Więcej o
kryminal
Tym razem w życiu Kinsey znienacka pojawia się jej pierwszy mąż - policjant, którego została kilkanaście lat wcześniej po krótkim pożyciu, kiedy poprosił ją o fałszywe alibi w sprawie o pobicie ze skutkiem śmiertelnym. Odmówiła, a mąż zrezygnował z pracy w policji, po czym się rozstali. Eks pojawia się w formie biernej, bo leży w szpitalu w śpiączce po postrzale, a Kinsey dociera do sprawy sprzed kilkunastu lat za sprawą dokumentów sprzedanych jej przez chciwego dekarza, który kupił na licytacji zawartość schowka eks-męża. Wśród niedojedzonej pasty do zębów, krążka antykoncepcyjnego i starych świadectw szkolnych Kinsey znajduje list od przyjaciółki męża, która wyjaśnia, że prośba o fałszywe alibi wynikała stąd, że mąż był rzeczywiście niewinny, a nie chciał jej informować o tym, że ją z ową przyjaciółką zdradza.
Kinsey wprawdzie ma żal, bo eks-mąż i tak okazał się palantem, ale uważa, że jest mu winna wyjaśnienie tej sprawy. I podjadając obrzydliwe żarcie (albo ćwierćfunciaka z McDonalda, albo siedmiozbożowy chleb, obficie posmarowany masłem orzechowym i obłożony piklami, z rzadka kolacja w zaprzyjaźnionej knajpce węgierskiej U Rosie), odwiedza znajomych sprzed lat - kochankę eks-męża, przyjaciół z policji i knajpę, w której wtedy wszyscy się spotykali. Finał jak zwykle ryzykowny - morderca atakuje ją w szkółce ogrodniczej i tylko dzięki użyciu ciężkiego sprzętu udaje się mordercę uszkodzić.
Inne tej autorki tutaj.
#41
Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek czerwca 13, 2011
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2011, kryminal, panie
- Skomentuj
W szabatowy poranek jeden z adeptów psychiatrii, szkolących się w Izraelskim Towarzystwie Psychoanalitycznym, znalazł swoją mentorkę zamordowaną. Na miejscu zbrodni szybko pojawił się błyskotliwy i dociekliwy inspektor o dźwięcznym nazwisko Ochajon i niestety zaczyna prowadzić śledztwo. Niestety, bo zanim ujawni się morderca, Ochajon odpyta połowę Instytutu o metody analizy psychiatrycznej, system superwizji, uzyskiwania dyplomów oraz czemu w jednych gabinetach stoi fotel, a w innych leżanka, popełni trochę zaniedbań, pozwalając na nieautoryzowane przeszukanie domu zamordowanej oraz porwanie jej dokumentów z księgowości, wykona ze swoim zespołem mnóstwo pracy śledczej oraz odbędzie kawałek życia osobistego z synem, eks-żoną i kochanką. I dla inspektora Ochajona mogę przeczytać następne tomy, bo to miły i myślący glina.
I jak bardzo lubię bardziej egzotyczne kryminały, tak w tym zmęczyło mnie wszystko - wolno rozkręcająca się akcja, liczne wykłady o psychiatrii, taki trochę bezużyteczny rzut oka w środowisko arabskie i wreszcie wprowadzanie każdego z bohaterów prawie że z drzewem genealogicznym. Jerozolima jest nijaka, jak każde inne miasto, w zasadzie jedynymi oznakami potwierdzającymi lokalizację są nazwiska, świętowanie szabatu i pobrzmiewające dość wyraźnie wątki państwa militarnego.
#39
Napisane przez Zuzanka w dniu środa czerwca 8, 2011
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2011, kryminal, panie
- Komentarzy: 3
Fantastycznie gładko napisany kryminał, z sensownymi psychologicznie bohaterami, dodatkowo z ładnie splatającą się fabułą, odsłanianą kolejno przez różnych uczestników akcji. Dość brutalny, jak to u Rosjan, niskie poszanowanie życia ludzkiego (trochę nie polecam rodzicom małych dzieci), duża łatwość obejścia prawa dzięki korupcji i nieuczciwości na dowolnych szczeblach. I - o dziwo - nieskorumpowany milicjant, który z własnej woli podejmuje śledztwo w sprawie oficjalnie uznanej za wypadek. Bardzo miła odmiana po niezorganizowanej bohaterce Doncowej i psychopatycznej i irracjonalnej pani detektyw u Polakowej.
Nikita Rakitin jest znanym pisarzem kryminałów i z dziwnych przyczyn podejmuje się pracy nad biografią dawnego znajomego, dziś znanego dygnitarza. I nagle musi uciekać, bo dokopał się do rzeczy strasznych a niejawnych, więc wisi nad nim wyrok śmierci. Śledztwo oprócz Nikitina prowadzi jednocześnie ojciec poszkodowanego przez tajemniczą sektę syna, wegetujacego w szpitalu psychiatrycznym, wspomniany uczciwy milicjant (mimo konsekwencji służbowych) i - po tajemniczej śmierci pisarza - żona dygnitarza, dawna miłość Rakitina.
#37
Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek maja 30, 2011
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2011, kryminal, panie
- Skomentuj
W międzyczasie przeczytałam ponad 10 kolejnych tomów, ale zaniedbałam haniebnie notowanie tego, bo albo mogłam kopiować notki z okładki, albo jechać schematem "Kot Koko naprowadza Qwillerana na mordercę, zrzucając książkę". Więc mi się nie chciało. Ale ta konkretna osłabiła mnie głupotą bohatera, niesklejonym wątkiem uzasadniającym tytuł i wpychaniem w książkę elementów edukacyjnych. W Pickax z okazji obchodów 150-lecia miasta Qwill przygotowuje słuchowisko w stylu Wojny Światów o wielkim sztormie z 1913 roku, humor psują mu dwa morderstwa, z czego jedno na jego plaży. Wykrywa, kto zabił, zimnokrwisty morderca przychodzi do jego ogrodowej altany, a ten baran zostawia go z kotem Koko i idzie dzwonić po prawnika, po czym słyszy strzał i dopiero teraz wpada w panikę, że morderca zastrzelił mu kota. Naprawdę, jak na błyskotliwego detektywa-amatora, który rozwiązał 25 spraw, logika porażająca.
Tytułowe indyki nie mają żadnego związku z akcją powiastki, bo powieścią nazwać tego nie można, ot - podobno wyginęły, a przechodzą przez ogród felietonisty. Dodatkowo treść jest rozepchana zacytowanymi dwiema historyjkami, napisanymi przez Qwilla i całą treścią spektaklu o Wielkim Sztormie. Owszem, to literatura łatwa, przyjemna i tania, typowo dla zabicia czasu w autobusie czy na brzegu piaskownicy, ale słabo. Coraz słabiej.
Z zalet - na końcu książeczki dwa przepisy - na magicznego tosta z kiszoną kapustą, serem i pieczenią oraz na ciasteczka z melasą. Pewnie dobre, acz pierwszy przepis zaczyna się od tego, że jedną kromkę chleba smarujemy z obu stron. Jakoś mnie to rozbawiło.
Inne tej autorki tutaj.
#35
Napisane przez Zuzanka w dniu środa maja 25, 2011
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2011, kryminal, panie
- Komentarzy: 1
Połączenie dwóch rzeczy czasem przynosi wartość dodaną, ale nie zawsze (nie, nie padnie tu modne słowo, ale i tak wiecie, do czego aluzja). Tak niestety jest z książkami Böcklera - to połączenie słabego kryminału i przewodnika po regionie. Umiera sędziwa Otylia Barkow i w pozostawia w spadku swój niebagatelny majątek wnukom - snobującemu się handlarzowi wina, Rudolfowi oraz lekkoduchowi zajmującemu się fotografią mody, Markowi. Rudolf nie dostaje prawie nic, a Mark - willę nad jeziorem Garda, 4,5 miliona marek niemieckich i lokatorkę, piękną przewodniczkę po Wenecji - Laurę. Niedługo potem ktoś porywa Marka i żąda okupu w wysokości odziedziczonego majątku.
I wszystko byłoby ok, gdyby nie była to nieco egzotyczniejsza i bardziej rozerotyzowana wersja przygód Pana Samochodzika. Jeździmy, spacerujemy i jemy z bohaterami w Wenecji i okolicach, słuchając szczegółowych wykładów Laury o weneckich zabytkach, czytając rys historyczny miast, willi, kurortów i winnic oraz poznając biografie znanych ludzi, którzy się o te miejsca otarli. I owszem, klimat magicznej Wenecji czuć, ale widać ślady kleju, którym jest sklejony z fabułą. 1/4 książki to dodatek zawierający alfabetyczną listę ciekawostek - miejscowości, zabytków, postaci historycznych i przepisów kulinarnych. Mój zmysł porządku burzy się na widok skorowidza, w którym obok siebie znajduje się notka o biegu rzeki Pad, przepis na polentę i pole golfowe Pra' delle Torri.
#34 (mam jeszcze dwie tego autora, ale chyba sobie podaruję).
Napisane przez Zuzanka w dniu piątek maja 20, 2011
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2011, kryminal, panowie
- Skomentuj
Z przykrością muszę stwierdzić, że jak uważam, że Laurie jest świetnym aktorem, tak pisarzem - niekoniecznie. Sensacyjna historia o eks-żołnierzu Gwardii Szkockiej, wplątanym w międzynarodową intrygę bogatych ludzi, handlujących bronią i nie wahających się w obronie własnych interesów sprzątnąć kilka bądź kilkanaście niewygodnych osób, jeśli im to tylko przyniesie odpowiedni profit, przypomina w klimacie historie o Bondzie, Jamesie Bondzie i zapewne świetnie da się zekranizować, ale czytanie jej męczy. Mam taki problem ze wszystkimi książkami pisanymi pod Hollywood, pod które można podczas czytania podstawić sobie głosy aktorów z potencjalnej obsady. To się sprzeda, bo Thomas Lang, najemnik z niewyparzoną gębą, przyciągnie do kin panie, z kolei panowie dostaną kilka pokazów jazdy na szybkim motocyklu, sporo bijatyk, zaawansowany technologicznie śmigłowiec oraz trzy piękne panie - córkę bogatego przemysłowca, uroczą pracownicę galerii sztuki i egzotyczną terrorystkę, co to nie zawsze nosi majtki, jeśli wiecie, co chcę powiedzieć.
#32
Napisane przez Zuzanka w dniu sobota maja 14, 2011
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2011, kryminal, panowie
- Skomentuj