Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o Z głowy, czyli z niczego

Nie o pandemii, dla odmiany

Zainstalowałam sobie ostatnio narzędzie Google do statystyk strony, z ciekawości niż z rzeczywistej potrzeby. Zajrzałam oczywiście w słowa kluczowe, za pomocą których mój blog przyciąga dzikie tłumy. Otóż nie przyciąga, bo nie znajdziecie tutaj sensownej informacji o poniższych. Przygotowałam krótką ściągawkę z odpowiedziami, żeby przypadkowy przechodzień nie czuł się rozczarowany. Może tego szuka właśnie, nie wiem. PS Frazy erotyczne wycięłam z wyników, to totalnie zły adres, idźcie gdzie indziej.

  • fielmann poznań pestka godziny otwarcia - na stronie Pestki/Fielmanna są bardziej aktualne informacje
  • bulgotanie w klatce piersiowej - bardzo niedobrze, to może być Obcy, a serio, skontaktuj się z lekarzem, a nie szukaj w internetsach
  • zupa ogórkowa zakochane w zupach - lubię, ale jednak nie aż do zakochania
  • zemsta po angielsku - revenge, proszę
  • portiera krzyżówka - znam tylko kaczkę krzyżówkę
  • adam kornacki żona - nie mam pojęcia, kim jest Adam Kornacki, więc tym bardziej nie znam jego żony
  • trenerki na golemo - czo?
  • szydełkowe firanki wzory do odrobienia - szydełkiem umiem “odrabiać” łańcuszek, jak spróbowałam zrobić serwetkę, to mi wyszła czapka
  • jacek toboła znanylekarz - tutaj jest to raczej nieznanylekarz
  • jak odkleić język od słupa - a chcesz metodę drastyczną, czy poczekasz, aż ktoś pójdzie po ciepłą wodę?
  • czy zgadzasz się ze stwierdzeniem zuzanki - zwykle się zgadzam
  • wystająca grdyka - można ukryć pod fularem albo spuścić maseczkę
  • jak usunąć gumę do żucia z ubrania spryciarze - jakby byli spryciarze, to by się nie wkleili
  • konsierż - męski analog konsjerżki, sprawdź pisownię
  • wykusz po angielsku - nie znałam, bay window
  • jakim pokemonem jesteś - rok 2010 dzwonił i kazał pozdrowić
  • tajemnicza wyspa dicaprio - o, kupił coś nowego?
  • imiona dla królika chłopca - Asmodeusz albo Belfegor
  • januszek januszek od piwa ma duży brzuszek - niech odstawi
  • włosy śmierdzą spalenizną - pomaga mycie
  • kot po łacinie - Felis catus, Felis silvestris catus, Felis (silvestris) domesticus
  • jak zrobić aparaturę do bimbru schemat - mogę algorytm rozpisać, ale nie narysuję

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek marca 16, 2021

Link permanentny - Kategorie: Z głowy, czyli z niczego, Śmieszne - Komentarzy: 6


***** ***

Nie piszę, bo się wkurwiam. Przepraszam, bywam nieco zirytowana, żeby nie urazić wrażliwych. Bywam nieco zirytowana w domu (i zza bezpiecznego ekranu), bez wychodzenia na ulice, żeby krzyczeć i machać transparentem. Zanim zaczniecie krzyczeć, że nie mam czym się chwalić, to owszem, nie mam czym się chwalić, poza tym, że jestem wkurwiona, ale nie na tyle, żeby opuścić strefę komfortu; może też nie chciałabym pozyskać wirusa, bo nie wierzę w mityczne dwa metry odstępu oraz niekoniecznie chciałabym poczuć gaz pieprzowy czy zostać przyduszona do chodnika. Bliżej mi do menopauzy niż do kolejnej ciąży, więc nie o siebie się martwię, a o kolejne pokolenia. Dlatego zostaję w domu, ale myślami jestem z tymi, co krzyczą. Krzyczcie, dziewczyny i chłopaki!

Napisane przez Zuzanka w dniu środa października 28, 2020

Link permanentny - Kategoria: Z głowy, czyli z niczego - Komentarzy: 3


Nie choruję

... ale doskwiera mi. Wkurzam się idiotycznymi zakazami (zamknięte lasy; umundurowany decydent może określić, czy moje wyjście z domu to rzeczywista potrzeba, czy fanaberia, a fanaberię poczęstować mandatem; czytam o tym, czy wymiana opon to konieczność #idonteven), ale przeżyję. Mieszkam na zadupiu, nikt mnie zatrzymuje, jak idę wietrzyć głowę. Odwołałam rezerwację na majowy wyjazd na Rugię. Tkam w głowie czarne scenariusze, co jeszcze zniknie z mojego życia lokalnie (nie będzie frytek z sosem serowym na Nocnym Targu Towarzyskim, bo nie będzie NTT; goodbye śniadania w Republice Róż; baseny i jeziora zagrodzone mimo upałów; nie wpuszczą mnie do Ogrodu Botanicznego ani Dendrologicznego czy Palmiarni; Wielkopolska w weekend straciła rację bytu; mogę tak długo), trochę dlatego, żeby nie skupiać się na myśleniu o dramatach rzeczywistych i możliwych.

Z ostatniego miesiąca w zasadzie nie mam wspomnień. Raz wbiliśmy się na Łęgi Rogalińskie, kiedy jeszcze było można. Bardzo nie lubię nie mieć wspomnień.

Napisane przez Zuzanka w dniu środa kwietnia 8, 2020

Link permanentny - Kategoria: Z głowy, czyli z niczego - Skomentuj


O wszystkim w czasie zarazy[1]

Zacznę od wstępu, że tak, wiem - jestem w pozycji najbardziej uprzywilejowanej. Mam pracę, w której mogę wszystko ogarnąć za pomocą laptopa, współdzielonych plików, narzędzi do zarządzania zadaniami i telekonferencji; mogę bez problemu pracować z domu z kotem Burszykiem na kolanach[2], projekty się będą toczyć. Mam duży dom, w którym nie siedzimy sobie na głowie, z wydzieloną przestrzenią do pracy i zamykanym pokojem dziecięcym, a dziecko jest na tyle duże, że nie muszę kontrolować, czy sobie nie rozbija głowy albo nie źre proszku do prania. Ba, mam oszczędności, więc mogłabym w pańskim geście wykupić przedrożone maseczki ochronne z Allegro i codziennie nosić nową. Nie jestem w grupie ryzyka. Więc to, co poniżej, to są #problemypierwszegoświata, zdaję sobie sprawę.

Rozumiem konieczność izolacji i wyjęcie dzieci z placówek jest posunięciem słusznym, bo komunikacja miejska i ograniczenie wylęgarnia zarazy, ale jakże mnie irytuje niejawne założenie, że rodzice wtem rzucają wszystko i zaczynają prowadzić homeschooling na podstawie tak zwanych wytycznych ze szkoły albo setek porad z internetsów. Tak zwanych wytycznych, bo różnimy się w ocenie - według mnie zadania dla dzieci powinny być tak skonstruowane, żeby dziecko mogło w ciszy i spokoju samodzielnie ogarnąć temat, poza ewentualnym wsparciem technicznym rodzica. Według szkoły... Pokażę Wam na przykładzie zadania z muzyki (i tu, żeby było jasne, doceniam, że te zadania zostały przygotowane):

2. A to zadania na lekcję. Ma ono dwa poziomy trudności:
- słuchamy z dzieckiem najpierw wszystkich motywów w dur (od początku do 58 sekundy) żeby utrwalić się w tonalności i prosimy żeby dziecko zaśpiewało dźwięk spoczynkowy. Jeśli to zrobi prawidłowo - przechodzimy dalej. Jeśli nie - słuchamy jeszcze raz od początku do 58 sekundy, bez powtarzania.
ćw. A: po każdym motywie (do 58 sekundy) dziecko śpiewa dźwięk spoczynkowy (tylko!)
ćw. B: dziecko powtarza tylko pierwszy dźwięk każdego motywu - resztę w głowie
(..)
3. Zadanie również na lekcję: dzieci słuchają czterech poniżej załączonych fragmentów i poruszają się do nich swobodnie. Po każdym fragmencie określają jaki rodzaj ruchu ich zdaniem dominował w danym fragmencie: nagły/płynny, ciężki/lekki? Musicie zapytać jaki ruch dzieci czują. Mogą też opowiedzieć to własnymi słowami, ale nie chodzi o to z czym im się kojarzy muzyka, tylko o ruch - jaki on jest?

Uprzejmie proszę o poradę, jak mam to wcisnąć w dzień pracy, który na przykład w środę składał się u mnie z 7 (siedmiu!) telekonferencji w dwóch projektach, na których ustalałam, co robimy, co mówimy klientowi, rozmowie z klientem i podsumowaniach. Dodatkowym utrudnieniem jest fakt, że z muzyki rozpoznaję hymn narodowy, a dziecko, któremu śpiewam kołysankę, stwierdza, że to jednak trochę żenada, ale miło, bo się staram. Żarty na bok, nie chcę zastępować szkoły, nie mam do tego kompetencji ani chęci, niech mnie ktoś przytuli.

O tym, że wstaję o 7 na zakupy, żeby uniknąć tłumów i wpadam w kocioł ludzi, którym niezbędne do życia jest 12 tacek z mięsem i porównywalna ilość innych dóbr (15 kilo ziemniaków, nic tylko braść), to już nawet nie wspominam. Przykre, tym bardziej, że mam poczucie, iż lwia część towarów łatwopsujących się wyląduje na śmietniku w ciągu tygodnia.

[1] No może nie o miłości, bo o miłości już było.

[2] Kot Burszyk mruczy, jest mięciutki, nie wierci się, ale potrafi przez pół godziny krążyć dookoła biurka, rozgłośnie drąc japę, że on nie wie, czy chce na kolanka, czy nie, ale coś kotu doskwiera w psyche, więc wyć musi.

Napisane przez Zuzanka w dniu sobota marca 14, 2020

Link permanentny - Kategoria: Z głowy, czyli z niczego - Komentarzy: 4


Dębiec, odsłony[2]

Maj zachwyca się serdelkowatym, łaciatym psem, który odsikuje się pod naszą bramą. Młody właściciel w crocsach zwierza mi się, że właśnie wrócił od weterynarza, że pies nie ma kleszcza, tylko tam z tyłu ma taką brodawkę i on nie wie, co to może być.

A przy niedzieli moją ulicą przemaszerowała zwięzła pielgrzymka z megafonem, transparentami o Trójcy Świętej z Dębca i kamizelkami odblaskowymi.

Sąsiadka zza płotu oznajmiła, że kot Zosia to kunda, bo chodzi wszędzie po całej okolicy nawet w nocy. Ale wraca.

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela września 6, 2015

Link permanentny - Kategorie: Z głowy, czyli z niczego, Moje miasto - Tag: debiec - Komentarzy: 1


Dębiec, odsłony

Sąsiadka z góry, zdziwiona: "A bo ja myślałam, że państwo mają synka. Bo przed drzwiami stała wywrotka". Wywrotką Maj buduje z lokalesami na placu zabaw, neutralnym genderowo (wszystkie dzieci używają słów na "k", "ch" i dupa bez względu na płeć).

Spotkany na tymże placu zabaw młody człowiek zainteresował się faktem, że chusteczki higieniczne kosztują 20 groszy. Bo za 20 groszy można kupić zapałki. I jakby mieć benzynę, to można coś polać i podpalić! Kupi mi pan zapałki?

Plac w ogóle budzi mieszane uczucia w Majucie - bo nie wiadomo, czy to do zabawy, czy wysypisko śmieci. Przy pierwszej wizycie pozbierała wszystkie śmieci, rzucane bezrefleksyjnie na ziemię przez dzieci i dorosłych.

O poranku na czereśni spotykam czasem Zosię, szylkretową kotkę sąsiadów.

Ulica, chodnik pod jedną posesją. Dwóch młodzieńców, bosych i bez koszulek, przepakowuje walizki na środku chodnika.

Sympatyczny, rozczochrany pan w średnim wieku na rowerze, z tyłu przyczepka. W przyczepce malowniczo upozowany buldożek francuski.

W lokalnym "Lewiatanie", kupując napój niegazowany, zmotywowałam ogorzałego pana do wzbogacenia zakupów (setka wódki) o popitkę.

W okolicy spacerowej dwie Biedronki. W jednej z nich kasjerka poskarżyła mi się, że ktoś otwiera pudełka z ryżem w torebkach, nie wiadomo po co.

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek sierpnia 31, 2015

Link permanentny - Kategorie: Z głowy, czyli z niczego, Moje miasto - Tag: debiec - Komentarzy: 7