Więcej o
Listy spod róży
[13-14.07.2022]
Okolice Starej Kiszewy, koło której mieszkałam, składają się z malowniczych widoczków, jezior i punktów widokowych. Ja chciałam wchodzić na wieże i patrzeć z wysoka, młodzież chciała pławić się w wodzie, ogarnęłam więc obie rzeczy.
Wstęp na wieżę widokową we Wdzydzach Kiszewskich jest płatny i to dość grubo. Widok świetny, jak już się człowiek wespnie za te chyba 200 stopni, ale przy ograniczonym budżecie są inne opcje, o czym poniżej. Z wieży widać pięć jezior: Wdzydze, Radolne, Gołuń, Jelenie i Słupinko, miasteczko, marinę i stanicę PTTK.
Na kąpielisko na jeziorze Rzuno pojechałam, bo mieści się tam darmowa zjeżdżalnia, co jest niewątpliwym plusem dla młodzieży. Niestety, nie można było skakać z pomostu, co jest z kolei minusem. Są przebieralnie i toalety, w środku tygodnia nie było tłumów. Żeby nie było - też zjeżdżałam na zjeżdżalni, aczkolwiek jest zapiaszczona i podrapałam sobie tylną część ciała.
Do Przytarni, gdzie jest darmowa wieża widokowa, z Wdzydz Kiszewskich jest albo 20 km samochodem, albo - jeśli płynie się przez jezioro Wdzydze - nieco mniej. Darmowy parking (kto zna, ten wie), toalety, sklep z pamiątkami, nieco ponad 200 stopni i widoki na lasy i pola.
Najbardziej urocza jest maleńka platforma widokowa we Wdzydzach Tucholskich, niewysoka, ale klimatyczna. Dla odmiany nie trzeba się wspinać, ale można zejść nad jezioro stromymi schodkami.
W kąpielisku Struga nad jeziorem Wielkim dla odmiany się nie kąpałam, bo było zimno; rodzina i owszem, twierdzili, że woda cieplejsza niż powietrze. Są przebieralnie, nie ma toalet, tylko toi-toi, nie polecam. Młodzież chwaliła, bo można skakać z pomostu do wody.
GALERIA ZDJĘĆ.
Napisane przez Zuzanka w dniu Saturday August 6, 2022
Link permanentny -
Kategorie:
Listy spod róży, Fotografia+ -
Tagi:
kaszuby, polska, wdzydze, przytarnia, rzuno, struga
- Skomentuj
[13.07.2022]
Abstrahując, kto wymyślił, język sobie połamać można, co - jak się okazuje - na Kaszubach jest częstą przypadłością. Skąd Kaszuby, pytacie (no dobra, nie pytacie). Ponieważ w dalszym ciągu odmawiam latania samolotami, nie tylko ze względu na maseczki, ale i konieczność przebywania w małym pomieszczeniu z dużą liczbą obcych osób, kontynuję nową świecką tradycję objeżdżania tych kawałków Polski, w których jeszcze nie byłam. A że nie byłam w wielu, to starczy mi na lata, ale niekoniecznie chciałabym, żeby pandemia jeszcze tyle trwała[1]. Po Kaszubach kręciłam się umiarkowanie, bo akurat wstrzeliłam się w ten tydzień, kiedy było tak sobie. A że wszyscy chwalili Wdzydze Kiszewskie i Muzeum - Kaszubski Park Etnograficzny we Wdzydzach Kiszewskich, to pojechałam. I nie że jestem rozczarowana, ale nieco rozbestwiona Wielkopolską i skansenem na przykład w takich Dziekanowicach, gdzie i dworek, i domy, i ogrody, i wiatraki, i owce, kozy i żywina wszelaka, miałam trochę poczucie "no w porządku, skansen, ale skąd ten zachwyt". Dla mnie to miejsce, które odwiedza się raz, ze stosunkowo młodym dzieckiem, a potem już nie. Przyjemne na spacer.
GALERIA ZDJĘĆ.
[1] Dla tych, co twierdzą, że nie ma pandemii, serdeczne pozdrowienia znad pozytywnego testu.
Napisane przez Zuzanka w dniu Wednesday August 3, 2022
Link permanentny -
Kategorie:
Listy spod róży, Fotografia+ -
Tagi:
polska, wdzydze, kaszuby
- Komentarzy: 5
[9-10.07.2022]
Do Wrocławia pojechaliśmy w zasadzie tylko na koncert; tylko, bo dwa dni później były zaplanowane już wakacje właściwe, o czym niebawem. Jak już pewnie wspominałam, mam z Wrocławiem pewien zgryz. Z jednej strony jest to przepiękne miasto, stworzone do spacerowania po, z mnóstwem ciekawych miejsc, które chciałabym zobaczyć, a dodatkowo można łapać pokemon^Wkrasnale, których już jest chyba koło 1000 (tysiąca!). Z drugiej strony, każdy wyjazd do tego miasta przypłacam irytacją - nie udało mi się znaleźć jeszcze sensownego noclegu, ten był wyjątkowo zły (przy deptaku, mikro "apartament" wydzielony z większego mieszkania, głośny, niby z parkingiem, ale parking zamykany na sztywno między 22 a 11, co uniemożliwiły korzystanie z, jakaś absurdalna kaucja za zniszczenia, którą wynajmujący oddaje po tym, jak obejrzy lokal przy nas, więc trzeba czekać, aż przyjdzie), parkowanie - dramat, kolejna próba wbicia na śniadanie do polecanego Dinette nieudana, co akurat skończyło się bardzo pozytywnie, bo trafiłam do prześlicznego "Lotu kury" z doskonałym menu. Sobota poza tym była prześliczna, niedziela już nie za zbytnio, więc pewnie do Wrocławia wrócę za czas jakiś, ale z dużą przyjemnością wracałam do domu.











Adresy:
- Lot Kury - ul. Ofiar Oświęcimskich 17, świetne śniadania [11.2022 - zamknięte]
- Greco - Rynek 15, restauracja grecka
GALERIA ZDJĘĆ.
Napisane przez Zuzanka w dniu Sunday July 24, 2022
Link permanentny -
Kategorie:
Listy spod róży, Fotografia+ -
Tagi:
polska, wroclaw
- Skomentuj
[16.05.2022]
W czerwcu było, bo w lipcu to już taki bardziej chłodny wrzesień. Wracając do czerwca, ominięta poprzednim razem promenada z Kórnika do Prowentu, jest urocza. Nie tylko dlatego, że wdzięcznie się wije przy jeziorze, ale i ze względu na liczne pomniki i pamiątki po Wisławie Szymborskiej, która z Prowentu pochodziła. Przy Domu Kultury rzeźb jest więcej - obok niekontrowersyjnego "Czerwonego peletonu" można obejrzeć już bardziej, jak to domowa nastolatka określa, krypny "Polaków uśmiech własny".
W Zaniemyślu byłam wcześniej dwukrotnie, oba podejścia były mocno nieudane. Pierwszy raz na niesławnej imprezie integracyjnej "w formule niespodzianki", w pewien zimny majowy weekend grupa pracowników korporacji została wywieziona na Wyspę Edwarda i już na miejscu wszyscy (poza nielicznymi spryciarzami, którzy zawinszowali sobie powrót wieczorem) dowiedzieli się, że śpią pod namiotami, dostęp do sanitariatów i bieżącej wody jest dość ograniczony, a możliwość opuszczenia wyspy jest zablokowana do następnego rana, bo można tylko promem. Mnóstwo śmiechu i facecji, zwłaszcza po tym, jak osoby - również te, które nadużyły alkoholu - chodziły w ramach rekreacji po rozżarzonych węglach. Drugi raz, skuszona szumnie zapowiadaną imprezą plenerową pt. "Zaniemyskie Bitwy Morskie", również na miejscu dowiedziałam się, że do jeziora nie ma dostępu, ale za to jest koncert gwiazdy klasy Cugowskiego (chyba). Zapowiadane "Bitwy Morskie" były hołdem dla Edwarda Raczyńskiego, tego od biblioteki, który na Wyspie Edwarda utrzymywał letnią hacjendę, gdzie uprawiał wspomniane bitwy, angażując do tego służbę na łódkach, wymyślał wynalazki typu lotnia z sitowia czy metody przetwarzania buraków cukrowych, a ostatecznie hucznie zakończył życie za pomocą palnięcia sobie w głowę z armaty. Ad rem, trzeci raz okazał się bardzo udany - na Wyspę idzie się po moście pontonowym, nieco strach, bo chybotliwy, nastolatka była zachwycona; sama wyspa jest malutka, do obejścia w kwadrans wolnym krokiem, w okresie letnim są tłumy, można coś zjeść i wypić.
Jeszcze rzut oka na pałac w Łęknie, gdzie mieści się szkoła podstawowa w pięknych okolicznościach przyrody.
GALERIA ZDJĘĆ.
Napisane przez Zuzanka w dniu Sunday July 17, 2022
Link permanentny -
Kategorie:
Listy spod róży, Wielkopolska w weekend, Fotografia+ -
Tagi:
kornik, zaniemysl, wyspa-edwarda, lekno, prowent
- Komentarzy: 1
[30.04-3.05.2022]
Radebeul trafił się przypadkiem - znalazłam bardzo fajny nocleg na bookingu, parter w domku jednorodzinnym z ogrodem, a w ogrodzie malownicze zachody słońca, bzy i kwitnące drzewka owocowe, trampolina, huśtawka i tyrolka oraz przechadzający się kot od sąsiadów. I taniej niż w Dreźnie, a Radebeul to w zasadzie przedmieścia. Samo miasteczko jest urokliwe, nie za duże i ma - oprócz winnicy i punktu widokowego, świetnej greckiej restauracji - Muzeum Karola Maya (dla tych, co wychowali się na książkach tego wesołego hochsztaplera).
W ogrodzie
Zachody słońca w pakiecie
Piekarnia / Grecka
Z kolei w drodze z Drezna zatrzymałam się na krótki popas w zamku Berbisdorf, który jest - jak się okazało - czynny w weekendy, a byłam we wtorek. Ale urokliwie, warto się zatrzymać, jak się przejeżdża. Sama droga też ładna - tu rzepak, tu niebko jak z pocztówki, tu kawałek Niemieckiego Szlaku Alej, tu elektrownia, ale taka jak w “Dark”, a nie że Turów.
I najboleśniejszy kontrast wyjazdu: po niemieckiej stronie Park Rododendronów i Diabelski Most, po polskiej ohydne blaszaki z mydłem i powidłem, kup benzynę - zapalniczka gratis, promka w Biedronce na kiełbasę grillową i Zigaretten tanio.
Weisswasser
Adresy:
- Atlantis - Maxim-Gorki-Straße 2, Radebeul, restauracja grecka
- Henris Bierhaus - Bautzener Str. 64, Weißwasser/Oberlausitz
- Zamek Berbisdorf - otwarte w weekendy
- Rakotzbrücke - Kromlau
GALERIA ZDJĘĆ.
Napisane przez Zuzanka w dniu Wednesday June 22, 2022
Link permanentny -
Kategorie:
Listy spod róży, Fotografia+ -
Tagi:
kromlau, niemcy, radebeul, weisswasser, berbisdorf
- Skomentuj
[5.06.2022]
W niedzielne poranki świat śpi. Dlatego to potencjalnie dobry moment na wchodzenie w miejsca, gdzie nie potrzeba widowni ani kibiców (czy wręcz osób, które każą się oddalić rączo). Na przykład można sobie bladym świtkiem o 8:30 obejrzeć zabudowania zabytkowej Fabryki Przetworów Ziemniaczanych Koehlmanna w Luboniu, której smutne, rozsypujące się resztki stoją między nowoczesnym założeniem deweloperskim, przez co można porównać nowoczesne, ekononiczne (czytaj: pozbawione indywidualności i glamour) budownictwo ze 120-letnią architekturą Jugendstil z elementami secesji. Niestety, mam wrażenie, że zamiast podjąć jakąkolwiek próbę adaptacji tego, co się jeszcze nie rozsypało, właściciel czeka, aż oznaczone jako zabytki budynki dopadnie entropia. A szkoda. Jak lubicie urbex i abandony, koniecznie póki jeszcze można.
PS Jako że jestem osobą odpowiedzialną, pozwoliłam sobie na wejście tylko tam, gdzie nie było zakazu oraz nie było zagrodzone. Zdjęcia wnętrz są robione z zewnątrz, przez okna lub otwory w murach. Pewnie można zobaczyć więcej od środka, ale - odpowiedzialność, wspominałam - nie namawiam.
GALERIA ZDJĘĆ.
Napisane przez Zuzanka w dniu Sunday June 19, 2022
Link permanentny -
Kategorie:
Listy spod róży, Wielkopolska w weekend, Fotografia+, Moje miasto -
Tag:
lubon
- Komentarzy: 2