Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o Czytam

Jerzy Edigey - Elżbieta odchodzi

Inżynier Wojciechowski zgłasza na milicję zaginięcie swojej żony, która nie czekała na niego z obiadem, kiedy głodny wrócił z pracy. Ba, musiał sam ugotować ziemniaki i podgrzać mięso. Nikt go nie traktuje poważnie, każą czekać co najmniej dobę, ale inżynier ma kontakty, więc dzwoni do swojego przyjaciela, pułkownika milicji, który - dla odmiany - sprawą się przejmuje. Nie tylko ze względu na starą przyjaźń i dotychczasowe ciężkie przeżycia inżyniera (poprzednia żona go zdradzała i była ogólnie nieprzyjemna), ale ze względu na to, że inżynier jest socjalistycznej sławy specjalistą od laserów[1]. Od razu wchodzi w to kontrwywiad, który szybko wykrywa, że piękna Elżbieta wcale nie miała na imię Elżbieta i była wytrawnym szpiegiem. Oczywiście Elżbieta zostaje znaleziona i okazuje się, że jednak nie szpiegowała, bo obudziła się w niej miłość do kraju ojczystego mimo prania mózgu w erefenowskim "instytucie kultury".

Akcję posuwa do przodu głównie ciężka praca wywiadowców. Jeden z nich rujnuje się na kawę i melbę w Europejskim, żeby od fertycznej ekspedientki wyciągnąć rysopisy towarzyszy potencjalnych porywaczy zaginionej damy. Drugi udaje najpierw domokrążcę (sznurowadła i inne barachło), potem agenta ubezpieczeniowego, ale tak nieudolnie, że obrywa po głowie[2].

[1] Bawiąc, uczyć: polscy inżynierowie odbili wiązkę lasera od powierzchni księżyca i nie tylko.

[2] Za to dostajemy krótką lekcję, jak uwalniać się z więzów w warsztacie za pomocą pilnika (zwanego raszplą) i imadła (zwanego imadłem).

Inne tego autora tu.

#6

Napisane przez Zuzanka w dniu Tuesday January 29, 2013

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: kryminal, panowie, prl, 2013 - Skomentuj


Douglas Coupland - Microserfs

Odwieczny konflikt między być a mieć - Daniel Underwood, tester z Microsoftu - powoli ewoluuje w swoim życiu z no-life'a w żyjącego pełnym życiem członka wielkiej wspólnoty. To książka o odkrywaniu siebie, pozbywaniu się bagażu złych doświadczeń i świadomym budowaniu takich stosunków ze światem, żeby się dobrze ze sobą i innymi czuć. To książka o przyjaźni - tej, która powstała za monitorami, działała na poziomie e-maili, ale która była na tyle mocna, że została poza pracą i komputerami. To manifest konsumpcjonizmu, życia w świecie podzielonym między wpływy wielkich korporacji. To naprawdę nie jest ważne, czy pracujesz w Microsofcie, IBM-ie, Siemensie czy Apple'u, nie jest istotne, czy jesz jedzenie z koncernu Kraft, Coca-Coca czy Nestle. Minęło trochę czasu od 1995 roku i tak naprawdę, już nie jest istotne, czy mieszkasz w Polsce czy w Kalifornii. Celowo nie traktuję jako głównego wątku start-upu, który rozkręca się w domu Daniela - nie jest ważne, czy odniosą sukces, ważna jest droga, jaką idą.

Dla mnie prywatnie to podróż wzdłuż El Camino Real - Burlingame, SFO, San Mateo, Palo Alto. Czytając, czułam zapach jedzenia na Mission w San Francisco, słyszałam dźwięk zatrzymującego się CalTraina. I przez te kilka lat od ostatniej lektury zapomniałam, jak bardzo wzruszający - choć obecnie bardzo naiwny - jest ostatni rozdział. Że mamy komputery po to, żeby nam łatwiej było ze sobą być.

Redakcyjnie to przykład, jak tłumaczenie i wydawnictwo może zabić książkę. Tłumaczenie Jana Rybickiego jest przeraźliwie złe - pomija 3/4 nazw własnych, które są istotą życia w świecie geeków (wiem, wiem, w 1996 roku nie było google'a i nikt nie wiedział, co to Miata czy Ovaltine), niszczy gry słowne, spłaszcza i upraszcza. Notka na okładce - przeżałosna.

Ładna recenzja Przemysława Gamdzyka [link nieaktualny] (1997! a mogę podpisać się pod każdym słowem, poza jakością tłumaczenia).

Poprzednia recenzja (nie lubię jej). Z podziękowaniami dla A. za książkę.

Inne tego autora tu.

Napisane przez Zuzanka w dniu Friday January 25, 2013

Link permanentny - Tagi: panowie, 2013, beletrystyka - Kategoria: Czytam - Komentarzy: 5


Marta Obuch - Miłość, szkielet i spaghetti

Trzy siostry, co jedna to ładniejsza (a wybór pełen, bo wysoka blondynka, seksowny rudzielec i szczuplutka studentka) oraz pyskata matka i niespecjalnie jej ustępująca ciotka kontra włoska mafia w pięknym a zabytkowym mieście Częstochowa. Podczas prac archeologicznych na Jasnej Górze zostaje znaleziony XVII-wieczny szkielet oraz - niebawem - całkiem świeże zwłoki potencjalnego samobójcy, odziane w garnitur. Na miejscu zdarzenia przypadkiem znajduje się Ewelina Rzepka, najmłodsza z rodziny oraz wygadany archeolog/genetyk - Cezary. Starsza, Dorota, zatrudnia się jako pielęgniarka/kucharka (mimo że zupełnie nie umie gotować) u bogatego Włocha w luksusowej willi. Najstarsza, Julia, psycholożka po przejściach, dostaje od klienta czerwone Alfa-Romeo, ale jej główny udział w akcji polega na tym, że zapada (z wzajemnością) na Cezarego. Matka i ciotka głównie się kłócą, ale ciotka pozyskuje powiązanego z akcją absztyfikanta w swoim wieku. Na drugim planie krąży profesor archeologii o orientacji nieterlikowskiej oraz sympatyczny, skromny inspektor Niecko (który lubi dobrą kuchnię, więc nieco nieszczęśliwie zakochuje się w Dorocie).

Akcja jest o tyle zabawna, że wszyscy o sobie wiedzą - Włosi od początku są podejrzani i bardzo szybko Dorota zostaje zmuszona przez CBŚ do inwigilacji mafii. Mafia też nie jest specjalnie tępa i szybko wykrywa, że smaczne potrawy są dostarczane do kuchni przez okno przez resztę rodziny, a udawana nieznajomość włoskiego pielęgniarki jest fałszem. Zaskakująco mało wniosków obie strony z tego wyciągają - Dorota uważa, że Włoch jest sympatycznym rozrabiaką i bynajmniej nie zwiewa z siedziby gangu tak szybko, jak weszła. Włosi wpuszczają pannę i jej rodzinę bez większych oporów, pozwalając na myszkowanie po domu.

Są też wady, ale niewiele. Niektóre neologizmy są słabe i nic nie wnoszące ("kobieciejstwo" zamiast "kobiecość"), oczywiście aż nadto rekompensuje je naprawdę twórczo zabawny i tekściarski język całości. Czuć spory wpływ Chmielewskiej z tych dobrych lat.

Inne tej autorki:

#4

Napisane przez Zuzanka w dniu Wednesday January 16, 2013

Link permanentny - Tagi: kryminal, panie, 2013 - Kategoria: Czytam - Komentarzy: 6


Martha Grimes - Miasteczko Cold Flat Junction / Hotel Belle Rouen

"Miasteczko" podejmuje akcję "Hotelu Paradise" dokładnie tam, gdzie się skończyła (dlatego nie ma sensu czytania tych dwóch książek oddzielnie. Emma Graham kontynuuje śledztwo w sprawie morderstwa Fern Queen, a tak naprawdę rozwiązuje sprawę sprzed lat. Ponieważ jej przyjaciel, szeryf, zakazał jej wścibiania nosa w sprawę, ukrywa przed nim swoje poszukiwania, przepytuje ludzi podając mniej lub bardziej kłamliwe preteksty. Jest o tyle łatwo, że jej matka, Jen, razem ze współwłaścicielką hotelu, panią Dawidow i jej pretensjonalną córką Ree-Jane, wyjeżdżają na wycieczkę na Florydę (Jen Graham nie zdobywa punktów za bycie najlepszą matką w okolicy), więc nikt nie zwraca uwagi, że Emma wymyka się nocami, żeby przeszukiwać kolejne opuszczone domy. Kiedy się nie wymyka, udaje, że to ona wyjechała na wakacje, podróżuje po Florydzie nie wychodząc z pokoju i wymyślając kolejne nieprzyjemności dla Ree-Jane.

Podobnie jest z "Hotelem Belle Rouen" - akcja kończy się w połowie, zakładam, że wyjaśnienie historii zaginionego przed 20 lat niemowlęcia pojawi się w drugim tomie, niewydanym w Polsce. Emma - po wykryciu mordercy Fern - jest sławna w całej okolicy, co nieco psuje jej dotychczasowe wygodne incognito, ale jednocześnie pozwala na przepytywanie znajomych i nieznajomych, którzy mogli być feralnej nocy w hotelu Belle Rouen (aktualnie zwanym Belle Ruin ze względu na to, że spłonął kilkanaście lat wcześniej). Oprócz pisania reportażu o sprawie Queenów/Deveraux dla lokalnej gazety, bierze udział w przedstawieniu przygotowanym przez swojego brata - musicalowej adaptacji greckiej tragedii "Medea", która w ich wykonaniu nie jest do końca tragedią. Poznany w poprzednim tomie Dwayne, czytający Faulknera mechanik samochodowy, chyba jako jedyny wierzy w jej teorie dotyczące nowego śledztwa.

Owszem, Emma jest irytująca ze swoim kręceniem, nastoletnimi intrygami, wprowadzaniem wyraźnego podziału między świat dzieci a dorosłych, ale amerykańskie miasteczka, rzucone gdzieś w Maryland, mają niesamowity wdzięk. Podobnie ich mieszkańcy, ze skomplikowaną genealogią, powiązaniami, szczerością i nieskrywaną plotkarską ciekawością tego, co się dzieje u ich sąsiadów. Łapałam się na tym, że przerywając czytanie w dalszym ciągu myślę o małym miasteczku, taksówce prowadzonej przez Delberta i anielskim placku mamy Graham.

Inne tej autorki: tu.

#2-#3

Napisane przez Zuzanka w dniu Monday January 7, 2013

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: kryminal, panie, 2013 - Skomentuj


Tove Jansson - Zima Muminków

Historia Muminka, który - jako pierwszy - przeżył cały rok. Bez snu zimowego, który wcześniej pozwalał zniknąć w świadomości tę niewygodną, ciemną i zimną porę roku. Muminek sam, bez przyjaciół (pomijając Małą Mi, ale umówmy się, że z Małej Mi jest taki sobie pożytek) poznaje Dolinę, zupełnie inną niż latem. Białą, cichą, zamieszkałą przez zupełnie innych mieszkańców. Latem rosły tu jabłka, ale teraz rośnie śnieg. A mimo to właśnie tę książkę chciałabym przeczytać z córką. Żeby zobaczyć, jak zareaguje na wiewiórkę o puszystym ogonie.

Nie ma tak naprawdę dobrej zimy. Można ją akceptować chwilami, kiedy śnieg skrzy się w słońcu, z górki można zjeżdżać na sankach, ale i tak prawdziwe życie zaczyna się wiosną, kiedy wraca Włóczykij. Amen to that.

Inne tej autorki tutaj.

#1

Napisane przez Zuzanka w dniu Sunday January 6, 2013

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: dla-dzieci, panie, 2013 - Komentarzy: 7


Boel Westin - Tove Jansson, mama Muminków

To była doskonała lektura okołoświąteczna. Zanurzyłam się w świetnie napisaną, głęboką i szczegółową biografię skandynawskiej artystki - malarki, graficzki, ilustratorki, a gdzieś tam na końcu dopiero - pisarki. Absurdalnie Muminki, z których jest znana, które przyniosły jej sławę i pieniądze, były zawsze najmniej ważnym elementem jej pracy. Jeśli odsieje się nudne kwestie związane z wydawnictwami, umowami, nieporozumieniami co do klasyfikacji książek (dziecięce vs. dorosłe), jest to świetna książka o rodzinie artystów, z których każdy żył swoim życiem - ojciec rzeźbiarz, matka graficzka, brat rysownik i Tove, najbardziej chyba szczęśliwa z budowy domku na wyspie na szkierach.

Siłą rzeczy Muminki i Dolina zajmują sporo miejsca w biografii. Czas wojny zaowocował katastrofistycznymi historiami o katakliźmie (powodzi) i upadku komety. Czas powojenny to sielankowa "Dolina Muminków", wesołe, inspirowane Szekspirem "Lato", melancholijna "Zima", w której - jako Too-tiki - pojawia się wieloletnia przyjaciółka i partnerka Tove, Tuulikki Pietilä. Dojrzałość to "Pamiętniki Tatusia" oraz pełna autobiograficznej miłości do wysp i latarni morskich "Tatuś i morze". Starość i śmierć matki to "Dolina w listopadzie".

Biografia opiera się głównie na notatkach, szkicach i listach autorki, które pozostały w jej bogatym archiwum. Mniej znanymi rysunkami są mroczne i zupełnie inne niż wszystkie dotychczasowe ilustracje do Hobbita i Alicji w Krainie Czarów (do obejrzenia np. tu).

I mam zgryz, ile sobie doliczyć, bo jednocześnie z biografią czytałam po raz któryś kilka z historii muminkowych, które z kontekstem biograficznym nabrały całkiem nowego charakteru. Więc idąc oszczędnie - #100, a grubo - #100-104 (Małe trolle i duża powódź, Kometa, W dolinie, Lato).

Inne tej autorki tutaj.

Tak czy tak, #100. A Tove przypomina mi ^siwą.

Napisane przez Zuzanka w dniu Monday December 31, 2012

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2012, biografia, panie - Komentarzy: 7