Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o Oglądam

Planet terror

Nie jest zapewne niczym dziwnym, że uważam Rodrigueza za niezłego zboka i psychopatę. Po Grindhouse vol. 2 tym bardziej. Ja wiem, że to komiks, postmodernizm, przymrużenie oka i taka konwencja. Rozumiem ideę filmu gore z zombiakami, gdzie flaki, krew i śluz występują w ilości nadmiarowej. Mimo to uważam dwie sceny w tym filmie za przegięte - jak zombiak jlpvfxn wrqarzh m obungreój jemóq m węmlxn an bxhynel oraz scenę, kiedy pojawiający się epizodycznie Tarantino ściąga spodnie. Poza tym film składa się z samych smaczków, które każdy niezbyt normalny widz doceni - zestaw aktorski składający się zarówno z castu Hollywood (Willis, Brolin), seriali (Federico z Six Feet Under czy Sahid z Losta) czy okolic Tarantino (szeryf Earl z KB i Grindhouse vol. 1 czy Butterfly z Grindhouse vol. 1), doskonałe efekty nawalanek, strzelanek, twórczego wykorzystania miejsc po oderżniętych kończynach i krwi, tryskającej strumieniami. Niestety, zestawienie z częścią 1 wypada na korzyść Tarantino - jest zabawniej, brutalniej i fabuła ciut ładniej się składa w całość.

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek października 15, 2007

Link permanentny - Kategoria: Oglądam - Komentarzy: 2


Scrubs (Hoży doktorzy)

Zacznijmy od tego, że nie lubię seriali medycznych. Nie kręcą mnie opisy chorób, oglądanie leżących płasko ludzi lub - co gorsze - zawartości ludzi, która aktualnie jest cięta, wyjmowana bądź robią z nią jakieś dziwne rzeczy. Szczęśliwie w Scrubs tego, czego nie lubię, jest mało. Dużo za to jest autoironicznego humoru dla ludzi inteligentnych. Czasem złośliwego, cynicznego, maczystowskiego i szowinistycznego, a nawet fekalnego, ale jednak o poziom wyżej niż w Jackassie. Na początku zżymałam się trochę na określenie Zofii, że jest taki jak My Name Is Earl. Ale po jakimś czasie muszę się zgodzić - to ten typ humoru.

Zachwyciłam się, choć nie od pierwszego odcinka (od trzeciego, dla ścisłości). Bohaterami serialu są głównie stażyści, któzy zaraz po studiach wpadli w życie szpitala Sacred Heart. John Dorian, zwany JD (lub jednym z tysiąca kobiecych imion) widzi rzeczywistość taką, jaka jest, ale nie do końca - często zdarza się, że sytuacje w jego głowie kończą się zupełnie inną pointą. Jest uroczy, nieśmiały i niezbyt pewny siebie, więc przede wszystkich chce, żeby jego mentor - złośliwy, elokwentny i jadowity doktor Cox - czasem poklepał go po pleckach. Dr Cox krzyczy na stażystów i innych pracowników szpitala, boi się tylko swojej eks-żony Jordan, gwiżdże na personel i zachowuje się, jakby miał za chwilę wybuchnąć z powodu nagromadzenia niezdarności, głupoty i braku umiejętności (jakże go rozumiem), ale wszyscy podejrzewają, że tak naprawdę ma złote serduszko i bardzo się przejmuje. Koleżanka JD, Eliot, jest sfrustrowana i bardzo chciałaby być zauważona jako kobieta (zwłaszcza jako kobieta) i dobry lekarz. Turk, młody czarny chirurg, utrzymujący stosunki intymne i kulinarne z pielęgniarką Carlą, śliczną, choć nieco starszą Latynoską, i bardzo mozolnie przechodzą z romantycznego początku związku do życia codziennego. Todd, niezbyt błyskotliwy, ale rozbuchany erotycznie kolega Turka z chirurgii, stanowi postrach wszystkich pań w szpitalu, chociaż złośliwi podejrzewają, że jeszcze nie udało mu się zamoczyć. Dr Kelso, dyrektor szpitala, jest straszliwie wrednym sukinsynkiem i stanowi obiekt nienawiści wszystkich pracowników szpitala. JD od pierwszego dnia pracy prześladowany jest na każdym kroku przez posępnego woźnego Janitora, który jest świetny w psuciu humoru swoim ofiarom.

Ostatni odcinek sezonu 1. zabija. Sezon drugi nie traci na śmieszności i lekkości, chociaż częściej niż w sezonie pierwszym rezydenci szpitala (już nie stażyści) ocierają się o śmierć, trudne diagnozy i życiowe problemy. Szczęśliwie serial ma jeszcze dla mnie 4 sezony, a 25 października rozpoczyna się 7. sezon.

EDIT: Do ósmego sezonu serial trzyma poziom, dziewiątego nie warto oglądać, bo znika większość bohaterów i jest już tylko miałko, a nie zabawnie.

Napisane przez Zuzanka w dniu sobota września 29, 2007

Link permanentny - Kategorie: Oglądam, Seriale - Skomentuj


Simpsons The Movie

Mówili, że kiepskie. Mnie się podobało. Kiedyś Simpsonowie serialowi podobali mi się bardziej, teraz próbowałam zacząć od początku i trochę mnie znudziło. Film nie nudzi. W zasadzie to przerysowana historia układów ojciec-syn i mąż-zona. Homer Simpson jest kiepskim ojcem i mężem, zatruwa środowisko i ogólnie jest strasznym bólem w dupie. Na tyle, że całe Springfield zostaje odizolowane od reszty Stanów za pomocą szklanej kopuły. Simpsonowie w obawie przed linczem zwiewają na Alaskę, ale wracają, żeby uratować miasto. Dość pedagogiczne i ekologiczne, ale dawkę łopatologiczną dobrze równoważy dużo niewyrafinowanego humoru. Sporo aluzji i odniesień kulturowych ("I won't download this film from torrent").

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela sierpnia 26, 2007

Link permanentny - Kategoria: Oglądam - Komentarzy: 1


Gang Dzikich Wieprzy (Wild Hogs)

Nawet do obejrzenia. Czterej kumple postanawiają wyruszyć w trasę na motorach, żeby przez chwilę jeszcze poczuć się jak dawniej, kiedy byli młodzi i "dzicy". Jak się łatwo domyślić, panowie pod 50-tkę to nie 20-latki. Trochę humoru gejowsko-fekalnego, trochę spadania z motorów, walka z gangiem Złych Motocyklistów, geek usiłujący przemóc swoje problemy w kontaktach z kobietami (komedia, więc skutecznie) i słoneczny happy-end. Bardzo dobry William H. Macy, słabiutki Travolta.

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela sierpnia 19, 2007

Link permanentny - Kategoria: Oglądam - Skomentuj


Shrek 3

Bez zachwytu. Przyzwoity scenariusz, dobra animacja, trochę dowcipów, niezły soundtrack, ale w zasadzie nie ma wiele, co by sprawiało, że film warto obejrzeć po raz drugi. Mam wrażenie, że dobry dubbing dołożyłby tekściarskość do filmu, przez co można by go bardziej zapamiętać.

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela sierpnia 19, 2007

Link permanentny - Kategoria: Oglądam - Skomentuj


Przeczucie (Premonition)

Mimo obaw co do Sandry Oh-My-God Bullock, całkiem niezły thriller. Zorganizowany na podobnej zasadzie co "Julia i Julia" - bohaterka dowiaduje się, że jej mąż zginął w wypadku, a następnego dnia budzi się obok męża, który jest w całkiem dobrej formie. Po kilku takich przemieszanych dniach orientuje się, że przeżywa dni nie po kolei. Jak się łatwo domyślić, Sandra usiłuje zmienić rzeczywistość tak, by oszczędzić męża mimo tego, czego dowiaduje się po pogrzebie. Stosunkowo mało bullshitów, całość składna, nie kupuję tylko zakończenia. Doskonała, choć krótka rola Abruzziego.

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela sierpnia 19, 2007

Link permanentny - Kategoria: Oglądam - Skomentuj