Więcej o
Czytam
To nie tak, że przeczytałam, żebyście Wy nie musieli, ale to naprawdę książka na okres totalnej posuchy czytelniczej, bo rozdęta do granic możliwości wieloma, czasem zupełnie zbędnymi, wątkami. Dobrze się czyta, ale emocji już po latach budzi niewiele, raczej znudzenie. Jakbym nie przesłuchała[1], to bym raczej porzuciła w trakcie.
Trzon historii to miłość Anny Kareniny (księżniczki[2] Obłońskiej) i hrabiego Aleksego Wrońskiego; ona - znudzona małżeństwem ze starszym i nudnym urzędnikiem, on - zachwycony jej dojrzałą urodą w porównaniu z nastolatkami, z którymi się wcześniej uganiał. Na początku w ukryciu, w pewnym momencie, kiedy już się ukryć nie dało (widoczna ciąża Anny) już oficjalnie. Wroński nalegał na rozwód i ślub, Anna była temu niechętna, bo to oznaczało dla niej stratę ukochanego syna, który by został przy mężu. I jakkolwiek Annę byłam w stanie zrozumieć - syn, ciężki poród córki na granicy śmierci, depresja poporodowa, silny ostracyzm społeczny - tak jest to bohaterka, którą ma się ochotę kopać w tyłek, tak bardzo sama utrudniała sobie życie wymyślonymi problemami z wiadomym finałem, kiedy to rzuciła się pod pociąg, żeby Aleksy żałował, że był dla niej taki niedobry. No żałował, jak cholera, ale było pozamiatane.
Dookoła tej pary krąży cała reszta - brat Stiwa Obłoński, żonaty z księżniczką Darią (Dolly) Szczerbacką, ojciec chyba siedmiorga żyjących dzieci, zdradzający żonę z kim popadnie; młodsza siostra Darii, Kitty, zakochana bez wzajemności we Wrońskim, ale - po długiej chorobie i namyśle - biorąca ślub z zamożnym posiadaczem ziemskim, Lewinem; epizodycznie pojawiający się ich znajomi i dalsza rodzina. Lewin jest chyba najbardziej prominentnym bohaterem drugoplanowym - pisze książkę o rolnictwie (narzekając na leniwych chłopów), usiłuje zapomnieć o wiarołomnej Kitty, która początkowo odrzuciła jego oświadczyny, ale szczęśliwie się odnajdują, ślub, sielanka na wsi i dziecko, wreszcie dyskutuje ze sobą swój ateizm. Oprócz tego jest o polityce, działalności społecznej, w finale o wojnie w Serbii czy wreszcie - nawiązując do słynnego pierwszego zdania - o tym, że każda nieszczęśliwa rodzina jest nieszczęśliwa na swój sposób.
[1] Jakbyście zastanawiali się, czemu przestały pojawiać się notki o audiobookach, to nie przestały, tylko nie miałam o czym pisać. Audiobooka zaczęłam słuchać jeszcze w 2019 w drodze do pracy, potem przyszły święta, potem miałam okres niechęci do słuchawek, WTEM pandemia i lockdown, więc przestałam wychodzić. Ale skończyłam, to może i pandemia się skończy (ha ha, not).
[2] Okrutnie bawił mnie ten wielki świat książąt i księżniczek, miałkich i często zapożyczonych u innych, z salonowymi obrzędami, bywaniem i dyskusjami typu “czy służba wojskowa powinna być obowiązkowa” oraz “czemu Polacy się bronią przed naszą kulturą, przecież niesiemy nieokrzesańcom kaganiec oświaty” (sic!).
#106/#1
Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela sierpnia 23, 2020
Link permanentny -
Kategorie:
Słucham (literatury), Czytam -
Tagi:
2020, beletrystyka, panowie
- Skomentuj
”To tylko wrażenie, że wyspiarze nigdy nie uwolnili się od swojej historii. Że nie mają wolnej woli. Albo że nie mają ochoty sobie na jakąkolwiek pozwolić”.
Tytułową “Czerwień kości” widać w wykopie archeologicznym na wyspie Whalsay, rodzinnej wyspie Sandy’ego Wilsona. Wykopaliska odbywają się na ziemi jego babki, Mimy, zażywnej staruszki w typie Niani Ogg, popijającej rześko procentowe napoje, wiecznej wdowy nie stroniącej - choć dyskretnej - od uciech cielesnych. Sandy na urlopie, nieco pijany po imprezie z kolegami z młodości, idzie do babki wytrzeźwieć, co udaje mu się niespodziewanie szybko, bo znajduje jej zwłoki, odziane w żółty płaszcz przeciwdeszczowy jednej z archeolożek. Wydaje się, że to wypadek - jego kuzyn Roland, również pod wpływem alkoholu, wyszedł postrzelać do królików i chociaż zaklina się, że nie strzelał w stronę chaty Mimy, to była mgła i poczuwa się do winy. Perez przybywa na wyspę, chociaż wszystko wygląda na nieszczęśliwy wypadek; do czasu aż jedna z archeolożek - wycofana i depresyjna Hattie - nie zostaje znaleziona martwa w wykopie.
”Błękit błyskawicy” oryginalnie miał być finałowym tomem kwartetu; to, że wyszły kolejne trzy tomy, to raczej nie było początkowym planem autorki.
W Centrum Turystyczno-Badawczym na Fair Isle, rodzinnej wyspie Pereza, odbywa się jego przyjęcie zaręczynowe z Fran. Impreza kończy się małą awanturą, kiedy Angela, ornitolożka-celebrytka, zarządzająca Centrum, zostaje oblana piwem przez pijaną pasierbicę. Następnego poranka Angela zostaje znaleziona martwa. Jako że nad wyspą przetacza się fala kiepskiej pogody, nie pływają promy ani nic nie lata, Perez jest zdany tylko na siebie, chociaż - jak się okazuje w trakcie śledztwa - zaangażowani mogą być również członkowie jego rodziny. Niedługo potem ginie Jane, zdolna i doskonale zorganizowana kucharka w Centrum, wreszcie w dramatycznym finale morderca uderza po raz trzeci.
J svanyr zbeqrepn mnovwn anemrpmbaą cbyvpwnagn, xgóen joerj bonjbz Crermn jłąpmlłn fvę j śyrqmgjb. Wn jvrz, żr cemlcnqxbjn śzvreć anemrpmbarw Crermn zvnłn olć gnxvz zbpalz chaxgrz an xbavrp, nyr gb ebmjvąmnavr nofbyhgavr avr snve. J frevnyh bjfmrz, Crerm wrfg mtbemxavnłl v fnzbgavr jfcółjlpubjhwr m ovbybtvpmalz bwprz whż anfgbyrgavą Pnffvr (j xfvążpr j zbzrapvr śzvrepv zngxv qmvrjpmlaxn zn 6 yng), nyr śzvreć Sena bqoljn fvę cemrq cvrejfmlz bqpvaxvrz. J xbyrwalpu gbznpu, xgóer whż cemrpmlgnłnz, Crerm cbjbyv cbqabfv fvę cb genhzvr.
Inne tej autorki tutaj.
#104-105
Napisane przez Zuzanka w dniu sobota sierpnia 22, 2020
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2020, kryminał, panie
- Komentarzy: 1
Inspektor Jimmy Perez, rodowity Szetlandczyk z Fair Isle, chociaż z hiszpańskich nazwiskiem, jest wzywany do wszelkich poważniejszych przestępstw w okolicy (co czasem oznacza pływanie promem z wyspy na wyspę). Uwielbia swoją pracę nie tylko dlatego, że pilnuje prawa, ale z etnologicznym zacięciem obserwuje ludzie sekrety i rzeczy, które zwykle ukrywają. Rozwiedziony, nie bardzo umie znaleźć równowagę między pracą a życiem prywatnym, ale nie aż tak jak współpracujący z nim inspektor Roy Taylor z Inverness, ambitny pracoholik bez bliskich. Poza epizodycznie pojawiającą się prokuratorką i ekipą techniczną, na posterunku pracuje też Sandy Wilson, pochodzący z wyspy Whalsay, jak to oględnie Perez stwierdził, “czasami wydawał się największym durniem w Szkocji”, ale za to świetnie ogarnia komputerowe technikalia.
"Czerń kruka"
Zima na Szetlandach. Fran, rozwiedziona artystka, znajduje odcinające się kolorem od płaszczyzny śniegu zwłoki nastolatki, Catherine. Ludzie wtem przypominają sobie o poprzedniej niewyjaśnionej zbrodni - kilkanaście lat wcześniej zniknęła mała Catriona, mieszkająca w tym samym domu co współcześnie Catherine. Wszystkie tropy wskazują na Magnusa, nieco opóźnionego i autystycznego starszego samotnego mężczyznę, mieszkającego po sąsiedzku. Obie dziewczyny bywały w jego domu, Catherine nawet w dniu śmierci. Jimmy Perez jednak nie do końca wierzy w łatwe rozwiązanie, nawet kiedy Fran przypadkiem odkrywa zwłoki Catriony niedaleko domu Magnusa, odsłonięte w wyniku osunięcia gruntu po burzy. Podejrzewa nauczyciela Catherine, który zainteresowanie dziewczyny potraktował dość osobiście; byłego męża Fran, lokalnego bogacza i bon-vivanta; młodego rybaka, obiekt westchnień wielu dziewczyn; ojca przyjaciółki Catherine, Sally, działacza ekologicznego, który znika wieczorami z domu. Tuż przed finałem, w trakcie hucznych obchodów lokalnego święta, znika Cassie, córka Fran (kolejna dziewczyna o imieniu na C).
"Biel nocy"
Lato na Szetlandach, słońce nie zachodzi całkowicie, ludzie są niewyspani i drażliwi. Na wernisażu prac lokalnej sławy, Belli i Fran (tu już partnerki Pereza) dochodzi do dziwnej sceny - obcy mężczyzna płacze przed jednym z obrazów, po czym informuje, że ma amnezję i ucieka przed Perezem na plażę. Następnego dnia zostaje znaleziony martwy, powieszony w rybackiej szopie opodal, z twarzą w masce klauna; odkrywa go Kenny, sąsiad Belli. Wernisaż nie tylko z tego powodu był porażką - mężczyzna przebrany za klauna rozdawał wcześniej ulotki z informacją, że impreza jest odwołana z powodu śmierci. Niedługo potem ginie siostrzeniec Belli, obiecujący młody muzyk. Przy okazji ekipa przeszukująca okolice klifu znajduje kości sprzed lat. Perez podejrzewa o wszystko pisarza, który przyjechał na Szetlandy dla klimatu, a do tego jest zainteresowany Fran; podejrzenia są tym bardziej sensowne, bo pisarz był już na wyspie przed laty, kiedy wyjechał brat Kenny’ego i nie dał potem znaku życia (pb wrfg ancenjqę gnx gbcbealz ebmjvąmnavrz snohynealz, żr nż obyv - avr cvfnł, ob bq xvyxhanfgh yng yrżnł znegjl cb hcnqxh m xyvsh).
W obu tomach rozegrany jest kontrast między sielskością otoczenia i pozornym poczuciem bezpieczeństwa mieszkańców małych wysp, gdzie wszyscy wszystkich znają, a zło może przyjść tylko z zewnątrz.
Jeśli coś Wam to przypomina, to tak - na podstawie książek powstał serial, kiedyś dostępny na Netflixie (przynajmniej sezony 1-3, teraz jest już 5).
Inne tej autorki tutaj.
#102-103
Napisane przez Zuzanka w dniu piątek sierpnia 14, 2020
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2020, kryminał, panie
- Komentarzy: 3
Louise Cantor, szwedzka archeolożka w średnim wieku, wraca z wykopalisk w Grecji na chwilę do rodzinnego miasta, żeby wygłosić odczyt naukowy. Cieszy się, bo to dobra okazja do spotkania z dorosłym, 25-letnim synem Henrym. Niestety, kiedy dociera do jego mieszkania, znajduje zwłoki. Szok, policja skłania się do teorii, że samobójstwo, na co Louise nie może się zgodzić. Rozpoczyna na własną rękę poszukiwanie prawdy i szybko odkrywa, że jej syn ukrywał przed nią mnóstwo rzeczy - mieszkanie w Barcelonie, liczne pobyty w Afryce, kochanki, straceńczą misję odkrycia prawdy o “hospicjach” dla chorych na AIDS w Mozambiku i wreszcie fakt, że był nosicielem wirusa HIV.
I jakkolwiek to dobrze napisana książka, śledztwo prowadzone przez Louise jest ciekawe i poruszające, tak modus operandi bohaterki jest, oględnie mówiąc, drażniący. Pani archeolog podejmuje decyzje spontanicznie - to rusza na Antypody, bo tam podobno ostatnio był jej były mąż, ojciec Henry’ego; tamże odpytuje losowe osoby, wszak wszyscy na pewno znają ekscentrycznego Szweda. Podobnie z wyprawą do Afryki - przeglądając w Barcelonie rzeczy syna, odkrywa informację o dziewczynie z Mozambiku, rusza więc ze zdjęciem syna rozpytywać przypadkowe osoby.
Finał jest mocno nieokreślony - bohaterka niby odkryła, że albo ktoś syna zabił lub zmusił do samobójstwa, niby otarła się o światowy spisek, mający na celu eliminację/osłabienie natywnych mieszkańców Afryki, ale na tym się opowieść kończy. Nie wiemy, czemu zniknął Aron i kto śledził każdy krok Louise. Warto, bo Mankell nie rozczarowuje jako pisarz, tematyka raczej z tych cięższych, ale jeśli szukacie czegoś, co zostawia z katharsis, to weźcie inną książkę tego autora.
Inne tego autora tutaj.
#101
Napisane przez Zuzanka w dniu środa sierpnia 12, 2020
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2020, kryminał, panowie
- Skomentuj
1969. W dziwnych okolicznościach umarł Komeda, Warszawka jest pełna plotek; na pogrzebie spotykają się wszyscy, którzy się o Komedę otarli, w tym narrator - Tadeusz Janczar (ale nie ten aktor), kontrabasista z mroczną przeszłością. Zwykle grywa na pogrzebach, jeśli akurat nie gra jazzu w jakimś modnym klubie, tym razem nie. Po pogrzebie stypa, wspominki, jeden bar, kolejna knajpa, wódka, kolejna wódka, bo zdrowie nieboszczyka trzeba wypić. I tak toczy się akcja większość czasu - alkohol, rozmowy, muzyka, długie noce, przypadkowa podrywka, bo dziewczyny lecą na muzyków. Ale to powierzchnia. Pod spodem jest trudna, wojenna przeszłość narratora, który widział dużo śmierci, a niektóre - jako cyngiel AK - sam spowodował, wychodzą też powidoki po wydarzeniach z 1968. Teraz Tadeusz chce wyjaśnić, kto zabija dziewczęta na ulicach.
Mam mieszane uczucia po lekturze. Intryga jest zgrabna, nieprzewidywalna (lubię rozwiązania, kiedy moebqavr fą rsrxgrz qmvnłnń qjópu avrmnyrżalpu zbeqrepój - ghgnw wrqra wrfg mjlebyrz, n qehtv mjlpmnwavr pupr hxelć cemrfmłbść, jvęp ryvzvahwr śjvnqxój), realia oddane świetnie, czuć duch Tyrmanda i “Złego” unoszące się nad ulicami Warszawy Czubaja, a dodatkowo takie osadzenie w czasie ma sens fabularny. Nie złapałam jednak zupełnie motywu z “widzącym przyszłość” Quasimodo; użyteczność jego przepowiedni była mniej więcej na poziomie “Przistoynych i akuratnych profecyj” Agnes Nutter.
Inne tego autora.
#100 (wiem, wiem)
Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek sierpnia 10, 2020
Link permanentny -
Tagi:
2020, kryminał, panowie -
Kategoria:
Czytam
- Skomentuj
Z pewnym wstydem wyznam, że wcale nieduży tomik przeczytałam dopiero za trzecim podejściem; możliwe, że znęcona tytułem zaczęłam go czytać w 2015, kiedy przenosiłam się z Suchego Lasu na Dębiec, nie wypieram się. A warto, bo to zgrabne historie o przeprowadzce w nieco szerszym sensie - o Niemcach, którzy mieszkali przed i w czasie i po wojnie w okolicach Gdańska. O zmianach w ich życiu, rzeczach, które zostawili, a ich aktualni właściciele mają poczucie, że i tak po nie wrócą, więc nie należą do nich. Różne opowieści, różne narracje - wyprawa w poszukiwaniu stołu, który zastąpi kiwający się poniemiecki; Frau Hoffmann, złośliwie zwana dziedziczką, grająca na pianinie w rozgrabionej przez kwaterunek willi i matka, nienawidząca każdej nuty “niemieckiej muzyki”; wyrzucony ze stoczni inżynier, szukający z synem ślimaków, żeby zarobić na życie; wizyta dziadka, który dla odmiany przyleciał samolotem; wreszcie wyprawa na narty z wujem Henrykiem i zagubiona w czasie i przestrzeni wioska, gdzie konflikty rozwiązywała walka kogutów. Zapach, kolor, światło - to wszystko Huelle umie wtłoczyć w litery, nawet jeśli opisuje tylko drobny epizod większej historii.
Inne tego autora tu.
#99
Napisane przez Zuzanka w dniu środa sierpnia 5, 2020
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2020, beletrystyka, panowie
- Komentarzy: 3