Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o Fotografia+

Wielkopolska w weekend - Śmiełów

Dawno, dawno temu (a konkretnie w 2005 roku) wybraliśmy się na Węgry z mapą wydrukowaną na papierze. Kilkanaście kilometrów przed celem, w okolicach 22, okazało się, że stoimy przed nieczynną przeprawą promową, o czym dzielny serwis mapowy (chyba wtedy map24.de) zapomniał wspomnieć. I dzisiaj obudził mnie, bo przysypiałam w październikowym słoneczku, grzejącym przez szybę, śmiech TŻ, który stał przed analogiczną scenką sytuacyjną. Dwie dzielne nawigacje wyprowadziły nas najkrótszą drogą, która okazała się być nienajsprytniejsza[1]. Dzięki temu do drzwi muzeum im. Adama Mickiewicza dobiliśmy o 15:57 (czynne do 16), szczęśliwie ogród i park są czynne dłużej. Ubolewam, bo zdjęcia na stronie muzeum są smakowite.

Nazwa dnia: Bieździadów oraz Żerków przeczytany jako Żeberków (chciałam przerobić na Wyżerków, ale nie znalazłam tamże restauracji). W Śmiełowie była w pałacu, ale zamknięta do 26 października z przyczyn nieznanych.

Maj ożwawił się nieco na widok mchu i małych grzybków, ale ogólnie był nie w sosie. Bo tak.

GALERIA ZDJĘĆ.

[1] Z Poznania najlepiej jechać do oporu krajową 11[2] i skręcić w Klęce.

[2] TŻ: "Jak już tu jesteśmy, to jedźmy do Gliwic".

Napisane przez Zuzanka w dniu sobota października 20, 2012

Link permanentny - Kategorie: Listy spod róży, Wielkopolska w weekend, Maja, Fotografia+ - Tagi: polska, smielow - Komentarzy: 3




O wielkopolskich poboczach

Nastawiłam się, że będzie padać przez cały weekend. Nastraszyłam ^boską i ^valwita, że jadą na biegun północny. I zostałam miło zaskoczona, bo wręcz przeciwnie. Jesień zaszalała, zarzuciła złotymi liśćmi, puściła zaoszczędzone ostatnio promienie słońca i było tak, jak trzeba. Ale jesień jesienią, śliczna i liryczna; imaginujcie sobie, że córka moja, kapryśna kulinarnie, spożyła naleśnik w cywilizowanym miejscu (konkretnie w rogalińskich "Dwóch pokojach z kuchnią"). Fakt, że z wielokrotnie dosypywanym cukrem, ale jednak.

Na poboczach grzybiarze i - trzymając się poetyki - ssaki leśne. Zepsuła mnie ta wizja straszliwie, szczęśliwie małoletnia odbierała żywiołową radość wesołego autobusu na poziomie emocjonalnym, nie treściowym.

GALERIA ZDJĘĆ (wcześniejsze - 2010 i 2008).

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela października 14, 2012

Link permanentny - Kategorie: Listy spod róży, Wielkopolska w weekend, Maja, Fotografia+ - Tagi: rogalin, polska - Komentarzy: 6


O suszonych jabłkach i coraz krótszych dniach

Lubi kałuże, ale grzecznie[1] omija je, jeśli nie ma kaloszy. Codziennie dostaję w prezencie patyki, kamienie i liście, to do Twojej kojekćji, mamusiu. Jest złocista w niskim, jesiennym słońcu. Wzrusza mnie, kiedy delikatnie(!) gładzi uszy kota, miętosi kark i przejeżdża ciepłą łapką po futrzanej szyi[2]. Idę w tę jesień z większą nadzieją, że przeżyjemy czas mroku łagodniej i szybciej, nawet nie odliczając kolejnych tygodni do wiosny. Że tym razem nie będę się kulić i mantrować, żeby ktośmniestądzabrał. Żeby mieć trochę koloru, od babci I. przywiozłam bukiet dalii i worek suszonych jabłek (tak, grzybki marynowane też, ale nie planuję ich jeść).

A może się oszukuję? Skoro z trudem zwlekam się z łóżka nawet w środku lata na urlopie, to jak jesienią i zimą ma być lepiej? Gdzie jest mój #hamak?

[1] Oczywiście, na innych frontach trwa blitzkrieg i to raczej nie my robimy naloty dywanowe.

[2] Tylko Koki, inne uciekają.

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek października 9, 2012

Link permanentny - Kategorie: Koty, Maja, Fotografia+ - Komentarzy: 8


Pora na pory w śmietanie

Zaczęłam się zbroić. Nie wprawdzie schowam w słoiki światła słońca, żeby odegnać zmrok, który już coraz wcześniej blokuje mi aparat i chęć do wyjścia na zewnątrz, ale kupiłam sobie ciepłe rękawiczki. Chociaż w tym roku nie odmarzną mi palce. Może. Od środka grzeje mnie ciasto orzechowo-korzenne ze śliwkami. Świetne (a piec nie potrafię, więc jak mi wyjdzie, to normalnie sama nie wiem).


(H&M)

Naprawdę czuję, że zima idzie, bo znowu mnie kusi, żeby robić blog szafiarski (ale naprawdę, kupiłam sobie taką sukienkę, że się wygląda jak milion dolarów, nawet jak się nie ma 186 cm wzrostu).



Poproszę też cierpliwości. Szybko i dużo.

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela października 7, 2012

Link permanentny - Kategorie: Przydasie, Fotografia+ - Komentarzy: 6