Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Wczoraj nie zdążyłam

Bo miałam posiorbać, że nie zgadzam się na taką jesień:

... tylko zdecydowanie proszę do końca października o taką:

... a dziś, zgodnie z życzeniem chłodno, ale słonecznie. Dziękuję. Tak zostawić, tylko jeszcze temperaturę podkręcić.

Napisane przez Zuzanka w dniu piątek października 9, 2009

Link permanentny - Kategorie: Fotografia+, Moje miasto - Skomentuj


Z pamiętnika młodej matki (3)

Mai zatyka się w nocy nos co jakiś czas, bo sucho. Wyciągam, excuse le mot, gluty za pomocą fridy (gorąco polecam), w którą się wsysa powietrze i wyciąga to, co zalega, w miarę bezstresowo dla młodzieży. Problem jest tylko po stronie operatora, albowiem trzeba mieć parę w płucach (bo dmucha się łatwo, ssie znacznie gorzej, pun intended). Wsysam więc zawartość lewej dziurki, słychać siorbiący odgłos (znaczy, trafiony zatopiony, wychodzi), kiedy TŻ rzuca tonem konwersacyjnym "Teraz wyjdzie jej mózg nosem".

Napisane przez Zuzanka w dniu piątek października 9, 2009

Link permanentny - Kategoria: Maja - Komentarzy: 1 - Poziom: 3


Arrested Development

A teraz opowieść o bogatej rodzinie, która straciła wszystko i o synu, który nie miał wyjścia i musiał pozbierać wszystkich do kupy.

Rodzina Bluthów jest chyba najbardziej dysfunkcyjną rodziną, jaką można zobaczyć na ekranie. Senior rodu zostaje aresztowany za liczne sprzeniewierzenia, defraudacje i inne nadużycia, po czym utrzymanie zbankrutowanej rodziny spada na najstarszego syna, Michaela. Reszta rodziny niczego nie ułatwia - rodzina wydaje każde pieniądze, jakie ma w zasięgu ręki, ponieważ przyzwyczajona jest golfa, country clubu, szeroko zakrojonej i wylewnej dobroczynności (głównie związaniem z imprezami i ekskluzywną odzieżą), przyjęć na jachcie i utrzymywania odpowiedniego standardu życiowego. Ślicznie egoistyczna, acz niebłyskotliwa siostra Michaela, Lindsay (Portia de Rossi, co dawało zabawny efekt pomieszania, gdy jednocześnie oglądałam "Better Off Ted") ma męża - nieudacznika Tobiasa, chorobliwie bojącego się nagości aktora, wcześniej psychiatrę. Jeden z braci - Gob - jest magikiem, który swoje średnio udane sztuczki pokazuje przy akompaniamencie "The Final Countdown" (co skutecznie mi się wdrukowało i nawet w lokalnej budce z gołąbkami na dźwięk Europe zaczęłam się rozglądać za Gobem), za to bardzo skutecznie wychodzi mu uwodzenie przypadkowo poznanych pań. Buster, najmłodszy z rodzeństwa, nie jest najbystrzejszy, ale mnie najbardziej ujmuje (zwłaszcza że wygląda jak Czech. Jak czech Żydów), zwłaszcza po wypadku z foką. Syn Michaela i córka Lindsay mają się ku sobie, mimo że są kuzynami. W tle cały czas przewija się śledztwo związane z firmą, proces sądowy, kolejne ucieczki z więzienia seniora rodu, malownicze wypadki i spektakularne klapy poszczególnych członków rodziny.

W polskim tytule - "Bogaci bankruci" - rozpoznaję tłumacza z tej szkoły, co przetłumaczyła "Scrubs" na "Hożych doktorów". Mimo średniego polskiego tytułu serial jest prześlicznie absurdalny, realizowany w konwencji reportażu, a narrator zza kadru dopowiada co pikantniejsze szczegóły. Warto czekać na streszczenie następnego odcinka, które de facto streszczeniem nie jest. Mnie się bardzo, czego i Wam życzę.

Napisane przez Zuzanka w dniu środa października 7, 2009

Link permanentny - Kategorie: Oglądam, Seriale - Komentarzy: 2


Cat spotting

Mam zanotowane w pamięci miejsca, gdzie mieszkają sucholeskie koty. Spacer bez kota w zasięgu wzroku jest nieudany. Dziś był dobry dzień - 6 kotów. Większość jest przyjazna i nie ucieka na widok zbliżającego się obiektywu. Nie robię notatek, ale dziś był dobry dzień.

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek października 5, 2009

Link permanentny - Kategorie: Koty, Fotografia+, Moje miasto - Komentarzy: 1


Nowe legendy miejskie. Warszawa Praga. Kraków Nowa Huta

Spodziewałam się czegoś innego - papierowego wydania serwisu Urban Legends w wersji polskiej bądź z typowo polskimi historiami krążącymi pocztą pantoflową. Zamiast tego dostałam ładnie wydaną książkę ze spisanymi historiami wymyślonymi przez warszawskie i krakowskie dzieci z wczesnej podstawówki, ozdobione rysunkami autorów. Niestety, nudne i niestrawne. Nie podziwiam wyobraźni 9-10 latków, historie są przeciętne, dziecinne i naiwne. Książka wraca na podaj.net (serwis już nie istnieje - 2018).

#45

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek października 5, 2009

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2009, dla-dzieci - Skomentuj


Zła jestem

Bo zima za progiem, jak wspomniałam. Dalej mi nie przechodzi irytacja na okoliczności przyrody, głównie dlatego, że przeczytałam wczoraj notkę na blogu Smitten Kitchen. I zżera mnie. Już mnie zeżarło, o. Dzisiaj chcieliśmy wyprowadzić żuczka na dłuższy spacer, połączony z zaawansowaną konsumpcją, oglądaniem świata, karmieniem w plenerze i ogólnie oswajaniem świeżego powietrza. Deszcz, 9 stopni, spod ciągle spadającej czapki wystaje nos, a fakt okutania ruchliwych łapek budzi słuszną irytację. Zamiast leniwej rundki po okolicach Starego Rynku szybkie śniadanie w Chimerze.

Najbliższe miesiące oznaczają, że jedyną formą miejskiej rozrywki weekendowej będą krótkie wycieczki zwiadowcze, polegające na przemieszczeniu się samochodem z ciepłego miejsca A do ciepłego miejsca B bądź konieczność owinięcia się w potworną porcję przyodziewy. Szalika mi dzisiaj brakowało, koszmar. A tu na samej Wrocławskiej i Wronieckiej odkryłam kilkanaście wartych uwagi restauracji - czeską, bretońską, włoską czy indonezyjską, nie wspominając o kawiarniach. Niektóre z ogródkami, o których mogę zapomnieć do wiosny. Jak mawia P., szału nie ma. Zostały mi śliwki i dynie ozdobne. I jeszcze kilka zachodów słońca, zanim zacznie zachodzić na tyle wcześnie, że słońce nie zdąży przejść do kuchni.

Napisane przez Zuzanka w dniu sobota października 3, 2009

Link permanentny - Kategorie: Fotografia+, Moje miasto - Komentarzy: 2



Daria Doncowa - Zupa ze złotej rybki

Absurd absurdem pogania. Znowu znajoma Daszy zostaje wplątana w morderstwo i tylko Dasza wierzy, że jest niewinna. Lika co chwila wychodzi za mąż i po krótkiej chwili wraca, bo stwierdza, że to nie dla niej. Dzień po swoim ósmym ślubie zostaje oskarżona o zamordowanie męża, który - wygląda na to - zirytował ją, wyznając w noc poślubną, że zakochał się w innej kobiecie, a Liki nienawidzi. Daria szybko odkrywa, że w sprawie nic się nie klei, zeznania i fakty są sprzeczne, a Lika zachowuje się jak otępiała i przyznaje się do wszystkiego bez udziału świadomości. Zaczyna śledztwo. W trakcie trafia na grupę bogaczy, zabawiających się z nudów w żebractwo (Noworuscy mają nawet garderobianą i makijażystkę, która robi z nich niewyględnych żebraków), porusza ważki problem bezdomnych dzieci z marginesu społecznego, gości w domu 13-letnią półsierotę Lenkę i złodziejaszka Griszę, popełnia idiotyzm za idiotyzmem (ale oczywiście wszystko dla dobra śledztwa, nawet kradzież przypadkowej fiolki z laboratorium i wypicie zawartości się do czegoś przydaje), a dopiero kiedy dopada ją paskudna grypa, zwierza się znajomemu milicjantowi ze swoich odkryć (jakby się zwierzyła szybciej, to by nie było fabuły, wiem).

Tym razem można dowiedzieć się, że dla uzyskania posłuchu i zdobycia zaufania kogokolwiek wystarczy odziać się zamożnie i założyć drogą biżuterię. W więzieniach siedzą bandyci, gwałciciele i złodzieje, pod warunkiem że nie są to znajomi, bo znajomi są niewinni (złodziejaszek Grisza zbłądził z drogi prawości i trzeba mu pomóc, Lika nie zabiła przecież męża, a umięśnieni młodziankowie, którzy zagrozili demolką samochodu krnąbrnemu współużytkownikowi drogi, bo nie chciał się przesunąć i pozwolić w korku zmienić Darii Wasiljewnej pasa, może i są bandytami, ale jakże przydatnymi). Dasza bez żadnych konsekwencji przedstawia się wszem wobec jako major milicji, a wszyscy wykładają przed nią duszę jak na tacy, nawet półświatek. Skądinąd dość celnie autorka przemyciła kwestię modnych obecnie rozrachunków z przeszłością - ojciec jednej z bohaterek był katem, wykonującym wyrok na spekulantach czy handlarzach walutą w czasach, kiedy było to zakazane, a po godzinach był sympatycznym staruszkiem, z którym się gawędziło i piło kawę (bo nikt nie wiedział, czym przyjazny pan się zajmuje). Królowa jest ubawiona.

Inne tej autorki tutaj.

#44

Napisane przez Zuzanka w dniu piątek października 2, 2009

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2009, panie, kryminal - Skomentuj


Sezon na dynie

Ależ oczywiście, że nie będzie przepisów kulinarnych, bo dynię to ja bym najchętniej opanierowała, podsmażyła i zapiekła z jakimś pikantnym serem i boczkiem, a nie powinnam. Utknęłam wczoraj podczas spaceru w maleńkim, umieszczonym w suterenie willi, sklepiku spożywczo-przemysłowym, bo zwabiły mnie śliwki, z których miałam wczoraj zrobić placek ze śliwkami, ale mi nie wyszło z przyczyn niezależnych. I wtedy zauważyłam dwie skrzynki z dyniami - jedną z małymi, wyglądającymi jak kostropate gruszki, drugą z wielkimi w kształcie żołędzi w pomarańczowo-zielone paski. Dałam się odciągnąć mimo wielkiej chęci zabrania ze sobą wszystkich do domu i porozstawiania ich w strategicznych miejscach. Przyniosłam tylko dwie:

Niestety, cierpię na brak miejsca do robienia zdjęć. W domu jest ciemnawo - nawet tam, gdzie pada niezłe światło, brakuje miejsca, w którym da się robić przyzwoite zdjęcia. Kuchnia miałaby potencjał, ale jedno okno zaczyna się prawie 1,5 metra od podłogi, drugie wprawdzie przyzwoicie, ale ma wąski parapet i współdzielę je z kotami. Ma to zalety, ale wolałabym coś szerszego, z lepszym światłem (bo kuchenne światło zaczyna się po po południu, czytaj: jesienią w zasadzie się nie zaczyna) i możliwością robienia zdjęć ze światłem. Ale to chyba w nowym domu. Kiedyś. Na razie pozostaje mi zazdrościć takich zdjęć.

Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek października 1, 2009

Link permanentny - Kategoria: Fotografia+ - Skomentuj


Wypraszam sobie

Zrobiłam zakupy w aptece internetowej. Bepanthen, krem do skóry atopowej/dla niemowląt, mustela na pociążowy brzuch. Dostałam próbki kremów regenerujących i ulotki. Tylko czemu ulotki opiewają na środki na nadkwaśność i zgagę oraz na suplement diety dla kobiet 45+?

Napisane przez Zuzanka w dniu środa września 30, 2009

Link permanentny - Kategoria: Żodyn - Komentarzy: 4