Więcej o
polska
[20-22.07.2020]
Najzabawniejszą rzeczą, jaką odkryłam przy okazji wizyty w Łagowie - mieście z krzyżem maltańskim w herbie i będącym wieloletnią własnością zakonu Joannitów - że przez 14 lat mieszkałam w Suchym Lesie, który od XII-XIII wieku był również w rękach tego zakonu. Zaskoczka. Tyle że w Suchym Lesie po Joannitach śladu już nie ma, w przeciwieństwie do pięknie położonego nad jeziorami Łagowa. Pozostał zamek, w którym można nocować[1], bo hotel i spożywać, bo niezła restauracja. Miejsce świetne na kilka dni, zwłaszcza jak pogoda.
Jezioro Trześniowskie, widok spod Zamku
Widok z wieży / Widok z okna pokoju
Brama Marchijska
Jadalnia w atrium
Jezioro Trześniowskie / Widok z wieży
Jezioro Łagowskie
Ogród smaków / Jezioro Trześniowskie
Zamek od strony jeziora
Pozostając przy obiektach wysokich - w Łagowie można wspiąć się na ceglany wiadukt z początku XX wieku, z którego to (wiaduktu, nie wieku) widać przepiękną panoramę Łagowa, zwłaszcza o zachodzie słońca. Na Instagramie uczynni ludzie donoszą (oczywiście post factum), że wcale nie trzeba się wspinać schodkami, tylko można wejść jak sołtys za blokami. Jak będziecie, to możecie sprawdzić (źródło). Pozostałe zabytkowe bramy - Polska i Marchijska - są niewspinalne, można przejść pod lub obok.
Wiadukt kolejowy
Schody na wiadukt / Bruk pod wiaduktem
I jeziora. Chyba najpiękniejsze, jakie widziałam. Przejrzyste, z fauną ochoczo pomykającą pod i nad powierzchnią, z sitowiem i - jak to konsekwentnie określił Majut - pałowiem[2] na brzegach. Z plażami, pomostami i uroczymi domkami na brzegu, co można zaobserwować z roweru wodnego. Pływanie rowerem zasadniczo mnie relaksuje, nawet specjalnie nie miałam zakwasów po 2 godzinach pedałowania, natomiast jednak jest to rozrywka, której warto oddawać się bez towarzystwa osoby bez instynktu samozachowawczego, która balansuje z tyłu roweru, co chwila pyta się, co byśmy zrobili, jakby jednak przypadkiem wpadła do wody w ubraniu i co drugą chwilę sugeruje, że ona wie, że nie tak się umawialiśmy, ale jakby jednak skoczyła do wody i popływała dookoła roweru, to by było przednio i no szkoda, że nie mogę skoczyć. Żeby nie było, czas wolny w wodzie był, chociaż bardziej przy brzegu; na tyle intensywnie, że dziecię wróciło z siarczystym katarem.
Jezioro Łagowskie
Chcę ten domek / Jezioro Łagowskie
Planowałam rundkę po bunkrach Międzyrzeckiego Rejonu Umocnionego, albowiem lata temu na jednej ze sławetnych Imprez Integracyjnych do bunkrów nie weszłam[3], ale z katarem do pasa to jednak bez sensu, więc zamiast tego mogę z czystym sumieniem polecić Łagowski Park Linowy również w czasie pandemii[4]. Młodzież zachwycona, dla rodziców są leżaczki i hamaki w sadzie jabłoni.
Adresy:
- Zamek Joannitów - ul. Kościuszki 3, hotel, restauracja, wieża widokowa. Śniadania ogromne i różnorodne.
- Restauracja pod Lipami - ul. Zamkowa 11; tzw. bezpieczny klasyk obiadowy plus pizza. W środku raczej nie polecam, ale ogródek w miarę luźno zastawiony.
- Ogród Smaków - ul. Zamkowa 2, bistro i kawiarnia z widokiem na jezioro. Pyszne ciasta.
- Park Linowy Łagów, ul. Podgórna
Brama Polska
Śniadanie w hotelu; można jajecznicę i sadzone na ciepło / Obiad
GALERIA ZDJĘĆ.
[1] Mam trochę tak, że noclegi w (polskich) zamkach to raczej prestiż niż wygoda. Jakkolwiek części wspólne są zwykle wyremontowane - tutaj to wspaniała sala jadalna - tak infrastruktura i meble pamięta okres Funduszu Wczasów Pracowniczych. Zdecydowanie zamieniłabym skrzypiące przy każdym ruchu łóżka i zdezelowaną kabinę na coś nowocześniejszego. Codzienne wspinanie się po setce stromych schodów, żeby na śniadanie czy do pokoju aż tak mi nie przeszkadzało, ale ja po schodach mogę bez problemu. Za to widoki z okna czy z wieży widokowej, dostępnej darmo w ramach noclegu - przepiękne.
[2] Liście - listowie, pałki (wodne) - pałowie. Logicznie. Szkoda tylko, że sitowie nie pochodzi od sita.
[3] Firma, w której pracowałam sporo lat (kto zna, ten wie) wpadła w pewnym momencie na pomysł robienia imprez w tzw. formule niespodzianki, co oznaczało, że pracownicy dostawali szczątkowe informacje typu “weźcie pełne buty, kurtki i zapas wody”. Wycieczka do MRU z noclegiem w Łagowie zaplanowana była w postaci toru przeszkód - przejście po linach nad rzeką, przejażdżka quadem i terenówką, wieża widokowa, kajaki, pieszo przez las, rowery po polnej drodze, zjazd na linie do bunkra i zwiedzanie bunkrów z przewodnikiem. Szybko okazało się, że misterny plan podzielenia 100+ osób na zespoły zaowocował opóźnieniami na każdej “atrakcji” (około dwudziestej busy zaczęły zwozić zespoły, które utknęły na trasie, a dzień rozpoczął się zbiórką o 7 rano), w upalny dzień nikt nie zaplanował na trasie wody, więc kiedy dowlekłam się po przejażdżce na za wysokim, topornym rowerze pod bunkry, odmówiłam dalszych rozrywek i zamiast bunkrów leżałam w trawie, patrząc w niebo. Niebo spoko. Bunkry może kiedyś.
[4] Tak jak w parku linowym obsługa była w maseczkach, korzystający byli w odległościach od siebie i obowiązkowych rękawicach, tak w samym Łagowie wirusa przecież nie ma. Ludzie się tłoczą, w sklepie spożywczym kasjerka wyjaśniła mi, że noszenie maseczek jest niekonstytucyjne, ona nie nosi, a i mi radzi, żeby zdjąć, niektóre restauracje szły na rekord z gęstością stolików. Ratowało nas tylko to, że byliśmy w tygodniu, więc ludzi było o wiele mniej niż podobno w każdy weekend. W pobliskim Świebodzinie i Międzyrzeczu świadomość zagrożenia już była zdecydowanie inna.
Napisane przez Zuzanka w dniu Thursday July 30, 2020
Link permanentny -
Kategorie:
Listy spod róży, Maja, Fotografia+ -
Tagi:
polska, lagow, lubuskie
- Skomentuj
[24.05.2020]
W zasadzie to planowałam - jak w listopadzie - wizytę w Dworzysku w Szczawnie-Zdroju, ale rodzina uznała, że na obiad (nawet dość wyrafinowany, jest za wcześnie), więc robiąc przystanek na spacer w pięknych okolicznościach przyrody, dotarliśmy do Wrocławia. Dwa krasnale więcej na liście, miałyby być trzy, ale okazało się, że ten zlokalizowany w naszej, jak to się ładnie w nowomowie określa, destynacji obiadowej, został skradziony. Ale na steki do Winners Steakhouse Pub (Pawła Włodkowica 5) można i tak, bo dobre. I dają na deser brownie gratis.
Bulwar Tadka Jasińskiego / Trójkuć Wywiadek
Podwórko przy Synagodze pod Białym Bocianem
Szomol / Fosa Miejska
Krupnicza
Pomnik Ignacego Jana Paderewskiego / Nadodrze, ul. Łokietka 3
Więcej krasnali tu, a tu GALERIA ZDJĘĆ.
Napisane przez Zuzanka w dniu Tuesday June 16, 2020
Link permanentny -
Kategorie:
Listy spod róży, Fotografia+ -
Tagi:
polska, wroclaw
- Komentarzy: 1
[24.05.2020]
Palmiarnia była prezentem księcia Jana Henryka von Hochberg dla żony, Daisy. Na bogato, bo sprowadził z całej Europy drzewa i krzewy, a całość wyłożył tufem wulkanicznym, którego kilka wagonów sprowadził z Sycylii spod Etny (to już wiecie, kto rozkrada Sycylijczykom wyspę).
Tym razem dostępna była większa część ekspozycji, w tym zamknięte w listopadzie wybiegi dla pawi i lemurów; zdjęć lemurów nie mam, bo a) poruszały się szybko, b) były za zasiatkowaną szybką, c) było gorąco, tym bardziej, że w maseczkach. I jak rozumiem ideę, to jednak Palmiarnie są kiepskimi miejscami, żeby oddychać w materiał. O konieczności maseczki przypomina mocno zirytowana obsługa z maseczką dla komfortu pod nosem.
Majut nabrał zwyczaju proszenia o “pamiątki” (bądź zbierania ich gdzieniebądź); niestety po zakupie lub znalezieniu “pamiątka” ląduje w losowym miejscu i się kurzy, staram się więc kanalizować tę chęć w coś użytkowego. Ponieważ po wizycie w poznańskiej Palmiarni na Majowym parapecie stał samotny kaktus, obiecałam mu rodzinę z Książa. Efekt poniżej. Najwyższy kudłaty pochodzi z Poznania, rojnik ukradłam spod bramy sąsiadów (bo im wyszedł ze skalniaka i zaanektował okolicę), a reszta to właśnie łupy z książeńskiej Palmiarni. Miseczka - Brico, a różowa doniczka jest za mała.

Tak jak się spodziewałam, Pijalnia Wód Mineralnych była zamknięta ze względów epidemicznych. Park i okolica - nie, piękne miejsce na spacer, chociaż może niekoniecznie w butach na obcasach ze względu na liczne przewyższenia (na swoją obronę mam, że poprzednie 2,5 miesiąca spędziłam w domu w dresie i MUSIAŁAM wyprowadzić na spacer pantofle dla odmiany).
GALERIA ZDJĘĆ.
Napisane przez Zuzanka w dniu Saturday June 13, 2020
Link permanentny -
Kategorie:
Listy spod róży, Maja, Fotografia+ -
Tagi:
ksiaz, ogrod-botaniczny, szczawno-zdroj, polska
- Skomentuj
[23-24.05.2020]
Zanim zacznę - tak, jest pandemia; tak, lepiej zostać w domu. Mimo tego, kiedy tylko państwo z kartonu poluzowało obostrzenia, zarezerwowałam wyjazd. Na jedną noc. Nie za daleko. Ale żeby po ponad dwóch miesiącach zobaczyć coś innego niż trójkąt dom-spożywczy-nawynos. Eksperci kalkulują ryzyko wyjazdu w niezatłoczone miejsce, z zachowaniem dystansu i codziennej higieny (maseczki, mycie rąk, odkażanie) jako niskie do średniego w zależności od higieny miejsca. Zagrożenie mniejsze niż wizyta w sklepie na rogu, gdzie maseczki można, ale tylko na usta, a najlepiej na brodzie, oraz dystans oznacza, że może nikt ci się nie kładzie na plecach, ale oddech na karku czujesz. Więc.
I tu całkiem serio prośba - nie znam Polski, a tegoroczne wakacje planuję jako serię krótszych wyjazdów tam, gdzie ładnie. Z przyczyn oczywistych odpada Bałtyk (prędzej Ostsee, bo tam jednak luźniej, ale to muszą do sąsiadów granice otworzyć), ale chętnie przyjmę polecanki na ładne lokalizacje, mile widziane jeziora do pływania w okolicy, raczej nie całkiem dzicz, bo wifi i kaflowaną łazienkę przyjemnie mieć, ale i nie centrum stolicy. Dajcie cioci Zuzie coś ładnego do inspiracji.
Jeśli się zastanawialiście kiedyś, czy warto obejrzeć Zamek Książ od środka, to warto. Trasa zwiedzania nie jest długa (w porównaniu z wielkością obiektu - 400 pomieszczeń, z czego dostępnych jest ponad 20), ale przez jakąś godzinę prowadzi audioguidem[1] przez pomieszczenia reprezentacyjne i mieszkalne, hole, klatki schodowe, obłędną salę balową z muzycznymi krużgankami i żyrandolem spuszczanym na korbkę z sufitu, wystawę sztuki współczesnej, sklep z pamiątkami i - po oddaniu audioguide’a - tarasy. Młodzież nieznudzona, chociaż połowę czasu walczyła ze słuchawkami, co podobno “same wypadają z uszu”. Tłumów nie było, może dlatego, że pogoda iście majowa - słońce przerywane urwaniem chmury, chociaż ciepło. Tarasy bez Ogrodu Świateł, za to z soczystą zielenią i rododendronami we wszystkich chyba możliwych kolorach. Uczciwy catspotting - spotkałam chyba 5 różnych; pani z obsługi wyjaśniła, że jest co najmniej siedem, co najmniej, bo to się dynamicznie zmienia (oraz było więcej, ale ktoś je wytruł, człowiek korona stworzenia). Mimo deszczu przespacerowałam rodzinę po parku, skutecznie niszcząc pantofelki (ale wyschły bez szkody). Oraz byłam absolutnie super dzielna, wstając o 5:33 (no, 5:57, jakiś czas deliberując pod kołdrą czy bardzo mi się nie chce, czy jednak może choć trochę) na poranny spacer dookoła zamku, gdzie tylko koty i autonomiczna kosiarka Husqvarna.
Jak poprzednio, nocowałam w hotelu Zamkowym, ale to był już ostatni raz. Poprzednio kwestię szumiącej przez całą noc wody w rurach zrzuciłam na problemy techniczne, ale ponieważ pół roku później cisza nocna dalej była mocno względna, na kolejną (bo będzie, zdecydowanie!) jednak poszukam czegoś innego. Poza irytującym szumem hotel jest całkiem w porządku, wygodne łóżka, czysto, bogate śniadania w restauracji opodal (ze względu na pandemię wszystko poporcjowane, na żądanie jest robione świeże ciepłe), ale ja jednak lubię w nocy ciszę.
GALERIA ZDJĘĆ.
[1] Do audioguide’a dodawane są jednorazowe słuchawki. Można zabrać ze sobą albo wyrzucić.
Napisane przez Zuzanka w dniu Thursday June 4, 2020
Link permanentny -
Kategorie:
Listy spod róży, Maja, Fotografia+ -
Tagi:
ksiaz, polska, walbrzych
- Komentarzy: 3
[24.05.2020]
Wyjechałam na weekend! Z noclegiem! Ale o turystyce sensu stricto w czasie pandemii będzie za chwilę, dziś o tym, że nie zawsze się da.
Jako że główne atrakcje niedzieli w Książu i Szczawnie-Zdroju ogarnęliśmy dość wcześnie, a na obiad planowaliśmy nieodległy Wrocław, chciałam w plener. Pierwsza porażka miała miejsce przy punkcie widokowym w Strudze (R6GP+HR Stare Bogaczowice), gdzie okazało się, że nie da się nigdzie sensownie zaparkować, bo wieś ulicówka w znaczeniu greckim, gdzie domy tuż przy ulicy i pewnie można by było gdziekolwiek, ale jednak niegrzecznie. Więc pojechaliśmy dalej, omijając rozsypujący się pałac tamże. Drugi punkt widokowy (bez nazwy, V735+VW Stare Bogaczowice) okazał się być ultra łatwo dostępny, albowiem można było stanąć zwyczajnie przy polnej drodze. W punkcie można było zobaczyć mocno umalowaną pannę w czerwonym samochodzie (stan zastany na punkcie) albo panoramę wałbrzyskiego osiedla o dźwięcznej nazwie Piaskowa Góra. Z punktu malownicza droga prowadzi do ruin Zamku Cisy i wprawdzie jest gdzie zaparkować, mimo że w to samo miejsce wybrała się spora grupa ludzi (piknik, ognisko, roznoszą zarazki), to jednak sobotnie deszcze spowodowały, że i tak błotnistą drogę do ruin odciął rwący potok. Jako że zdemolowałam sobie poprzedniego dnia balerinki w strugach deszczu oraz - podniecona wyjazdem - miałam na sobie sukienkę (pierwszy raz od ponad miesiąca w dresie), stwierdziłam, że jednak nie za zbytnio. Rodzina nie nalegała, w końcu machnęliśmy już koło 8 tysięcy kroków i oczekiwania były, że raczej obiad, a nie wspinanie się na górkę. Więc nie wyszło, ale i tak było miło.
(wiem, jestem niedojrzała)
(kliknij po większe)
GALERIA ZDJĘĆ.
[1] Swego czasu hotel zarezerwował mi pokój, po czym poinformował, że "W przypadku anulacji po tym terminie lub niedojazdu Gościa firma XXX zostania obciążona kosztami rezerwacji".
Napisane przez Zuzanka w dniu Friday May 29, 2020
Link permanentny -
Kategorie:
Listy spod róży, Fotografia+ -
Tagi:
walbrzych, bogaczowice, polska
- Komentarzy: 5
Pro publico bono sporządziłam alfabetyczny indeks miejsc w okolicy Poznania, w których byłam i było miło, można było coś zjeść, coś zobaczyć ciekawego czy się przespacerować w pięknych okolicznościach przyrody. Uprzedzając komentarze - niektóre z tych miejsc nie są w Wielkopolsce jako takiej, ale są na tyle blisko, że można dojechać, pobyć i wrócić do własnego łóżka. Dodatkowo - jako że pandemia - warto sprawdzić, czy miejsce jest czynne i co oferuje, bo to się zmienia z dnia na dzień. Jeśli coś ominęłam, znajdzie się tu.
Jeśli macie jakieś własne polecanki, gdzie pięknie i warto - zapraszam do komentarzy. Na ten sezon wstępnie zaplanowałam powroty - Gniezno (szlakiem królików), Gołuchów, spacer z alpakami, Dobrzycę i Śmiełów (bo ominęliśmy wnętrza) i nowe miejsca - Miłosław, Kalisz, Licheń (tu wstaw, jak eloy przewraca oczami i niedwuznacznie daje mi do zrozumienia, że oszalałam chyba, ale ja chcę plastikową Maryjkę!) czy Giecz i Grzybów. Nie wiem, jak w tym roku wyjdzie z wakacjami, wiem za to, że muszę wychodzić z domu.
- Antonin - pałac i park: 2022 i 2023
- Baborówko - pałac i stadnina: 2011 i 2018
- Batorowo - Pałac Jaśminowy: 2015
- Będlewo - Ośrodek Badawczo-Konferencyjny Pałac Będlewo: 2010
- Białokosz - Pałac Białokosz: 2013
- Biedrusko - Zamek Biedrusko: 2013
- Biskupin - Rezerwat Archeologiczny: 2014 i 2018
- Bolechówko - Traperska Osada: 2011
- Borówiec - Makieta Borówiec: 2013
- Bugaj - Zameczek Myśliwski: 2020
- Chobienice - Ostoja Chobienice SPA 2019
- Chrzypsko - Hurtownia Ogrodnicza Bogdan Królik: 2013
- Czarnków - rynek: 2013 i 2015; punkt widokowy Krzyżowa Góra: 2017 i 2019
- Czerniejewo - Zespół Pałacowy: 2010, 2012, 2018 i 2019
- Dobrzyca - Zespół Pałacowo-Parkowy z Muzeum Ziemiaństwa: 2019
- Duszno - punkt widokowy: 2014 i 2020
- Dziekanowice - Wielkopolski Park Etnograficzny, Ostrów Lednicki: 2014 i 2017
- Dziewicza Góra - punkt widokowy: 2014
- Gniezno - katedra, cmentarz Św. Piotra i Pawła: 2012 i 2017
- Gołuchów - Muzeum Zamek w Gołuchowie: 2011 i
2011 (teaser)
- Gołuski - tulipany.pl: 2014, 2019, 2021 i 2023
- Goraj - Zespół Pałacowy (aktualnie internat Zespołu Szkół Leśnych): 2013, 2019 i 2021
- Grochowiska Szlacheckie - pałac: 2018
- Iwno - pałac: 2010
- Jaracz - Muzeum Młynarstwa: 2015
- Jarogniewice - Dom Pomocy Społecznej (zza bramy): 2015
- Kobyla Góra - pole słoneczników: 2022
- Kobylniki - pałac Twardowskich: 2011
- Kobylniki (kujawsko-pomorskie) - pałac: 2016 i 2017
- Koszuty - Muzeum Ziemi Średzkiej: 2014 i 2017
- Kórnik - arboretum i Zamek Działyńskich: 2007, 2010, 2011, 2013, 2014, 2021 i 2022 (Prowent)
- Kruszwica - rynek, Mysia Wieża: 2012 i 2016
- Krześlice - pałac: 2010
- Leszno - miasto: 2008 i 2017
- Lubasz - pałac: 2014
- Luboń - Szlak Architektury Przemysłowej: 2015, 2021 (1), 2021 (2) i 2022
- Lubostroń - Zespół Pałacowo-Parkowy: 2012
- Lusowo - jezioro: 2013
- Łęczyca - farma dyń: 2017 i 2018
- Łękno - pałac 2022
- Marcinkowo Górne - dwór: 2014
- Miłosław - pałac i park: 2020
- Mniszki - Centrum Edukacji Regionalnej i Przyrodniczej: 2018
- Mosina - punkt widokowy Osowa Góra, Studnia Napoleona: 2016 i 2018
- Nadwarciański Park Krajobrazowy - rejs po Warcie: 2020
- Obrzycko - pałac: 2011
- Owińska - Park Orientacji Przestrzennej, Klasztor Cysterek: 2010, 2013 i 2015
- Pakszyn - pole lawendy "Lawendowe Zdroje": 2018 i 2019
- Pobiedziska - Skansen Miniatur Szlaku Piastowskiego: 2010 i 2012
- Poznań - Szachty: 2018 i 2019
- Prusim - Ośrodek wypoczynkowy Olandia: 2013
- Puszczykowo - Muzeum-Pracownia Literacka Arkadego Fiedlera, okolice: 2008, 2012 i 2018
- Pyzdry - klasztor i bulwary: 2020.
- Racot - Hotel i Stadnina Koni Racot: 2011
- Radojewo - rezerwat Kokoryczowe Wzgórze: 2019 i 2021
- Rogalin - Muzeum Pałac w Rogalinie oraz Rogaliński Park Krajobrazowy: 2008, 2010, 2012, wiosna 2013, jesień 2013, 2015, 2019 i 2021; Łęgi Rogalińskie: 2020 (wiosna) i 2020 (jesień)
- Rydzyna - Zamek SIMP: 2011
- Sapowice - Pałac Sapowice Ośrodek Wypoczynkowy Biblioteki Raczyńskich: 2010
- Słupia Wielka - Stacja Doświadczalna Oceny Odmian (pałac): 2014
- Starczanowo - Rezerwat Śnieżycowy Jar: 2009 i 2015
- Stradomia - arboretum: 2022
- Szamotuły - Muzeum Zamek Górków, miasto: 2017
- Szreniawa - Muzeum Narodowe Rolnictwa i Przemysłu Rolno-Spożywczego: 2011 i 2017
- Suchorzew - zagroda edukacyjna "Przytul alpakę": 2019 i 2020
- Szwajcaria Żerkowska - punkt widokowy: 2019 i 2020
- Śmiełów - Muzeum Adama Mickiewicza w Śmiełowie: 2012 i 2020
- Śrem - rynek: 2014
- Środa Wielkopolska - rynek: 2017
- Trzcianka - 2020 i 2021
- Trzebaw - aleje kasztanowców: 2017
- Tuczno - Zamek Tuczno: 2017
- Wąsowo - Pałac i Folwark Wąsowo: 2012
- Wenecja - Muzeum Kolei Wąskotorowej: 2012
- Wierzenica - Dwór Augusta Cieszkowskiego: 2015
- Wielkopolski Park Narodowy - okolice jeziora Góreckiego: 2016 i 2019
- Winna Góra - Muzeum w Winnej Górze: 2017
- Witaszyce - pałac, Muzeum Napoleona i Star Wars: 2019
- Wolsztyn - Parowozownia i jezioro: maj 2014, sierpień 2014 i 2019
- Zaniemyśl - Wyspa Edwarda: 2022
Napisane przez Zuzanka w dniu Thursday May 21, 2020
Link permanentny -
Tag:
polska -
Kategorie:
Listy spod róży, Wielkopolska w weekend
- Komentarzy: 2