Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o Czytam

China Mieville - Dworzec Perdido

Issac, naukowiec-renegat dostaje lukratywne zlecenie - ma wymyślić sposób, żeby okaleczony człowiek-orzeł (garuda o imieniu Yagharek) mógł się samodzielnie wznieść w powietrze. Dziewczyna Issaca, rzeźbiarka rasy khepri (człekokształtny insekt) otrzymuje z kolei propozycję stworzenia unikalnej rzeźby dla pewnego bossa półświatka. Te dwa nie powiązane ze sobą zdarzenia uruchamiają cały szereg wydarzeń, który może doprowadzić nieomal do zagłady miasta, zaatakowanego przez żywiące się ludzkimi myślami ćmy.

Mieville nie stworzył gęstej, mocnej epickiej opowieści o Nowym Crobuzon, on to miasto zbudował słowami. Realne, pełne zapachów, ze skomplikowaną geografią terenu poprzecinanego rzekami, zamieszkałe przez ekumeniczną różnorodność ras - ludzi, kheprich, vodyanoich, ludzi-kaktusów, konstrukty, pasożytów i byty z innych wymiarów; wszyscy zanurzeni w skomplikowanych politycznych układach i zależnościach. Nie ma elektryczności, jest za to taumaturgia pozwalająca na pracę z różnymi substancjami i - przede wszystkim - przekształcanie żywych istot (zwykle przestępców, przy czym kodeks karny jest raczej taki po uważaniu) w czasem najbardziej zwyrodniałe cyborgi; gospodarka miasta w głównej mierze opiera się właśnie na przemysłowej pracy tak przystosowanych istot. Tytułowy Dworzec Perdido to główny węzeł komunikacyjny, serce miasta, może rzeczywiście nieco pretekstowy jako lokalizacja tytułowa (choć tuż obok rozgrywa się najważniejsza walka o mieszkańców metropolii), ale pozostający w głowie na mapie Nowego Crobuzon.

Szybko czytam, ale przez tę książkę przechodziłam przez ponad trzy tygodnie (owszem, czytając w międzyczasie cztery inne, ale jakby nie o to chodzi, tak?). Nie wiem, czy da się od niej nie oderwać aż do ostatniej, ja musiałam ze względu na intensywność opisu i czasem jego drastyczność. Oraz oczywiście żeby starczyło mi na dłużej, mimo że wiem o kolejnych dwóch tomach cyklu. Wprawdzie dopiero luty, ale mam poczucie, że już mam książkę roku 2017.

Inne tego autora tutaj.

#12

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek lutego 20, 2017

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2017, panowie, sf-f - Komentarzy: 1


Evzen Bocek - Dziennik kasztelana

Tym razem zamek na czeskiej prowincji w ujęciu serio, a nawet nieco przerażającym. Połowa lat 90., wypalony pracownik naukowy wynosi się z Pragi, żeby pracując jako kasztelan odpocząć psychicznie. Inwentaryzacja zamku, zarządzanie ogrodnikiem, dozorcą, kustoszką i ogrodnikiem nie wydaje się być trudne. Do zimna w zamkowych pokojach idzie się przyzwyczaić, gorzej z lustrami wszędzie i spuścizną po zmarłym poprzedniku, o którym nikt nie chce mówić. Inne niż w stolicy problemy zaczynają się piętrzyć - w okolicy mieszka socjalistyczny aparatczyk strzelający do zwierząt, opodal jest hodowla niebezpiecznych psów, dozorca ma epilepsję, żona nienawidzi zamku, a 5-letnia córka ciężko choruje i chyba widzi duchy.

To Czechy mniej zabawne, chociaż oczywiście między wierszami są zabawne sytuacje. Historia jest lepiej zbilansowana niż cykl o "Arystokratce", chociaż podobnie jak tam to pierwsza część historii, bo narracja urywa się nagle.

Inne tego autora tutaj.

#11

Napisane przez Zuzanka w dniu sobota lutego 18, 2017

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2017, beletrystyka, panowie - Skomentuj


Herman Koch - Dom letni z basenem

Czego się spodziewacie po lekarzu poza tym, że przede wszystkim ma nie szkodzić? Pewnie tego, że potraktuje Was poważnie, zbada, przeanalizuje symptomy i zaproponuje sensowne leczenie? Martin nie jest takim lekarzem. Celem Martina jest zatrzymanie jak największej liczby pacjentów na poziomie pierwszego kontaktu, bez zawracania głowy specjalistom. Ale sporą grupę wiernych pacjentów ma, bo spędza z każdym 20 minut, słucha, nie gani nawet w sytuacji, kiedy pacjent nadużywa, a do tego skwapliwie wypisuje stymulanty i środki nasenne w razie potrzeby. Tak trafia do niego Ralph Meier, znany aktor; w podziękowaniu za wizytę wysyła zaproszenie na przedstawienie, w którym gra. Martin zaproszenie przyjmuje, a mimo niechęci żony, której nie odpowiadało obcesowe zachowanie aktora, planuje wakacje tak, żeby wylądować z całą rodziną tuż obok wynajętej przez niego willi. Z dwutorowej fabuły wiadomo od początku, że wszystko skończy się źle, ale Martin opowiada powoli, zastanawiając się nad punktami zwrotnymi, które doprowadziły do tragedii.

To historia o zwykłych ludziach, którym zdarza się robić rzeczy społecznie nieakceptowalne - zdradzać partnera, pragnąć ciała nastolatki, zgwałcić, skłamać, brutalnie pobić czy całkiem poważnie rozważać morderstwo (a może nie tylko rozważać?). Brudna, nieprzyjemna i zostawiająca osad.

Inne tego autora tutaj.

#10

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek lutego 13, 2017

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2017, beletrystyka, panowie - Skomentuj


Patrick Modiano - Perełka

Matka, kiedy jeszcze żyła, nazywała ją "Perełką". Ale od lat nie żyje, podobno zmarła w Maroko, dokąd pojechała prawdopodobnie za jakimś mężczyzną, zostawiając córkę w drodze do rodziny. Perełce zostało po niej pudełko z drobiazgami, które wnikliwie analizuje i wspomnienia, które z kolei - niematerialne - blakną i nie wiadomo, czy tak było naprawdę. Nie ma kogo zapytać - nieliczni ludzie, którzy znali jej matkę, albo nie żyją, albo nie chcą o niej rozmawiać. To historia o poszukiwaniu na podstawie strzępków informacji, na podstawie złudzenia, że kobieta w żółtym płaszczu spotkana w metrze to matka, która nie leży pochowana na zapomnianym marokańskim cmentarzu, ale wróciła i żyje w zaniedbanej paryskiej dzielnicy.

Nie zachwycił mnie Modiano, ale i nie zniechęcił. Nie zachwycił, bo trudno tę historię nazwać powieścią, to raczej nowela czy opowiadanie. Oniryczny, osadzony na mapie metra zapis chaotycznej wędrówki młodej dziewczyny, chorej, prawdopodobnie z depresją, opierającej się na uprzejmości nieznajomych nie ma jasnego zakończenia, nie podaje rozwiązań; to epizod. Zostawia wiele niewiadomych - kim byli państwo, których córką zajmowała się Perełka i dlaczego nagle zniknęli? Czy kobieta w żółtym płaszczu była zaginioną przed laty kontuzjowaną tancerką, używającą różnych imion, niespecjalnie dobrą matką? Czy jakiekolwiek tropy pamięci Perełki zaprowadzą ją do znalezienia swojego miejsca w życiu? Autor unika odpowiedzi. Zniechęcenia z kolei nie ma, bo to piękny kawałek prozy, nasycony teksturą, zapachem, światłem i taką łagodnością narracji. Piękny jest w nim Paryż, omijający esencję miasta, przesuwający się jak za oknami komunikacji miejskiej, kiedy nie jest istotne, co za oknem, bo podróżujący myślami jest już u celu, ale kątem oka widzi symetrię, światło między koronami drzew i słyszy dalekie okrzyki bawiących się dzieci.

#9

Napisane przez Zuzanka w dniu sobota lutego 4, 2017

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2017, beletrystyka, panowie - Komentarzy: 1


Herman Koch - Kolacja

Paul wraz z żoną niechętnie idzie na kolację z bratem, znanym politykiem i jego małżonką. Nie lubi go, gardzi nim, jego zachowanie go niezmiernie irytuje, do tego wygląda na to, że brat krzywdzi swoją partnerkę, bo tuż przed przyjazdem płakała. Obsługa restauracji też jest irytująca, drogie dania wjeżdżają bardzo wolno, rozmowa się nie klei. Zmarnowany wieczór, a jeszcze do tego pozostaje kwestia napiwku od rachunku na prawie 400 euro. Paul retrospektywnie przegląda swoje wspomnienia, wyjaśniające niechęć do brata i coraz bardziej naświetlające powód, dla którego się spotkali. Ktoś wychodzi z płaczem, przypadkowi goście chcą się sfotografować ze znaną osobą, w kieszeni telefon syna z szokującą zawartością.

I wtem dochodzimy do tego momentu, kiedy autor ujawnia drugie dno historii. Jest zaskakujące, mimo że autor wcześniej wielokrotnie sugerował, że nie do końca można wierzyć w zwierzenia Paula, mądrego, dociekliwego człowieka, kochającego męża, dobrego ojca. To nie jest humoreska o nudnej kolacji, tylko nieprzyjemna historia o decyzjach i ich konsekwencjach. Nie na okresy depresyjne.

#8

Napisane przez Zuzanka w dniu środa lutego 1, 2017

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2017, beletrystyka, panowie - Skomentuj


Arnaldur Indriðason - Hipotermia

Erlendur zostaje wezwany do samobójstwa - prawniczka wynajęła na weekend domek od koleżanki, a na miejscu zastała koleżankę powieszoną. Niby wszystko się zgadza, ale z braku lepszych zajęć policjant zaczyna drążyć, czemu doszło do takiej sytuacji, co niepomiernie irytuje męża denatki. Dodatkowo, ponieważ rzecz się dzieje nad jeziorem, przypomina sobie sprawę dwóch niezwiązanych ze sobą zaginięć sprzed lat - młodej dziewczyny i młodego chłopaka. I jak sprawy samobójczyni nie udaje mu się rozwiązać tak, jakby chciał, tak odkrywa, co się stało 30 lat wcześniej (niestety, zbyt późno dla ojca chłopaka, który właśnie umarł w domu opieki).

Miałki ten tom. W ogóle nie pojawiają się współpracownicy Erlendura, jego zdawkowa partnerka zabiera go wbrew jego woli do teatru, bo teatr go nie zachwyca, a po molestowaniu przez córkę spotyka się raz (i to w podłej knajpie, gdzie dają "solone mięso ze słodkim sosem mlecznym") z byłą żoną, a przez całe spotkanie ta ostatnia jest wściekła i na niego krzyczy.

Inne tego autora tutaj.

#7

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela stycznia 29, 2017

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2017, panowie, kryminal - Skomentuj