Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu
Tym razem zamek na czeskiej prowincji w ujęciu serio, a nawet nieco przerażającym. Połowa lat 90., wypalony pracownik naukowy wynosi się z Pragi, żeby pracując jako kasztelan odpocząć psychicznie. Inwentaryzacja zamku, zarządzanie ogrodnikiem, dozorcą, kustoszką i ogrodnikiem nie wydaje się być trudne. Do zimna w zamkowych pokojach idzie się przyzwyczaić, gorzej z lustrami wszędzie i spuścizną po zmarłym poprzedniku, o którym nikt nie chce mówić. Inne niż w stolicy problemy zaczynają się piętrzyć - w okolicy mieszka socjalistyczny aparatczyk strzelający do zwierząt, opodal jest hodowla niebezpiecznych psów, dozorca ma epilepsję, żona nienawidzi zamku, a 5-letnia córka ciężko choruje i chyba widzi duchy.
To Czechy mniej zabawne, chociaż oczywiście między wierszami są zabawne sytuacje. Historia jest lepiej zbilansowana niż cykl o "Arystokratce", chociaż podobnie jak tam to pierwsza część historii, bo narracja urywa się nagle.
Inne tego autora tutaj.
#11