Więcej o
2015
Vera Stanhope jest brzydka - otyła, niezgrabna, ma problemy skórne, zwłaszcza jeśli zamienia workowate sukienki na poliestrowe spodnie (dostaje wtedy egzemy). Do tego jest wścibska i nietaktowna, dużo pije, ale łatwo nawiązuje kontakty. Absurdalnie czyni to z niej całkiem dobrą detektyw. Prywatnie jest niezbyt szczęśliwa - zdominowana przez ekscentrycznego ojca-obserwatora ptaków, nie miała szansy na ułożenie sobie samodzielnego życia. Kiedy umarł, odkryła, że nie bardzo nadaje się do bycia w związku, ale nieustająco prowadzi ze sobą monolog na temat potencjalnego macierzyństwa (że nie czuje potrzeby, ale może jednak coś w tym jest?). I, co nie dziwne, chciałaby być kochana. Nie jest specjalnie lubiana w pracy, ma problemy z delegowaniem zadań i w zasadzie jedyną osobą, której ufa, jest młody policjant, Jon Ashwort.
Jak na razie pierwsze trzy tomy[1] powielają pewien schemat - małe miasteczka, tajemnica sprzed lat i nagła konsekwencja tu i teraz.
Przynęta
Małe miasteczko na wzgórzach, tuż obok lokalni bogacze planują otworzyć ponownie zamkniętą jakiś czas temu kopalnię. Sprawę rozpoczyna samobójstwo jednej z farmerek, w zasadzie nie budzące podejrzeń, ale Anna, zaangażowana w badania ekologiczne na terenach mającej powstać kopalni, przyjaciółka nieżyjacej już Belli, uważa, że ktoś ją do tego zmusił. Kiedy ginie kolejna osoba - pracująca w ekipie ekologicznej młoda biolożka Grace - wiadomo, że dzieje się coś dziwnego. Vera pojawia się stosunkowo późno, wchodząc częściowo w świat swojego dzieciństwa - bywała w chacie ekscentrycznej naukowiec, w której teraz mieszkają prowadzące badania kobiety. Vera niedyskretnie wchodzi w świat układów między lokalną szlachtą w wiejskiej posiadłości, właścicielem firmy mającym romans, farmerami, a w tle pojawia się ponury szpital psychiatryczny.
Droga przez kłamstwa
Tym razem miasteczko nadmorskie, koło Hull. Vera zostaje gościnnie zatrudniona do ponownego przeprowadzenia śledztwa sprzed 10 lat. Została wtedy zamordowana nastoletnia córka lokalnego prominenta o nieco uszarganej opinii, rudowłosa i nielicząca się z innymi Abigail, znaleziona przez swoją najlepszą przyjaciółkę, córkę nagle nawróconego kuratora sądowego. Po latach okazuje się, że aresztowana za morderstwo kochanka ojca zamordowanej była niewinna, a zbrodniarz chodzi wolny. Vera ma problem, bo lokalny komisariat nie bardzo chce z nią współpracować, a ekipa prowadząca poprzednie śledztwo
już nie pracuje w policji. Cała sprawa jest takim melancholijnym, mglistym snujem, w którym jedyną nie apatyczną osobą jest Vera.
[1] Chronologia tomów nie jest specjalnie istotna, aczkolwiek mam wrażenie, że niekoniecznie dzieją się w kolejności pisania - w tomie trzecim ("Ukryta głębia") asystent Very, gładkolicy Ashwort, spodziewa się dziecka, zaś w tomie pierwszym i drugim już je ma. EDIT: Z rozpędu przeczytałam "Ukrytą głębię" ponownie (oczywiście nie pamiętałam, kto zabił prawie do końca), okazało się, że Ashwort czekał na narodziny drugiego dziecka, więc dramatu chronologicznego nie ma.
Inne tej autorki tutaj.
#33-34
Napisane przez Zuzanka w dniu sobota kwietnia 4, 2015
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2015, panie, kryminal
- Skomentuj
Chronologicznie pierwszy tom spraw nietypowego nawet jak na stołeczną policję komisarza Nemhausera; nietypowego, bo inteligentnego i refleksyjnego w przeciwieństwie do - umówmy się - dość nieskomplikowanych figur w osobie Maria, który sprawy rozwiązuje walnięciem pięścią w stół i wyzwiskami czy mocno uwikłanych politycznie lanserów telewizyjnych w sobie Albina Potockiego (z tych Potockich). A akurat w tej sprawie zmysł polityczny by się przydał, bo dorzucone "na górkę" przez enigmatycznego szefa śledztwo ociera się o tzw. kręgi - ludzi znanych z telewizji i pierwszych stron gazet. Przypuszczalnie przypadkowa śmierć żony znanego w PRL-u gwiazdora telewizyjnego, zamordowany syn podobnie znanego radiowca, samobójcza (ale czy do końca) śmierć autora bestsellerów młodzieżowych z lat 70. - Nemhauser szybko wyciąga wnioski, problem w tym, że naciski z góry nieustająco blokują śledztwo. Układy z PRL-u dalej się mają dobrze, mimo że minęło 30 lat. Lawirując między mniejszym a większym złem udaje się sprawę rozwiązać, chociaż narzędzie zbrodni jest co najmniej wydumane (jlqmvrynwąpr PB2 hemąqmravr qb cnxbjnavn ceóżavbjrtb, jljbłhwąpr h qryvxjragn mngehpvr pmnqrz).
Wątki rodzinne to z jednej strony sf (w ciągu kilku dni żona Nemhausera, Paula, wysyła CV, zostaje zaproszona na rozmowę i dostaje się na okres próbny do korporacji, serio?), z drugiej nieledwie "50 twarzy Greya" (ona zamiast pracować[1] urywa się do perfumerii, wraca z drogimi perfumami, on ją wącha i sugeruje, że zaraz ją zgwałci, albowiem gwałt to takie zabawne urozmaicenie pożycia małżeńskiego). Etyka samego Nemhausera też jest dość kwestionowalna - spuszcza łomot bandziorowi, który uderzył jego pomoc kuchenną z Ukrainy, ale chwilę potem prosi go o niekoniecznie delikatne doprowadzenie do pionu oszusta, który nabrał zaprzyjaźnioną sekretarkę komendanta.
[1] Organizacja życia rodzinnego w ogóle zaskakuje - Nemhauser gotuje, odprowadza dzieci, przyprowadza, dzwoni do lekarza, ma absorbującą pracę w policji oraz oprócz tego dość często fuchę w restauracji. Z kolei Paula nie pracuje zawodowo, na czarno pisze prace studentom za jakieś grosze, angażując w to niewspółmiernie dużo zasobów, ale to mąż się zwalnia, żeby ogarnąć zakupy, dzieci i życie rodzinne.
Inne tego autora tu.
#32
Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek marca 30, 2015
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2015, panowie, kryminal
- Komentarzy: 1
No jest trochę lepiej, nie zaprzeczam. Harry spędza drugi rok w szkole, zaczynając od niedozwolonego przylotu zaczarowanym samochodem zamiast tradycyjnie pociągiem. Potem zamiast się uczyć, ucieka przed zainteresowaniem wiecznie lansującego się profesora Lockharta (gdyby to nie była powieść młodzieżowa, podejrzewałabym profesora o niepokojące ciągoty do nieletnich tej samej płci) oraz usiłuje odkryć, kto zamienia uczniów (oraz kota i ducha) w kamień i maże po ścianach. Największym problemem dla mnie jest cały czas ukrywanie informacji przez Harry'ego i spółkę, co powoduje, że dzieląc się wiedzą z takim profesorem Dumbledorem można by było tajemnice rozwiązać znacznie wcześniej.
PS Aktorstwo się poprawia w kolejnych filmach? Bo pierwsze dwa - drewno straszliwe. I niespecjalnie warto oglądać bez czytania, filmy są bardzo skrótowe.
Inne tej autorki tutaj.
#31/#6
Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek marca 26, 2015
Link permanentny -
Kategorie:
Słucham (literatury), Czytam -
Tagi:
sf-f, 2015, panie
- Komentarzy: 7
#51 Ewa wzywa 07
Spis osób:
- porucznik Stanisław Cieślak - obrywa wyzwiskami, a jest niewinny
- mecenas Miecio Baczyński - mężczyzna o okazałej tuszy i oku do kolorów
- sierżant Krawczyk - kiedyś biegał na 5 kilometrów
- major Stefan Downar - szpakowaty, ale ciągle może się podobać
- doktor Ziemba - patolog
- Zbigniew Pawelski - właściciel tytułowej koszulki, żyje z poezji
- Roman Godlewski - pożycza bieliznę od Pawelskiego, aktor
- Anna Godlewska - była żona Romana, druga ofiara nożownika
- Paulina Jankowska - sąsiadka Godlewskiego, czasem korzysta z mleka sąsiada
- Zenon Baranowski - zięć Jankowskiej, dentysta
- Teresa Baranowska - córka Pauliny, przy mężu, nałogowo pali, co odbija się na atrakcyjności
- porucznik Olszewski - wykonuje czynności śledcze
- sierżant Pakuła - lubi kwiaty
- Mariola Mokrzycka - przyjaciółka Godlewskiego, obiekt podrywu Downara/Kalickiego
- Lilka Brzozowska - przyjaciółka Godlewskiego, występuje tylko na zdjęciu
- Magda Kroczyńska - przyjaciółka Godlewskiego, występuje tylko na zdjęciu
- pułkownik Leśniewski - zwierzchnik Downara
- Ryszard Kalicki - alter ego Downara, playboy w mercedesie
- Major Władek Borowiak - kolega Downara z Gdańska
- Krystyna Mokrzycka - jak się okazuje, pierwsza ofiara nożownika i siostra Marioli, stewardesa
- wdowa Kwapiszewska - wynajmuje pokoje nad morzem, niedrogo
- Franciszek Aleksander Kwapiszewski - nieżyjący już mąż p. Kwapiszewskiej, miał łóżko bez pluskiew
- Bogdan Wawrzecki - narzeczony Krystyny, oficer marynarki handlowej
- Marian Wojtecki - chętnie pożycza kolegom swoje ferrari
- Karol Łabędzki - znajomy Wawrzeckiego, ostatni adorator pani Godlewskiej
- Samuel Hatkins - mętny typ z Londynu
- Kacper Szymoniak - przedwojenny taksówkarz z poczuciem obywatelskiego obowiązku
- Maria Białecka - była gosposia Godlewskich
- Adamska - odnajmuje letnikom pokoje w Kazimierzu
- Pawelska - kobieta niezwykle urodziwa, pełne, interesująco zarysowane kształty, świadczące o tym, że nie hołdowała modzie odchudzania się
Gorący letni dzień. Porucznik Cieślak i wyjątkowo występujący w cywilu Miecio Baczyński, siedzą sobie na komendzie, kiedy wtem wchodzi elegancka dama.
- Młoda.
- A ładna? - zainteresował się Baczyński, jak przystało na słomianego wdowca. Sierżant uśmiechnął się.
- Niczego sobie. Taka więcej... tego...
- Wprowadźcie interesantkę - powiedział urzędowym tonera Cieślak.
Dziewczyna była rzeczywiście „niczego sobie”. Wysoka, smukła, świetnie zbudowana, miała duże, ciemne oczy, efektowny biust i kasztanowate włosy luźno spadające na ramiona. Jasnobeżowe spodnie i biała bluzeczka, oblamowana żółtą tasiemką podkreślały złotawą opaleniznę. Baczyński w ostatniej chwili powstrzymał się, żeby nie gwizdnąć przeciągle (...).
I wtedy stała się rzecz zupełnie niespodziewana. Ta piękna dziewczyna o subtelnie zarysowanym owalu twarzy i ruchach dobrze wychowanej panienki oparła się o poręcz krzesła i, pochylona w kierunku Cieślaka, bluznęła najstraszniejszymi wymysłami.
Panna została błyskawicznie odwieziona na konsultację psychiatryczną, ale sprawa się skomplikowała, bo zanim udało się wyciągnąć z niej, o co chodziło z wyzwaniem porucznika Cieślaka od różnych, ktoś ją załatwił ostatecznie za pomocą noża sprężynowego[1]. Niedługo potem w trakcie śledztwa milicja natknęła się na kolejne zwłoki, zabite w podobny sposób. Na miejscu zbrodni znaleziono serię zdjęć pięknych blondynek, nie dziwmy się więc Downarowi, że - mając oko do pięknych pań - rozpoznaje jedną z nich w samolocie na wybrzeże i postanawia pozyskać informacje metodą "na podryw". Na początku niezbyt sprawnie:
Downar wyjął z kieszeni płaszcza „Perspektywy” i śmiało podszedł do swej „ofiary”.
- Bardzo przepraszam, czy pani nie zostawiła w samolocie „Perspektyw”?
Spojrzała na niego tak, jak się spogląda na stary, dziurawy kapeć. Potrząsnęła głową.
- Nie, proszę pana, ja bardzo dbam o to, żeby moje perspektywy nie znalazły się w obcych rękach. To nie są moje „Perspektywy”.
... potem jednak się rozkręca, pożycza z lokalnej komendy cywilnego mercedesa (pogardziwszy fiatem), wynajmuje pokój w Grand Hotelu. Panna leci na wypchany portfel, mimo że poza urodą nie ma wiele do zaoferowania (Czasem coś przetłumaczę, czasem pilotuję zagranicznych gości(...) - A czy można wiedzieć z jakiego języka pani tłumaczy? - Z niemieckiego. - Tak się składa, że ja także znam niemiecki - powiedział z zadowoleniem Downar. - Moglibyśmy... - O, ja tak dobrze nie mówię po niemiecku - zastrzegła się pośpiesznie. - Trochę...). Kiedy jego incognito może zostać naruszone, ujawnia się, a na noc przenosi na kwaterę do niejakiej wdowy Kwapiszewskiej, u której nie ma pluskiew. W ogóle podczas tego śledztwa ma szczęście do urodziwych pań:
„Piękna pani” była rzeczywiście kobieta niezwykle urodziwą i w zupełności zasługiwała na to określenie. Wysoka, świetnie zbudowana, miała pełne, interesująco zarysowane kształty, świadczące o tym. te nie hołdowała modzie odchudzania się. Bujne, ciemonoblond włosy upinała w misterny kok. przypominający dawno minione lata i kontrastujący jaskrawo ze współczesną moda swobodnie rozczochranych loków.
Oprócz dwóch morderstw w grę wchodzą narkotyki - biały proszek, czyli heroina(!) oraz przemyt młodych kobiet w celu stręczenia. Tajemnica wyjaśnia się oczywiście przez tytułową koszulkę, praną w mieszczącej się na Hożej, w bramie zaraz za księgarnią, spółdzielni pralniczej „Praca Kobiet”[2] (sic!) oraz - dość nowocześnie - dzięki śladom błota i wzorowi podeszew na miejscu zbrodni.
Się pije: panowie - dżyn i wermut, panie - dżyn z sokiem pomarańczowym bądź jałowcówkę, a milicja z okazji rozwiązania sprawy - wino i żytniówkę. Downar od dwóch lat nie pali, ssie więc dropsy.
A sierżant Pakuła lubił kwiaty, zwłaszcza róże. Ale nie jest znawcą win, więc to dla niego ta żytniówka powyżej.
[1]
- Dlaczego przypuszczacie, że zbrodni dokonał mężczyzna?
- Bo nóż to męska rzecz. Nie znam przypadku, żeby kobieta majchrem się posłużyła. Brzytwa to się jeszcze zdarza, ostatecznie żyletka, ale nóż...
- Babka najchętniej coś do zupki dosypie - wtrącił Baczyński.
[2] Z okazji Dnia Kobiet - miłej pracy!
Inne tego autora tu.
Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela marca 8, 2015
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2015, panowie, prl, kryminal
- Komentarzy: 1
Marzec, a ja już mam kandydaturę na największe książkowe rozczarowanie roku. Bo to nie jest zła książka, bynajmniej. Są doskonałe sytuacje, jest groteska i absurd, autor ma niesamowite ucho do korpo-bełkotu, potrafi zbudować i napięcie, i ładnie z niego wyjść, tylko...
Tak jak w "Poddanych Microsoftu" jest zachwyt erą start-upów, poczuciem, że można wszystko, z przyjemnością, a do tego nagle mogą pojawić się niebagatelne pieniądze, tak tu jest epoka wypalonych dzieci korporacji. W firmie tworzącej gry komputerowe pracuje grupa nieco autystycznych nerdów (zebrana w jednym kubiku tylko dlatego, że ich nazwiska zaczynająsię na literę "J"), z dziwactwami i przyzwyczajeniami, z nałogami i niesamowitą umiejętnością prokrastynacji, która wykształciła się jako walka z firmowymi absurdami (typu wsadzenie postaci wesołego żółwia do zręcznościowej gry z jazdą na deskorolce czy przerobienie tej gry na przygodówkę fantasy, na szczęście już bez żółwia). Ethan, główny bohater, ma też pokręconą rodzinę - matkę hodującą marihuanę, której zdarza się przypadkowo doprowadzić do śmierci dealera bądź zamieszkać w lesbijskiej komunie, ojca - aktora statystującego w kolejnych filmach i czekającego na rolę mówioną czy wreszcie brata, agenta nieruchomości, przypadkiem zaplątanego w handle narkotykami i przemytem ludzi. I jak byłam skłonna zaakceptować ten świat z jego umownością, brakiem konsekwencji prawnych i nieprzewidywalnością, tak wprowadzenie samego autora, Złego a Demonicznego Douga Couplanda, jako jednego z bohaterów, dodatkowo w roli deus ex machina, uważam za chwyt słaby i wskazujący na to, że autor nie ogarnął kwestii poprowadzenia akcji i zakończenia książki. A to ratuje Ethana z bezdroży chińskiej prowincji, a to wysyła go do sklepu po buty, kiedy reszcie jego rodziny i przyjaciół proponuje intratny biznes, wyśmiewając się potem ze swojego bohatera, że stracił okazję. Głupie, toporne, może o klasę lepsze niż "a potem się obudził" i kompletnie zaburzające działanie świata opisanego.
Drugą, chociaż mniejszą, wadą książki jest sztuczne rozdęcie przez wklejone między rozdziałami dodatki - kilka stron maili spamowych, 41 stron rozwinięcia liczby pi chyba do 10 tys. miejsc po przecinku, lista angielskich słów trzyliterowych akceptowanych w scrabble, fragmenty zabaw, jakimi załoga JPod-a zajmowała się w czasie pracy itp.
A szkoda, bo był potencjał. Mam poczucie, że dostałam półprodukt.
Inne tego autora: tu.
#25
Napisane przez Zuzanka w dniu piątek marca 6, 2015
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2015, beletrystyka, panowie
- Komentarzy: 2
#117 Ewa wzywa 07
Spis osób:
- Mirek Karolak - ponury młody człowiek
- Karolakowa - wdowa, matka Mirka, nieporadna wychowawczo
- Tolek Radwański - pyszałek lubiący się pokazać
- Michał Żarski - wdowiec, w wódce topi smutek
- Maryla - podrywka Mirka z Międzyzdrojów
- Joanna Świrska - z Bydgoszczy, dziana babka, już w latach, wdowa po złotniku
- kapral Świątek - szuka zaginionej obrączki i pieniędzy
- sierżant Kmieć - szuka Karolaka u starej Majerowej
- major Sieniuć - sentymentalny i dobroduszny, nikogo nie szuka, ale doradza
- porucznik Altar - szuka walorów skradzionych Świrskiej
- Andrzej Tokarczuk - handlował dolarami i złotem ze śp. Świrskim
- Czesław Wizga - kolega Karolaka spod celi, dawniej sublokator Świrskich
Jak jeszcze poprzednie tomiki tego autora miały jakąś logikę, tak tu zbrakło wszystkiego. Wypuszczony z zakładu penitencjarnego Mirek wraca do domu w Toruniu, niby szuka pracy, ale nie znajduje, w przeciwieństwie do okazji do wypitki. Czas mija, któregoś dnia spotyka podobnie wesołego kompana, w knajpie zaczynają pić ze świeżo owdowiałym starszym mężczyzną. Balanga przenosi się do wdowca, przeradza się w awanturę, starszy pan traci przytomność, a Mirek zwiewa z ukradzioną złotą obrączką. Kiedy dowiaduje się, że jest oskarżony dodatkowo o kradzież 20 tys. złotych, ucieka. Najpierw nad morze, do Międzyzdrojów, do poznanej trzy lata wcześniej Maryli, która jednak - kiedy wydał wszystkie posiadane pieniądze - każe mu spadać. Przypomina sobie, że kumpel spod celi dał mu adres pewnej dzianej staruszki z Bydgoszczy. Niewiele myśląc (bo takie było modus operandi naszego bohatera) łapie stopa i niewiele później włamuje się do staruszki, która nie słyszy go, bo w telewizji leci akurat głośno kryminał. Nic nie znajduje, za to odkrywa, że staruszka może i głuchawa, ale też i nieżywa. Ponownie niewiele myśląc, udaje się stopem do Wrocławia, do wspomnianego kumpla, który mu sprawę nadał. U kumpla, gdzie leje się wódka, znajduje złote monety i w przebłysku intuicji (bo raczej nie inteligencji) dociera do niego, że do staruszki dotarł jako drugi.
I jak jestem w stanie uwierzyć w wiele, tak nie w taki zbieg okoliczności. Mirek miota się po Polsce jak goły w pokrzywach i jakimś cudem udaje mu się wbić idealnie w ten dzień, który jego kolega wybrał na morderstwo i kradzież. Nie dziwi to zupełnie milicjantów, którzy docierają do mordercy za pomocą wywiadu środowiskowego. Sieniuć jest tym razem już majorem, natomiast co dziwne, rozwiązuje sprawę morderstwa w Bydgoszczy, telefonując do Altara (który jest nadal porucznikiem) w sprawie zajść we Wrocławiu. Altar dodatkowo ma jakieś dziwne wyobrażenie o świecie zwierząt - "dostrzegł także, że panowała w nim zatęchła atmosfera wzajemnej nieżyczliwości. Niemal jak w lisiej norze, do której kiedyś zajrzał...".
W handlu uspołecznionym nadal jest różnie z zaopatrzeniem:
- Co podać?
- Jasną.
- Piwa nie prowadzimy.
- Jasną wódkę. Dwie pięćdziesiątki - zaśmiał się z własnego żartu Tolek.
- Dwa śledzie.
- Nie ma.
- Ogórek.
- Wyszedł.
- Na długo?
Nie zrozumiała.
- Może być ryba w galarecie, zimny schab albo kanapki.
Ja to bym rybę w galarecie, ale panowie zgodzili się na kanapki.
Się pije: piwo, wódkę, wino, szampana (chociaż to drenuje kieszeń).
Się nosi: japoński tranzystor na ramieniu.
Inne z tej serii tu.
#22
Napisane przez Zuzanka w dniu sobota lutego 28, 2015
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2015, panowie, kryminal
- Skomentuj