Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu
Sylvia (Rose Byrne) dowiaduje się, że jej dawny przyjaciel Will (Seth Rogen) się rozwiódł; kontakty między nimi się ochłodziły, bo Sylvia nie cierpiała z wzajemnością jego już byłej żony. Wszystko ich różni - Sylvia zajmuje się domem i trójką dzieci, odłożyła swoją karierę prawniczki na półkę. Will prowadzi bar, gdzie sprzedaje samodzielnie warzone piwo, dodatkowo od rozwodu żyje chwilą. Spotykają się, na początku jest niezręcznie, ale oboje szybko odnajdują to, co ich łączyło - zaufanie i przestrzeń do tego, żeby być sobą. Sylvia widzi, czego jest przez lata stabilizacji zabrakło, Will zaczyna odczuwać niepokój, bo jemu z kolei brakuje jakiekolwiek stałości. Na ożywieniu kontaktów cierpi przede wszystkim mąż Sylvii, Charlie, mimo że wie, że przyjaźń nie jest zagrożeniem dla ich związku (patrz tytuł), ale boi się zbytniego zaangażowania żony poza domem i kiedy przyjaciele są razem, wyzwala się chaos.
To bardzo pogodna, szalona i czasem krindżowa opowieść o przyjaźni, gdzie ulubionym sposobem na odreagowanie problemów są używki i impreza (bądź przewracanie elektrycznych urządzeń mobilnych), ale czasem pojawia się coś głębszego. Polubiłam Charliego, mimo że jest prawnikiem, ale takim mocno sympatycznym i szczeniaczkowatym. Na drugim planie pojawia się trochę szydery z współczesności LA - prowadzenie motywacyjnego podcastu, ruch woke i upadek idoli czy wielkie korporacje kontra rzemieślnicy. Niekoniecznie, ale bywa zabawne.
(Wróciłam z wakacji, będą zdjęcia i książki, bo było leniwie).