Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o Czytam

Fannie Flagg - Daisy Fay i cudotwórca

Lata 50. nad Zatoką Meksykańską. Daisy Fay ma 11 lat i w małym puchatym pamiętniczku opisuje swoje dzieciństwo. Tatę, który nadużywa napoi wyskokowych i kupuje pół baru w miejscowości letniskowej. Mamę, która odchodzi od taty. Przyjaciela ojca, który ochoczo popija i opyla z samolotu okoliczne pola (a czasem i domy) środkiem owadobójczym. Koleżanki ze szkoły podstawowej, te biedniejsze i bogatsze. Kolorową właścicielkę kostnicy i mityczną ciemnoskórą albinoskę. Kilkuletnią córkę właścicieli klubu nocnego, której przed snem trzeba przyklejać uszy. I tak mija kilka lat, ogląd świata z uroczego dziecinno-naiwnego staje się bardziej nastoletnio-cyniczny, ale niestety narracja Daisy Fay nie prowadzi do niczego. Jak kto lubi czytać pamiętniki z klimatem i pokręcone historie rodzinne ozdobione południowoamerykańskim kawałkiem historii, to mu się spodoba. Jak ktoś - jak ja - niespecjalnie, to będzie brnął z rosnącym znudzeniem, a na ostatniej stronie poczuje chęć dopisania "No i?".

#28

Napisane przez Zuzanka w dniu sobota kwietnia 23, 2011

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2011, beletrystyka, panie - Skomentuj


Terry Pratchett, Neil Gaiman - Dobry omen

Zdumiewa mnie, jak dobrze jest ta książka napisana, bo mimo koszmarnego tłumaczenia jakoś udało się jej przedrzeć na polskim rynku do klasyki dobrych książek. O tym, czemu tłumaczenie jest koszmarne, pisała Dorota Guttfeld, ja od siebie dodam, że oprócz ewidentnych błędów wynikających z nieznajomości obu języków (odzyskiwanie papieru toaletowego), "uśmieszniania" na siłę z gubieniem sensu, kawałki książki są przetłumaczone tragicznie nieczytelnie (nie wiadomo, kto mówi, nawet czasem znika graficzne wyróżnienie dialogu, zdania nie składają się w całość, ginie kontekst). Mam wrażenie, że oprócz podłego tłumaczenia zabrakło korekty i redakcji. A szkoda, bo duet Gaiman/Pratchett dał to, co miał najlepszego - Gaiman akcję, a Pratchett - język.

Chwilę przed końcem świata Piekło wysyła na Ziemię syna Szatana. Akcję obserwuje dwójka przyjaciół - anioł Azirafal i diabeł Crowley, którzy niespecjalnie są zachwyceni planowanym Armageddonem, bo - umówmy się - świat nie jest taki zły i lepiej go mieć niż nie mieć, a Ostateczna Rozgrywka nie wydaje się być czymś wartym zachodu. W tle pojawiają się ostatni Tropiciele Wiedźm, Czterech Jeźdźców Apokalipsy, Zakon Sióstr Trajkotek, potomkini jedynej prawdziwej przepowiadającej przyszłość (aczkolwiek dość niejasno i z bardzo małą głębią ostrości), kilku sprzedawców telefonicznych oraz banda 11-latków.

(Musiałam przeczytać ponownie, żeby jednak upewnić się, że to Crowley hodował najpiękniejsze kwiaty w Londynie, nie Azirafal).

Inne książki Gaimana tu, a Pratchetta - tuż obok.

#27

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela kwietnia 17, 2011

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2011, panowie, sf-f - Skomentuj


Wojciech Mann - RockMann, czyli jak nie zostałem saksofonistą

W zasadzie to mniej autobiografia, a bardziej kawałek historii szeroko pojętej muzyki rozrywkowej w polskich mediach w czasach PRL-u. Mann opowiada lekko, nieco ironicznie i z właściwym sobie wdziękiem o tym, jak ciężko było dostać zachodnią muzykę w jakiejkolwiek formie, kto rozdawał talony na rynku muzycznym, który muzyk chwalił sobie polską wódkę i czemu popularność falami zdobywała muzyka z Anglii czy Australii, a nawet z Holandii. Czytając, czułam się troszeczkę nostalgicznie, ale ogromnie się cieszę, że tego świata z półślepą, ale jednak, cenzurą, blokadami paszportów, pirackimi winylami, zdobywaniem muzyki wszelkimi dostępnymi środkami, już nie ma.

Mały niedosyt, bo to książka na dwa popołudnia z herbatą, a mam wrażenie, że Mann mógłby napisać więcej i pewnie nie tylko o muzyce.

#26 (czyli co, wyrobiłam w połowie kwietnia program na półrocze i mogę nie czytać do końca czerwca? Kuszące).

Napisane przez Zuzanka w dniu środa kwietnia 13, 2011

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2011, biografia, panowie - Komentarzy: 5


Jo Nesbø - Wybawiciel / Pierwszy śnieg / Pancerne serce

Po przeczytaniu całego cyklu (no, prawie, bo w międzyczasie okazało się, że wyszedł jeszcze tom 0, o tym, jak Harry w Australii seryjnego mordercę łowił) po kolei zdecydowanie czytanie po kolei polecam - w kolejnych tomach następuje króciutkie streszczenie akcji z poprzednich oraz wyjaśnienie, co się stało z bohaterami kolejnych zdjęć Dead Policemen's Society na ścianie dawnego gabinetu Harry'ego.

Wybawiciel jest moralnie trudny. Płatny morderca z Chorwacji trafia do Oslo, gdzie celnym strzałem zabija Roberta Karlsena, jednego z braci pracujących w Armii Zbawienia. Po czym dowiaduje się, że zabił nie tę osobę, którą planował i zaczyna polować na brata Roberta - Jona. Harry rozstał się z Rakel, Rakel spotyka się z przystojnym i gładkim doktorem dwojga nazwisk, a i Harry - ze względu na śledztwo - natyka się na doktora raz na jakiś czas, ku obopólnej konsternacji. W tle wyjaśnia się częściowo wątek Księcia i potencjalne istnienie potężnej machiny wewnątrz policji, niekoniecznie działającej z literą prawa. Ale czy i Harry Hole przestrzega przepisów? I czy czasem tak do końca warto trzymać się litery prawa?

O tym, co się dzieje w Pierwszym śniegu, pisałam w listopadzie. Dodam tylko, że ja wiem, że rzecz się dzieje w Norwegii i wszyscy wszystkim ufają, ale dalej niezmiernie mnie bawi, że Harry oddaje zapasowy klucz od mieszkania człowiekowi podającemu się za eksperta od grzyba i pleśni i nie zastanawia się, co robi u niego w domu. A robi tak kilka miesięcy po tym, jak włamał się do jego domu przestępca, ukradł zezwolenie na pobranie broni i policyjny identyfikator, a następnie broń z magazynu policji pozyskał bez kłopotów.

Pancerne serce nie jest złe, ale przede wszystkim widać, że autor już Harry'ego niespecjalnie lubi i chętnie by się go pozbył, więc po zakończeniu sprawy Bałwana wysyła go do Hongkongu, gdzie Harry oddaje się hazardowi i narkotykom, ale *przynajmniej* nie pije. Ale wraca, bo podobno w Oslo grasuje kolejny seryjny morderca. Tyle że zamiast sensownego śledztwa jest przepychanka z innym macho z wydziału obok, który zabiera mu prowadzoną sprawę i podbiera informacje. I przez to wszystkiego w tej książce jest za dużo - nie dość, że mnóstwo przepychanek politycznych w organach, to jeszcze śledztwo jest skomplikowane i z wieloma pułapkami, aresztowani są wypuszczani, a trup się ściele gęsto, a do tego za pomocą egzotycznych narzędzi tortur. I dodatkowo zbrodniarz jest nastawiony na to, żeby skrzywdzić Harry'ego i bliską mu osobę.

Jeśli jeszcze ktoś ma niedosyt, to ładne CV Harry'ego Hole'a można znaleźć tu.

Inne tego autora tu.

#23-25 (i wiem, "Pierwszy śnieg" już wcześniej czytałam, ale po pierwsze w ubiegłym roku, po drugie przeczytałam jeszcze raz, więc mi się należy).

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek kwietnia 12, 2011

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2011, kryminal, panowie - Skomentuj


Sue Grafton - E is for evidence

Zwykła sprawa ubezpieczeniowa z analizy żądania wypłaty odszkodowania po pożarze w magazynie kotłów nagle przeradza się w koszmar dla Kinsey. Zostaje oskarżona o oszustwo, o podkładanie fałszywych dowodów, przyjęcie łapówki i uprzejmie poproszona w trybie nagłym o opuszczenie zaprzyjaźnionego Towarzystwa Ubezpieczeń, dla którego robiła zlecenia. Nie dziwne więc, że Kinsey straciła chęć na celebrowanie Bożego Narodzenia (zwłaszcza że wszyscy przyjaciele wyjechali) i poszła szukać tego, kto ją wrobił. Firma, w której miało miejsce potencjalne podpalenie, należy do bogatej rodziny Woodów, z którymi Kinsey znała się w okolicy szkoły, kiedy jeszcze się tylko źle zapowiadała. Pielgrzymuje sobie więc po pięciorgu rodzeństwa i matce-staruszce, wyszukuje potencjalne sekrety rodzinne i firmowe i wyjątkowo z pomocą policji, której tym razem nie robi koło pióra, sprawę wyjaśnia.

Dziewczyna naprawdę jest taka bardziej pechowa. Czekam z pewnym utęsknieniem na książkę, w której Kinsey nie będzie kończyła śledztwa na oddziale w szpitalu. Tutaj cudem przeżywa dwie próby wysadzenia jej za pomocą sprytnie zmajstrowanej bomby, a dodatkowo obrywa w miękkie, bo wraca jej drugi mąż - piękny lekkoduch Daniel, który bez słowa zostawił ją 8 lat temu.

Inne tej autorki tutaj.

#22

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela kwietnia 10, 2011

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2011, kryminal, panie - Komentarzy: 2