Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o Czytam

Kate Atkinson - O świcie wzięłam psa i poszłam

Jackson Brodie trafia do Leeds, po części w poszukiwaniu domu do kupienia, po części zwiedzając opactwa i klasztory, a po części dlatego, że przed laty właśnie tu podobno adoptowano jego klientkę. Okazuje się, że wszystkie akta zniknęły, a dodatkowo w ogóle nie ma żadnego śladu ani po wypadku, w którym podobno zginęli rodzice klientki, ani po samych rodzicach. Niespecjalnie dziwi więc Jacksona, że przy próbach rozpytywania szybko obrywa i dostaje niedwuznaczne sugestie, że zaprzestał drążenia.

Lubię Atkinson za ładne wprowadzanie wielowątkowości, która im dalej w treść, tym bardziej się ze sobą splata, mimo braku związku. Emerytowana policjantka, która w 1975 roku odkryła przy zwłokach 4-letniego chłopca, w porywie serca odkupuje od lokalnej narkomanki zaniedbane dziecko, bo bardzo chce kogoś kochać. Aktorka z demencją, grająca wraz z Julią, byłą Jacksona, w telewizyjnej operze mydlanej, nie radzi sobie ze swoją starością, ale próbuje znaleźć równowagę między produkcjami uszkodzonego chorobą mózgu i rzeczywistością. Barry, również były policjant, pracujący z Tracy, czeka na wyjście z więzienia zięcia; zięć spowodował wypadek, w którym zginął jedyny wnuk Barry'ego, a córka wylądowała w szpitalu w stanie wegetatywnym. Do tego Jackson ratuje z rąk przypadkowego sadysty małego teriera o dźwięcznym imieniu Ambasador.

Inne tej autorki tutaj.

#7

Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek stycznia 28, 2016

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2016, panie, kryminal - Skomentuj


Evzen Bocek - Ostatnia arystokratka

Zacznę od tego, że miałam cierpliwie poczekać, aż wyjdzie kontynuacja (a ma wyjść w styczniu tego roku), bo niczego tak nie lubię, jak doczytać książkę do połowy, po czym czekać, co dalej. Ale jak wiadomo, silna wola robi ze mną, co zechce, więc nie poczekałam i nie żałuję.

Niespełna 20-letnia Mary Kostka dowiaduje się nagle, że jej rodzina to ostatni właściciele zamku gdzieś na czeskiej prowincji; nie wahają się długo, rzucają całe dotychczasowe życie (kota o dźwięcznym imieniu Caryca porzucić im się nie udało, mimo próby i utraty 300 dolarów) i z pomocą uczynnego czeskiego prawnika przejmują zamek. I pewnie sytuacja wyglądałaby inaczej, gdyby byli bogatymi Amerykanami, ale nie są. Zamek jest - nic niespodziewanego - mocno zaniedbany, pełen przeciągów i uszkodzeń, wymagający grubych nakładów na inwestycje oraz na pensje dla służby. Wspomaga ich adwokat, ale i tak nie da się utrzymać zamku bez udostępnienia go do zwiedzania. Nie pomaga to, że wszyscy mają amerykańskie przyzwyczajenia (zwłaszcza matka), niespecjalnie znają i chcą się uczyć czeskiego (również matka), popijają (matka i ojciec) oraz kolekcjonują fakty z historii rodu, które wyjaśniają, czemu nie odziedziczyli pieniędzy (ojciec).

Książka jest prześmieszna[1] i piszę to z pełnym przekonaniem, a nie że tak napisali na okładce - z gatunku takich, że cytuje się domownikom fragmenty, zarykując się ze śmiechu. Bardzo pomaga, że beznamiętną i nie zaangażowaną narratorką jest Maria (dawniej Mary), której dwie imienniczki nie dożyły 20. urodzin - jedna została pochowana żywcem w krypcie, druga eksplodowała podczas eksperymentu. Znając potencjalną przyszłość, Maria nie przejmuje się specjalnie tym, że wypchany kucyk w sypialni śmierdzi i toczy go robactwo, a w apartamencie Himmlera w łazience są kafelki ze swastykami czy że w zamku obok inna rodzina toczy otwartą wojnę o dziedzictwo.

[1] Kilka akapitów poświęconych jest nabijaniu się z edukacji waldorfskiej, temat bardzo na czasie, łezka mi spłynęła po licu.

Inne tego autora:

#6

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek stycznia 26, 2016

Link permanentny - Tagi: beletrystyka, 2016, panowie - Kategoria: Czytam - Komentarzy: 11


Katarzyna Puzyńska - Trzydziesta pierwsza / Z jednym wyjątkiem

Trzydziesta pierwsza

Kilkadziesiąt lat temu pod Lipowem miało miejsce dramatyczne wydarzenie - członkowie sekty pod wpływem charyzmatycznego przywódcy popełnili zbiorowe samobójstwo; 30 osób znaleziono martwych. Od tego czasu nikt się raczej w opuszczoną przez sektę okolicę nie zapuszczał. Do czasu - nagle na miejsce tragedii sprzed lat pojawi się badacz, inwentaryzujący to, co po sekcie zostało i odnajdujący kolejne, 31. zwłoki. Szybko się okazuje, że denatka nie była członkiem sekty, a siostrą policjantki, która - wraz z ojcami Daniela i Pawła - zginęli we czwórkę w pożarze 15 lat temu. Tyle że jak widać, nie. Do tego do Lipowa wraca na zwolnienie warunkowe Tytus Weiss, skazany 15 lat temu właśnie za celowe podpalenie i morderstwo czterech osób. Wprawdzie nikt we wsi nie wątpi w winę Tytusa, zwłaszcza policjanci, ale zostaje zasiane ziarno niepewności, zwłaszcza że wybucha kolejny pożar i padają kolejne trupy.

To chyba najlepszy, najbardziej pełny tom. Nie pojawia się wprawdzie Klementyna, ale do ekipy posterunku dołącza nowa policjantka, Emilia, która przed laty miała krótki romans z Danielem. Dwie sprawy sprzed lat okazują się być ze sobą powiązane, a dodatkowo w dalszym ciągu mocno oddziałują na współczesność. Co lubię, to że autorka ładnie pokazuje przemiany społeczne - jednocześnie jest i rzeczywistość post-peegerowska, ale i wykorzystywane urlopy ojcowskie.

"Z jednym wyjątkiem" angażuje z powrotem Klementynę, która w trakcie śledztwa ląduje w łóżku z jedną z podejrzanych. Ktoś zabija emerytowaną kwiaciarkę (a wcześniej prokuratorkę), emerytowanego policjanta i prezesa klubu szachowego, na miejscu zbrodni zostawiając upozowaną scenę z szachownicą i początkiem znanej rozgrywki szachowej, której kontynuację zbrodniarz tatuuje ofiarom już po śmierci. Wokół kręci się dziennikarz, znany z przekraczania dobrego smaku i często mijający się z prawdą, a sporo lokalnych działaczy i biznesmenów jest w sprawę wplątanych. Młodszy aspirant Podgórski usiłuje się w trakcie tego wszystkiego oświadczyć Weronice.

Inne tej autorki tutaj.

#4-5

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela stycznia 24, 2016

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2016, panie, kryminal - Skomentuj


Sylwia Chutnik - W krainie czarów

Pewnie zabrzmię jak przypadkowi autorzy recenzji z profilu "Recenzje z Lubimy Czytać", ale nie zrozumiałam większości opowiadań z tego zbiorku ani nawet nie umiem określić kryteriów doboru opowiadań. Wzruszyła mnie historia śmierci Jana Stanisława C., lubię niedbałą narrację Chutnik, piszącej mimochodem o trudnych sprawach, trudnych, chociaż zwykłych. Są powidoki z "Cwaniar" z wdowieństwem i próbą objęcia empatią kogoś innego poza sobą, ukrywanie się w warszawskiej piwnicy podczas Powstania Warszawskiego, wyznanie ulicznej prostytutki czy... no właśnie, już zapomniałam, o czym były pozostałe opowiadania.

Inne tej autorki tutaj.

#3

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek stycznia 18, 2016

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Skomentuj


Katarzyna Puzyńska - Motylek / Więcej czerwieni

Całkiem zgrabna seria kryminałów, dziejących się w Lipowie - małym miasteczku koło Brodnicy, tuż przy uroczym jeziorze Bachotek. Wszystko kręci się dookoła Daniela Podgórskiego, atrakcyjnego (choć pulchnego[1]) młodszego aspiranta, który we współpracy ze służbami z pobliskiej Brodnicy rozwiązuje sprawy, zwykle przywleczone przez wydarzenia z przeszłości. W trzech tomach pojawia się Klementyna Kopp, prawie 60-letnia (chociaż ciągle pełna życia) wytatuowana śledcza, zawsze w skórzanej kurtce, bezczelna i niecierpliwa, ale skuteczna. Akcja dziejąca się bardzo współcześnie (2013-2014) przerywana jest wstawkami sprzed lat oraz enigmatycznie opisanymi myślami mordercy.

W "Motylku" Weronika, właśnie rozwiedziona[2], rozpoczyna nowe życie w zaniedbanym dworku w podbrodnickiej wsi. Zima, pięknie, gdy nagle ktoś brutalnie rozjeżdża samochodem zakonnicę. Sprawa krąży wokół lokalnych bogaczy, którzy sprzedali Weronice dworek. Akcja się zacieśnia, bo Weronika odczuwa niesamowity pociąg do przystojnego Podgórskiego. Spokojna wieś okazuje się siedliskiem problemów - wychodzi kwestia adopcji sprzed lat, nieletnia jest w ciąży z dorosłym, a przemoc domowa[3] na porządku dziennym.

W "Więcej czerwieni" trwa lato, nad Bachotkiem pojawiają się seryjny morderca - katuje swoje ofiary, a potem odcina im kolejno usta, uszy i wyłupia oczy. Do pomocy przyjeżdża śledczy Wiktor Cybulski (nie z tych Cybulskich), koneser wina i dobrego jedzenia, nieco irytujący współpracowników swoim kwiecistym sposobem wyrażania się. Jest snuff porno, zdrada małżeńska, Danielowi nie układa się z Weroniką, a Klementyna - trochę wbrew sobie, wszak jest lesbijką - zakochuje się w Danielu.

[1] Nie dziwota, skoro pani Maria, matka Daniela, poza zarządzaniem posterunkiem zajmuje się pieczeniem ciast, które przynosi na każde spotkanie. Dla równowagi, Weronika jest antytalentem i przypala nawet jajecznicę.

[2] Wątek byłego męża Weroniki jest dość niespójny - jest warszawskim śledczym kryminalnym, ale kumpluje się z bogaczami i funduje eks-żonie jako rekompensatę dworek ze stajnią.

[3] Damskim bokserem okazuje się jeden z policjantów, który regularnie tłucze swoją żonę, dodatkowo jest niesamowicie chamski i bucowaty również w pracy. Nikomu to specjalnie nie przeszkadza, czasem pani Maria go prostuje, ale bez większych rezultatów.

Inne tej autorki:

#1-2

Napisane przez Zuzanka w dniu piątek stycznia 15, 2016

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Skomentuj


Katarzyna Bonda - Okularnik

Sasza Załuska podejmuje pracę w trójmiejskiej policji, u komisarza Duchnowskiego. Skoczy tylko jeszcze do Hajnówki upewnić się, że przestępca, z którym była blisko związana, rzeczywiście jest w tamtejszym zakładzie psychiatrycznym. Na miejscu okazuje się, że profilerka od ręki wplątuje się w sam środek wieloletnich układów przestępczych, obejmujących też lokalną policję, a dodatkowo - ponieważ traci dokumenty - traci status quasi-policjantki, za to zostaje uznana za podejrzaną (po odkryciu zwłok i przypadkowym byciu świadkiem porwania). Odcięta od wszystkiego, zaczyna wyjaśniać nawarstwiającą się latami sprawę, dziwnie zazębiającą się z jej życiem prywatnym.

W poprzednim tomie narzekałam na procedural - tu dla od odmiany jest sama akcja. Niestety, przez maksymalne skomplikowanie spraw, ciągnących się od wojny, dołożenie bojówek narodowościowych (wszak teren zamieszkują przeważnie Białorusini) oraz elementów jak z horroru, całość jest dość ciężka. Nie wiem, skąd zamiłowanie autorki do groteskowej masakry (odcięcie przyrodzenia czy wampirze zabawy z krwią[1]), ale to też nie pomaga. Są elementy zabawne typu umieszczenie ultra-prawicowego publicysty w roli brutalnego gwałciciela, co jednak nie sprawia, że sam gwałt jest mniej okrutny. Jakkolwiek doceniłam epizodyczne pojawienie się bohatera cyklu obok - profilera Huberta Meyera, tak niespecjalnie zachwyciły mnie elementy kryptoreklamowe (zaproszenie do czytania portalu o kryminałach i osadzenie jego autora jako statysty w jednej ze scen czy lista restauracji jako podziękowanie dla właścicieli - tego typu rzeczy można wkleić w i tak już obszernym posłowiu). Problem mam też z wiarygodnością samej akcji - ludzie latami ukrywający się "na zapleczu" czy dla odmiany, ukrywanie w stylu Bena Kenobiego - zaginiona kilkadziesiąt lat temu 17-latka okazuje się być znaną w miasteczku postacią, nawet całkiem podobną do siebie sprzed lat, ale nikt jej nie skojarzył. I wreszcie zakończenie - wiem, autorka szykuje jeszcze dwa tomy, ale zostawienie dwóch osób umierających, jednej zaginionej, a głównych przestępców na wolności jest dość słabe.

[1] Zawsze mnie fascynowało, po co xłhć bsvneę frgxnzv vtvrł wrqabpmrśavr, żrol fvę cbjbyv jlxejnjvnłn (eójavrż an cbqłbtę), mnzvnfg temrpmavr cbqcvąć fvę jragsybarz v jlpvhexnć xerj ormfgengavr. Poza tym, że to malownicze.

Inne tej autorki tu.

#104 (jeszcze z 2015)

Napisane przez Zuzanka w dniu sobota stycznia 2, 2016

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2016, panie, kryminal - Skomentuj