Więcej o
Czytam
Władysław Krupiński - Jak pan przeniósł ten gryps? #082
Spis osób:
- Jerzy Lewicki - zegarmistrz, potrzebuje ludzi zdecydowanych i z głową na karku
- Tadek Nowicki - dawny współpracownik Lewickiego, źle znosi zamknięcie w celi
- Adam Sarna - przeniósł gryps w ustach, w celofanie
- Stefan - barczysty, młody mężczyzna, umie w karate
- Wanda - dziewczyna ładna, dobrze zbudowana, elegancka
- Krystyna - twierdzi, że kupuje sukienki na bazarze za grosze, a mąż to łyka bez pytania
- Wolniak - aktywistka komitetu blokowego
- naczelnik - w sprawie listu do Teresy wpuszcza bez czekania
- Curzydło - kioskarz
- Roman - mógłby być kierowcą rajdowym, gdyby w Polsce były prawdziwe wyścigi i dobre firmy
- Irena - żona Romana, ciągle o czymś Romanowi po dziesięć razy przypomina
- Ryszard Rępisz - blada, wychudła twarz i zmięty garnitur
- Dzieciuch - mocno popłynął, aż mu łeb bumbował
- Mietek - posiadacz mieszkania z wanną
Adam Sarna, były student geologii, po dwuletniej odsiadce dostaje od współosadzonego kontakt do zegarmistrza, u którego można dobrze zarobić. Na miejscu okazuje się, że zegarmistrz ma już ekipę, a do tego jest nieufny w kwestii kontaktu z zakładem karnym, na tyle, że wysyła za Adamem swojego pomagiera. Adam nadludzkim wysiłkiem broni się przed napadem, przez co zegarmistrz decyduje się przyjąć go do zespołu (niestety, kosztem biednego Stefana). Jest to dość ryzykowna narracja, bo czemuż czytelnik ma się cieszyć, że eks-osadzony i mastermind zbrodni zamierzają napaść na konwojentów, załatwić ich strzałami w głowę i zabrać pieniądze przeznaczone na wypłaty dla ludu pracującego? Opowieść nieco się prostuje, kiedy do zegarmistrza przychodzi kolejny były więzień, powołujący się na tego samego znajomego, co Sarna. Odpowiedź jest oczywista - Fnean gb cbehpmavx Fnean, jglxn, xgóen zn ebmcenpbjnć tnat mrtnezvfgemn. Pb pvrxnjr, zvzb żr gra fnz zbglj olł hżlgl j cvrejfmlz bqpvaxh manartb frevnyh, fpranevhfm wrtb avr olł ba bcnegl b gę xfvążrpmxę.
Się pali: ekstra mocne, sporty.
Się je: wiejską kaszankę.
Się pije: pluskwiankę (whisky), winiak.
Dentyści: nie prowadzą kartotek, bo to nie Ameryka.
Inne tego autora tutaj.
Helena Sekuła - Srebrna moneta #083
Spis osób:
- Łukasz Majewski - psycholog Telefonu Zaufania
- Iza Białoń - potencjalna samobójczyni, pomoc domowa z aspiracjami
- kapitan Andrzej Czyżewicz - inspektor służby kryminalnej, nosi norweskie golfy
- mgr Piotr Paweł Łapiński - kierownik w centrali handlu zagranicznego, przyjaciel pani Wójcikowej
- Celina Wójcikowa - właścicielka gustownego medalionu i dramatycznie uszkodzonej twarzy
- Maria - córka, z pretensjami, a żyje w nie uświęconym związku
- Jacek - nieletni syn Marii i Norberta
- Norbert Olansky - mąż Marysi, kanadyjski Polak, robi w konfekcji skórzanej, skąpiradło
- Adam Kornacki - były narzeczony Izy, elektryk w objazdowej scenie Estrady
- Ilona L. - znana aktorka, poprzednia chlebodawczyni Izabeli
- porucznik Marian Józefczyk - przyjaciel i współpracownik Czyżewicza
- pani M. - modystka, szyje kapelusze, kiedyś zatrudniała Izę
- Marieta Jaromianka - protegowana Adama, daleka znajoma Ilony L.
- Białoń (senior) - strapiony ojciec, mocno zainteresowany oszczędnościami córki
- Sasinowa - dobrze poinformowana sąsiadka Białoniów
- Iwona - nowa dochodząca pani M., tyranizuje pracodawczynię
- Majzlakowa - chuda kobieta z pyszczkiem jak u łasicy, sprzątała u Jaromianki
Na telefon zaufania dzwoni potencjalna samobójczyni. Mówi rzeczy dziwne, egzaltowane, wreszcie - zanim psycholog namierzy jej adres - rzuca słuchawką. Już na miejscu ofiarny psycholog spotyka milicję, wezwaną przez przyjaciela domu, który znalazł zwłoki. Szybko okazuje się, że nic nie pasuje - pomoc domowa ubrana jest w elegancką suknię balową i biżuterię pani domu, ma doskonale zrobiony makijaż i manicure, jej portret psychologiczny nie pasuje do opisu psychologa na podstawie przeprowadzonej rozmowy, na książeczce oszczędnościowej dziewczyna zebrała prawie ćwierć miliona (ponad 100-krotność “uczciwej” pensji) mimo że oceniana była przez pracodawczynię jako rozrzutna. Milicja obserwuje najpierw domowników, odkrywając tajemnicę maskarady pani Wójcikowej (dość oczywistą), potem rozszerza śledztwo o byłego narzeczonego Izabeli (rozstanie z którym podobno doprowadziło ją na skraj wytrzymałości) i poprzednie pracodawczynie dziewczyny. Co mnie zirytowało, to lalki na kanapie denatki, które nie wniosły nic do fabuły.
Widać, że autorką jest kobieta. Iza ma niebieski cień do powiek, wieczorową suknię z szafirowej mory, duży dekolt i szeroką spódnicę, czółenka z tej samej tkaniny co suknia, do tego szal i rękawiczki z beżowej gipiury (panowie, wiecie bez guglania, co to gipiura?), paznokcie opiłowane w migdał, błyszczący koralowy lakier. Pani Celina widziana jest w pasiastym płaszczu z norek, modnie ściagniętym paskiem, nosi pantofle typu kozak doński, kowbojski kapelusz i ciemne okulary (wieczorem w listopadzie!), przy następnej okazji spódnicę w szkocką kratę i sweter z moheru w kolorze dobranym do spódnicy. Nie zaczynam nawet opisu kapeluszy z pracowni pani M., a jest ich sporo.
Się pije: koniak na uspokojenie, szkocką na odwagę.
Się ma focha: dama częstuje koniakiem, ale w zwykłych kieliszkach, a nie kryształowych (360 zł sztuka!).
Się jeździ: cadillakiem (bo kto bogatemu zabroni).
Się wydaje: 15 tys. na operację plastyczną.
Się je: hot dogi w kawiarni.
Inne tej autorki tutaj.
Kazimierz Sławiński - Romański krzyż #084
Spis osób:
- kapitan Włodzimierz Chudzik - dowódca AN-24
- Kuba - przedstawiciel Lotu w Berlinie, były pilot, świetny organizator
- Sobótka - oficer SB
- Andrzej Piworski (29) - porywacz samolotu, inżynier mechanik o pechowym pochodzeniu
- Janusz Kędziorek (20+) - porywacz samolotu, wałkoń o miernym intelekcie
- Balcerkowie - siedzieli w samolocie za Kędziorkiem, ajenci kawiarni Muchomorek
- Mieczysław Konikowski - siedział za Piworskim, konserwator zabytków z predylekcją do alkoholu
- kapitan Eugeniusz Miłosz - prowadzi śledztwo po włamie do muzeum na Dolnym Śląsku
- porucznik Romaniak - pomocnik Miłosza
- Rosenwerth - austriacki Żyd pochodzenia polskiego, kontakt porywaczy w Wiedniu, prowadzi sklep z przemytem[1]
- Romuald Puwalski - wyprzedzał na trzeciego, właściciel szemranego przybytku “Yellow House”
- Stanisław Szkudlarek - szatniarz-ekonomista z “Yellow House”
- Stefania Pałka - przyjaciółka Puwalskiego, bufetowa w “Yellow House”
- Adolf Horoszko (80+) - mieszka w jednym z majątków Sieklickich, konfident starego szlachcica
- inż. Z. Borecki - dyrektor PGR w Sieklicach Wielkich, hobby - fotografia
- Janusz Sieklicki - podobno ostatni z Sieklickich, z kalwińskiego odłamu rodziny
- Józef Sieklicki - pasażer porwanego samolotu, inżynier ze Spółdzielni Pracy Żelbet, z katolickiego odłamu rodziny
- Wanda Smólska - de domo Sieklicka, starsza siostra Józefa
- Zenon Ratajczyk - zootechnik w PGR, przypadkowa ofiara lekkomyślności Puwalskiego
- podporucznik Adamski - komenda powiatowa, obdarzony bystrym i dociekliwym umysłem
- Marcjanna - gospodyni Horoszki, również staruszka
- Grochowiak - traktorzysta, syn zmarłego przyjaciela Horoszki, lubi zaszaleć
- Feluś Złota Rączka - naprawdę Aleksander Nowak, uzdolniony włamywacz i kieszonkowiec
- Łumieszko - konserwator przedmiotów zabytkowych, znajomy Konikowskiego
- Mieczysław Nidecki - właściciel zbytkownej willi, przed wojną pracował u Rosenwertha
- Hieronim Borowiec - po wojnie produkował zszywki i druciane zmywaki u Nideckiego
- Rogala - kierownik poczty w Sieklicach
- Nowaczyński - pomocnik kierownika poczty
Chronologicznie, w jednym z dolnośląskich muzeów zostaje dokonane bezczelne włamanie, giną cenne zabytki kultury (i, jak się finalnie okazuje, włamanie zleca bfbon cbpubqmravn żlqbjfxvrtb). Niedługo potem dwóch niezbyt sprytnych porywaczy usiłuje przekierować samolot na linii Wrocław-Warszawa do Wiednia; dzięki sprawności załogi samolot ląduje w Berlinie, gdzie przestępcy zostają aresztowani. Pracownicy lotniska przez dłuższy czas ignorują potencjalny bagaż porywaczy, ale kiedy go wreszcie otwierają, w jednej z toreb (do której nie przyznawał się żaden z przestępców) znajdują część zrabowanego skarbu z muzeum i tytułowy krzyż. Krzyż - jak się okazuje w trakcie śledztwa - był od czasu wojen krzyżowych przekazywany w rodzinie Sieklickich (kalwinów) z pokolenia na pokolenie, a ostatnim stróżem był Horoszko, dawny zarządca Sieklickiego.
Na resztę szajki milicja trafia przypadkowo - w wypadku ginie właściciel podejrzanego klubu, handlujący walutą, a w bagażniku samochodu znajduje się część łupu z muzealnej kradzieży. Dodatkowo zbiegiem okoliczności wiele osób ma związek z kiepską kawiarenką “Muchomorek”, której ajentem jest Balcerek (pasażer porwanego lotu), gdzie spotykali się Piworski i Kędziorek (porywacze) oraz Feluś Złota Rączka (włamywacz), a tuż obok mieszka Smólska (z domu Sieklicka, z tych katolickich). Wreszcie, jako wisienka na torcie, do wyjaśnienia morderstwa (albo dwóch) przydaje się pasja fotograficzna dyrektora PGR w Sieklicach.
Się łamie prawo: nielegalnie produkując sweterki z dzianiny i przyszywając do nich kradzione, państwowe metki.
Bawiąc-uczyć: jak się włamywać dyskretnie metodą “na parasol”.
[1]
(...) kupował od rodaków wszystko, co przywieźli - kryształy, wódkę, suszone grzyby, szynki konserwowe, puszki faszerowanych karpi po żydowsku.
Inne tego autora tu, a inne z tego cyklu tutaj.
#114
Napisane przez Zuzanka w dniu środa września 9, 2020
Link permanentny -
Tagi:
kryminał, panie, panowie, prl, 2020 -
Kategoria:
Czytam
- Komentarzy: 1
Książka podzielona jest na rozłożone w czasie cztery epizody z życia Lutka[1], pierwszego dziecka urodzonego w komunie hippisowskiej, która rozpoczęła budowę Arkadii, ostoi wolności. Pierwsza część to lata 70. - życie wspólnoty, gdzie każdy wkłada według możliwości pracę, a bierze miłość i opiekę, widziane oczami 6-latka, uznawanego przez otoczenie za nieco opóźnionego w rozwoju. Mimo że wszyscy żyją na granicy ubóstwa i głodu, gnieżdżą w szopach i przyczepach, odbudowując zrujnowany wspólny dom, ten okres jest w oczach dziecka sielanką, mimo ewidentnie niepokojących sygnałów - matka ma głęboką depresję, a dookoła mało kto jest szczęśliwy. Części druga to lata 80. i zmierzch Arkadii. Do wspólnoty przybywa coraz więcej nowych - spragnionych narkotycznych wrażeń i wolnej miłości nastolatków, drobnych przestępców, którzy w komunie widzą azyl, a charyzmatyczny przywódca jest wpatrzony we własny pępek i przyrodzenie, a nie w dobrostan rodziny. Lutek przeżywa dojrzewanie i pierwszą miłość do Helle, swojej równolatki. W części trzeciej - co ciekawe - retrospekcyjnie - pokazany jest związek Lutka i Helle, przyjście na świat ich córki, kariera fotograficzna i uniwersytecka Lutka, wreszcie nagłe zniknięcie Helle, która w przeciwieństwie do protagonisty nie chciała być uwiązana do niczego. W tle losy innych mieszkańców Arkadii.
Najmocniejsza dla mnie jest ostatnia część. Jest rok 2018 (przypominam, że książka została wydana w 2011). Córka - Grace - ma 14 lat, Lutek wychowuje ją samotnie. Jednocześnie dzieją się dwie rzeczy - po częściowo nieudanym samobójstwie rodziców przeżywa matka Lutka, Hanna, ale jest w kiepskim stanie, zwłaszcza że do zatrucia lekami dochodzi postępujące stwardnienie rozsiane, niszczące jej ciało (bezpośredni powód samobójstwa); na świecie powoli pojawia się pandemia, spowodowana przez wirusa typu SARS, doprowadzającego błyskawicznie do niewydolności oddechowej (2011, wspominałam?). Lutek z Grace wracają do Arkadii, żeby zająć się Hanną i uciec od szybko rozprzestrzeniającej się choroby, w którą - mimo kilkuset tysięcy zgonów - niektórzy nie wierzą. Jest tu trochę elementów fantastycznych (przenośny komputer wspomagający mowę osoby niesprawnej za pomocą rejestracji ruchów oka), ale reszta jest boleśnie aktualna - jak dawać sobie radę podczas pandemii i kiedy pozwolić ukochanej osobie odejść.
Nie wiem, jak Groff to robi, ale każda z jej książek jest inna, a wszystkie świetne. Umie pokazać męża żyjącego z żoną, której nie zna i żonę, która latami buduje ułudę, żeby mąż był szczęśliwy. Umie w zapach i fakturę świata na skraju przepaści. Umie wreszcie w bycie dzieckiem, dorosłym i starcem.
[1] Zastanawiało mnie tłumaczenie imienia głównego bohatera, Ridella Sorella, jako Lutek. W oryginale nazywa się Bit - od Itty-Bitty (maleństwo), u nas wyewoluował w (Ma)Lutka.
Inne tej autorki.
#113
Napisane przez Zuzanka w dniu piątek września 4, 2020
Link permanentny -
Tagi:
2020, panie, beletrystyka -
Kategoria:
Czytam
- Skomentuj
Grupa ludzi z problemami - tracąca popularność autorka romansów, nowobogacka para z innymi oczekiwaniami wobec życia, rodzina w żałobie, gej szukający odpowiedzi na pytanie, czy chce mieć z partnerem dziecko, opuszczona przez męża żona, chcąca odzyskać atrakcyjność, wreszcie przebrzmiały gwiazdor sportowy - trafia do luksusowego “SPA”, gdzie właścicielka - ekscentryczna emigrantka pochodzenia rosyjskiego - obiecuje im, że w ciągu 10 dni wyjdą jako zupełnie inni ludzie. Na początku jest trudno - cyfrowy i realny detoks (z bagaży znika przemycony alkohol, papierosy i elektronika), milczenie, wstawanie nad ranem na medytację wszystkich irytują, ale wszyscy stopniowo przyzwyczajają się do nowego stylu. Powoli ujawniają swoje problemy podczas terapii; do tego momentu jest to taka trochę beletrystyka self-help - odłóż elektronikę, wsłuchaj się w siebie, zdrowo i skromnie się odżywiaj, unikaj używek, bądź wdzięczny/a, zacznij ćwiczyć, a staniesz się nowym, lepszym człowiekiem. Tyle że nie do końca, bo coś tajemniczego dzieje się w ośrodku odnowy, a - najpierw - cyfrowe odcięcie, potem już realne, kiedy grupa zostaje zamknięta w sali w piwnicy, okazuje się być kluczowe do procesu “odmiany”.
Jest to chyba najsłabsza ze wszystkich książek Moriarty. Bohaterowie są z kartonu (recepta dla pisarki to “nie przejmuj się złą recenzją, zacznij pisać thrillery zamiast romansów”, dla opuszczonej żony “to nie twoja wina, uwierz, że jesteś atrakcyjna” itp.), zaś demoniczna Masza, która jlzlśyvłn nhgbefxą grencvę zvxebqnjxnzv YFQ benm hmlfxnavr bśjvrpravn mn cbzbpą temloxój unyhplabtraalpu orm jvrqml xyvragój, okazuje się być dobrym, choć niezrozumianym człowiekiem. Dodatkowe “głębokie” myśli: (nawet duże) pieniądze szczęścia nie dają, nie ma sensu szukać w sobie winy, gdy inna osoba odbiera sobie życie, lepiej być chudym i młodym niż starym i grubym oraz dramatyczne wydarzenia budują przyjaźnie na całe życie (albo nie).
Inne tej autorki tutaj; przeczytałam też drugi raz “A teraz śpij”, bo pojawiło się nowe wydanie tej samej książki ze zmienionym tytułem “Miłość i inne obsesje”, a zanim się zorientowałam, że już czytałam, to trochę zeszło.
#111-112
Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek sierpnia 31, 2020
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2020, beletrystyka, panie
- Skomentuj
Martwa woda
Rzecz się dzieje na wyspie Mainland, głównej wyspie Szetlandów. Ginie Jerry Markham, syn zamożnych właścicieli hotelu, dziennikarz węszący za sensacją. Ponieważ Jimmy Perez jeszcze podnosi się psychicznie po traumie z finału poprzedniego tomu, śledztwo ma poprowadzić ekscentryczna starsza inspektor Willow Reeves, wegetarianka wychowana w komunie hippisów również na wyspach, tyle że nie Szetlandach, a Hebrydach. Ponieważ zwłoki znaleziono w łodzi należącej do klubu wioślarek, a odkryła je ćwicząca w klubie elegancka, choć niedostępna emocjonalnie pani prokurator, Willow nie wyklucza, że może mieć ze sprawą związek. Jimmy przyłącza się do śledztwa, ale na pół gwizdka i to on odkrywa, że denat zrobił niegdyś dziecko lokalnej dziewczynie, Evie, i się ze sprawy wykpił; wiadomo, że to dobry trop, kiedy ktoś zabija aktualnego narzeczonego Evie. W tle o energii odnawialnej i eksploatacji wysp, które niektórym mieszkańcom przyniosły majątek (z ciekawym wątkiem ruchu NIMBY - ludzi, którzy są oczywiście za zmianami, ale Not In My Back Yard).
Mgliste powietrze ma, moim zdaniem, źle przetłumaczony tytuł. Owszem, jest mgła, ale chodzi o frazę z idiomu vanished into thin air - zniknąć bez śladu.
Eleanor i Polly wraz ze swoimi partnerami przypływają na Unst, najdalej na północ położoną wyspę Szetlandów, żeby uczestniczyć w ślubie przyjaciółki, Caroline, która wychodzi za mąż za Szetlandczyka. Po weselu Eleanor kłóci się z partnerem i zostaje na zewnątrz, podczas gdy inni idą spać. Rano rozpoczynają się poszukiwania, bo nie wróciła; kiedy na wyspę docierają Willow Reeves i Jimmy Perez, wiadomo już, że kobieta nie żyje - jej malowniczo upozowane zwłoki leżą w płytkim jeziorze. Okazuje się, że poza ślubem przyjaciółki, Eleanor usiłowała odkryć tajemnicę Małej Lizzie, bohaterki ludowej piosenki, której zjawa podobno pojawiała się kobietom mającym zajść w ciążę. Nie jest to oczywiście jedyna tajemnica ofiary. Są też drugie zwłoki, zbrodniarz jest dość łatwy do przewidzenia (wrśyv cbwnjvn fvę bfbon fcbmn jlfc, gb jvnqbzb, żr wrfg nhgbznglpmavr oneqmvrw cbqrwemnan avż ybxnyrfv), a Perez zaczyna odczuwać pewne skłonności do Willow.
Inne tej autorki tutaj.
#109-110
Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek sierpnia 27, 2020
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2020, kryminał, panie
- Komentarzy: 3
Kiedy zostali sami, Sarnecki powiedział:
- Byłeś wspaniały.
Downar uśmiechnął się.
- Daj spokój.
Sopot. Żona profesora archeologii, Skoczyńskiego, zostaje zamordowana. Downar przebywający na urlopie niechętnie włącza się do śledztwa, żeby pomóc lokalnemu funkcjonariuszowi, Sarneckiemu, uzyskać awans do Warszawy. Starsza od atrakcyjnego naukowca żona nie zgadzała się na rozwód, zwłaszcza że straciłaby pozycję i dostęp do sporych pieniędzy. Mimo to zdecydowała się na wspólny wyjazd z mężem, a w tym samym hotelu mieszkał jej kochanek, Terner.
Gdańsk. Niedługo po morderstwie Skoczyńskiej zostają znalezione zwłoki żony reżysera Ternera. O jej obecności wiarołomny małżonek nie wiedział, nie wiedział też, że małżonka planowała opuścić kraj, wywożąc wszyte w pas do pończoch dolary. Okazało się, że była w hotelu w Sopocie w noc zamordowania żony Skoczyńskiego, tyle że nie u męża, a u kochanka; wniosek stąd, że prawdopodobnie zobaczyła mordercę i zapłaciła za to życiem.
W celu wyjaśnienia sprawy milicja “obskakuje” wszystkie sklepy z bielizną pościelową w Gdyni, w Gdańsku, w Sopocie. Może gdzieś sobie przypomną przystojnego filmowca, który kupił prześcieradło. Obdzwaniają też wszystkie hotele, żeby odkryć, że ktoś przed nimi w ten sposób szukał Olgi Terner. Finalnie, morderca zostaje rozpoznany dzięki znalezionym w kieszeni męskiego prochowca nutom.
Się je: zupę owocową i potężny befsztyk, pieczoną kaczkę pod czerwone wino u prywaciarza, oraz - co mnie nieledwie wzruszyło - “Downar przeżuwał swoje melancholijne myśli wraz z przypaloną jajecznicą”.
Się pali: wiadomo.
Się pije: rum.
Się ocenia związki:
- Czy to było dobre małżeństwo?
Honer uśmiechnął się z zakłopotaniem.
- Bardzo żałuję, ale nie umiem panu odpowiedzieć na to pytanie. A w ogóle wątpię, czy ktokolwiek się orientuje, czy jakieś małżeństwo jest dobre czy złe. Sam byłem żonaty, ale tak naprawdę to nigdy nie wiedziałem jakie jest moje małżeństwo. Dopiero jak żona wystąpiła o rozwód, to doszedłem do wniosku, że zapewne złe.
Nazwiskizm: reżyser Terner, poeta Honer, adwokat Zander, morderca Bolner (ale spokojnie, w książce pojawia się pod fałszywym nazwiskiem).
Znak czasów:
Poznaliśmy się zaraz po wojnie. Mieszkałem wtedy w Wałbrzychu. Konrad szabrował na tamtym terenie dzieła sztuki. Przepraszam. Źle się wyraziłem. Nie szabrował, a ratował przed zniszczeniem. Downar pokiwał głową.
- Rozumiem. Każdy wtedy starał się przysłużyć ojczyźnie.
Downar, poza tym, że jest wspaniały, ma też emocje. Ten cytacik dedykuję władzy wykonawczej AD 2020:
- Bardzo się cieszę, że wreszcie się z panem spotkałem - powiedział wesoło Downar.
- Ja również się cieszę - bąknął Koźmicki. Nie był pewien, czy rzeczywiście będzie miał powód do radości. - Miło mi pana poznać, panie majorze.
„Ludzie ciągle jeszcze boją się milicji" - pomyślał ze złością Downar.
Inne tego autora tu.
#108
Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek sierpnia 27, 2020
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2020, kryminał, panowie, prl
- Komentarzy: 1
Marian Butrym - Pajęczyna #080
Spis osób:
- kapitan Piotr Morski - narrator, 8 lat w milicji, brak mu poetyckiej duszy
- Ryszard Brzozowicz - poszukiwany listem gończym magazynier z Polmeru
- pułkownik Gonczar - trzeba go traktować diabelnie serio
- sierżant Janicki - szef ekipy technicznej, łysawy, z darem odnajdywania śladów
- doktor Żakowicz - lekarz sądowy, ma skłonność do ironizowania głosem pozbawionym ironii
- Jańczak - kierownik ośrodka wypoczynkowego Polmeru, w stresie wzywa imienia boskiego nadaremno
- kapitan Kaczmarek - naczelnik wydziału
- podporucznik Bartnik - świeżo po szkole w Szczytnie, brak praktyki nadrabia entuzjazmem
- Zawada - szef dyżurny straży Polmeru
- Gródecki - dyrektor Polmeru, posiada męski uścisk dłoni
- Głogowski - kierowca w Polmerze, po wyroku, ale uczciwy
- magister Kołodziejczyk - zastępcą kierownika działu zbytu, łysy grubas
- porucznik Szemiot - wysoki blondyn w okularach o wyglądzie rutynowanego kaznodziei, incognito w Polmerze
- sierżant Nowak - dawny księgowy, postrach malwersantów i posiadacz zarękawków
- dziewczyna Morskiego - jeszcze ma złudzenia, że narzeczony jej słucha (tyle że nie)
- Barbara Chomicz (25) - laborantka medyczna, dziewczyna Brzozowicza
- Joanna - milicyjna archiwistka, dziewczę, które chciałoby się nic tylko brać na ręce i przenosić przez strumyk
- Andrzej Wolański - wicedyrektor Polmeru, obdarzony aksamitnym głosem
- Alicja Wójcik - zastępca magazyniera w Polmerze
- inżynier Juliusz Marzec - naczelnik Zjednoczenia nad „Polmerem”, szczupły mężczyzna w okularach wielkich jak wrota stodoły
- Weronika Gródecka - żona dyrektora „Polmeru”, przypomina wysuszoną strzygę[2]
- magister Klimowicz - kierownik zbytu w Polmerze, zwany “sklerozą”, lubi patrzeć na gołe baby[4]
- chorąży Wojnowski - konkurencyjna ekipa techniczna, nie lubi się z Janickim[5]
To jeden z tych kryminałów, gdzie aż skrzy się od detalu z epoki, milicjanci mają życie osobiste, zdarzają się złotouści przesłuchiwani, a oprócz właściwego śledztwa jest mnóstwo smaczków.
Na rynku pojawia się duża ilość sztucznej przędzy, co wzbudza służby porządkowe, bo skąd przędza bez kontroli państwa. Remanent w Polmerze, największym producencie nylonów i bistorów, nie wykazuje żadnych nieścisłości, co już jest podejrzane. Szybko okazuje się, że dokumenty są podmieniane w locie, dzięki czemu ciężarówka wywozi o pół tony przędzy więcej niż powinna. Milicja przejmuje transport do Dziewiarskiej Spółdzielni Pracy „Penelopa[1]”, ale magazynier ucieka; nie na długo, bo zostaje znaleziony niebawem martwy (uderzony w głowę, jeśli miałyby to być przyczyny naturalne, to musiałaby być duża szyszka). Potem już idzie fala - pożar w fabryce, zaginiona magazynierka, setki przeczesanych dokumentów, 6 szeregowych pracownikom udowodniono udział w przestępstwie. Milicja prowadzi ironiczne dyskusje z pracownikami zakładu, którzy bynajmniej nie są pomocni ani współpracujący[3]. W celu znalezienia mózgu całej operacji, kapitan Morski: ratuje Klimowicza przed pobiciem za podglądanie naturystek, idzie na koncert muzyczny, gdzie obserwuje zwyczaje odzieżowe[6] oraz odbywa inicjację na wyścigach konnych.
Się pali: fajkę, ale ogranicza podczas spotkań (zarządzenie ministra), ekstra-mocne.
Się dyskutuje: kondycję drużyny piłkarskiej (Deyna, Gadocha).
Się pije: koniak.
Się słucha: „Asocjacji HA-GAW” z Andrzejem Rosiewiczem, zespołu awangardy beatowej (muzykę oszalałych czcicieli boga Słońca, a bardziej warsztat, w którym stroi się instrumenty), Wojciecha Skowrońskiego z zespołem i Maryli Rodowicz.
[1] Się wspomina klasyków: Homera, Biblię (konkretnie żonę Lota), Herostrata, Hamleta, Słowackiego (się ogląda nowoczesny spektakl Balladyny w teatrze).
[2]
Stanowczo dyrektor Gródecki nie miał dobrego dnia, kiedy stanął na ślubnym kobiercu. Ta napuszona baba odznaczała się nie tylko wielkim mniemaniem o własnym intelekcie, ale przede wszystkim blond peruką noszoną nawet w czasie największego upału, makijażem aktorki z kiepskiej komedii i dwoma złotymi zębami, co miało przesądzać o guście i elegancji właścicielki. Obłęd. Stanowczo urok osobisty nie był jej mocną stroną.
[3]
Nareszcie ktoś zwrócił uwagę na moje braki w wychowaniu. Miałem ogromną chęć powiedzieć kilka słów Gródeckiej, ale spojrzałem na nią i mi przeszło. Z równym powodzeniem mógłbym noworodka uczyć logarytmów.
[4]
Kiedy godzinę temu wspiąłem się wreszcie po skarpie, na pagórku nie działo się nic na tyle dramatycznego, aby wymagało interwencji milicjanta. Widok, jaki ujrzałem. był w równym stopniu atrakcyjny, co wesoły. Trzy dziewczyny, jedna zgrabniejsza i ładniejsza od drugiej, urządziły sobie solarium na małej polance. Wystraszone przez Klimowicza, usiłowały dość nieudolnie zasłonić swoje wdzięki mikroskopijnymi kawałkami tkaniny. Stanowczo kostiumy typu bikini nie nadają się do roli parawanu, a o tym, żeby je po prostu włożyć, panienki jakoś nie pomyślały. Striptiz był pierwszorzędny, daję słowo. Żaden opis nie odda walorów takiego widoku. Chętnie dodałbym jeszcze parę szczegółów, ale żyjemy - mimo wszystko - w dość purytańskich czasach.
[5]
Chorąży, słysząc to, skrzywił się jak po wypiciu duszkiem szklanki octu. Nie przepadał za Janickim, podobnie jak i sierżant za nim. Rozmowy służbowe obu speców przypominały dyskusje Napoleona z szambelanem Walewskim. Równie łatwo panowie dochodzili do porozumienia.
[6]
Stroje noszono dość swobodne. Widziałem wieczorowe kreacje pań i eleganckie dwurzędówki panów, ale przeważały dżinsy, poncha, swetry i jakieś dziwaczne kombinezony w kolorze ścierek. Kilka postaci o trudnej do ustalenia płci nosiło nawet stroje, na widok których sam Wernyhora wpadłby w bezradną zadumę. Długość włosów młodych widzów przekraczała zwycięsko średnią europejską. Jeżeli ktoś ma wątpliwości, że świat oszalał, niech przyjrzy się dokładniej modzie. Maluczko, a obowiązującym strojem eleganta stanie się zgrzebna koszula przepasana krajką, spodnie w kwiatki, a także łańcuch z dzwonkiem na szyi. O modzie damskiej nikt przy zdrowych zmysłach nie próbuje nawet dyskutować.
Inne tego autora tutaj.
Fryderyka Janis - Człowiek z cienia #081
Spis osób:
- narratorka - dziennikarka z nienormowanym czasem pracy (czytaj: pracoholiczka) z psem Figą
- kapitan Włodek Dąbek - kapitan SB, narzeczony narratorki, zdecydowanie planuje ograniczenie pracy przyszłej żony
- Marian Tyszko - fotoreporter, wdowiec, po prostu sobie był, z nikim się nie kłócił, ani nie był za blisko
- Małgosia - nieletnia córka sąsiadki
- Wiktoria Karłowska - siwieńka staruszka, portierka, telefonistka, stacja przekaźnikowa i wykidajło w jednym
- Genia Bućko - portierka, pyskata zastępczyni Karłowskiej
- Iza - redaktorka od kultury, dzieli biuro z narratorką
- Bogdan - felietonista, dzieli biuro z narratorką
- Janek - obściskuje się z Kasią po godzinach, to znaczy pisze sprawozdanie z meczu
- Kasia Warzyńska - młoda mężatka, szuka u Janka zapomnianych papierów
- Marylka - sąsiadka, matka małej Małgosi, gotuje zupy
- porucznik Jurek Wolski - zwolennik “stawiania spraw jasno”
- starszy sierżant Adam Kawecki
- kapitan Zbigniew Chudecki
- szef redakcji - zarządza metodą nieprzyjmowania żadnych wiadomości kto, z kim, kogo i dlaczego
- Zuzia - dział “Listów i interwencji”
- Jerzy Tyszka - syn denata, pracuje w Spisie (Sz-ńskim przedsiębiorstwie instalacji sanitarnych i elektrycznych)
- Halina Tyszka - synowa denata, kierowniczka sklepu z obuwiem
- major Żytkiewicz - Włodzimierz Dąbek jest jego wychowankiem i ulubieńcem
- Sobczyk - analityk, niedługo docent, broni pracę na temat mikrośladów
- porucznik Darek Pietrzak - spec od przeszukiwania mieszkań
- Stasia - sprzątaczka, kolana ją bolą, ale w stresie szybko biega po schodach
- Banaś - redaktor, specjalizacja przedsiębiorstwa budowlane
- Stefan - mąż Marylki
- Adaś - dział sportowy
- Zofka - serwuje kawę majorowi i biega na posyłki
- prokurator Kozłowski
- kapitan Bartczak - wróci z urlopu i zajmuje się swoimi sprawami
- sierżant Bieganek - oddelegowany do pilnowania dziennikarki
- Ryszard Walczuk - wicedyrektor w Fabryce Kabli
Dziennikarka pracuje jak zwykle po godzinach, wychodząc odkrywa zamordowanego fotoreportera, który kilka godzin wcześniej zaanonsował, że idzie po kawę i ma ważną sprawę. Mimo że jest narzeczoną oficera SB, staje się podejrzana oraz przymusowo odizolowana od narzeczonego. Niedługo potem ginie portierka, która prawdopodobnie widziała mordercę. Wreszcie ktoś atakuje dziennikarkę i cudem udaje się jej ujść z życiem. To daje organom asumpt do przejrzenia materiałów, jakie dziennikarka zgromadziła wraz z fotoreporterem w ostatnich dniach. Do rozwiązania zagadki przyczynia się piasek pozostawiony na miejscu zbrodni. W tle trochę zabawnych detali pracy redakcji - konieczność wyrobienia wierszówki czy gra w ruletkę na zawartość szuflady.
Się je: cytrynowe dropsy, słone paluszki i ser “Liliput”.
Się pali: giewonty i sporty.
Się gra: w brydża (u sąsiadów), w ruletkę (dla rozrywki w redakcji).
Inne z tego cyklu tutaj.
#107 (przeczytałam też po raz kolejny EW079)
Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek sierpnia 24, 2020
Link permanentny -
Tagi:
2020, kryminał, panie, panowie, prl -
Kategoria:
Czytam
- Komentarzy: 5