Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o panie

Nancy Kress - Żebracy hiszpańscy

Niezły typowy sf o Bezsennych - dzieciach zmodyfikowanych genetycznie, którym zabrano potrzebę snu, w zamian dając więcej czasu na rozwój, podrasowaną inteligencję i - jako efekt uboczny - zabierając oznaki starzenia. Wbrew pozorom, nie przysparza im to zwolenników, bo ludzie en masse boją się nie dość, że innych, to jeszcze do tego mądrzejszych, szybszych i lepszych (a co za tym idzie zamożniejszych i bardziej przewidujących). Niezła opowieść o tym, jak społeczeństwo traktuje innych, zwłaszcza jeśli zaczynają grać coraz większą rolę w gospodarce i polityce. Żeby było dramatyczniej, sami Bezsenni zaczynają się rozdzielać - na tych, którzy chcą całkowicie odizolować się od niemodyfikowanych ludzi i tych, co chcą swoimi zdolnościami do rozwoju świata "zwykłych ludzi" się przyczynić.

Nie jest to moralitet o kondycji ludzkiej, ale przyzwoita opowieść o tym, do czego może genetyka zaprowadzić - sporo polityki i potencjalnej historii Stanów Zjednoczonych, która dzieje się obok życia głównych bohaterów. Cykl składa się z trzech tomów, o ile pamiętam drugi jeszcze był w miarę czytalny, w trzecim utknęłam w połowie kilka lat temu. Spróbuję jeszcze raz.

Inne tej autorki:

#16

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek kwietnia 16, 2007

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2007, panie, sf-f - Komentarzy: 1


Marian Keyes - Wakacje Rachel

Grube kilkaset stron, do łyknięcia w dzień. Inne książki Marian Keyes głównie skupiały się na stosunkach damsko-męskich. Dziewczyna szuka chłopaka, poznaje niewłaściwych mężczyzn, ale dzięki pomocy przyjaciół i rodziny udaje jej się wyjść z dołka i znaleźć tego właściwego. Tym bardziej nietypowa jest ta książka - dziewczyna ma przyjaciół, poznaje świetnego faceta, ale tak naprawdę interesują ją narkotyki, które łyka, żeby zagłuszyć ból po poprzednim wieczorze, który spędziła pod wpływem narkotyków. Trafia do szpitala po tym, jak przedawkowała i zostaje zabrana przez rodzinę na odwyk. Zgadza się na to, bo myśli, że spotka znanych ludzi, poleży na solarium, w saunie, a do obiadu dadzą wino. Mimo iż Rachel twierdzi, że narkotyki bierze ot, tak, imprezowo, a odwyk jej niepotrzebny, okazuje się, że jednak to niezupełnie tak. Nienawidzi wszystkich, którzy ją na ten odwyk wepchnęli - byłego chłopaka, najlepszej przyjaciółki i rodziców. Bardzo dobry, czasem mocny, opis wychodzenia z nałogu. Widać, jak kolejne kroki terapii zmieniają dziewczynę, wróg-terapeutka przestaje być wrogiem, a współpacjenci zaczynają być jak rodzina, chociaż początkowo nimi gardziła.

Inne tej autorki tu.

#11

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela marca 11, 2007

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2007, beletrystyka, panie - Komentarzy: 1


Leonie Swann - Sprawiedliwość owiec

Bardzo przyjemny kryminał, w którym ginie pasterz (za pomocą łopaty), a jego owce szukają mordercy. Owieczki są miłe, wcinają trawę i inne zieleniny, a ostatnią rzeczą, jakiej można się spodziewać po przeżuwającym stworzeniu o tępawym wejrzeniu, to to, że właśnie jest detektywem na tropie. Wyczuwam pewien rozjazd mięczy zapewnieniami z blurba, że to "powieść filozoficzna" czy "moralitet na miarę Folwarku zwierzęcego". Zgrabnie napisana, ale podejmowane kwestie filozoficzne typu: jak wygląda Bóg i kościół oczami niewtajemniczonych (wiadomo, nijak, bo tego w oderwaniu od kilku tysięcy lat historii się nie da), że ludzie nie widzą zapachów tak jak owce i są przez to ubożsi (no są), warto być w stadzie, bo owca bez stada to samotna owca (wiadomo) nie są zbyt odkrywcze. Tak jak mówiła Wonderwoman (książkę jeszcze chwilę potrzymam, bo TŻ chce przeczytać) - po lekturze mam ochotę mieć miłą, puszystą owieczkę, mimo że tak naprawdę to śmierdzące i brudnawe kłębki wełny z inteligencją papcia.

#8

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela marca 4, 2007

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2007, kryminal, panie - Komentarzy: 2


India Knight - Moje życie na talerzu, Nie chcesz mnie?

Bardzo nie lubię recenzowania porównawczego, ale tym razem trochę mi ciężko tego uniknąć. Z pewnym takim zacięciem przejechałam przez twórczość Marian Keyes (tak, wiem, idę po śladach jak pies gończy, dopóki czuję trop) i znalazłam to, co lubię - humor, świetne sformułowania i dużo celnych myśli, mimo że książki są lekkie i bynajmniej do wielkiej literatury nie pretendują.

Książki Indii Knight (nawet ciężko mi rozdzielić na oba tytuły, bo nie tylko przemyślenia mam identyczne, ale i konstrukcja jest podobna), mimo entuzjastycznych blurbów, nie wychodzą poza tzw. literaturę kobiecą. Jest w zasadzie tylko o babach, o seksie i o związkach. Czyta się dobrze, ale to taka literatura pociągowa - jedziesz do końca, żeby zobaczyć, jak się skończy. Nie ma nad czym się zatrzymać, najwyżej można pomlaskać nad scenami łóżkowymi, bo są.

W tego typu książkach bawi mnie zawsze, że jest sobie główna bohaterka kobieca. I to ona ma głębię, przemyślenia i tzw. osobowość, mimo że naprawdę, jak się człowiek przyjrzy, to wychodzi, że ni cholery. Bohaterka "Mojego życia na talerzu" jest antypatyczną, nudną i głupawą kurą domową z dwojgiem dzieci, udającą, że zarabia jako dziennikarka. No na litość, nawet w idiotycznym świecie czasopism dla pań, nieobowiązkowa baba, której podczas przeprowadzania wywiadu udaje się upić, zarazić wywiadowanego wszami i kilkakrotnie go obrazić, nie wspominając o tym, że nawet nie bardzo wiedziała, po co wywiad robi, wyleciałaby z roboty na kopach (pomijając cierpliwość czytelnika, któremu co i raz prostuje się nóżka, żeby kopnąć wspomnianą bohaterkę w tłustawy zadek). Ale tutaj nie - autorka dzielnie przekonuje, że to wszystko to są Złe Okoliczności Zewnętrzne, mimo których jednak bohaterce się Udaje. A potem było już tylko gorzej. Czytałam i czekałam na moment, aż życie pannę ugryzie w dupę. Ale nie; znajomi i rodzina ją wspierała, a gdy mąż - co naprawdę było do przewidzenia - znudził się nieodpowiedzialnym zwierzątkiem - okazało się, że i tak można sobie szybciutko ułożyć życie.

W "Nie chcesz mnie" też jest przewidywalnie do bólu. Samotna matka, ale z przyjaciółmi, więc zupełnie niesamotna, mieszka z seksownym współlokatorem, który ryćka żeńską połowę Londynu. Oczywiście na samym wstępie zapewnia, że z tym współlokatorem to nigdy i nic, bo on ją - rozumiecie - fizycznie odrzuca. Yeah, right. W ogóle konsekwencja nie jest silną stroną bohaterki. Ze współlokatorem nieeee, ale jednak trochę żal, jak słyszała, że posuwa kolejną panienkę na jedną noc. Narkotyki nieee, ale wystarczyło, że poszła do klubu, gdzie dostała paczkę kokainy, żeby z małą pomocą przyjaciół i karty kredytowej nawalić się jak stodoła. Jak zwykle - pełna głębia przemyśleń, nie szkodzi, że dość płytkich. Za to - obowiązkowo - faceci są czarną skrzynką. U Keyes w tym, co kobiety myślały, widać było sporo analizowania zachowania facetów, co jest czynnością dość naturalną ("zasymuluj zachowanie faceta w próżni, dla uproszczenia obliczeń załóż punktowość obiektu"). Tutaj - wkładamy dane na wejściu, zachodzi bliżej niezidentyfikowany proces, facet wypluwa reakcję. Nie wiem, co przyświecało autorce, ale rezultat wyszedł psychologicznie dość nijaki. A faceci wyglądali na dość ciekawych, wbrew temu, że autorka usilnie próbowała pokazać, że nie myślą. Czy są jakieś książki (poza Hornbym) o tym, jak faceci widzą sferę związkowo-erotyczną?

Trochę celowo marudzę, bo książki czytalne, jak najbardziej. Ale jednak nie takie, żeby do nich wracać.

#80-81

Napisane przez Zuzanka w dniu sobota grudnia 16, 2006

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2006, beletrystyka, panie - Komentarzy: 12


Ruth Rendell - Rzeź niewiniątka

Bardzo smutny kryminał. Ciemny, mroczny, zimny. Stosunkowo mało Wexforda, sporo Burdena i młodego Draytona, który zakochuje się w córce sklepikarza, prowadzącego mętne interesy. Przestępstwo wychodzi jakoś tak mimochodem - na posterunek przychodzi ekscentryczny i roztargniony młody malarz, żeby znaleźć kogoś do sprzątania. Nawet nie zgłasza faktu zniknięcia swojej siostry, ale oczywiście Wexford umie dodać dwa do trzech i wychodzi mu, że zaginiona siostra malarza to ta Ann, o której mowa w anonimie z trupem w tle.

Inne tej autorki tu.

#79

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela grudnia 10, 2006

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2006, kryminal, panie - Skomentuj


Marian Keyes - Sushi dla początkujących

To najsłabsza z tych, które czytałam do tej pory. Typowy pokomplikowany romans, dziejący się w redakcji pisma kobiecego ze wszystkimi tego nudnymi konsekwencjami (straszliwie nie interesuję się tematem). Zła zimna suka z Londynu przyjeżdża do Irlandii rozkręcić pismo i podlega PRZEMIANIE i już nie jest taka zła i zimna, bo nie jest fajnie być złą i zimną. Dobra i miła dziewczyna zdobywa fajnego faceta. Zła koleżanka, która kiedyś tej dobrej odbiła faceta i dalej lata z rozbuchaną pochwą (by Barbarella), zostaje ukarana. Przyjemnie się czyta, ale w zasadzie nie ma wartości dodanej. Ot, mała tygodniowa depresja (viva la prozak), zdradzający facet/kobieta, smutek po rozstaniu, trauma po byciu dzieckiem matki z depresją. Nic, czego porcja sushi i miłości nie naprawi. Jak na romans - przyzwoite, jak na powieść, do której warto wrócić - nie bardzo.

Inne tej autorki tu.

#78

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek grudnia 5, 2006

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2006, kryminal, panie - Skomentuj