Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o Czytam

Bogomił Rajnow - Umierać tylko w ostateczności

Bułgarski student ucieka za granicę. Władze nic z tym nie robią, ale są czujne i słusznie, bo kilka lat później student przez pośrednika zaczyna szukać kontaktów ze starymi znajomymi. Dwóch wywiadowców zostaje wysłanych za wspomnianym pośrednikiem do Londynu, gdzie jeden z nich zostaje zdemaskowany. Drugi udaje się więc incognito do gniazda przestępców w Soho, do szajki niejakiego Drake’a. Wielokrotnie pobity i zaszantażowany zdjęciami przy zwłokach najpierw niesławnego studenta, potem kolejnego rzezimieszka, “zgadza się” na współpracę, która finalnie prowadzi do przemytu heroiny przez Bułgarię. Akcja jest dramatycznie niespójna i zagmatwana - boss jest psychopatą, skłóca wszystkich swoich współpracowników, zastępuje jedną kochankę inną, wszystkich straszy śmiercią z rąk niejakiego Marka, a do tego wszystkiego współpracuje z eks-agentem CIA, który nie jest wcale eks-agentem. Narrator teoretycznie jest cynicznym detektywem, ale naprawdę idzie tylko z prądem, a jego głównym celem nie jest bynajmniej aresztowanie Drake’a czy zablokowanie kanału przerzutowego, tylko absurdalne uniknięcie skandalu dyplomatycznego (“państwo socjalistyczne niszczy kapitalizm za pomocą narkotyków”).

Jak najdzie Was ochota, żeby przeczytać kryminał, dziejący się w egzotycznym kraju, to jednak poszukajcie czegoś innego. Większość akcji (poza epizodem w miejscowości letniskowej w Bułgarii) dzieje się w Londynie, ograniczonym początkowo do jednej zapyziałej uliczki, a pod koniec przejściem zdawkowo przez zabytki miasta. Są kluby nocne i równie zdawkowo opisana rozpusta pt. striptiz, a narrator zostaje pchnięty przez Drake’a w ramiona szansonistki, której nie udaje się podwójna gra i zamiast donosić na przystojnego (wiadomka) Bułgara, chodzi z nim do łóżka (oczywiście opisy są aluzyjne, wszak trzeba trzymać pion moralny w socjalizmie).

#17

Napisane przez Zuzanka w dniu Tuesday February 11, 2020

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2020, panowie, klub-srebrnego-klucza, kryminal - Skomentuj


Terry Pratchett - Równoumagicznienie

W małej wiosce w Ramtopach za chwilę przyjdzie na świat ósme dziecko ósmego syna, co według dyskowych zasad oznacza, że dziecko zostanie magiem. Umierający mag przekazuje dziecku swoją laskę, tyle że okazuje się, że bynajmniej nie urodził się chłopiec. Babcia Weatherwax, lokalna czarownica, próbuje skanalizować energię małej Esk w kierunku czarownicowej magii ziemi, ale odziedziczona po magu laska działa na dziewczynkę w niekontrolowany sposób. Mimo uzasadnionej niechęci babci, udają się w daleką drogę do Ankh-Morpork, na Niewidoczny Uniwersytet, gdzie - chociaż zapowiadały się listownie i po drodze poznały maga i aspirującego samouka, Simona - na miejscu okazuje się, że rzeczywiście nikt nie chce kobiet na Uniwersytecie. Chyba że wchodzą bocznym wejściem.

Fabuła tego tomu jest jeszcze szczątkowa (dziewczyna chce być magiem, odbywa podróż, jest zniechęcana, ale ratuje młodego człowieka i świat przed Mrocznymi Kreaturami, więc władze Uniwersytetu akceptują jej moce), ale jest już dużo dobrego - babcia Weatherwax i jej zamiłowanie do używanej odzieży, feminizm i girl power (1987! a czyta się jak współczesną powieść), a jako bohater absolutnie pozytywny pojawia się Bibliotekarz.

Inne tego autora tutaj.

#16

Napisane przez Zuzanka w dniu Sunday February 9, 2020

Link permanentny - Tagi: 2020, panowie, sf-f - Kategoria: Czytam - Skomentuj


Harlan Coben - Już mnie nie oszukasz

Maya jest byłą oficer Armii USA, zwolnioną po nagłośnieniu nagrania z akcji w Iraku, w której zginęli cywile. Cierpi na PTSD, śpi tylko dzięki chemii, bo w swojej głowie ciągle słyszy krzyki i wybuchy. Jednak nie tylko przeszłość wojskowa kładzie się cieniem na jej życiu - kilka miesięcy wcześniej ktoś torturował i zamordował jej siostrę Claire, a kilkanaście dni była świadkiem śmierci swojego ukochanego męża Joe, zabitego podczas napadu w parku. Na pogrzebie męża jej przyjaciółka sugeruje, że dla bezpieczeństwa powinna zamontować ukrytą kamerę i obserwować, czy jej 2-letnia córeczka jest bezpieczna z nianią. Kiedy to niechętnie robi (niechętnie, bo niania jest córką dawnej niani męża), odkrywa na nagraniu dziewczynkę, bawiącą się z mężczyzną, który wygląda jak Joe. Skonfrontowania niania traktuje ją gazem łzawiącym i ucieka z kartą SD, jedynym potencjalnym dowodem, że jej mąż żyje. Odczytanie testamentu się nie udaje, bo władze nie wystawiły aktu zgonu, a siostra męża w zaufaniu zwierza się, że skoro nie pozwolono rodzinie zobaczyć ciała, może to oznaczać, że Joe jednak nie zginął. Maya zaczyna prowadzić prywatne śledztwo, czując, że obydwie śmierci - siostry i męża - są powiązane i ignorując detektywa, który zdaje się ją podejrzewać. Ślad, jaki zostawia siostra, prowadzi ją do hakera-demaskatora, Rudzinskiego, odpowiedzialnego za zakończenie jej kariery wojskowej.

Rzeczywiście jest tu fabularna zaskoczka, a nawet trzy (obungrexn prybjb jloenłn śzvreć venńfxvpu pljvyv, żrol hengbjnć nzrelxnńfxvpu żbłavreml, wrw fvbfgen mbfgnłn mnovgn cemrm wrw zężn, xgóel jpnyr avr olł zvłl, glyxb olł cflpubcngą, mnś mqmvjvravr an jvqbx antenavn avrżlwąprtb zężn jlavxnłb m snxgh, żr gb Znln fgemrynłn j cnexh, n avr cemlcnqxbjv ancnfgavpl), tyle że całość śledztwa jest dość nijaka. Nawet jak Cobena, zachowanie bohaterów jest co najmniej nieracjonalne.

Inne tego autora tu.

#15

Napisane przez Zuzanka w dniu Wednesday February 5, 2020

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2020, panowie, kryminal - Skomentuj


John Steinbeck - Grona gniewu

Tom Joad wychodzi przedterminowo z więzienia, co cieszy go ogromnie, bo wreszcie zobaczy swoją rodzinę i będzie mógł oddychać świeżym powietrzem farmy w Oklahomie. Kiedy dociera na miejsce, jego rodzina, zmuszona przez zachłanne banki, planuje przenieść się do żyznej i obfitującej w pracę Kalifornii. Sprzedaż dorobku całego życia przynosi grosze, bo sprytni handlarze doskonale wiedzą, jak wykorzystać efekty kryzysu; całe oszczędności idą na rozsypującą się ciężarówkę i podróż. Im bliżej Kalifornii, tym więcej wątpliwości przynoszą rozmowy z napotkanymi ludźmi, niektórzy z nich właśnie wracają, załamani tym, że wbrew kolorowym ulotkom jednak nie ma pracy albo jest za grosze, a mieszkańcy i lokalna policja są nadzwyczaj niechętni “Oklakom” i traktują ich jak przestępców. Rodzina nie dociera w całości do celu - babka i dziadek umierają po drodze, starszy syn, Noah i Connie, mąż Rosysharn, ciężarnej córki, odłączają się, aby szukać szczęścia i pracy, Tom wplątuje się w awanturę z policyjnymi prowokatorami i musi się oddzielić od rodziny. Wygłodzeni, zmuszani do pracy za marne centy, które ledwo wystarczają na przeżycie, tracą wszystko i - ponieważ przychodzi zima - nie mają perspektyw na zmianę.

Beletryzujące rozdziały z odyseją rodziny Joadów przeplatane są bardziej reportażowymi wstawkami, w których autor opisuje mechanizmy przymusu ekonomicznego, obserwuje społeczne zmiany budowania wspólnot wśród wygnańców, przepaść, dzielącą obywateli tego samego kraju o różnym statusie czy wreszcie budzące się ruchy socjalistyczno-związkowe.

Zmęczyłam się lekturą, nie tylko dlatego, że trudny temat czy spora objętość. Bohaterowie są zbyt schematyczni i pozbawieni cech indywidualnych (przegrany ojciec, straceńczo odważna matka, lekkomyślny syn, kapryśna córka w ciąży, psotne nastolatki, sprawiające kłopot, ksiądz, który stracił wiarę czy wuj w depresji), nie byłam w stanie się do nich przywiązać ani czuć cokolwiek, kiedy znikali z nurtu fabuły. Jakkolwiek to ważna pozycja historycznie, tak niespecjalnie dobrze się zestarzała, a bogaty, powolny rytm narracji autora sprawia, że odkładałam książkę co kilka stron, żeby poczytać coś innego. Nie że nie polecam, ale na pewno nie sięgnę ponownie.

Inne tego autora tutaj.

#14

Napisane przez Zuzanka w dniu Tuesday February 4, 2020

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2020, beletrystyka, panowie - Komentarzy: 6


Helena Sekuła - Kieliszek bordeaux

Ginie Igor Ordon, ekscentryczny rzemieślnik, zajmujący się ceramiką, również przemysłową. Major Korosz, jeden z najzdolniejszych inspektorów milicji, w pracowni zamordowanego odkrywa, poza artystyczną ceramiką, kota[1]. Nie odkrywa natomiast cyjanku, którym zaprawione było tytułowe wino w kieliszku denata. Milicja nie narzeka na brak podejrzanych - Ordon miał zasłużoną opinię bon vivanta i znawcy kobiet[2]: była żona Barbara, konkubina Monika, kochanka i sponsorka Ilona były trzymane od siebie z daleka za pomocą uczynnego, choć nie wylewającego za kołnierz gospodarza Aniołka i cynicznej asystentki Ewy. Im głębiej śledztwo wchodzi w życie denata, tym więcej brudu się pokazuje - zakochana w nim dziewczyna, która się stoczyła w wódkę i popełniła samobójstwo, mnóstwo długów i procesów sądowych, wyrok i kara więzienia[3], wreszcie mężczyźni nienawidzący go za powodzenie u kobiet i same kobiety, zwłaszcza porzucone lub oszukane. Major najpierw zbiera wszystkie dowody i poszlaki, po czym najpierw metodą eliminacji, a potem drobną prowokacją łapie mordercę.

Autorka sprytnie rozpoczyna nie od samej zbrodni, a od poszukiwań zaginionej w halnym turystki, Moniki Vessel, która okazuje się być ostatnią konkubiną Ordona. Przy okazji pojawia się dość zabawny z perspektywy czasu epizod w szpitalu, gdzie pacjentka kradnie luminal, a lekarz proponuje pacjentce papierosa oraz potencjalnie suicydalną pacjentkę nazywa psychopatyczną (chociaż zaskakująco atrakcyjną). W ogóle damska uroda jest clou opowieści:

Patrząc na tę piękną kobietę major skojarzył sobie, że w najbliższym otoczeniu Ordona nie spotkał kobiety brzydkiej. Wszystkie były ładne, interesujące i coś sobą reprezentowały. Ale Barbara była chyba najładniejsza z nich wszystkich. Wysmukła, średniego wzrostu z masą płomiennorudych włosów, miała subtelną delikatną twarz o bardzo jasnej gładkiej karnacji.
Major nagle zdał sobie sprawę, że stoi i po prostu gapi się na nią z zachwytem i że ona o tym wie, że prawdopodobnie jest przyzwyczajona do tego rodzaju niemego podziwu.
- Pani jest bardzo piękna - usprawiedliwił swoje milczenie. - Przed chwilą widziała pani uosobienie zachwytu - chciał zażartować.

Gorzej niestety z damskimi walorami intelektualnymi, panie są określane jako “wykolejona” [Ewa] albo “słaba, kobieca, dość lękliwa o miernej inteligencji i słabej odporności psychicznej” [Barbara]. Oraz emancypacja prowadzi do prób samobójczych, więc lepiej nie ryzykować zbyt samodzielnej kobiety.

Bawiąc-uczyć: wypalanie ceramiki i działanie pieca wysokotemperaturowego.
Nagrody: bernardyn Bari odznaczony honorową odznakę GOPR.
Się pije: wódkę, wino (tytułowe), koniak Meukow, jarzębiak.
Się pali: “Rarytasy”.

[1] “Puszysty, perski kot przerwał drzemkę, leniwie podniósł się z nagrzanej podłogi i wygięty w łuk wlepił w niego bursztynowe ślepia”. Szczęśliwie sierotkę zgadza się adoptować gospodarz domu, Wincenty Aniołek(!). Niestety, wbrew moim podejrzeniom, kot nie ma znaczenia dla fabuły.

[2]

Panie! Nieraz to i żal, i śmiech brał... Bywało, taki zmarnowany rano idzie, przystanie na papierosa, to mówię: panie Igorze, kapusty nie przekwasisz, kobiet nie przekochasz. To on śmieje się i powiada: ale próbować trzeba…

[3]

A nie mówił panu, za co w więzieniu siedział?
- Co miał nie mówić, mówił! Nie za żadną hańbę, a za politykę siedział, to nie żaden wstyd. No nie? Jak były błędy i wypaczenia... no wie pan, ten kult jednostki, to go jako takiego więcej starszego z AK - posadzili, bo partyzant był. A za Gomułki to go wypuścili i sprawiedliwość oddali, bo panie, przecież za ojczyznę się narażał, wszak nie?

Inne tej autorki tutaj.

#13

Napisane przez Zuzanka w dniu Monday February 3, 2020

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2020, panie, prl, kryminal - Skomentuj


Mariusz Czubaj - Martwe popołudnie / R.I.P.

Hłasko, nazwany tak chyba tylko po to, żeby bohaterowi zadawano pytanie, czy rodzina, nie wzbudził ani mojego zainteresowania, ani - tym bardziej - sympatii. Eks-policjant, aktualnie zajmujący się poszukiwaniem zaginionych, co do których policja się poddała czy analizą zabezpieczeń biznesmenów, obawiających się podsłuchu czy szantażu. Współpracuje z Bonnie i Clyde’em[1], Bożeną i Czesławem, również eks-policjantami, zajmującymi się wyszukiwaniem zza komputera i z użyciem dawnych kontaktów i różnymi egzotycznymi czynnościami typu hodowla larw w rozkładającym się mięsie. Ma też brata, eks-wojskowego i eks-reportera ze stref wojennych z zaawansowanym PTSD, który pojawia się w losowych momentach bez wpływu na fabułę.

W “Martwym popołudniu” detektyw szuka zaginionego specjalisty od marketingu politycznego na polecenie tajemniczego biznesmena, Króla, o którym nic nie wiadomo (poza tym, że jest stary, cyniczny i ma uroczą wnuczkę lub prawnuczkę, którą Hłasko chętnie by zmiętosił). W tle dochodzi do kilku zabójstw - posła, szukającego haków na ludzi na stanowiskach, polityka mieszkającego z matką (która to zbrodnia w ogóle nie zostaje przyklejona do fabuły) i drobnego dilera narkotyków. Hłasko przechodzi przez krąg znajomych zaginionego, szydząc z hipsterskiej Warszawki, po drodze nadeptuje komuś na odcisk, giną przypadkowi ludzie, wreszcie na podstawie dokumentów z przeszłości odkrywa tajemnicę zaginięcia. Przy okazji wysadza w powietrze kilka osób, ale bez konsekwencji.

“R.I.P.” jest bardziej osobiste. Podczas próby remontu Hłasko zdejmuje wiszące 30 lat plakaty i odkrywa notatkę, zapisaną ręką zaginionego przed 30 laty ojca - datę zaginięcia i numer telefonu. Numer telefonu prowadzi go do Starych Kiejkutów (tak, tych z tajnym ośrodkiem), decyduje się więc na wzięcie sprawy zaginięcia siostrzenicy znanej pani mecenas, Hyżej. Na miejscu jest tajemniczy guru z sektą szukających oświecenia ludzi oraz demoniczny Koenig, który wraz z synami trzęsie okolicą. Sytuacja się zagęszcza, jak Hłasko w trofeach Koeniga znajduje własność ojca, zaś pokazywanie zdjęć zaginionej dziewczyny powoduje, że ktoś próbuje detektywa zabić.

Doceniam próbę nadania opisom tu i teraz - Hłasko ogląda “House of Cards”, słucha audiobooka “Gry o tron”, a kiedy pojawia się tajemniczy mściciel w koloratce, rzuca aluzjami do “Kaznodziei” i irlandzkiego wampira. Poza tym wszystko się dzieje w próżni - policja ignoruje udział detektywa w strzelaninach i innych zajściach z uszkodzeniami ciała oraz jego obecność w miejscu zbrodni (poza skorumpowaną policją w Kiejkutach, która dowozi Hłaskę na rzeź).

[1] Tak naprawdę to pracuje z Clyde’em, Bonnie (“miała w sobie tyle delikatności i subtelności, ile zamek typu Gerda”) jest tylko meblem, czasem występującym w roli straszaka przy niektórych zbyt ekstrawaganckich zabawach Clyde’a. Odbiera telefony do Clyde’a, obmywa rannego Hłaskę, proponuje kotlety i jej prominentną cechą jest jej *komiczna* (według autora/narratora) wielkość (“Jej potężny biust falował pod kraciastą koszulą. W innej sytuacji może pozwoliłbym sobie na jakiś żart, ale tym razem nie było mi do śmiechu”).

Inne tego autora tutaj.

#11-12

Napisane przez Zuzanka w dniu Saturday January 25, 2020

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2020, panowie, kryminal - Skomentuj