Więcej o
kryminal
Jerzy Edigey - Gang i dziewczyna (Tajemnice jasnych “Warszaw”) #055
Spis osób:
- Bożena Pautecka (24) - instrumentariuszka i pielęgniarka, żyje dzięki futrzanej czapie
- Janina Ruszczykowa - spostrzegawcza mieszkanka z ul. Bukowej
- Heniek Ruszczyk (14) - syn Janiny, szybki w nogach
- starszy sierżant Włodzimierz Ciupała - pierwszy na miejscu wypadku
- doktor Zygmunt Lepiński - zakochany w Bożenie
- Stanisław Rogoziński - inżynier z gazowni, właściciel owczarka alzackiego o imieniu “Facet”
- porucznik Stanisław Szafranowski - zwany „kolekcjonerem", zbiera raporty o przestępstwach
- plutonowy Władysław Rogowski - asystent Szafranowskiego
- major Krzyżewski - KW Wrocław, też mu kradną jasne “Warszawy”
- major Wołodkiewicz - prowadzi dochodzenie w sprawie wypadku Pauteckiej
- Krystyna Orłowska - pielęgniarka, pracowała trzy lata wcześniej z Pautecką
- Zbigniew Drzewicki - kłopotliwy narzeczony Pauteckiej, niebieski ptak, ale przystojny
- Janusz i Antoś - koledzy Zbyszka, ubrani na bogato, ale bez gustu
- Władek - również kolega, do tego zwany “zawodowym podrywaczem”
- Iwona - mewka z Ermitage’u
Zima 1970, Wejherowo. Najpierw województwie gdańskim, potem również we wrocławskim znikają samochody marki “Warszawa”, do tego należące do instytucji państwowych. Milicja jest bezradna, kolekcjonuje tylko kolejne zgłoszenia; dzieje się tak do czasu, aż do Trójmiasta przybywa major Krzyżewski, który na podstawie doświadczeń wrocławskich szuka części wspólnej spraw. Wtem jasna “Warszawa” wjeżdża we wracającą do domu pielęgniarkę, która cudem przeżywa. Ewidentne jest, że to nie wypadek, tylko celowe działanie. Major Krzyżewski prosi więc atrakcyjną, choć poobijaną Bożenę, żeby spróbowała opisać, co się dziwnego zdarzyło ostatnimi czasy w jej niby zwyczajnym życiu. Dzięki pisanym w trzeciej osobie notatkom pielęgniarki (gdzie między innymi komentuje swoją urodę, ech) udaje się rozbić gang i odkryć, co się działo z zaginionymi “Warszawami”.
Się pije: Courvoisier i żytniówkę.
Inne tego autora tutaj.
Ryszard Szczerba - Alibi #056
Spis osób:
- kapitan Jan Smolak - spokojny i flegmatyczny, siwiejący i z przedwczesnymi zmarszczkami
- inżynier Jacek Werenda (29) - właściciel “garbusa”, spowodował wypadek na Wybrzeżu Gdyńskim
- sierżanta Pawlak - drogówka
- porucznik Władysław Janikowski, kierownik grupy techniczno-dochodzeniowej
- sierżant Mrozek - spec od fotografowania miejsca wypadku
- Krzysztof Terecki (44) - właściciel volvo, zamożny rzemieślnik
- Alicja Kowalska - denatka
- inżynier Zieliński - alibi Werendy
- Terecka - zirytowana żona
- doktor Feliński - niemalże dwumetrowy chirurg, w przeciwieństwie do wzrostu i tuszy łagodny i pogodny jak dziecko
- Janeczka - sekretarka wydziału drogowego
- Joanna Wikler - kochanka Werendy, technik chemii, skromna, ale elegancka mężatka
- „Heniek”, „Rysiek” i “Bolek” - wywiadowcy
- Jan Fronczek - chwilowo za granicą, użycza mieszkania Wiktorowi
- Wiktor Smalec (22) - niby ważny redaktor, a tak naprawdę handluje walutą, taki bardziej nowoczesny z wyglądu
Na milicję zgłasza się inżynier Werenda, cały roztrzęsiony, ponieważ właśnie przejechał mężczyznę, który wtargnął mu nocą pod koła. Okazuje się, że pechowy przechodzień, Terecki, wcześniej rozwalił własny samochód i półprzytomny wbiegł na ulicę. Koło uszkodzonego samochodu Tereckiego znaleziono martwą niezidentyfikowaną, młodą dziewczynę. Co ciekawe, jej odciski palców znaleziono na samochodzie Werendy, chociaż ten ostatni twierdził, że nigdy jej nie widział. Sprawę mógłby wyjaśnić oczywiście Terecki, ale jak na złość stracił pamięć. Obaj panowie prowadzili pod wpływem, co nie pomaga, a dodatkowo Werenda ewidentnie kłamie co do swojego alibi. Co ciekawe, nikt też nie szuka denatki; dopiero po długich poszukiwaniach przez dzielnicowych znajdują się jej rodzice. Pogrzeb - i jak zwykle w takiej sytuacji - milicja na podstawie obserwacji tych, co przyszli (i nie przyszli) znajduje zbrodniarza.
Się pali: giewonty, piasty.
Się pije: koniak (a potem wsiada za kierownicę[1]).
Bawiąc-uczyć: autor wyjaśnia, na czym polega stereofotogrametria.
[1]
Dwa kieliszki i zaraz po wódce - niespodziewanie lekceważąco przerwał mu dyrektor. - Byłem niedawno we Francji. Gdyby tam tak reagowano jak u nas na wypicie kieliszka alkoholu, to o każdym kierowcy dałoby się powiedzieć, że jest „po wódce”.
Inne tego autora tutaj.
Zenon Borkowski - Śmierć przeszła obok #57
- podprokurator - dobija do trzydziestki, obiektywny w małym miasteczku
- Helena Pykowa (37) - kierownik wydziału zakupu żywicy w Destylarni
- Jan Pyka - architekt powiatowy
- Teresa - sekretarka prokuratora, jaskrawo wymalowana brunetka, wdowa
- prokurator Soliński - cierpi od lat na wrzodową chorobę dwunastnicy
- Stanisław Nehrebecki - brat zaginionej
- Tadeusz Ochocki - ginekolog, animuje życie towarzyskie w miasteczku
- Ochocka - internistka, żona Tadeusza, przyjmuje podprokuratora na kwaterę
- major Wierzbicki - Biuro Kryminalne KG, okulary podkreślają jego stałe zatroskanie, charakterystyczne dla intelektualistów
- Cudzikowski - prezes GS, partner szachowy Pyki, nie uznaje kobiet jako partnerek
- Strzelecka - farmaceutka, zaskakująco piękna, kruczoczarne włosy i złocistomiodowe oczy
- Ksawery Drążyk (ps. Ucho) - stroni od mokrej roboty, ale chętnie przytula znalezione rzeczy
- Bożena Kalińska - farmaceutka, eks-znajoma Strzeleckiej, kochanka Pyki, blond loki
Mąż zgłosił zaginięcie żony, przez co automatycznie stał się podejrzanym (“it’s always the husband”). Jednak przez półtora roku milicja nie znalazła żadnych śladów wyjaśniających zniknięcie Heleny Pykowej, która spakowała ogromną walizkę i wyjechała do matki, ale nigdy tam nie dotarła. Anonimowy podprokurator zjawia się w miasteczku i nagle zaczynają wychodzić różne detale - znajduje się porzucona walizka, Pykowa nieskutecznie leczyła się na bezpłodność, zarówno ona jak i mąż miewali romanse, wreszcie jej przyjaciółka - Strzelecka - stwierdza, że już jej nie obowiązuje pewna tajemnica. Do wyjaśnienia sprawy przydaje się wiedza z przeszłości (czasy okupacji), ale - mimo wykrycia przestępstwa - organy nie są zadowolone (ząż emrpmljvśpvr pupvnł mnovć żbaę, nyr mnzvnfg "pheenel" jfgemlxaął wrw zvrfmnaxę cbenżnwąpą, jvęp wą glyxb marhgenyvmbjnł, żban hpvrxłn m cemlwnpvółxą, n j mnxbcnarw jnyvmpr mnzvnfg mjłbx olłl xnzvravr. Cenjvr mnzbeqbjnan żban m cbzbpą oengn zbgljhwr zvyvpwę qb jmabjvravn śyrqmgjn, nyr betnal pmhwą fvę cemrm avą bśzvrfmbar).
Się zamawia: rozmowę telefoniczną na awizo.
Się podróżuje: z ogromną walizką, kufrem podobnym do szafy, co mógł ważyć nawet 30 kilo(!).
Się wspomina: sprawę Gorgonowej (trochę bez związku).
Się pali: klubowe.
Bawiąc-uczyć: działanie mieszanki SPC (porażającej układ nerwowy).
Seksizm codzienny: Ruszanie biodrami przez sekretarkę to “odpryski fali seksu w powiecie”.
Przysłowia mądrością narodów: Każdy ma taką żonę, na jaką go stać, mawiają muzułmanie.
Inne tego autora tutaj.
Inne z tego cyklu tutaj.
#58
Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela maja 10, 2020
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2020, panowie, prl, kryminal
- Skomentuj
W większości kryminałów sprawę rozwiązuje doskonale współpracująca i zaprzyjaźniona ze sobą ekipa. U Ohlsson tak nie jest - Alex Recht, szef ekipy - jest doświadczonym rutyniarzem, irtytują go jego podwładni: chłodna i pozbawiona emocji Fredrika, analityczka z wykształceniem uniwersyteckim, która usiłuje oddzielać życie prywatne od sprawy oraz Peder, słabo panujący nad sobą i swoimi popędami. Wymusza szacunek w sposób czasem dość niewyrafinowany[1], co nie pomaga na stosunki w zespole. Peder jest zazdrosny o Fredrikę i jej udział w śledztwie, bo jego marzeniem jest zaprzyjaźnić się z szefem na tyle, żeby razem chodzili na piwo. Jednocześnie rozsypuje się jego życie prywatne, bo zaczął zdradzać żonę z przypadkową koleżanką z pracy, motywując sobie to faktem, że żona cierpi na przewlekłą depresję, a jemu się coś od życia należy. Z Fredriką, mimo że go wkurza, też by się przespał, bo jest atrakcyjna, chociaż wycofana[2]. Fredrika z kolei jest po przejściach - w wieku 15 lat uczestniczyła w wypadku, po którym nie mogła już grać na skrzypcach, co przekreśliło jej karierę skrzypaczki. Dodatkowo spotyka się z żonatym i 15 lat starszym od niej profesorem uniwersyteckim, co raczej ukrywa przed światem. W pracy irytuje ją wszechobecna pogarda dla eksperckiej wiedzy akademickiej.
Tak źle sklejony zespół szuka zaginionego dziecka - z pociągu w wyniku zbiegu okoliczności znika 6-letnia Lilian. Jej matka jest w separacji, bo ojciec dziecka kilkukrotnie ją brutalnie pobił, a sprawy umorzono tylko dlatego, że miał alibi od znajomych. To oczywiście daje policji asumpt do szczegółowego przyjrzenia się jego osobie, tym bardziej, że jest nieuchwytny (mimo nagłośnienia informacji o zaginięciu dziecka), a na jego służbowym komputerze znaleziono treści drastyczne. Sytuacja się komplikuje, kiedy matka otrzymuje w paczce włosy i ubranie dziecka. Dziewczynka niestety się znajduje niedługo później, martwa, naga i z napisem “Niechciana” na czole. To nie kończy listy zgonów w tym tomie, a finał, w którym Alex ulega poparzeniu, jest bardzo emocjonalny.
[1] – Na pewno nie zaszkodziłoby ci, gdybyś odnosiła się z szacunkiem do umiejętności i doświadczenia, które posiadam. Od wielu lat szukam zaginionych dzieci, więc uwierz mi, wiem, co robię.
[2] Fredrika, mimo tych krytycznych uwag pod jej adresem, była wyjątkowo pociągająca. Miała idealną cerę i duże, piękne, niebieskie oczy. Niebieskie oczy w połączeniu z ciemnymi kolorami dawały wręcz powalający efekt. Jej ciało wyglądało, jakby należało do dwudziestolatki, a postawa i spojrzenie były jak u bardziej dojrzałej kobiety. Piersi też wyglądały jak u
kobiety dojrzałej. Peder łapał się czasem na nieprzyzwoitych myślach o Fredrice. Podejrzewał, że stowarzyszenia studenckie i studenckie puby przeobrażały wielu młodych ludzi w świetnych partnerów seksualnych. Wyobrażał sobie, że ona też do nich należała.
Inne tej autorki tutaj.
#55-57 (przeczytałam też “Odwet” i “Na skraju ciszy”, albowiem szczęśliwie nic nie pamiętałam).
Napisane przez Zuzanka w dniu środa maja 6, 2020
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2020, panie, kryminal
- Skomentuj
9-letnia Ida, rezolutna i śliczna, wybiera się na nowym rowerze do kiosku po gazetę dla dziewcząt i gumę do żucia. Matka jest niespokojna, ale to raptem 5 kilometrów, nie ma powodu, żeby zabraniać tej odrobiny samodzielności. Tyle że mija godzina, półtorej, Ida nie wraca. Spanikowana matka zaczyna szukać dziewczynki, niestety ślad po niej zaginął. Policja pojawia się już trzy godziny później, uruchamia szeroko zakrojoną akcję poszukiwawczą, ale bez rezultatów - nie ma żadnego śladu, nie ma ciała dziecka, zniknął też rower. Sejer ze swoim współpracownikiem Skarrem sprawdzają wszystko - lokalnych przestępców (zwłaszcza o predylekcji do dzieci), rodzinę, potencjalnych świadków, ale dopóki matka małej Idy nie znajdzie jej roweru u innego dziecka, nie ma żadnego punktu zaczepienia aż do momentu, kiedy 10 dni później zamrożone ciało Idy, zawinięte w kołdrę i przebrane w elegancką koszulę nocną zostaje znalezione na poboczu drogi.
Mimo trudnego tematu to mało traumatyczna lektura; raczej trzyma czytelnika w napięciu, co się wydarzyło tego feralnego dnia. Autorka - niezależnie od śledztwa - podsuwa czytelnikowi różne tropy - stłuczka samochodu 18-letniego kuzyna Idy, staranowanego przez za szybko jadący samochód, dystrybucja narkotyków w warsztacie samochodowym czy wreszcie dziwne zachowanie Johannesa, autystyka, który potrafi tylko mówić “nie”.
Inne książki tej autorki tutaj.
#52 (nie wychodzę, więc czytam; w poprzednich latach “roczny limit” najwcześniej zrobiłam w maju 2014, kiedy nie performowałam w korporacji).
Napisane przez Zuzanka w dniu środa kwietnia 29, 2020
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2020, panie, kryminal
- Skomentuj
Maciej Z. Bordowicz - Fikcja #53
Spis osób:
- Franciszek Szpakowski (Szpaczek) - sprawia wrażenie przedstawiciela szmatławej elegancji i naciąganych manier
- Kubisz - dziennikarz, niewysoki, w przyciemnionych okularach, nie wygląda na 40 lat
- kapitan Jerzy Olecki - dość gwałtowny w reakcjach, przystojny, chłopięcy spryt czai się w oczach
- Zygmunt Rubin - przedwcześnie łysiejący, typ byłego sportowca wyczynowego
- Jastroń - dyrektor więzienia w Tarczewie, niski, grubawy, gładko wystrzyżony
- Jaranowski - więzień z podejrzanie regularnymi atakami gorączki
- podporucznik Iza - nieduża, ładna, a mundur leży na niej jak fartuszek szkolny na licealistce, nie umie w interpunkcję
- Adam Zdun - fotograf milicyjny, nadużywa retuszu, gdzie nie trzeba
- Tomasz Gozda - ma złote ręce do wszystkiego
- Józef Krupczak - 18-latek po poprawczaku, chętny na łatwy zarobek
- Staszewski - kasjer, cherlawy mężczyzna w okularach o grubych szkłach
- Zbyszek - niewysoki, w jasnym garniturze, funkcjonariusz incognito
- Joanna - młoda, bardzo ładna lekarka, biały fartuch leży na niej, jakby był szyty w Modzie Polskiej
- Mundzio Cajgowski - świetnie utrzymany facet po 50.
- Norowska - po 50., jak na swój wiek ma jeszcze pretensje do życia
- Andrzej - syn Norowskiej, ma smykałkę do elektroniki
Kilka lat przed współczesnym śledztwem, grupa przestępców - Rubin, Gozda i Krupczak - organizuje zuchwały napad na konwojenta przewożącego pieniądze. Krupczak ginie w płomieniach w celowo zablokowanym przez Gozdę samochodzie, wystawionym jako pułapka. Gozda ginie postrzelony przez milicję, pozostaje Rubin, któremu udaje się schować zrabowane walory, a aresztowany zostaje po pechowym spowodowaniu wypadku. W więzieniu w celi opowiada współosadzonym - Jaranowskiemu, Szpakowskiemu i Kubiszowi - o swoich wyczynach. Kubisz, jak się okazuje potem, jest dziennikarzem bez wyroku, który wyżebrał możliwość spędzenia miesiąca w więzieniu w celu uzyskania materiału na książkę. Z sukcesem, bo i sprzedana w sporej liczbie egzemplarzy oraz drukowana w odcinkach. Autor zapomniał już o całej sprawie, ale nagle dowiaduje się o śmierci “Szpaczka” oraz do jego drzwi puka Rubin, niedwuznacznie sugerujący, ze Kubisz podprowadził mu ukryte przed aresztowaniem pieniądze.
Jakkolwiek wprawiona jestem w analizowaniu zagadek kryminalnych, tak tutaj poległam, bo nie rozumiem związków między wszystkimi uczestnikami akcji. Wątek Jaranowskiego, któremu ktoś przemycał leki pozwalające na symulowanie choroby i pobyty w szpitalu, a finalnie go zabił, nie trzyma się kupy, wiążąc ze sobą lekarkę Joannę (notabene między wierszami pojawia się informacja, że to córka fotografa policyjnego) oraz Andrzeja, sprytnego majsterkowicza. Nie mam pojęcia, co z całą sprawą miał biznesmen Cajgowski poza pożyczeniem od śp. Szpaczka 100 tys. złotych, które okazały się być fałszywe. Oraz czemu mężczyzna po 50. “dobrze się trzyma”, a kobieta w tym samym wieku już tylko odcina kupony od własnej urody.
Się pije: koniak, zimne piwo.
Się pali: płaskie, giewonty.
Inne tego autora tutaj.
Andrzej Zarzycki - Dimanche znaczy niedziela #54
Spis osób:
- Roman Zagórny - dziennikarz z Dziennika Łódzkiego w delegacji, z przeszłością w służbach
- Roma Kulicka - ostra, przystojna blondynka, z mocnym makijażem oczu
- kapitan Jerzy Szarecki - Komenda Stołeczna MO, mózg operacji
- porucznik Paweł Grad - szczupły opalony blondyn, przyjaciel Szareckiego, życzliwie usposobiony do świata
- podpułkownik Tadeusz Kuźmierek - jowialny, fanatyczny wróg biurokracji
- Jadzia - sekretarka Kuźmierka, filuternie patrzy na Grada
- Henryk Kocoń - laborant w Spółdzielni Chemicznej, przypadkowy przechodzień
- porucznik Grzegorz Filipiak - Komenda Dzielnicowa
- kapral Leon Sikora - bystry WOP-ista incognito, pojawia się w reminiscencjach (ale istotnych!)
- Grażyna Holek - telefonistka, miła, lecz sprytna
- redaktor Andrzej Dymek - znajomy Zagórnego, bywalec SPATiF-u, zwany Otcodymkiem
- Dudzik (ps. Pyton) - emerytowany rzezimieszek
- inżynier Robert Skóra - właściciel hacjendy na Bielanach, organizuje imprezy z gołymi tancerkami
- porucznik Albin Kosma - system nerwowy prowadzonej akcji
- Zdzisław Trojanek - syn Feliksa, pilny uczeń Dudzika
- Feliks Trojanek - właściciel posesji przy Morwowej 2, dawniej postrach okolic
- Czesław Trojanek - syn Feliksa, łatwo nawiązuje kontakty, w tym międzynarodowe
Pół stołecznej milicji szuka tajemniczego “Pana Bolo”, który handluje walutą hurtowo oraz wprowadza zmowę cenową u koników, a krnąbrni dostają ostrzeżenia. Zupełnym przypadkiem Zagórny, mieszkający w Grand Hotelu, znajduje w eleganckiej torbie belgijskich linii lotniczych “Sabena” 20 tysięcy dolarów i karteczkę z tajemniczą notatką. Przepisuje karteczkę skrzętnie niczym student z dowcipu (co to idzie student, leży książka telefoniczna, na wszelki wypadek bierze i się uczy na pamięć), po czym w drodze na posterunek obrywa w głowę, a zawartość torby znika. Wprawdzie podpułkownik Kuźmierek ręczy za znajomego z dawnych czasów, ale jedna z linii śledczych oczywiście sugeruje, że Zagórny może być w szajce rozprowadzającej dolary (fałszywe i prawdziwe). Jak się łatwo domyślić, pomyłka następuje z powodu identycznych toreb, a współpraca Zagórnego pozwala sprawę wyjaśnić.
Się pali: fajkę, triumphy, carmeny.
Się pije: koniak (pliskę), żytnią z lodu.
Się je: strogonoff w kokilce.
Inne z tego cyklu tutaj.
#49 (przeczytałam też po raz kolejny EW052.
Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek kwietnia 23, 2020
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2020, panowie, prl, kryminal
- Skomentuj
W 1973 wybuch wulkanu zmusił mieszkańców do opuszczenia jednej z islandzkich wysp, a opuszczone domy zasypał żużel i popiół. Współcześnie (1997) historycy chcą odkopać kilka domów, żeby stworzyć skansen, takie “Pompeje Północy”, pokazujący zachowane domostwa sprzed 20 lat. Markus, syn właściciela jednego z domostw, sprzeciwia się wykopaliskom, twierdząc, że musi najpierw zabrać prywatne rzeczy z piwnicy. Thora, jako adwokat Markusa, pojawia się na wyspie, żeby pilnować praw klienta do prywatności. Okazuje się to trudne, bo wstrząśnięty klient z piwnicy wynosi pęknięty karton z odciętą męską głową, a zaraz obok leżą trzy ciała. Markus sprzedaje jakąś karkołomną historię, według której 25 lat temu jego przyjaciółka z dzieciństwa, Alda, tuż przed wybuchem wulkanu poprosiła go o przechowanie kartonu z rzeczami; gdy dowiedziała się o pracach archeologicznych, błagała o dyskretny zwrot pakunku. Niestety, Alda nie potwierdza tego, bo nie żyje - początkowo wygląda, że popełniła samobójstwo, potem okazuje się jednak, że ktoś ją zamordował. Policja aresztuje Markusa, mimo że w momencie zabójstwa był nastolatkiem, a Thora metodą żmudnego odpytywania niechętnych i nie pamiętających już niczego sprzed lat mieszkańców wyspy usiłuje odtworzyć wydarzenia chwilę przed wybuchem wulkanu.
Intryga jest, niestety, dość miałka i zasadza się na tym, że nikt nie mówi prawdy. Anonimowe zwłoki z piwnicy okazują się być załogą brytyjskiego kutra, który cumował na wyspie tuż przed ewakuacją, w porcie pojawiła się wówczas kałuża krwi, ale nie sporządzono żadnego raportu na ten temat. Zirytowała mnie Thora, która nie była w stanie połączyć ze sobą dramatycznych zapisków w pamiętniku 16-latki, która następnie na rok zniknęła i informacje jej matki o szkole, do której córkę przeniosła, były nieprawdziwe - bpmljvśpvr qmvrjpmlan olłn j pvążl j jlavxh tjnłgh, n ybxnyan fgnefmlman ebmcenjvłn fvę m tjnłpvpvrynzv bfgngrpmavr, avr yvpmąp fvę m xbavrpmabśpvą hxelpvn mjłbx. Absurdalnie, Bella okazuje się być całkiem sprawna w pracy wyjazdowej - szuka dokumentów w archiwum i rozmawia z mieszkańcami (a Thorę irytuje strojem jak z organizacji Baader-Meinhof oraz tym, że z łatwością znajduje sobie partnerów do łóżka mimo braku urody).
Seksizm powszechny: policjant chce zobaczyć zwłoki nie z powodów służbowych, ale żeby ocenić, jak rzeczywiście wyglądają implanty piersi, bo wtedy może pozwoli żonie, żeby sobie takie zamontowała.
Bawiąc-uczyć: w treści pojawiaja się wojny dorszowe.
Niestety tłumaczenie Jacka Godka (pierwsze trzy tomy) jest mocno takie sobie - są niepotrzebne kolokwializmy, zdarzają się potworki składniowe albo zdania i wyrażenia zwyczajnie niezgrabne: Thora szukała informacji “w Necie”, uprzejmie prosiła "znajdzia" (sic!) o odszukanie plików, bohater “wydudlił” kawę itd.
Inne tej autorki tu.
#37
Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek marca 26, 2020
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2020, panie, kryminal
- Skomentuj
Thora prowadzi z kolegą kancelarię prawną. Zgłasza się do niej bogata Niemka z prośbą o przyjrzenie się śledztwu, jakie islandzka policja nieudolnie przeprowadziła w sprawie śmierci jej syna. Harald, piszący na Islandii pracę na temat prześladowań czarownic, został znaleziony martwy w jednym z pomieszczeń uniwersyteckich, z wyłupionymi oczami, a na obnażonej klatce piersiowej ktoś post mortem wyrzezał mu tajemniczą runę. Jako że młody człowiek miał bogatą historię (narkotyki, asfiksja autoerotyczna z incydentem zakończonym śmiercią kolegi) i nieortodoksyjny wygląd (rozszczepiony język, skaryfikacje, kilkadziesiąt metalowych obiektów wszczepionych pod skórę, w tym w okolice intymne), szybko uznano, że morderstwa winny jest diler narkotyków Haralda. Im dłużej Thora przygląda się sprawie, współpracując z atrakcyjnym niemieckim eks-policjantem/prawnikiem Matthew, tym więcej nieścisłości wychodzi. Mimo wielu nawiązań do satanizmu, księgi o metodach torturowania czarownic i staroislandzkich wierzeń (np. że właśnie na Islandii są wrota piekieł), wyjaśnienie nie jest nadnaturalne.
Ponieważ to tom 1 cyklu, wyjaśnia się sprawa Belli - sekretarki z piekła rodem. Dziewczyna rzadko odbiera telefony, a jak odbiera, to rzuca mało zachęcające mruknięcie, nie zapisuje kto dzwonił oraz jest oględnie mówiąc niechętnie nastawiona do pracowników kancelarii, nie wspominając o chęci do jakiejkolwiek pracy. Otóż jest to córka właściciela lokalu, w którym mieści się agencja i zatrudnienie Belli było ofertą wiązaną, zwolnienie jej oznaczałoby konieczność przeprowadzki. Trochę toporne wyjaśnienie, ale od biedy akceptowalne.
Inne tej autorki tutaj.
#36
Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek marca 24, 2020
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2020, panie, kryminal
- Skomentuj