Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o panowie

Maurice S. Andrews - Dymisja nadinspektora Willburna

Ponieważ powoli kończą mi się książeczki z serii “Ewa wzywa 07”, wygrzebałam sobie nową-starą serię o podobnym poziomie srogości, konkretnie “Klub Srebrnego Klucza”. Są tu i zacne kryminały z PRL-u, trochę obyczajówki, nieco science-fiction i klasyki światowej; czasem mimo zagranicznie brzmiących nazwisk są to produkty polskie - jak ta książka. Akcja “Dymisji” z podtytułem “Zagadka w Punham” dzieje się w Londynie, w trakcie akcji pojawia się sporo dywagacji o roli brytyjskiego policjanta[1], tymczasem autorem jest piszący pod pseudonimem Andrzej Szczypiorski.

Zaawansowani w latach i tuszy podinspektorzy Silas i Groves prawie jednocześnie pojawiają się w podłym hoteliku na krańcach Maida Vale, gdzie recepcjonista znalazł zwłoki niejakiej Fanny Moore. Panowie, mimo że od dawna ze sobą pracują, serdecznie się nie lubią, obaj są “równie ociężali i równie zawiedzeni w swoich ambicjach”. Sprawa niby prosta - skoro morderca nie opuścił hoteliku i w nim go nie ma, recepcjonista kłamie, więc to on jest winny, zwłaszcza że zataił fakt znajomości z denatką, a chwilę później wyszedł na jaw handel narkotykami[2]. Problem w tym, że ich zwierzchnik - nadinspektor Wilbur, człowiek, który ma trzy typy humoru: jest zły, wściekły lub doprowadzony do ostateczności - oznajmia, że sprawa nie jest taka trywialna, jak się wydaje i mają szukać do skutku. Do podinspektorów dołącza faworyzowany przez Wilbura inspektor Ullman - młody i wytworny, pachnący wodą Yardleya. Sprawa morderstwa Fanny łączy się z kolejnym zabójstwem - ktoś, posługujący się tym samym nazwiskiem co tajemniczy narzeczony Fanny, rezerwuje pokój w innym hoteliku, a następnego ranka pracownik hotelu znajduje zwłoki policjanta Ashleya. Śledztwo się gmatwa, Wilburn podejrzewa, że Ashley zginął, bo był kochankiem Fanny, sprawny czytelnik już w 20% książki domyśla się, kto zabił, policjantom z Yardu trzeba na to więcej czasu. Tytułowa dymisja nie ma związku z wynikiem śledztwa - Wilburn i tak planował emeryturę, żeby zająć się polowaniami w swoim majątku na prowincji.

Jeśli szukacie historii o złych praktykach w pracy w “brytyjskiej” (por. autor) policji, to jest to świetne źródło. Wilburn wyśmiewa podinspektorów, bo są grubi i brzydcy, nie cierpi młodych ”opętanych demonem szybkości, jazzu i przygody” i - ponieważ cierpi na bezsenność - nie waha się wzywać podwładnych o 4 rano, bo akurat wpada na pomysł, żeby wydelegować im zadanie.

Się pali: playersy.
Się pije: whisky ballantine’s (chociaż jest gorsza od szkockiej!).
Się jest ponad prawem, kiedy się jest pastorem:

— Jestem poddany prawom boskim, mój panie! Wasze prawa mam w pogardzie!
Willburn był bezsilny wobec takiego cynizmu. Ten pastor wydawał mu się przez chwilę uosobieniem zła. Ale kiedy przyjrzał mu się uważniej, stwierdził, że ma przed sobą po prostu człowieka szalonego. Milles nie był normalny. Był ofiarą niezwykłych sił, sprzecznych z sobą i tworzących zadziwiającą konstrukcję. Fanatyczny, moralizatorski zapał tego kapłana splótł się nierozerwalnie ze zgubnym nałogiem. Dało to w efekcie skrzywienie psychiczne, ciekawy przypadek kliniczny dla psychiatrów, ale nie dla detektywa.

[1]

Ullman pomyślał, że właściwie taki policjant w C.I.D., pełniący służbę dyspozycyjną w oddziale operacyjnym, może dosłownie wszystko, o ile usłyszy jedno zdanie sędziego z City: „Zgadzam się!” Albowiem sędzia z City ma prawo wydawać rozkazy flocie, armii i siłom powietrznym. Ma prawo otoczyć Londyn, aresztować Anglię, zablokować Kanał. Ma prawo wydać rozkaz okupowania Szkocji i wysadzenia w powietrze Parlamentu. Ma prawo aresztować wszystkich poddanych monarchy, z wyjątkiem siebie samego. Ma prawo być Panem Bogiem, ale nie ma prawa siedzieć w obecności króla. Albowiem nie jest pierwszym lordem Beaverbrock ani pierwszym lordem Marlborough, ani pierwszym lordem Duncer. Jest po prostu sędzią z City i może wykonywać władzę dla dobra Imperium i sprawiedliwości, ale nie może usiąść na krześle w pałacu buckinghamskim, jeżeli monarcha jest w pobliżu.

[2] Przestępca chytrze ukrywa mechanizm ukrytego przejścia za tomami Shelleya i takimż kodem posługuje się w notatkach handlowych:

Bez kłopotu zestawił listę pięciu nazwisk stałych odbiorców jubileuszowego wydania dzieł Shelleya. Ci miłośnicy romantycznej poezji zadowalali się czasem jedną trzecią tomu, czasem zaś byli tak spragnieni kontaktu z literacką tradycją Anglii, że monitowali o dostarczenie im dalszych siedmiu tomów Shelleya. Z zeszytów Sedge’a wynikało niezbicie, że Shelley był najpłodniejszym twórcą wszystkich czasów.

Inne z tego cyklu, zaś inne tego autora.

#58

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek czerwca 14, 2021

Link permanentny - Tagi: 2021, kryminal, panowie, klub-srebrnego-klucza - Kategoria: Czytam - Skomentuj


Andrzej Kakiet - Silniejszy niż śmierć

Ewa wzywa 07, zeszyt 134

Spis osób:

  • Konrad Hederle - adwokat, znajomy Kramera, walczy kosztem swojego zdrowia o klientów
  • Andrzej Kramer - narrator, sprawozdawca sądowy i detektyw amator
  • Jerzy Jastrzębski - Wydział Zabójstw, znajomy Kramera
  • Małgorzata - dba o swoją reputację, więc zabrania kochankowi przychodzić pod pracę
  • Elżbieta Koszewska - nabiera się na poranne słońce w górach
  • Klara - ofiara lekkomyślności i zaufania
  • Maciek - zakopiańczyk, przewodnik tatrzański
  • Staszek, Kazik, Gienek - GOPR-owcy

Nie wiem, czy to przypadek, czy zamierzenie, ale fabuła tego i poprzedniego tomiku jest podobna i dzieje się w tych samych miejscach (weźcie poprawkę, że nie znam gór w ogóle).

Dwutorowa narracja. W jednym wątku Kramer, sprawozdawca sądowy z tajemniczą przeszłością, jedzie odpocząć w Tatry. Próbuje też na prośbę kolegi z Wydziału Zabójstw wyjaśnić przyczyny śmierci młodej kobiety sprzed kilku lat, która spadła z dość niebezpiecznej trasy. Kiedy w tym samym miejscu zostaje znaleziona kolejna młoda kobieta (żywa, ale umiera nie odzyskawszy przytomności w szpitalu), Kramer już wie, że to seryjny morderca i przypomina sobie jeszcze jedną taką sytuację z przeszłości, w której uczestniczył osobiście. W drugim wątku sprytny zbrodniarz opisuje, w jaki sposób wchodzi w życie kolejnych kobiet, żeby ich otoczenie o tym nie wiedziało i - kiedy się nimi znudzi - zawozi je w góry, żeby wrócić już z gór samotnie. Tym razem szczęście mu nie dopisuje - wprawdzie wylegitymował się w schronisku fałszywym dowodem, ale dziewczyna przeżyła oraz już w autobusie odkrywa, że chyba zgubił prawdziwy dowód. Finał jest dość zaskakujący - zbeqrepą wrfg xbyrtn aneengben, nqjbxng. Fgenpvł żbaę j oheml śavrżarw, Xenzre cbzntnł wrw fmhxnć v manynmł mjłbxv; cb glz jlqnemravh pbś zh fvę cemrfgnjvłb j tłbjvr, jvęp fmhxnł xbpunarx cbqboalpu qb avrżlwąprw żbal v xvrql bqxeljnł, żr gb wrqanx avr ban (frevb?!), gb wr jljbmvł j Gngel.

Się pije: wódkę[1].
Się je:

Któraś z kelnerek przyniosła wreszcie danie.
- To jest zimne! - zabrała głos matka rodu.
- Niemożliwe.
- Jak to niemożliwe! Niech pani spróbuje sama.
- Ja już jadłam.
- Skandal! -zahuczał gość. - Czekamy pół godziny i jeszcze jest zimne!
- Jak tyle pan siedzi, to faktycznie mogło wystygnąć - z godnością odparła kelnerka i odeszła.

[1] Narrator otwarcie nadużywa alkoholu, bo gryzie go tajemnicza (do pewnego momentu) przeszłość i ma deliryczne koszmary z psychodelicznym ptakiem, inni zaś…

Znałem takiego Krzyśka. Do niego przychodziła taka duża ośmiornica i ołowianymi żołnierzykami grała z nim w wojnę w fałdach brudnej pościeli, gdzie głównie wegetował. Zawsze wygrywała i za karę kazała mu przetapiać te figurki na żywy, roztopiony ołów. Wlewała mu go następnie do ucha. Można powiedzieć, że go zawodowo załatwiała, bo był kiedyś krytykiem teatralnym. Dobrym krytykiem... Źle, nie tak. Ona mu groziła, że to zrobi i to było najgorsze. Tak mi opowiadał i ja mu wierzyłem. „Boże kochany, niech ona wreszcie to zrobi i niech się to skończy" - szeptał mi kiedyś nieprzytomnie, a ręce trzęsły mu się tak, że wylało się prawie całe piwo. które miał w szklance.

Inne z tego cyklu tutaj.

Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek czerwca 10, 2021

Link permanentny - Tagi: prl, kryminal, panowie, 2021 - Kategoria: Czytam - Skomentuj


Jerzy Kulczyński - Labirynt

Ewa wzywa 07, zeszyt 133

Spis osób:

  • Lipiński - kierownik schroniska na Hali Ornak
  • Janek Kaczor - przewodnik obdarzony typowo góralską, nieco orlą twarzą, obiekt westchnień
  • Zofia - rezolutna bufetowa z Nowego Targu
  • Fabian - strażnik tatrzański
  • Stanisław Łubień - weteran ratowniczego i przewodnickiego rzemiosła, z twarzą jak suszona śliwka
  • Kaśka Włodkowych - kandydatka na żonę dla Jaśka, dziewczyna jak malowana, robotna i starowna
  • Ewa Borkowska - miastowa mężatka, dobra do obłapiania i na dancing
  • Maciek Romanowski - dyżurnu ratownik, przystojny i czarnowłosy
  • Anna Łącka - wdowa z czteroletnim synkiem, doświadczona grotołazka
  • Stefan Gajda, ps. “Mefisto” - kiedyś był dobrym taternikiem i zapalonym grotołazem
  • Michał - mąż Anny, pilot, rozbił się gdzieś nad Pirenejami
  • Stefan Borkowski - odwraca wzrok od romansu żony
  • Józef Włodkowy - dyżurny ratownik GOPR, stary wyga
  • Jacek Dylik - alpinista i taternik, ratownik ochotnik
  • Radwan - naczelnik GOPR
  • Bukowska - wynajmuje pokój Borkowskim, 30 lat po ślubie i dalej atrakcyjna dla męża
  • Sułek - kierownik wyprawy grotołazów
  • profesor Adam Sawicki - szpakowaty mężczyzna o twarzy opalonej na brąz, lekarz
  • prokurator Bareja - znajomy Sawickiego, więc łaskawym uchem posłuchał o podejrzeniach
  • Rafał Styka - wysoki, szczupły, o miłej, ładnej twarzy, ratownik ochotnik
  • porucznik Walczak - właściciel słynnego harleya, łatwo wpada w dygresje, co irytuje nawet jego żonę
  • Roman Sadowski - narzeczony Anny Łąckiej, zginął w pożarze w jaskini
  • Antoni Brniak - jeździ za zmiennika na taryfie szwagra

Nieznany czytelnikom mężczyzna prowadzi Ewę na wycieczkę do jaskiń, atmosfera mimo dawnych konfliktów jest sympatyczna, po czym na chwilę oddala się po zgubiony portfel. Tyle że nie wraca, co wyjaśnia pozorną sympatię. Ewa usiłuje wyjść z jaskiń, ale dramatycznie nieprzygotowana traci siły. Na ścianie szminką wypisuje ostatnie zdania, po czym - już po uratowaniu przez grotołazów - umiera, nie odzyskawszy przytomności. Teoretycznie jest to wypadek, ale profesor Sawicki podejrzewa, że niekoniecznie, zwłaszcza po przeczytaniu wydrapanego na ścianie napisu, z którego wynika, że Ewa została przyprowadzona przez kogoś i zostawiona.

Dużo opisów górskich tras plus trochę żarcików wśród ratowników:

- Cekojcie! Cosim tam widzem w kosówce! - zawołał nagle jeden z ratowników i skierował się szybko w stronę dużej kępy kosodrzewiny.
Wrócił po kilku minutach z mocno niewyraźną miną. Dylik popatrzył na niego i odezwał się szyderczo:
- Świeże było, czy już przyschnięte?
Zagadnięty nic na to nie odpowiedział, tylko kląć zaczął długo i wymyślnie.

Się pije: piwo.
Się pali: marlboro.
Się je: kanapkę z serem i czekoladę.
Się przydaje: zegarek, zapałki, szminka.
Się (nie) używa antykoncepcji: “... a moze tak i być, co dzieciaka zrobis, to wtedy juz przepadłeś”

Inne z tego cyklu tutaj.

Napisane przez Zuzanka w dniu środa czerwca 9, 2021

Link permanentny - Tagi: 2021, kryminal, panowie, prl - Kategoria: Czytam - Skomentuj


Zygmunt Janet - Dzień szósty

Ewa wzywa 07, zeszyt 131

Spis osób:

  • kapitan Paweł Rukat, ps. Buldog - ani najstarszy, ani też najbardziej doświadczony, ale szef zespołu
  • Jacek Kreubitner, ps. Panienka - choć żonaty od dwóch lat, nadal potrafi się zarumienić
  • Michał Wolański, ps. Płetwa - 100 kg wagi, nieprawdopodobnie szybki mimo 45 lat, umie robić kółka z dymu
  • Krzysztof, ps. Niania - rozwiedziony, ale nadal mieszka z byłą żoną, elegancki, pozornie życzliwie nastawiony do podejrzanych
  • Leopold Adamiak - dzielnicowy, długi, chudy i wąsaty
  • porucznik Urszula Husińska - chodzi na wszystkie akcje obyczajówki, także wtedy, gdy nie musi tego robić
  • Zielonka Zdzisław - handlarz kaszą i jajami, ale też znany na rynku walut i drobnego przemytu
  • Aniela Zielonka, ps. Mamuśka - żona Zdzisława, mimo wieku atrakcyjna[1]
  • Cuprowa - chudy kobiecy szkielet, sąsiadka Zielonków
  • Magda Zielonka - córka, studentka, lafirynda
  • Edmund Brycz - inżynier architekt, kochanek Anieli[2] i Magdy, elegant i damski bokser
  • Bryczowa - niewysoka, szczuplutka, z daleka wygląda na 18 lat
  • Jan Szukalewski, ps. Docent - dystyngowany antykwariusz po trzech wyrokach
  • Marcin Kaczorowski, ps. Ciuciek - długowłosy hippis z długimi, dziewczęcymi rzęsami, chłopak Magdy
  • Pawlak - uczynny kelner z Kongresowej
  • Piotr Kobzan, ps. Pan Piotruś - niewysoki, w przyciemnionych okularach, młodzik jeszcze, taki normalny
  • Aneta Rakińska - dziennikarka z Wrocławia, spod kloszowej spódnicy prześwitują jej majtki
  • Joanna Grzesiak - kurewka z dużymi łagodnymi oczyma spłakanej sarny
  • Anka Kulczyk - dama lekkich obyczajów, często pracuje razem z Grzesiak w duecie
  • Wieśka - 18-letnia sąsiadka Zielonków, śliczna, ale na jej twarzy widać niezrozumiałe zgorzknienie
  • Marek - brat Wieśki, uciekł z poprawczaka
  • doktor Ordzyński - emerytowany lekarz w szpitalu dla psychicznie chorych
  • Halina Kobzan - piękna kobieta, choć ze schizofrenią[3]

Ekipa, znana ze “Święta kobiet”, rozwiązuje tajemnicę morderstwa zamożnego handlarza bazarowego. Dżentelmen został brutalnie stuknięty w głowę, a walory ukryte sprytnie w żyrandolu - skradzione. Małżonka denata jest zrozpaczona głównie kradzieżą i powtarza monotonnie, że na obiad jadł pyzy. Wątków jest kilka - łasa na pieniądze córka, wstydząca się rodziców, kuzyn z Wrocławia, któremu denat nie chciał pożyczyć na ślub, kominiarz, lokalne cwaniaczki, co wydaje się dobrym tropem, bo skradziona biżuteria właśnie u nich się zaczyna pojawiać. Niania i Płetwa jadą do Wrocławia, gdzie oczyszczają kuzyna z podejrzeń, ale w efekcie pomyłki pokojów Niania nawiązuje przypadkiem intymny kontakt z dziennikarką (klepiąc ją w goły tyłek, bo myślał, że to Płetwa). Co ciekawe, dziennikarka mimo zajścia zaczyna spotykać się z Buldogiem.

Mimo dużego dystansu narratora do śledztwa i sporej dozy humoru sytuacyjnego, sama sprawa jest dość ponura (zemsta za oszustwo, doprowadzenie do wyczerpania nerwowego, próbę samobójczą i nieumyślne dzieciobójstwo). Narrator to widzi i mimo że chwilę wcześniej śmiał się z zabawnych sytuacji, końcówka jest minorowa.

Się je: pyzy, wołowinę w czerwonym winie, szyneczkę ze świeżą sałatką.
Się kupuje: księgę I Cing, żeby mieć poradę w śledztwie.
Się przemyca: spodnie sztruksowe z Zachodu.
Się pije: “nalewkę” śmierdzącą karbidem, koniak.

[1] Sort of.

Wszedłszy do sąsiedniego mieszkania przede wszystkim zobaczyłem granatową, obcisłą bluzkę z. napisem Blue Jeans, która zdawała się pękać, rozepchnięta monstrualnymi, godnymi Felliniego cycami, leżącymi niemal na tłustych, rozlanych udach równie ciasno opiętych poplamioną spódniczką, jaką noszą nastolatki. Ręce z trudem, jak mi się wydawało, mogły unieść złote pierścienie, obrączki i bransolety. Na krótkie, serdelkowate palce, z brudem wrośniętym w skórę, z całą pewnością nie zmieściłaby się już żadna ozdoba. Masywne, czerwonosine nogi obute były w lekkie brokatowo-złote sandałki. Głowa była uloczkowana. Twarz, w której wśród fałd tłuszczu z trudem można było dopatrzeć się nosa i oczu, była jeszcze dodatkowo opuchnięta od płaczu. Miałem przed sobą panią Anielę Zielonkę.

[2]

(...) Otóż nasza podfruwajka Anielka, która w rzeczywistości dobiega już pięćdziesiątki, ma swego ukochanego - popatrzył, jakie to zrobiło na mnie wrażenie, a że milczałem, mówił dalej: - Ukochany ma około trzydziestki. Jeździ groszkowym fiatem 125p. Ma młodszą od siebie żonę. która pracuje jako lekarz w praskim szpitalu. Sam jest inżynierem architektem. Zawsze gdy pan Zdzich wyjeżdżał za interesami, inżynierek zjawiał się u pani Anieli. Sąsiedzi mi mówili, że muzyka, że pani Aniela pięknie śpiewa przy takich okazjach, że przez firankę widać czasem, jak nago tańczą. Ten inżynier to dewiant, bo raz. że ze znacznie starszą od siebie, a dwa, że baba brudna, brzydka i wulgarna. Ale widać taki jego gust. (...) pani Aniela, aby złapać humorek, musi sobie rąbnąć. Inżynierek robi to wszystko na trzeźwo. Ma dwoje dzieci, a żona - przynajmniej sądząc po zdjęciu, które miał razem z kartą wozu - jeszcze niejednemu by się spodobała. Ale on woli panią Anielę.

[3] Niestety, autor powiela szkodliwy stereotyp, że “schizofrenii się dostaje” w wyniku traumy.

Inne z tego cyklu tutaj.

#53

Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek maja 27, 2021

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2021, kryminal, panowie, prl - Skomentuj


Wojciech Wiktorowski - Na skraju niżu

Ewa wzywa 07, zeszyt 130

Spis osób:

  • kapitan Andrzej Zawadzki - KG MO, funkcjonariusz z tajemnicą
  • Janeczka - sekretarka Zawadzkiego, zaparza kawę, jak zwykle pogodna i zadowolona z życia
  • Roman Gutmann - podejrzany o twarzy podstarzałego playboya
  • Marian Kot - wspólnik Guttmana, przyjaciel i alibi, tyle że niedostępny, bo za granicą
  • Jerzy Malec - źródło informacji w sprawie Guttmana, denat
  • sierżant Kamiński - najbliższy współpracownik Zawadzkiego, stażysta
  • Tomasz Szlenk - pracownik Centrali Handlu Zagranicznego, znajomy Zawadzkiego
  • kapral Milecki - zarządza ekipą na miejscu zbrodni
  • Kawecki - internista, lekarz wezwany do przeziębienia, znajduje denata
  • Hanka - żona Zawadzkiego, nie odzywa się, ale istotna dla fabuły
  • Wacław Weber - przyjaciel Zawadzkiego, wypielęgnowany i ubrany jak z żurnala
  • major Marek Adamiec - szef Biura Kryminalnego KG MO, musi podejmować trudne decyzje
  • porucznik Bolesław Kalicki - niezwykle skromny, słynie ze swojego opanowania i dobrego humoru
  • kapitan Bartczak - przejmuje od Zawadzkiego śledztwo w sprawie Szlenka
  • Józef Musiał - zarządza warsztatem Gutmanna, niezwykle sprytny człowiek z dwoma wyrokami na koncie
  • Władysław Adamiak - młody na warsztacie, nieco gadatliwy
  • Stanisław Lipiński - znajomy Hanki Zawadzkiej, niezbyt sprawny w finanse
  • Lewandowski - eks-student, okradał gości hotelowych w Wielkiej Brytanii
  • Alfred Balicki - szwagier Gutmanna, posiadacz willi w Trójmieście

Kapitan Zawadzki uczestniczył w rozbiciu szajki przemytniczej, transportującej z Węgier do Polski złoto. Problem w tym, że wprawdzie udało się kanał przerzutowy zamknąć, ale mimo współpracy z jednym z przestępców, nie udało się złapać prowodyrów. Kapitan traktuje sprawę osobiście, zwłaszcza że najpierw ktoś zabił donosiciela, a następnie znajomego Zawadzkiego, przypadkiem zaplątanego w sprawę. Tym bardziej dziwne się wydaje zachowanie kapitana, który nagle wydaje się śledztwem niezainteresowany ku zgorszeniu podwładnego[1]. Dodatkowo zwierzchnik Zawadzkiego dostaje anonim, sugerujący, że kapitan szantażował donosiciela i uzyskiwał od niego gratyfikację finansową. Zawieszony w czynnościach funkcjonariusz podejmuje własne śledztwo również dlatego, że ktoś porwał jego małżonkę i zagroził jej śmiercią. Tytuł dotyczy niskiego ciśnienia w deszczowym sierpniu.

Bawiąc-uczyć: co to jest letraset.
Się pali: tak, niektórzy nawet zagraniczne.
Się pije: znakomity koniak, winiak, Vodka dry, bo ”inspektor postanowił godnie zaprezentować polską milicję. Wie pan zapewne doskonale... wódka z odrobiną wytrawnego Martini”.
Się je: stek, puszki z bułgarskim gulaszem.

[1]

- Dochodzi ósma. Chyba skończycie przed dziesiątą?
- Chyba tak.
- Świetnie. Ja... no cóż... ja... chyba już pójdę.
- Ależ. panie kapitanie - Kamiński popatrzył na niego osłupiały - zostały przecież przesłuchania, niedługo ma dzwonić lekarz, jest mnóstwo roboty...
- To prawda. Ale przecież wy tu będziecie. Poradzicie chyba sobie z takimi drobiazgami. Jeżeli nie, to oczywiście zostanę.
- Panie kapitanie - Kamiński mówił teraz bardzo cicho - to przecież nie o to chodzi...
- A o co?
- No, tak się po prostu nie robi.
- A dlaczego nie? Słuchajcie, sierżancie - podszedł bliżej do swojego podwładnego i powiedział zniżając głos - naprawdę nie wiem, o co wam chodzi. Została tylko normalna, rutynowa robota chyba dacie sobie radę beze mnie? Macie mój numer telefonu - jak będzie coś ważnego, zawiadomicie mnie i jak będzie trzeba, przyjdę. Jest ósma dzisiaj i tak nie będziemy już nikogo przesłuchiwać. O co więc chodzi?
- Właściwie o nic, panie kapitanie. Tylko o zasadę.
- A! Rozumiem. Urażona ambicja. Biedny stażysta, któremu każą odwalać czarną robotę. O to chodzi?
- Nie tylko...
- No to powiedzmy, że kiepsko się czuję, że miałem ciężki dzień i że najzwyczajniej w świecie mam ochotę pójść do domu. To wam wystarczy?
- Nie. I nie tylko mnie nie wystarczy! - Kamiński nie ukrywał już swojego oburzenia.
- Mało mnie to obchodzi. Nie będę się przed wami tłumaczył. Ani przed nikim innym. Czekam na telefon. Do widzenia.

Inne tego autora:

Inne z tego cyklu tutaj.

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek maja 25, 2021

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2021, kryminal, panowie - Skomentuj


Jakub Małecki - Saturnin

Współcześnie. Saturnin, 30-letni przedstawiciel handlowy mieszkający w Warszawie, ma mnóstwo kompleksów. Jest słoikiem, pochodzi z małej mieściny pod Włocławkiem, ma sporą nadwagę, kiedyś był mistrzem w podnoszeniu ciężarów, ale po skomplikowanym złamaniu ręki musiał sport zarzucić, do tego ma piegi na całym ciele. Oraz to imię - kto to widział, żeby mieć tak idiotyczne imię jak Saturnin. I w tym momencie życia do Saturnina dzwoni spanikowana matka, a z zalewu słów, którym matka maskowała zwykle niepokój i nieprzystosowanie, wynika, że 96-letni dziadek Tadeusz zabrał stary samochód i zniknął bez słowa. Saturnin wraca pod Włocławek, po drodze opowiadając swoją historię, w której liczne luki jest w stanie uzupełnić dopiero po 30 latach - czemu dziadek nalegał na takie imię, czemu rodzice się rozwiedli, a tata wydaje się być doskonale obojętny na fakt, że jest ojcem, wreszcie - czemu dziadek zniknął z domu i odnaleźli go na bagnach nad Bzurą.

I tak naprawdę losy Saturnina są tutaj najmniej istotne, bo to historia dwóch miłości - nieszczęśliwego związki Hanki i Witolda, rodziców bohatera oraz braterskiej miłości dziadka Tadeusza do siostry, Irki. Zwyczajna na pozór rodzina, w której wszystko niby jest jak w innych, okazuje się mieć tajemnice i nieprzepracowane traumy z czasów 2. wojny światowej. To jedna z niewielu książek (i to współczesnych), w której kampania wrześniowa to nie bohaterski przemarsz doskonale wyposażonych polskich wojsk, które jednak musiały ulec przewadze okupanta, tylko dramatyczna historia młodych mężczyzn i chłopców, którzy wcale nie chcieli walczyć z innymi, podobnymi im mężczyznami i chłopcami, ale musieli. W niewygodnych butach, nieprzygotowani na głód, rany i śmierć, wrócili przegrani do domów jako zupełnie inni ludzie, czasem nie mieli do czego wracać, a czasem nie wrócili w ogóle. Tadeusz wrócił, ale jednocześnie umarł kilkadziesiąt lat wcześniej w okopach nad Bzurą i jego ostatni zryw w wieku 96 lat, kiedy stwierdził, że tylko tam może umrzeć, był rozpaczliwą próbą przywrócenia porządku świata. I chyba właśnie o tym ta opowieść Małeckiego jest - o przywracaniu porządku w historii jego rodziny.

TL;DR - świetna książka i to nie dlatego, że dzieje się pod Włocławkiem.

Inne tego autora:

#52

Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek maja 20, 2021

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2021, beletrystyka, panowie - Skomentuj