Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o Oglądam

Tideland (Kraina traw)

Przedziwny, bardzo Gilliamowy film. Jeliza-Rose ma 9 lat, bogatą wyobraźnię i rodziców narkomanów. Najpierw przedawkowuje matka, potem ojciec, ale nie przeszkadza to dziewczynce żyć w świecie swojej wyobraźni, wprowadzając w ten świat elementy realności - zwłoki ojca, główki lalek na czubkach swoich palców, złowieszczą sąsiadkę i jej niepełnosprawnego intelektualnie syna. Bardzo piękne, ciepłe, złocisto-jesienne obrazy i niepokojąca, zupełnie nieprzystająca do niespełna 10-letniej dziewczynki treść - dużo zabawy odbieraniem dorosłego przez dziecko. Dużo nawiązań do książkowej "Alicji w Krainie Czarów", sporo makabry i nasycenia nierealnością. Podobało mi się, ale rozbolała mnie głowa.

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela kwietnia 25, 2010

Link permanentny - Kategoria: Oglądam - Komentarzy: 7


Flight of the Conchords + Shark vs. Eagle

Serial specjalnej troski, ale w pozytywnym sensie. Dwóch muzyków z Nowej Zelandii - Bret i Jermaine - robi karierę w Stanach Zjednoczonych. Kariera im trochę nie wychodzi, głównie za sprawą niezwykle nieutalentowanego menedżera, przy którym Michael Scott to zdolny przedsiębiorca. Mają jedną, za to bardzo zaangażowaną fankę - Mel, która niedwuznacznie daje im na każdym kroku do zrozumienia, że byłaby od tego. Niestety, ani Bret, ani Jermaine nie za bardzo się orientują w kwestiach pościelowych (i ogólnie społecznych), co prowadzi do zabawnych sytuacji.

Serial jest bardzo przerysowany i co chwila w kierunku widza jest puszczane oko. Co jakiś czas pojawiają się zaimprowizowane teledyski, znacznie lepsze niż serialowy repertuar muzyków. W większej dawce niestrawny, ale jak już się przebrnie przez dość siermiężną formę, robi się zabawnie (a czasem przykro/zabawnie).

W ramach wisienki na torcie obejrzałam też pełnometrażowy film z jednym z muzyków z FotC, Jermainem. Lily, pełne kompleksów dziewczę pracujące w hamburgerowym fastfoodzie, zakochuje się w przychodzącym czasem młodzieńcu z grzywką. Młodzieniec na początku jest wprawdzie niezainteresowany uczuciowo, ale kiedy Lily wygrywa z (prawie) wszystkimi w grę komputerową, zaczyna się nieco interesować. Ponieważ ma niezałatwione porachunki ze znajomym z młodości, jedzie z Lily i jej bratem do rodzinnego domu, żeby wrogowi spuścić łomot. Film to typowy Sundance, leniwy, niespieszny, o ludziach, którzy mają problemy z wyrażaniem uczuć. Ładny, trochę pocztówkowych nowozelandzkich pejzaży, trochę introwertycznego patrzenia na buty i dojrzewania do życia z ludźmi.

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela kwietnia 18, 2010

Link permanentny - Kategorie: Oglądam, Seriale - Skomentuj


Up

Celowo wybrałam angielski tytuł, bo polski dzisiaj trochę nie zagra.

To film o tym, że warto mieć marzenia. Mały Carl zafascynowany jest podróżnikiem Charlesem Muntzem, który sterowcem poleciał do Ameryki Południowej, odkrył wodospad Paradise Falls i przywiózł szkielet dziwnego stworzenia. Naukowcy oskarżyli go o oszustwo, więc ze swoimi psami wrócił do Ameryki, obiecując przywieźć dziwne stworzenie żywe. Carl poznaje małą Ellie, która - tak jak i on - bawi się w odkrywanie Paradise Falls. Wspólne hobby kończy się często, jak wiadomo, ślubem i tak też było w tym przypadku. Całe życie planowali polecieć do Ameryki Południowej, ale zawsze były pilniejsze wydatki. Xvrql Ryyvr hznełn, Pney mvelgbjnal jvryxą svezą, ceóohwąpą bqxhcvć wrtb qbz, cemljvąmhwr tb qb zvyvban onybavxój m uryrz v bqynghwr fmhxnć fjbwrtb qmvrpvęprtb znemravn.

Pierwsza, krótsza część filmu to piękna i wzruszająca historia o życiu dwojga ludzi. Druga - wyprawa Carla i małego skauta z nadwagą, sympatyczna i zabawna. Bardzo miły film na spokojny sobotni wieczór. Nie wiem, jak sprawdza się w wersji z polskim dubbingiem.

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela kwietnia 11, 2010

Link permanentny - Kategoria: Oglądam - Skomentuj


Idiocracy

Amerykańska wersja "Seksmisji". Prostytutka i żołnierz, oboje idealnie przeciętni, zostają zahibernowani na rok, a praktyce - na 500 lat. Ponieważ inteligentni się nie rozmnażali, a ci niezbyt - wręcz przeciwnie, IQ ludzkości spadło na pysk. Jak się łatwo domyśleć, wśród ślepców i jednooki jest królem, więc niezbyt błyskotliwy żołnierz okazał się najinteligentniejszym człowiekiem na Ziemi i uratował świat. Jakością nie odbiega od słabych komedii koledżowych, żadna rewelacja, ale da się obejrzeć bez wstrętu. Widać dużo elementów zaczerpniętych z wcześniejszego serialu Mike'a Judge'a - "Beavisa i Buttheada". Jak ktoś ma fobię antyamerykańską, to znajdzie zabawnymi scenki konsumentów siedzących przed TV na sedesie czy ludzkość ubraną jak raperzy (złote łańcuchy w komplecie).

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek kwietnia 6, 2010

Link permanentny - Kategoria: Oglądam - Skomentuj


Sons of Anarchy

Western o harleyowcach. Krew, spluwy, bogate życie erotyczne, walki gangów, czasem morderstwo i gwałt. Taki bardziej wątpliwy moralnie, bo w żadnym momencie nie można powiedzieć, że banda odzianych w czarne skóry panów postępuje tak, jak nakazuje jakikolwiek kodeks etyczny. Handlują bronią, uprawiają bogate życie alkoholowo-balangowe, trzymają rękę na pulsie lokalnego pornobiznesu, korumpują miejscową policję i w ramach aktywności społecznej spuszczają łomot okolicznym gangom, które co jakiś czas wchodzą na ich terytorium. Wszystko to w celu ochrony miasteczka o uroczej nazwie Charming przed innymi przestępcami.

Jax, słodki blondynek, za którego skórzaną kurtką panny sznurem, jest takim sztandarowym gudgajem, co nie oznacza jednak, że zawsze jest po stronie dobra. Jeśli interes klubu tego wymaga (demokracja polega na tym, że możemy zjeść pikusia), nie waha się przed szybkim strzałem z biodra i ma na sumieniu parę dusz. Piękna, szlachetna, cyniczna i królewska Katey Segal w roli matki Jaksa i żony szefa klubu, Claya. Niesamowity Roy Perlmann, który bez charakteryzacji grał Hellboya, a i tu wystarczy, żeby pokazał twarz. Nieco ciapowata pani doktor, co to się kiedyś miała ku Jaksowi, wyjechała i wróciła, a teraz ma się dalej. Trochę ciekawych drugoplanowych postaci (księgowy i zabójca, zarabiajacy również jako imitator Elvisa czy mężczyzna kompulsywnie pocierający przyrodzenie) i całe mnóstwo konkurencyjnych gangów. 18+. Po dwóch sezonach ma być trzeci.

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek marca 30, 2010

Link permanentny - Kategorie: Oglądam, Seriale - Komentarzy: 4


Alicja w Krainie Czarów

Mam kilka tłumaczeń "Alicji" i oryginał z przypisami. Wprawdzie nie nudziło mi się aż takstarczyło mi nigdy zapału na porównywanie strona po stronie, ale lubiłam czytać je wszystkie. Wadą zawsze dla mnie był brak poczucia celu w świecie po drugiej stronie króliczej nory. U Tima Burtona dzięki drobnym zmianom fabuły cel pojawił się całkiem zgrabny i ja to kupuję. Nie interesuje mnie, że książka jest o czymś innym, a bohaterowie są powyciągani wybiórczo i poprzekręcani. Wzruszył mnie Kapelusznik ze swoją walką z oparami szaleństwa, z ogromną odwagą i pięknym uśmiechem. Zachwycił kot z Cheshire, ale to nic dziwnego, bo kota znikającego do uśmiechu trudno zepsuć (a zobaczyć warto choćby dla sceny, jak Chester udeptuje cylinder Kapelusznika). Scena podwieczorku - szalona i urocza. Gąsienica z nargilami - psychodeliczna. Poproszę trochę tego, co je, pije bądź pali Tim Burton.

#Wstydliwe-wyznania: nie widziałam nigdy filmu 3D i w naiwności swojej chciałam iść na 2D, bo bałam się, że okulary ciężkie (zwłaszcza że moje własne też nie najlżejsze) i że z astygmatyzmem wiele nie zobaczę. Niesłusznie. Niesamowite. Bajkowe arabeski, przezroczyste krople, światło, dym, koci uśmiech, motyl lecący przed ekran. Jak jakiś czas temu pisałam - teraz jest czas nowości, pierwszych razów i całkiem nowego świata.

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek marca 29, 2010

Link permanentny - Kategoria: Oglądam - Komentarzy: 9