Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Dębiec, odsłony[2]

Maj zachwyca się serdelkowatym, łaciatym psem, który odsikuje się pod naszą bramą. Młody właściciel w crocsach zwierza mi się, że właśnie wrócił od weterynarza, że pies nie ma kleszcza, tylko tam z tyłu ma taką brodawkę i on nie wie, co to może być.

A przy niedzieli moją ulicą przemaszerowała zwięzła pielgrzymka z megafonem, transparentami o Trójcy Świętej z Dębca i kamizelkami odblaskowymi.

Sąsiadka zza płotu oznajmiła, że kot Zosia to kunda, bo chodzi wszędzie po całej okolicy nawet w nocy. Ale wraca.

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela września 6, 2015

Link permanentny - Kategorie: Z głowy, czyli z niczego, Moje miasto - Tag: debiec - Komentarzy: 1

« Lucy Maud Montgomery - Anne of the Island - Manko na czasie »

Komentarze

wonderwoman

odpust w parafii? czy spontaniczna wycieczka? ;-)

Skomentuj