Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu
Szetlandy, mnóstwo szkockich wysp, kilka z nich zamieszkałych; na wyspie wszyscy w zasadzie się znają, a często są ze sobą spokrewnieni. Mimo to zbrodnie się zdarzają, a wykrycie ich nie jest wcale łatwe mimo ograniczonego zestawu podejrzanych. Komisarz Jimmy Perez, wbrew latynowskiemu nazwisku całkiem lokalny, rozwiązuje sprawy, które często sięgają głęboko w przeszłość - morderstwo nastolatki, zabójstwo babci jednego z lokalnych policjantów, wypadek dziennikarza czy tajemniczą śmierć naukowca w placówce na jego rodzinnej, zamieszkanej przez niespełna 100 osób, wysepce. Najmocniejsza i najbardziej emocjonalna dla Pereza jest ostatnia sprawa zaginionego na promie chłopaka, która pociąga za sobą śmierć kilku innych osób i ma poważne konsekwencje dla współpracowniczki Pereza, Tosh.
Ponieważ rzecz się dzieje na szkockich wyspach, pejzaże są przepiękne, a dodatkowo wszyscy mówią takim angielskim, co to ja go nie rozumiem. Ekipa posterunku jest dość malownicza - posterunkowy Sandy Wilson, który wygląda jakby nie umiał do trzech zliczyć, ale zlicza i to całkiem sprawnie; detektyw Alison (Tosh) MacIntosh została porzucona przez chłopaka, na którego się natyka w śledztwie, a dodatkowo budzi entuzjazm u kilku świadków. Sam Perez ma też prywatne problemy - owdowiał i ciągle (aż do poznania pięknej, egzotycznej policjantki[1]) nie umie sobie poukładać życia. Opiekuje się Cassie, córką żony z poprzedniego związku, a w zasadzie się współopiekuje razem z ojcem biologicznym Cassie, co prowadzi do wielu uroczych scen, gdzie dwóch ojców wspólnie wychowuje nastolatkę.
Serial oparty jest na książkach Anne Cleeves. Pierwsze dwa sezony składają się z dwuodcinkowych miniserii - w sumie 4 sprawy, ostatni, trzeci sezon to seria 6-odcinkowa z jedną, najbardziej skomplikowaną sprawą.
[1] Archie Panjabi! Tęskniłam!