Więcej o
2014
Coś w tym jest, że nikt tak nie potrafi pisać o sensie życia, ustroju, władzy i jednostce jak Rosjanie. Jednocześnie z patosem, bohatersko, z egzaltacją i serio, a chwilę potem z przymrużeniem oka ("a co mówią dzieła marksizmu o mutantach?").
Postapokaliptyczne moskiewskie metro w 2033 roku to prawdopodobnie ostatnie miejsce na Ziemi, gdzie żyją ludzie. Reszta świata została zmieciona przez konflikt nuklearny 20 lat wcześniej, gdzie to Chiny wystrzeliły pocisk atomowy w Tajwan, a reszta już poszła łańcuchowo. Zamieszkałe stacje metra podzielone są między sojusze i mini-państwa: handlową Hanzę, faszystowską Czwartą Rzeszę, ortodoksyjnych Czerwonych i grupy niezależne. Każdy broni swojego kawałka metra, pilnuje wylotów tuneli i opowiada legendy. O Szmaragdowym Grodzie, gdzie podobno ocaleni z wybuchu naukowcy prowadzą w tunelach i schronach pod Uniwersytetem Moskiewskim badania, o Niewidzialnych Obserwatorach, którzy opiekują się mieszkańcami metra, o Metrze-2,
zbudowanym w tajemnicy przez wojsko czy wreszcie o oddziałujących na psychikę gwiazdach na wieżach Kremla. Na powierzchnię wychodzą tylko stalkerzy, szabrujący to, co pozostało po upadłej cywilizacji, a i to ostrożnie, bo biegają tam zmutowane zdziczałe psy i latają popromienne wersje drapieżnych pteranodonów; na klatkach schodowych opustoszałych domów widać ślady śluzu "czegoś", co przepełzało.
Młody Artem (anagram "metra"?), wychowany prawie całkiem w metrze, ale urodzony jeszcze nad ziemią, udaje się zupełnie przypadkiem na wyprawę swojego życia. Idzie ze stacji WOGN, gdzie pomagał w patrolach i suszył herbatę w fabryce, na Ryżską z misją humanitarną, ale tak naprawdę chce się dostać do Polis - siedziby inteligencji - żeby dostarczyć wiadomość o mutantach ze stacji Ogród Botaniczny. Przypadek? przeznaczenie? ktoś, kto nim się opiekuje? prowadzi go jak mitycznego Odyseusza przez metro, które kiedyś - jak głosi legenda - dało się przejechać w godzinę z jednego końca na drugie, a teraz idzie się niebezpiecznymi tunelami przez całe dni. Po drodze spotyka różnych ludzi - nawiedzonych, oświeconych, pogodzonych z losem i ciągle jeszcze mających nadzieję, że da się wyjść z Metra na powierzchnię i odrodzić ludzkość - ostatniego potomka Czyngis-Chana, Bojówkę imienia Che Gevary ("jakiego Gewary? - zapytał Artem"), strażnika Antona i jego syna Olega z pozytywką czy młodego bramina, dbającego o książki i wiedzę.
To świetna, wciągająca historia, koniec nieuchronnie nasuwa porównanie do "Tel Raqren", ale nie jest wada (mimo pewnego braku odkrywczości). Dookoła książki zostało zbudowane już wielojęzyczne uniwersum (książki innych autorów, gra), co mnie nie dziwi, bo konstrukcja świata jest spójna i ma potencjał na wiele fabuł. Warto czytać z mapą, czy to współczesnego metra, czy przygotowaną specjalnie. W wersji audio czytana przez Krzysztofa Gosztyłę brzmi jak słuchowisko.
Jak nie lubię oceniać książek, tak tu 5/5.
#75 / #3
Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek lipca 24, 2014
Link permanentny -
Kategorie:
Słucham (literatury), Czytam -
Tagi:
2014, panowie, sf-f
- Komentarzy: 10
Niewielka objętościowo dygresyjna relacja z wyjazdów Makłowicza do tej części Europy, która kiedyś należała do Austro-Węgier - Dalmacji, Transylwanii, Węgier i krajów byłej Jugosławii. Niewielka, ale pyszna, zarówno kulinarnie, jak i językowo. Kilka historii nostalgicznie hrabalowskich w duchu (o tym, że świniobicie jednak lepiej wypada w literaturze niż w rzeczywiści), o radości z zacierania się granic między kulturami i pokojowym współistnieniu, o nadużywaniu alkoholu i skutkach sypiania w podłym hotelu. Lubię zwłaszcza ten cytat:
Gdy już sam mogłem decydować o miejscu własnego pobytu, a los sprawił, że granice stały się przekraczalne, podejmowałem nieraz wyprawy bez konkretnie określonego celu, byle tylko usłyszeć inny język, zjeść inny rodzaj zupy, spróbować innego alkoholu, zobaczyć inny krajobraz. By zobaczyć własne odbicie w innym lustrze.
W zasadzie nie ma przepisów (poza "weź dobre i świeże").
Inne tego autora tu.
#74
Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek lipca 22, 2014
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2014, panowie, podroze
- Komentarzy: 3
Wydawałoby się, że Harry Hole oczyścił policję w Oslo z elementów skorumpowanych i moralnie wadliwych, ale nie. Sonny Lofthus, syn policjanta, który popełnił samobójstwo, oznajmiając, że donosił przestępcom, co się dzieje w policji, odsiaduje karę w więzieniu. Zasadniczo jest mu wszystko jedno, potwierdza kolejne, nawet najbardziej absurdalne oskarżenia, ponieważ dzięki temu ma dostęp do heroiny i może spokojnie wegetować za kratami. Do momentu, kiedy jeden z więźniów nie wyjawi mu, że jego ojciec wcale nie był "kretem", został zamordowany, a przyznanie się w liście miało tylko uratować jego rodzinę. Sonny wtem rzuca heroinę, niesamowitym zbiegiem okoliczności ucieka z więzienia i zaczyna oczyszczać miasto z elementu - morderców, którzy uniknęli kary i nietykalnych baronów narkotykowych. Policja z jednej strony się cieszy, bo w końcu ktoś robi za nich pracę, z drugiej - ponieważ siedzi w kieszeni przestępców - usiłuje młodzieńca o niewinnych błękitnych oczach aresztować. Zajmuje się tym dawny kolega jego ojca, Simon i Kari, ambitna prawniczka.
Jakkolwiek świetnie się czyta, tak to kolejny tom z cyklu "Zabili go i uciekł", w którym supermen jest nie do pokonania nawet przez doskonale uzbrojone gangi (brakuje tylko ataku rakietowego), a jednocześnie pozostaje słodkim, uczciwym chłopcem, opiekującym się dziećmi i zdolnym do miłości.
Inne tego autora tu.
#72
Napisane przez Zuzanka w dniu piątek lipca 18, 2014
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2014, kryminal, panowie
- Skomentuj
W szkole dla pielęgniarek, podczas pokazu techniki karmienia sondą żołądkową, zostaje otruta jedna z uczennic. Nie wiadomo, czy miała być ofiarą, czy została zabita przez pomyłkę - zastępowała chorą koleżankę. I jak jeszcze można by się upierać, że był to żart albo nieszczęśliwy wypadek, tak niedługo potem zostaje otruta kolejna dziewczyna. W pięknym zabytkowym gmachu za kulisami szkolnych zajęć dzieje się sporo - ktoś sypia z lekarzem, ktoś inny wymyka się ze szpitala nocą, jest wczesna ciąża i tajemnica z przeszłości. W to musi wejść refleksyjny Dalgliesh i ustalić, kto zabił i dlaczego.
Tym razem Dalgliesh zakochuje się w pięknej przełożonej pielęgniarek, o interesującej twarzy. Platonicznie, jak to on. Za to jego podwładny, sierżant Masterson, bynajmniej nie platonicznie zabiera na stopa jedną z podejrzanych pielęgniarek, która - mimo że jest w skrywanym związku z inną kobietą - na tylnym siedzeniu miło spędza z sierżantem czas. W szpitalnej stołówce na obiad ryba z frytkami albo gotowana.
Inne tej autorki tu.
#71
Napisane przez Zuzanka w dniu piątek lipca 18, 2014
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2014, kryminal, panie
- Skomentuj
To nie jest zapis fatum, ciążącego nad rodziną z Sanoka.
Wprawdzie bardziej interesował mnie detaliczny opis życia Tomasza Beksińskiego, człowieka, który sam z siebie wychował pokolenie ludzi kochających muzykę, ale okazało się, że bardziej wciągająca była historia zmagań Zdzisława B. z PRL-em.
Nie wiem, czy w innym ustroju byłoby tak kreatywnemu i twórczemu człowiekowi łatwiej, ale absurdalność ustrojowa z robieniem zakupów przez znajomych w całej Polsce i zagranicą, konieczność przydziałowej pracy oraz zmuszanie do "załatwiania"
wszystkiego dość zwala z nóg.
Nie mam łatwych odpowiedzi po przeczytaniu - nie wiem, czy Beksiński senior w obecnym ustroju miałby łatwiej i stworzyłby więcej lepszych prac. Nie wiem, czy sensowna terapia i lepsze leki antydepresyjne pomogłyby Beksińskiemu juniorowi. Jest trochę wzorców, które sobie panowie powielali - agorafobia, zamiłowanie do budowania skomplikowanego labiryntu i w domu, i w głowie, i w pozostawionych po sobie listach, model uwielbiającej i absolutnie poświęcającej się kobiety (Zofia Beksińska, Tomasz takiej nie znalazł). Nie wiem, czy inne wychowanie pomogłoby Tomaszowi dorosnąć, a nabranie asertywności uratowałoby życie Zdzisławowi.
Smutne przy lekturze jest to, że mimo znajomości finału życia ojca i syna gdzieś
tam jest nadzieja, że może tu - na papierze - ich życie się nie zakończy tak gwałtownie.
Czasem irytowała mnie forma - cytowanie listów, lista źródeł dłuższa niż niektóre rozdziały. Brakowało powiązania między opisami obrazów a konkretnymi obrazami (tu akurat by się przydał przypis czy ilustracja); obrazy są opublikowane na końcu, przynajmniej w wersji elektronicznej.
#70
Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek lipca 14, 2014
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2014, biografia, panie
- Skomentuj
San Francisco. Do znanego jubilera przychodzi jego dawna przyjaciółka z Honolulu i prosi o sprzedaż zabytkowych pereł z czasów prosperity. Jubiler, Eden Senior, znajduje kupca - bogacza z Wall Street, pana Maddena. Transakcja nie zachodzi błyskawicznie, bo dla bezpieczeństwa perły dopiero za jakiś czas dowiezie umyślny - chiński policjant z Hawajów, Charlie Chan (zbieżność nazwisk przypadkowa). Syn jubilera, Eden Junior wraz z detektywem Chanem zaczynają węszyć, że milioner zmienia zdanie co do odbioru przesyłki, więc zaczynają celowo opóźniać dostarczenie towaru. Na ranczo Maddena w Pasadenie robi się jeszcze bardziej podejrzanie, bo najpierw znika zabytkowy pistolet, potem zostaje otruta mówiąca po chińsku papuga, a na końcu ktoś zabija chińskiego służącego. Chan udaje wędrownego służącego i zatrudnia się na ranczu, zaś młody Eden zdobywa sojuszników - lokalnego dziennikarza oraz wyemancypowaną damę, pracującą jako specjalistka od plenerów w studiu filmowym i raz się zgadza z Charliem, że sprawa śmierdzi, raz się poddaje i chce perły oddać natychmiast.
To uroczy kryminał w starym stylu - bohater opowiada każdemu w konfidencji, co go sprowadza, Chińczyk macha odznaką z Hawajów i to wystarcza, by jakiś biedak pożyczył mu ubranie i dokumenty potrzebne do utrzymania incognito, a w prowincjonalnych jadłodajniach podają za kilkadziesiąt centów obiad z napitkiem.
Inne tego autora:
#69
Napisane przez Zuzanka w dniu piątek lipca 11, 2014
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2014, kryminal, panowie, klub-srebrnego-klucza
- Komentarzy: 2