraz wspomnianą znajomą, poprzednią właścicielkę). Wtem na przyjęciu pada trup, mnóstwo świadków, ale nie wiadomo, kto mógł zabić, a pikanterii dodaje fakt, że prawdopodobnie denatka wypiła drink przeznaczony dla aktorki i nie wiadomo, czy to nie ta ostatnia miała być ofiarą. Panna Marple, wprawdzie nieobecna na przyjęciu ze względu na słabe zdrowie, z nudów (bo nie może pracować w ogrodzie ani się przemęczać) i na polecenie zaprzyjaźnionego lekarza zaczyna z kawałków ludzkich opowieści składać historię. Inspektor Scotland Yardu przyjeżdża do niej skwapliwie po poradę, bo ploteczki starszej pani mają większą wagę niż na przykład przeglądanie zdjęć z miejsca zbrodni (na przyjęciu była fotografka, ale dopiero w połowie sprawy zostaje przesłuchana i pokazuje jedno z kilkudziesięciu zdjęć, jakie zrobiła na przyjęciu, co policji wystarcza zupełnie).
Dodatkowo, czytając książki z lat 60., widać, jak poważne skutki ma obśmiewana wielokrotnie polityczna poprawność. Określenia, które wtedy były na porządku dziennym - np. dziecko, które urodziło się z uszkodzeniem mózgu, jest bez oporów nazywane również w prasie imbecylem, debilem, idiotą - dzisiaj są co najmniej niewygodne. I dobrze.
#48/#7
Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek maja 14, 2015
Link permanentny -
Kategorie:
Słucham (literatury), Czytam -
Tagi:
2015, panie, kryminal
- Komentarzy: 1
No jest trochę lepiej, nie zaprzeczam. Harry spędza drugi rok w szkole, zaczynając od niedozwolonego przylotu zaczarowanym samochodem zamiast tradycyjnie pociągiem. Potem zamiast się uczyć, ucieka przed zainteresowaniem wiecznie lansującego się profesora Lockharta (gdyby to nie była powieść młodzieżowa, podejrzewałabym profesora o niepokojące ciągoty do nieletnich tej samej płci) oraz usiłuje odkryć, kto zamienia uczniów (oraz kota i ducha) w kamień i maże po ścianach. Największym problemem dla mnie jest cały czas ukrywanie informacji przez Harry'ego i spółkę, co powoduje, że dzieląc się wiedzą z takim profesorem Dumbledorem można by było tajemnice rozwiązać znacznie wcześniej.
PS Aktorstwo się poprawia w kolejnych filmach? Bo pierwsze dwa - drewno straszliwe. I niespecjalnie warto oglądać bez czytania, filmy są bardzo skrótowe.
Inne tej autorki tutaj.
#31/#6
Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek marca 26, 2015
Link permanentny -
Kategorie:
Słucham (literatury), Czytam -
Tagi:
sf-f, 2015, panie
- Komentarzy: 7
Minęło 7 lat od ucieczki Hannibala Lectera z chronionego zakładu psychiatrycznego. Clarice Starling mimo sukcesów nie awansowała, dodatkowo po nieudanej akcji została zawieszona i zrzucono na nią winę za złą organizację. I wtem pisze do niej nieustająco poszukiwany przez FBI Hannibal Lecter, wyrażając wielce użałowanie na ten niesprawiedliwy fakt. Jak rzucony w wodę kamyk, wzbudza to kręgi w środowisku FBI, jak się okazuje, mocno skorumpowanym, wieść dociera do okaleczonego przez Lectera milionera, Vergera. Verger, sadysta i zwyrodnialec, ma żal do eks-psychiatry, zapewne dlatego, że jest sparaliżowany, nie ma powiek, kawałka języka i paru innych elementów. Jednocześnie z FBI zaczyna pościg za Hannibalem, niespecjalnie jednak udany, bo Lecter jest sprytniejszy i bardziej przewidujący od każdego. Starling wszyscy pomiatają mimo jej dużego wkładu w śledztwo, kiedy przychodzi więc do pojmania Lectera i wydania go na pastwę zwyrodniałego milionera, agentka postępuje zgodnie ze swoim własnym kodeksem.
Wbrew powszechnym zachwytom - rozczarowanie. Miało być absolutnie unikalne studium psychopaty, wyszedł miałki thriller z elementami "zabili go i uciekł". Lecter, mimo tego, że bez zastanowienia morduje każdego, kto mu staje na drodze, jest głęboko humanistyczny - inteligentny, znawca sztuki, poliglota, współczesny da Vinci. W przeciwieństwie do swoich wrogów - sprzedajnego włoskiego detektywa, nieuczciwego dyrektora FBI czy wreszcie milionera Vergera i jego siostry - którzy są najgorszymi z ludzi, płytkimi, krzywdzącymi innych i łamiącymi zasady moralności. Starling jest dla Lectera uosobieniem jego zamordowanej i zjedzonej przez komunistów 2-letniej siostry, Miszy (co też wyjaśnia jego zamiłowanie do mięsa ludzkiego), a wszystkie akcje Lectera mają za cel odwrócenie entropii, żeby Misza znowu żyła. Nieco miałkie. Zakończenie historii jest absolutnie nieprzekonujące - nie wierzę, że Fgneyvat anwcvrej cbq jcłljrz anexbglxój, jfgemlxavęglpu cemrm Yrpgren, cbgrz whż orm, mwnqn m avz śjvrżhgxb hfznżbal zómt mavranjvqmbartb qlerxgben SOV v jlwrżqżn qb Netraglal, tqmvr żlwą qłhtb v fmpmęśyvjvr. Podobno różni się od zakończenia filmu - widział ktoś, jak się film kończy?
Słuchałam wersji czytanej przez Leszka Teleszyńskiego i jak nie przyczepię się do stylu, głosu czy ucha do dialogów, tak miejscami zawodzi wymowa angielskich słów (precoset zamiast percosetu, Clarins zamiast Clarice itp.).
#23/#5
Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek lutego 26, 2015
Link permanentny -
Kategorie:
Słucham (literatury), Czytam -
Tagi:
2015, panowie, kryminal
- Komentarzy: 2
Alec zostaje szefem reklamy jednego z hoteli sieci Holiday Inn przez przypadek. Trafia do Lhasy, która nie jest bardzo priorytetową i łatwą placówką, a potrzeba reklamy jest chyba najmniejszą z potrzeb tego hotelu. Nie jest łatwo, bo... nie ma faksu, drukarki, kserokopiarki są cztery, ale żadna nie jest sprawna, poczta nie chce przyjąć do wysyłki tysiąca listów, a żeby przykleić znaczek, trzeba kupić klej. Telefony też niespecjalnie działają (rzecz się dzieje na początku lat 90., stąd nieobecność internetu). Zimą nie ma 20% zajętych pokoi, więc nie można włączyć ogrzewania, a jak się włączy ogrzewanie, to truchełka szczurów w kanałach wentylacyjnych zaczynają odmarzać. Do kuchni przybywają żywe jaki (Bos grunniens, parzystokopytne) zamiast poporcjowanych steków, a oprócz normalnych dla lokalizacji i wysokości problemów logistycznych dochodzi nieustający problem z Chińczykami, którzy okupują od lat 50. terytorium dawnego Tybetu. Zagraniczna załoga hotelu (Partia B) nieustająco ściera się z narzuconymi przez Chiny zarządcami partyjnymi (Partia A), którzy nie myślą ekonomicznie. Są podejrzenia, że w ogóle nie myślą. Najlepiej oddaje absurd sytuacji konfiskata VHS-ów z odcinkami "Hotelu Zacisze", puszczanego lokalnym pracownikom w ramach szkolenia. W jednym z wydań przedmowę pisał Michael Palin, co dobrze książkę rekomenduje.
Z jednej więc strony to doskonała i lekka lektura o tym, że w Tybecie z niczym nie jest łatwo, nawet z dolotem, a nieistniejący już przewoźnik CAAC jest mniej wiarygodny niż karawana jaków po szczytach Himalajów. Z drugiej - bardziej minorowo - to obserwacje z pierwszej ręki kraju pod niszczącą okupacją. Kraju, w którym stopniowo zabijana jest kultura, demolowane i równane z ziemią klasztory, przyroda ofiarnie asfaltowana, a każde zamieszki tłumione są szybkimi strzałami z karabinów. Śmiałam się z browaru postawionego opodal Lhasy przez rumuńskich braci w komunizmie, w którym (browarze, nie ustroju) butelki były myte ręcznie w błotnistej kałuży, bo nikt nie umiał obsłużyć maszyny myjącej, z taksówkarzy żujących czosnek czy hotelowej pralni, z której większość odzieży wychodziła w postaci brudnej, szarej i pomarszczonej szmaty czy przygotowań do wyborów Miss Tybetu, przekształconych przez Partię A w "pokaz mody tybetańskiej". Już mniej ze smutnej rzeczywistości, w którą nagle wpadł prawie że średniowieczny Tybet, "uwolniony" przez braci Chińczyków.
Można posłuchać audiobooka na YouTube [2021 - już nie można].
#12/#4
Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela stycznia 25, 2015
Link permanentny -
Kategorie:
Słucham (literatury), Czytam -
Tagi:
2015, panowie, podroze
- Skomentuj