Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o Czytam

Nathanael West- Dzień szarańczy

Skuszona kryminałem z Los Angeles, sięgnęłam, skoro to hollywoodzki klasyk. I ja to chyba pecha mam, bo co biorę amerykańską klasykę, to wtopa. Nawet biorąc poprawkę, że książka jest z lat 30., to i tak nie wiem, gdzie znajduje się sedno. Tod, Młody grafik pracuje przy filmach jako scenograf, a po godzinach tworzy dzieło pt. "Pożar w Los Angeles". Na obrazie umieszcza poznanych ludzi - piękną, afektowaną Faye, w której się kocha, jej ojca - chorego komika Harry'ego, kowboja Earle'a (który się kocha w Faye), Meksykanina Miguela (który jw.) i zeschizowanego Homera Simpsona (który jw.). Faye prowadzi się luźno, ale woli obdarzać swoimi wdziękami tych, co mogą jej zasponsorować karierę w filmie, dlatego Tod niespecjalnie ma szanse. Więc snuje się za Faye, patrzy, jak obmacuje ją Earle i Miguel, potem jak Faye doprowadza Homera do upadku, a na końcu ginie w tłumie gapiów. I tak czytałam, czytałam i nagły finał mnie rozczarował. Jestem impregnowana na alegorie, aluzje i przenośnie, nie chwyciło.

#10

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek marca 1, 2010

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2010, beletrystyka, panowie - Skomentuj


Jeff Lindsay - Dylematy Dextera

Nawet lubię ten rozjazd między serialowym a książkowym Dexterem w kwestii fabularnej. Nie ma la Guerty, jest sierżant Doakes, a Debra i dzieci Rity wiedzą o mrocznej stronie brata. Mniej lubię narrację książkową, bo słabsza niż w filmie - fragmenty personalizujące "Mrocznego Pasażera", opisujące go jako odrębną istotę, korzystającą tylko z ciała sprawnego specjalisty od krwi, są niestrawne. Na miejscu zbrodni, gdzie policja znajduje dwa spalone ciała bez głów, z głowy Dextera znika Mroczny Pasażer, pozostawiając go bezbronnego jak niemowlę. Przez całą książkę, w przerwach między przygotowaniami do ślubu z Ritą, uczeniem jej dzieci, żeby nie zostały złapane i prywatnym śledztwem, Dexter szuka w internecie, gdzie też to jego sprawne i mordercze alter ego mogło pójść.

Inne tego autora tutaj.

#9

Napisane przez Zuzanka w dniu sobota lutego 20, 2010

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2010, kryminal, panowie - Skomentuj


Michael Connelly - Zagubiony blask

Harry Bosch, aktualnie emerytowany policjant z Los Angeles, ponownie otwiera niewyjaśnioną sprawę sprzed czterech lat. Najpierw zabito asystentkę w firmie produkującej film, a kilka dni później z planu skradziono 2 miliony dolarów. Harry był wtedy świadkiem kradzieży, ale głównie ciąży mu brak mordercy dziewczyny. Szybko się okazuje, że jako eks-policjant nie ma specjalnego poważania ani w społeczeństwie, ani wśród do niedawna kolegów, a do tego dostaje jasny sygnał z tajemniczego oddziału antyterrorystycznego (rzecz się dzieje kilka lat po 11. września), że jak nie przestanie węszyć, to może już nie móc węszyć w ogóle. Ale Harry twardy jest, więc nie zważa na niczyją niechęć. Jeździ sobie po Los Angeles, odpytuje kolejnych świadków, robi małą przerwę na lot do Vegas, żeby spotkać się z byłą żoną i szuka dalej. Na końcu znajduje, ale - jak to zwykle bywa w sprawach, w których ktoś "z zewnątrz" wchodzi w świat policji i federalnych - rozwiązanie nie jest zbyt łatwe.

Kryminał jak kryminał, słabszy niż Sue Grafton, ale czytalny. Zirytował mnie finał drugoplanowej sprawy z żoną detektywa, który tłnqxb łlxaął, żr ebmjvrqmvban żban mncbzavnłn jfcbzavrć, vż pujvyę cemrq ebmjbqrz mnfmłn j pvążę v znwą śyvpmaą xvyxhyrgavą póerpmxę, xgóerw Uneel avr jvqmvnł. Suche.

Inne tego autora:

#8

Napisane przez Zuzanka w dniu środa lutego 17, 2010

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2010, kryminal, panowie - Komentarzy: 2


Maj Sjöwall/Per Wahlöö - Roseanna

Komisarz Martin Beck ma niepracującą i dość marudną żonę, dwójkę dzieci w wieku szkolnym, hobbystycznie buduje modele okrętów, ale na szczęście ma też pracę, która pozwala mu nie przebywać za dużo w domu. Podczas pogłębiania jednego z kanałów znalezione zostaje ciało młodej kobiety. Śledztwo się wlecze, Beck i jego współpracownicy spędzają nad nim mnóstwo dupogodzin, przemierzają niezliczone kilometry, poruszają pół świata, bo ofiara okazuje się być Amerykanką. Trochę bawi zestawienie ze współczesnymi kryminałami, gdzie łatwiej się odpuszcza. Ten dzieje się w latach 60. ubiegłego wieku (uwielbiam to dookreślenie, chociaż dla mnie mentalnie to jednak cały czas "ten wiek") i wysiłek, jaki szwedzka policja wkłada w pojedynczą sprawę, jest niesamowity. I za ten wysiłek cenię szwedzkie kryminały. I za melancholię, zadumę nad zdjęciem, spacer z hotelu do nabrzeża i wieczór przy kolejnej paczce papierosów marki Floryda, podczas którego wykluwa się nowa koncepcja śledztwa. Nie ma deus ex machina, jest ciężka praca.

Inne tych autorów.

#7

Napisane przez Zuzanka w dniu środa lutego 10, 2010

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2010, kryminal, panie, panowie - Komentarzy: 4


Rudyard Kipling - Takie sobie bajeczki

Bajeczki są dziwne. Z jednej strony ciekawe, bo nietypowe (i o zwierzętach, i o dżinach, i o mądrym Salomonie czy o praludziach), z drugiej bardzo toporne. I w warstwie językowej, i na poziomie rysunków, i społecznym (dużo aluzji do społeczeństwa klasowego, roli kobiety i mężczyzny, feudalizmu i angielskiego kolonializmu). Nie wiem, na ile to kwestia tłumaczenia i rysunków w polskim wydaniu, ale czyta się ciężko (zwłaszcza przedziwnie rymowane wiersze). Kiedy czytałam je kilkanaście lat temu, byłam zachwycona, teraz już nie tak bardzo.

#6

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek lutego 9, 2010

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2010, dla-dzieci, panowie - Skomentuj


Tatiana Polakowa - Wszystko w czekoladzie

Już powoli zaczynam chwytać (bo wcześniej niespecjalnie złapałam), o co chodzi. Pani PR/prywatny detektyw Olga Riazancewa musi być masochistką. Prowadzi dla swojego pracodawcy, znanego w wielu kręgach niekoniecznie praworządnego biznesmena Dziadka, śledztwo w sprawie morderstwa pracowniczki klubu nocnego, syna przyjaciela, kolejnej striptizerki i jeszcze paru osób, bo ludzie padają w czasie śledztwa jak muchy, narażając się na przypadkowe zabicie, bo lojalna jest i dobro Dziadka ważniejsze niż jej. Do pomocy dostaje najemnika z Moskwy, który podejrzewa Olgę o zło wszelakie i na wszelki wypadek przesłuchuje ją z biciem, torturami i tym podobnymi szykanami (ale ludzki pan jest, zębów jej nie powybijał, a cięcia nożem da się łatwo pozszywać). A Olga od tego momentu marzy, żeby koledze po fachu wleźć do łóżka, bo skoro wszystkie panie patrzą na niego i się oblizują, to musi być dobry w łóżku. Jak wspomniałam, jeśli moja teoria o masochizmie odpada, to w dalszym ciągu nie ogarniam.

Nieodmiennie fascynuje mnie też sens prowadzenia śledztwa. Milicja jest skorumpowana, a jeśli prawda okaże się nie po linii pracodawcy, właściwy morderca może odejść bez szkody, bo wystarczy zapłacić komuś, kto się przyzna i popełni malownicze samobójstwo. Sama Olga dostaje zadyszki ze śmiechu, jak świadek pyta ją, kiedy będzie proces.

A, tytułu też nie rozumiem.

Inne tego autorki tutaj.

#5

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek lutego 8, 2010

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2010, kryminal, panie - Komentarzy: 5