Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o kryminal

Patrick Quentin - Człowiek w matni

John Hamilton, aspirujący malarz, uciekł z Nowego Jorku na prowincję po części dlatego, żeby mieć czas na malowanie, ale też żeby uchronić swoją piękną, acz chorą psychicznie, żonę Lindę przed samą sobą. Niespecjalnie mu się to udaje mimo zmiany otoczenia, Linda jest alkoholiczką, prowokuje awantury, ale na zewnątrz gra kochającą żonę, więc lokalne towarzystwo na to się świetnie nabiera. Kiedy John dostaje intratną ofertę powrotu do Nowego Jorku, Linda symuluje zgodę z decyzją męża, ale chwilę potem - na przyjęciu u lokalnej elity - pojawia się pijana, twierdzi, że John ją pobił i opowiada różne kocopoły, niestety dość wiarygodnie. John unosi się honorem, nic nie wyjaśnia nikomu, po kolejnej kłótni, gdzie Linda twierdzi, że jej kochankiem jest lokalny policjant, ogarnia go znowu czułość, zwłaszcza że Linda obiecuje, że zacznie się leczyć. Następnego dnia wyjeżdża do Nowego Jorku odrzucić ofertę. Gdy wraca, dom jest zdemolowany, na maszynie do pisania znajduje oskarżycielski list, a walizki Lindy i jej samej nie ma. Niechętnie opowiada o wszystkim najbliższym znajomym, ale błyskawicznie dowiaduje się o tym całe miasteczko łącznie z policją, a ponieważ wszystkie ślady prowadzą do Johna, sytuacja wydaje się prowadzić do linczu. Wtem Johnowi pomagają lokalne dzieci, z którymi się niewinnie przyjaźnił - ukrywają go, donoszą jedzenie, a w finale pomagają w wyjaśnieniu tajemnicy.

Jakże się ta książka zestarzała. Nie czepiam się nawet kilkuletnich dzieci spędzających czas z 30-letnim mężczyzną, zwłaszcza że niektóre z nich są zwyczajnymi manipulantami i dobrze zapowiadającymi się potworami, ale ten duszny klimat małego amerykańskiego miasteczka, gdzie wszyscy wszystko o wszystkich wiedzą (tyle że nie) jest nie do wytrzymania. Roboty policyjnej w zasadzie nie ma, poza przeszukiwaniem lasu w celu znalezienia zwłok Lindy i natrętnym odpytywaniem Johna, czemu ją zabił. Zbrodniarz zostaje ujęty, bo przedsiębiorcza Linda nagrała jego wyznanie na taśmie magnetofonowej i ukryła.

Inne tego autora, inne z tego cyklu.

#61

Napisane przez Zuzanka w dniu środa lipca 5, 2023

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2023, klub-srebrnego-klucza, kryminal, panowie - Skomentuj


Ryszard Ćwirlej - Szybki szmal

Tym razem akcja przeskakuje między współczesnośnią a 1984, kiedy to spalił się sierociniec we Wronkach, zginęło kilkoro wychowanków i dyrektor, który ratował dzieci i tak jak niektóre z nich uległ zaczadzeniu oraz wychowawca, którego odkryto już w pogorzelisku. Od razu wiadomo, że pożar był konsekwencją próby gwałtu, której się dopuścił inny z wychowawców na kilkuletnim chłopcu; tu wpadła ekipa z Poznania w osobach Olkiewicza i Brodziaka, ale sprawę wyciszono na wyższym szczeblu. W 2019 do Szamotuł wraca podkomisarz Aneta Nowak, od razu zostaje oddelegowana do śledztwa w sprawie samobójstwa emerytowanego nauczyciela, które okazuje się być egzekucją. Jak się łatwo domyślić, nauczyciel pracował w sierocińcu do czasu pożaru. W Poznaniu z kolei ktoś wjeżdża na przejściu dla pieszych w Teosia Olkiewicza, na szczęście twardy dziadek z Wildy przeżywa, ale i tak Gruby Rychu i Mirek Brodziak szukają kierowcy w celu wyegzekwowania sprawiedliwości. Pojawia się i trzeci wątek - tajemnicza niemiecka firma za grubą kasę kupuje stare budynki od pijaczka pod Obrzyckiem i montuje fachową hurtownię. W finale wszystkie sprawy - pożaru w sierocińcu, trójki chłopców gwałconych przez pedofila, przemytu narkotyków, potrącenia Olkiewicza i śmierci nauczyciela - wyjaśniają się, chociaż niektóre w sposób zupełnie niemedialny.

Miałam trochę poczucie, że to taki tom finalny, bo spotkali się wszyscy bohaterowie obu cykli, ale właśnie się okazało, że jest już czwarty tom. Tym razem nie ma SB-ków, źli są zwyczajni ludzie oraz oczywiście partia, zarówno w 1984, jak i w 2019. Trochę odniesień do popkultury - nieślubny syn Teosia uwielbia “Grę o tron” i nawet na tym tle nawiązuje stosunki z wytatuowaną panną, a Aneta i jej kuzynka słuchają “Kwiatu Jabłoni”.

Inne tego autora tutaj.

#59

Napisane przez Zuzanka w dniu sobota lipca 1, 2023

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2023, kryminal, panowie - Skomentuj


Margaret Millar - Śmierć w hotelu

Dwie przyjaciółki w średnim wieku (33 lata, uhm), Wilma i Amy, wyjeżdżają na wakacje do Meksyku. Wilma właśnie się po raz kolejny rozwiodła, jest sfrustrowana, nieszczęśliwa, źle się czuje, nadużywa alkoholu, co sprawia, że jest jeszcze mniej przyjemna i bardziej kłótliwa niż zwykle. Spokojna, wycofana Amy próbuje ją uspokajać, ale kiedy sprzedawca przenosi piękną, drogą srebrną szkatułkę z wygrawerowanymi inicjałami męża Amy, rozpoczyna się brzemienna w skutki kłótnia - Wilma popełnia samobójstwo, skacząc ze szkatułką z hotelowego balkonu, a Amy traci przytomność, uderzając głową o łóżko przy próbie ratunku. Mąż Amy, Rupert, wezwany przez placówkę dyplomatyczną, zabiera żonę z powrotem do Los Angeles, ale Amy nie pojawia się w domu, zostawia tylko list do nadopiekuńczego brata, Gilla, że śmierć przyjaciółki dała jej do myślenia nad swoim życiem i potrzebuje w samotności się zastanowić, co dalej. Gill nie daje się nabrać, tym bardziej, że siostra podpisała pełnomocnictwo dla męża do dysponowania majątkiem; uważa, że w Meksyku zginęła też Amy. Wynajmuje prywatnego detektywa, który zaczyna wnikliwie analizować wszelkie podejrzane zachowania Ruperta - zniknięcie ukochanego pieska żony, wypłatę 15 tysięcy dolarów z konta, zwolnienie wieloletniej służącej czy dziwne układy z sekretarką i żoną Gilla, Heleną, które wcale nie jest nieszczęśliwa, że szwagierka zniknęła. Dramatyczny finał odbywa się w tym samym hotelowym pokoju numer 404 w Meksyku.

Się je: jajka z szynką (czarne od pieprzu), stek bez przypraw, wysmażony bekon, tłusty hamburger.

Się pije: sok pomidorowy doprawiony limonami, whisky z wodą (zalecaną przez lekarza), tequilę z sokiem limonowym (niezalecaną).

Szowinizm codzienny: Kobiety przeważnie nie wiedzą, czego chcą. Trzeba im mówić, co mają robić, prowadzić je. Zawsze uważałem, że powinieneś mocniej trzymać cugle. (...) Konie i kobiety mają ze sobą wiele wspólnego. Puścić je na otwartą przestrzeń i od razu gdzieś pędzą na oślep.

Kobieca torebka: kieszonkowe wydanie jakiejś książki, magazyn ilustrowany, dwie pary okularów, papierosy, tabletki, baton czekoladowy, składana parasolka, plastikowe botki i czarne pantofle na niskim obcasie.

Żarciki z przemocy:

- Kobieta z podbitym okiem... Oczywiście, pamiętam! Żartowałyśmy z Marią zgadując, jak to się stało, czy mąż ją pobił, czy co. Nie wyglądał na to, co prawda. Przystojny mężczyzna, bardzo spokojny i delikatny.

Inne z tej serii.

#51

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek czerwca 5, 2023

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2023, kryminal, panie, z-jamnikiem - Skomentuj


Alistair MacLean - Siła strachu

1958. W tajemniczych okolicznościach ginie samolot przewożący pewien wartościowy ładunek. O tym, co się stało, wie tylko narrator, któremu cudem udało się połączyć przez radiostację z pilotem i był świadkiem zestrzelenia samolotu przez tajemniczy myśliwiec. Dwa lata później, zaczyna się w ogóle inna historia, więc ci, co zęby zjedli na MacLeanie, wiedzą już, że do tego początku wrócimy w finale. Niejaki Talbot, przestępca o charakterystycznym wyglądzie, w trakcie posiedzenia sądowego brawurowo ucieka, śmiertelnie raniąc policjanta i biorąc za zakładniczkę młodą atrakcyjną dziewczynę, jak się okazuje, córkę bogatego generała Ruthvena. Uciekają, ale śledzi ich policjant-renegat Jablonsky, aktualnie łowca nagród i odwozi do generała, oczekując sowitego wynagrodzenia. Na miejscu okazuje się, że generał, a konkretnie jego tajemniczy współpracownicy wiedzą, kim jest Talbot i jakie ma umiejętności (nurkowanie głębinowe i odzyskiwanie z wraków), więc proponują układ: zapłacą Jablonsky’emu nagrodę, nie oddadzą Talbota policji, Jablonsky będzie pilnował Talbota, aż ten coś dla nich wydobędzie z okolicy platformy wiertniczej generała Ruthvena. Jak się łatwo domyślić, Talbot niekoniecznie jest poszukiwanym przestępcą, a Jablonsky renegatem, tylko było to podstęp, że wprowadzić obu panów do akcji, wydobyć tajemniczy skarb (tak, to ten z samolotu zaginionego w prologu), złapać przestępców na gorącym uczynku oraz uwolnić rodzinę generała, który jest szantażowany. Dużo technikaliów nurkowych i działania batyskafu, dramatyczny finał odbywa się na smaganej huraganej platformie wiertniczej.

Drobny szowinizm: porwana dziewczyna przewiązuje włosy apaszką podczas jazdy kabrioletem z porywaczem. “Kosmyki ciemnoblond włosów opadały jej na twarz, więc zdjęła chustkę, poprawiła fryzurę i zawiązała ją na powrót. Ach, te baby! - pomyślałem - nawet lecąc w przepaść nie omieszkałyby poprawić fryzury, jeśliby tylko przypuszczały, że na samym dnie ktoś na nie czeka”.

Inne tego autora, inne z tej serii.

#41

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek maja 15, 2023

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2023, kryminal, panowie, z-jamnikiem - Skomentuj


Erle Stanley Gardner - Zamknięty krąg

Prokurator Selby, wraz z wiernymi pomocnikami - szeryfem Rexem Brandonem i dziennikarką (prywatnie też dziewczyną Selby’ego) Sylvią Martin - usiłuje rozwikłać powiązane ze sobą sprawy nagiego ciała z dwoma pociskami w jednej ranie, zaginięcia teścia wdowy po hochsztaplerze oraz przestępcy, który umknął podczas zwolnienia warunkowego. Wszystkie te sprawy łączy osoba Alphonse’a Bakera Carra, diabolicznego i luźno traktującego prawo adwokata, obrońcę przestępców, nie wahającego użyć się sztuczek w celu uwolnienia klienta nawet przy uzasadnionych zarzutach. A.B.C. kupił w Madison County dom, żeby miejsce oddechu po sławie w Los Angeles, co nie podoba się ani sąsiadom, ani lokalnej prasie. W finale Selby wykreśla na mapie koło wokół posiadłości Carra, twierdząc, że to jest jego obszar i ma się nie zapuszczać poza, bo pożałuje.

Chyba już wyrosłam z kryminałek Gardnera i jego czarno-białego świata. Selby jest mistrzem intelektu, potrafi przewidzieć ruchy przeciwnika i zinterpretować je na swoją korzyść, manipuluje nieprzyjazną prasą oraz oponentami politycznymi, którzy - oczywiście - są od niego mniej inteligentni. Carr, główny złol i oponent, niby jest równie inteligentny, ale skoro używa sprytu, żeby pomagać przestępcom (a i para się szantażem!), więc popełnia więcej błędów. Wszystkie kobiety, również złe, są piękne, na szczęście żadna z nich nie jest taką ostoją cnót jak Sylwia Martin, używana przez Selby’ego jako tuba propagandowa. Ćwierć tomiku zajmują rozważania, czy jak ktoś strzelił do trupa, to jest mordercą, czy nie.

Inne tego autora, inne z tego cyklu.

#38

Napisane przez Zuzanka w dniu piątek maja 5, 2023

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2023, klub-srebrnego-klucza, kryminal, panowie - Skomentuj


Henryk Gaworski - Jelenie jedzą klejnoty

Maleńka doza sceptycyzmu jest witaminą myśli - [Grot] zakończył trochę zaskakującą metaforą.

Temat myślistwa i polowań jest chyba bliski autorowi, bo to już druga jego książka z tym motywem. Znani z poprzedniego tomu major Grot (konsekwentnie żonaty z panią Danusią, poznaną w trakcie śledztwa) i porucznik Rybacki pojawiają się w małej miejscowości pośrodku lasów, gdzie na polowaniu ktoś zastrzelił redaktora Rolaka. Wprawdzie są poszlaki sugerujące, że to zemsta zazdrosnego męża, z którego żoną Rolak romansował, ale jednak milicja łączy śmierć z szajką przemytników zabytkowych klejnotów. Ale tak naprawdę to opowieść o zakochaniu się porucznika Rybackiego, który nie dość, że na zmianę nienawidzi i wielbi swojego zwierzchnika[1], to jeszcze przez pół roku adoruje magister Wiesię Karaś, trzpiotkę i gadułę, która finalnie okazuje się funkcjonariuszką incognito, w kawiarni naprzeciw apteki podsłuchującą ludzi wymieniających informacje o miejscu ukrycia klejnotów.

Absolutnie nie dziwię się, że Barańczak zjechał tę książkę w “Książkach najgorszych” (ma ktoś może i się podzieli tym kawałkiem? Miałam kserówkę kiedyś, ale diabeł ogonem nakrył). Przede wszystkim rzecz się dzieje pośrodku niczego, w jakimś małym miasteczku, wprawdzie Grot z żoną mają tajną kwaterę dowodzenia w namiocie, ale jakimś cudem Rybacki przez pół roku uwodzi pannę Karaś, więc ewidentnie mieszka w okolicy. Po drugie, powaga opisów (patrz uczucia Rybackiego do Grota[1]), łatwość osądów (zwłaszcza kobiet, chociaż i pegieerowskim pijaczkom czy “kawkującym” urzędniczkom też się dostaje) czy prosystemowe wstawki (łatwość wyjazdu za granicę to zachęta dla kombinatorów) budzą politowanie.

Się pije: kawę z termosu z cukrem w kostkach, cocacolę, sok pomarańczowy, złocisty koniak, “łzy sołtysa” w musztardówce.

Się pali: nałogowo, odmowa pozwolenia na wyciągnięcie papierosa to zrobienie sobie wroga; giewonty i sporty.

Się je: jajecznicę na wędzonym boczku z przysmażaną cebulą, chleb i pomidory, kaszankę i pieczone na ognisku ziemniaki.

Się zbiera: grzyby (co jest istotne dla intrygi).

Szowinizm powszechny: kawę i poczęstunek oczywiście przygotowują panie, chyba że mamy czterech myśliwych, to nagle się okazuje, że nie dość, że gotują, to jeszcze zmywają.
Legenda Karasiówny, tłumacząca, czemu magister farmacji z wielkiego miasta przeniosła się na prowincję, nikogo nie dziwi (oraz czy dziwi i dzisiaj?):

Że niby miałam takiego szatana zazdrości, który groził, że mnie zabije, nie tylko ilekroć ja spojrzałam na innego mężczyznę, lecz także kiedy inny mężczyzna spojrzał na mnie. W tych warunkach życie moje stało się piekłem, z którego były tylko dwa wyjścia: samobójstwo albo ucieczka i rozpoczęcie wszystkiego na nowo, w zupełnie innym miejscu, daleko od gwaru wielkiego świata i od blichtru wielkiej metropolii. Wybrałam to drugie. (...) Aha, zapomniałam powiedzieć, że jeszcze podzieliłam się z nimi moimi obawami, co do tamtego zazdrośnika. Rozpaczałam, że będzie mnie szukał po całej Polsce, bo nie ma nic bardziej strasznego niż urażona męska ambicja, która z mężczyzny robi zwierzę i popycha go do największych podłości.

Panie są albo przepiękne[2] (no chyba że przemycają dzieła sztuki, wtedy “orientalna uroda kobiety nagle przestała na niego działać”), albo żałosne[3] czy to z powodu niedostatków urody, czy to z powodu nadmiaru makijażu. Oczywiście pojawia się wątek “kobieta grożąca oskarżeniem o gwałt”, jeśli mężczyzna nie zrobi tego, czego kobieta chce.

[1]

Rybacki zdążył już dość dobrze poznać majora i miał o nim wysokie mniemanie. Wyrobił je sobie podczas kilku akcji, w których brał udział pod komendą Grota, ale jednocześnie to wysokie mniemanie nie przeszkadzało mu żywić do starszego kolegi owego rodzaju uczuć, jakie potocznie nazywa się mieszanymi. Denerwowała go - a w tym zdenerwowaniu wyraźną rolę grały elementy męskiej zazdrości - permanentna i nieskazitelna elegancja majora, który zarówno w mundurze noszonym rzadko, jak i w ubraniu cywilnym noszonym najczęściej, wyglądał jak spod igły. Ubranie, koszula, krawat, buty, skarpety - wszystko było tak dobrane, że nic innego nie mogło być na ich miejscu i w innym zestawieniu. Tego porucznik nie mógł zrozumieć, a nie rozumiejąc - wybaczyć. Wiele razy próbował go w elegancji naśladować, wiele razy był przekonany, iż mu się to udało, ale jego przekonanie trwało tylko do momentu, dopóki nie spotkał majora. Wtedy znowu widział, że Grot jako arbiter elegantrium był niedościgniony, że wszelkie próby dorównania mu były śmieszne i nieodwołalnie skazane na niepowodzenie. Również pewne maniery Grota, jak na przykład zwyczaj skubania palcami górnej wargi, nie nastawiały porucznika przychylnie. Poza tym Rybacki uważał, że major działa w określonych sytuacjach zbyt arbitralnie i że za mało liczy się ze zdaniem swoich podkomendnych. Przy tych wszystkich zastrzeżeniach porucznik oddawał starszemu koledze wszelkie honory jako temu, któremu nie zdarzył się jeszcze niewypał (...)
Opanowanie Grota było równie absolutne, jak jego niesłużbowa elegancja, którą porucznik dopiero teraz zauważył. Koszulka polo, zamszowa marynarka, flanelowe spodnie o barwie sosnowej kory i takiegoż koloru skórzane kamasze świadczyły o tym, że major Grot przyjechał tutaj raczej nie bezpośrednio z komendy. (...)
Grot nawet na zakrętach niewiele zmniejszał szybkość. Prowadził pewnie, spokojnie, bez przesadnej ostrożności, lecz i bez niepotrzebnej brawury. Porucznik zauważył ze zdziwieniem, że samochód także można prowadzić z wdziękiem, jeśli ten wdzięk posiada się na co dzień. Szpileczka zazdrości znowu ukłuła go w serce. (...)
(...) doskonale pamiętał te nie do opisania, niepowtarzalne emocje towarzyszące każdemu skokowi [spadochronowemu]. Od kilku lat wszelkie wrażenia zastąpiły mu emocje współpracy z majorem Grotem, a chociaż były one zupełnie innego rodzaju, to jednak towarzyszący im stopień napięcia mieścił się w podobnej skali.

[2] W drzwiach sekretariatu stanęła właśnie pani Grażyna z plikiem papierów w ręku, jak zwykle uśmiechnięta i jak zwykle w obcisłej sukience, która nieprzyzwoicie dokładnie, wręcz prowokacyjnie, opinała jej wysmukłą figurę. (...) Kiedy zatrzasnęła za sobą drzwi pokoju, odwrócił się z uczuciami wprawdzie mieszanymi, jednak z wyraźną przewagą złości. Pani Grażyna - nie pamiętał jej nazwiska, ale wiedział, że miała dwadzieścia sześć lat, że była inżynierem leśnikiem i pełniła tutaj, mimo młodego wieku, funkcję adiunkta - podobała mu się o wiele bardziej, niżby sobie życzył. Kilkakrotnie próbował smalić do niej cholewki, ale, jak dotychczas, nie mógł się pochwalić nawet cieniem sukcesu.

[3] (...) wkoziołkowała pani Rzęsa, księgowa nadleśnictwa. Właśnie wkoziołkowała, nie weszła. Kto choć raz widział jej krótkie, beczułkowate nogi, na których bez przerwy kołysał się okrągły tułów, ten miał wrażenie, że pani księgowa nie chodzi, lecz koziołkuje na podobieństwo dziecinnej wańki-wstańki, która nawet postawiona na głowie, po kilku gwałtownych przechyłach wraca w końcu do jako tako normalnej pozycji, dopóki ktoś czy coś znowu jej z tej pozycji nie wytrąci.

[4] Dziewczyna była ładna, choć niepotrzebnie w pretensjach. Fioletowa szopa włosów, fioletowy makijaż oczu, równie fioletowe paznokcie, usta pod grubą warstwą amarantowej szminki - wszystko to było zbyt wyzywające, aby mogło się podobać normalnemu człowiekowi. Obrazu dopełniała spódniczka ledwie zakrywająca pupę i przezroczysta bluzka, spod której prześwitywało gołe ciało. Panna Janina Wykrot okazała się stanowczo nie w guście porucznika Rybackiego.

Inne tego autora, inne z tej serii.

#35

Napisane przez Zuzanka w dniu sobota kwietnia 22, 2023

Link permanentny - Tagi: 2023, kryminal, panowie, prl, klub-srebrnego-klucza - Kategoria: Czytam - Skomentuj