Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o panie

Katarzyna Puzyńska - Utopce

W 1984 roku prawie jednocześnie zdarzyły się dwie rzeczy: w małej wiosce, Utopcach, odkopano szkielet (którego sposób pochowania sugerował wampira), a niedługo potem zginęło dwóch mieszkańców tego gospodarstwa - Tadeusz, ojciec rodziny, profesor toksykologii i Wojtek, jego nastoletni syn-artysta u progu studiów prawniczych. Śledztwo z różnych względów prowadzone jest opieszale, sprawy nie ułatwia fakt zniknięcia zwłok i śladów przy zwłokach wskazujących na... wampira. Po 30 latach policja z Lipowa wznawia śledztwo jako przysługę, żeby utrzymać posterunek w miasteczku, ale szybko żałuje, bo nie jest łatwo, tym bardziej że Klementyna Kopp[1] daje się omotać wiejskiej hochsztaplerce i zamiast prowadzić śledztwo wpada w trans, żeby kontaktować się ze zmarłą kochanką.

Niestety większość wskazówek podczas śledztwa jest przedstawiania w postaci zgubionej myśli - "nieprzyjemne wrażenie, że umyka jej coś ważnego". Fabularnie nie pomaga też używanie jako przerywników w narracji protokołów z przesłuchania Strzałkowskiej, w których wydarzenia są niejako zapowiadane.

W warstwie obyczajowej po nastu latach nawiązuje się WTEM romans między Podgórskim a "mysią policjantką[2]" Emilią, co jest o tyle zaskakujące, że Daniel zdążył się oświadczyć Weronice. Niby za miesiąc ślub, ale narzeczony nie chce przebywać pod jednym dachem z przyszłą teściową, która chwilowo z Weroniką mieszka. Niestety, są to wątki kompletnie niewykorzystane, bo obie panie nie mają prawie żadnych kwestii.

[1] W ogóle z tomu na tom mizernieje obsada. Ze względu na dobro śledztwa rzecz się dzieje poza posterunkiem, matka Daniela nie uczestniczy, podobnie pozostali policjanci.

[2] Serio, to najważniejsza cecha sierżanta Strzałkowskiej. XXI wiek, feminizm, człowiek obdarzony jest mnóstwem cech dystynktywnych, ale wszyscy i tak myślą "mysia/szara policjantka".

Popkultura: Sleepy Hollow, Metallica, Lana del Rey.

Inne tej autorki tutaj.

#33

Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek czerwca 2, 2016

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2016, panie, kryminal - Komentarzy: 3


Carrie Fisher - Księżniczka po przejściach

To nie jest tak, że to jest zła książka. To jest zwyczajnie książka po pierwsze źle reklamowana, po drugie - bardzo źle przetłumaczona. Nad tłumaczeniem nie będę się pastwić, bo mimo tego da się czytać, czasem nawet z przyjemnością, powiem tylko, że co chwila zdarzają się zdania przetłumaczone z zachowaniem angielskiej składni, a po polsku używanie fraz typu "miałem seks" zwyczajnie zgrzyta. Wracając do złej reklamy - okładka, kiepski polski tytuł (w oryginale to zgrabna gra słów "Wishful drinking"[1]) i czas wydania w okolicach premiery 7. części Gwiezdnych Wojen - sugerują, że będzie o filmie. A nie jest[2]. To biograficzne zapiski o nietypowym dzieciństwie i jego konsekwencjach w alkoholizmie i narkomanii, chorobie psychicznej, rodzinie, mężczyznach i wreszcie córce. Mimo poważnej tematyki - dość zabawne i z dystansem; Carrie wszak występuje czasem na scenie komediowej.

A, niestety to krótka lektura - na jeden wieczór.

[1] ... kojarzące się z frazą "wishful thinking", czyli myślenie życzeniowe.

[2] No dobrze, trochę jest. O tym, jakie konsekwencje ma fakt bycia obiektem masturbacji całego pokolenia pryszczatych fanów oraz czemu pod białą tuniką księżniczki Lei nie było bielizny. Ale ploteczki z planu czy sekrety produkcji kultowej serii - nie ten adres.

#18

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek marca 8, 2016

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2016, panie, biografia - Skomentuj


Tove Jansson - Wiadomość

Wspominałam, że nie czuję opowiadań i każdy tom to dla mnie rozczarowanie? Otóż tutaj zupełnie nie. Nie wiem, jak to Jansson robi, ale każde, nawet kilkustronicowe opowiadanie, jest całością. Zwykle melancholijną, opowiedzianą z perspektywy nieco poza bohaterami historią o rzeczach zwykłych. Emerytowana pisarka, sama na wysepce, usiłuje tak nawiązać kontakt z wiewiórką, żeby jej nie oswoić. Malarka po latach wraca do swojej pracowni, w której mieszka jej dawna znajoma, żyjąca w przerażający sposób w dalszym ciągu jej życiem. Kilkunastolatka opływa szkier kajakiem. Tove pisze listy do swojej przyjaciółki Evy (pochodzenia żydowskiego), która w obawie przed hitlerowcami wyemigrowała do Ameryki. Matka z córką spędzają lato na Lazurowym Wybrzeżu w willi zajmowanej przez ekscentrycznego Anglika, którego nie ma. Każde jest o czymś innym, ale jakoś się ze sobą łączą.

Inne tej autorki tutaj.

#13

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek lutego 16, 2016

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2016, beletrystyka, panie, opowiadania - Komentarzy: 1


Weronika Murek - Uprawa roślin południowych metodą Miczurina

Dwie dyskwalifikujące cechy - opowiadania oraz realizm magiczny. Przemęczyłam, znęcona zachętami, że nowatorskie, świetna proza, język. Owszem, język jest bogaty, świetnie opisane dźwięki, sceny, dialogi boleśnie realne, ale całość zdecydowanie nie dla mnie. Dziewczyna, która zmarła, ale dowiaduje się o tym ostatnia , Matka Boska dziergająca skarpetki dla Jezusa przed telewizorem, pogrzeb generała Sikorskiego na straganach i inne, które już zapomniałam, bo mam tak z opowiadaniami, że zapominam.

#11

Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek lutego 4, 2016

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2016, beletrystyka, panie - Komentarzy: 3


Małgorzata Halber - Najgorszy człowiek na świecie

Zostając w temacie uzależnień, alkoholizm naprawdę niewiele różni się od zakupoholizmu. I tu, i tu chodzi o szybką gratyfikację, której w pewnym momencie zaczyna coraz częściej brakować, a dodatkowo wcale nie jest społecznie niemile widziana. Co, ze mną się nie napijesz? To tylko jedno piwo? Jak to tak, tańczyć i nie pić drinków? Przecież wszyscy czasem piją, a jeden joint nikomu nie zaszkodził. Nie podejmuję się oceniać, ile w "Najgorszym człowieku..." jest autobiografii, ile rzetelnego dziennikarskiego researchu, ale to bardzo mocna, smutna i - patrząc na pointę - dość beznadziejna książka o tym, że walka z uzależnieniem (jeśli się ją w ogóle podejmie) to cel na resztę życia.

Krystyna ma 30 lat, lekką i dobrze płatną pracę w telewizji, fajnego chłopaka i lubi poimprezować. Wypić, zapalić, czasem się przewróci i złamie nos, bywa, przygoda, będzie co opowiadać. Tyle że nie, bo kilkanaście lat budzenia się ze wstydem uświadamia jej, że niczym nie różni się od zasikanego żula, który pije swoje śniadanie w bramie. Rozgląda się i nie widzi drogi do trzeźwości oraz w zasadzie sama nie wie, po co jej ta trzeźwość, skoro fajnie się jest napić i wtedy nie boli w srodku. Kilku terapeutów, terapia zinstytucjonalizowana, spotkania ze współuzależnionymi, AA, 12 kroków, wreszcie MONAR - okazuje się, że nawet jak się chce, to nie jest to proste i samemu ciężko jest z nałogu wyjść. Nie ma ekskluzywnej kliniki Betty Ford dla celebrytów, droga dla wszystkich - kierowcy ciężarówki, gospodyni domowej i patologicznej matki, której dzieci lądują w systemie - jest taka sama. I niekoniecznie prowadzi do spokoju.

Biorę poprawkę, że to książka (auto)terapeutyczna, szczera, niełatwa, celowo nieprzyjemna. Nie traktuję jej jako powieści (nawet z morałem).

#9

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela stycznia 31, 2016

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2016, beletrystyka, panie - Komentarzy: 1


Marta Sapała - Mniej. Intymny portret zakupowy Polaków

Reportaż z rocznego "odwyku" od kompulsywnych zakupów rzeczy, które nie są niezbędne - autorka z grupą osób zebranych na potrzeby akcji planuje przez 12 miesięcy kupować tylko to, bez czego nie da się żyć w rodzinie. Nie wszyscy wytrzymują cały rok, zasady uczestnictwa są też różne - od ascetycznych (pozyskiwanie darmowego jedzenia na progu przeterminowania, chodzenie w zniszczonej odzieży czy zbieranie dzikiego szczawiu w mieście) po dość zdroworozsądkowe (proste składniki pożywienia, tylko tyle, ile trzeba, wymiana ze znajomymi i zużywanie zapasów). W tle autorka wnikliwie opisuje mechanizmy zmuszające do zakupów - styl życia uzyskany z kolorowych gazet, kompensacja, pęd za nowością, wygodę, wszechobecna reklama czy wreszcie łatwość uzyskania czegoś (np. fastfood zamiast domowego obiadu).

Z jednej strony jest mi to idea bliska - sama kupuję za dużo, czasem zbyt chaotycznie, sporo wyrzucam lub nie używam; ograniczenie i namysł się przydaje. Z drugiej strony - ekstrema są mi obce, szukanie przez kilka tygodni misia na wymianę (żeby nie kupować), bo marzy o nim kilkulatek, wydaje mi się absurdem. Pomijając jednak epizody, które mnie podczas czytania żenowały (jak miś, dziurawa odzież, siedzenie w kawiarni bez zamawiania lub korzystanie z zaproszeń znajomych), to ważny przyczynek do codziennej uważności nad tym, co istotne.

#8

Napisane przez Zuzanka w dniu sobota stycznia 30, 2016

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2016, panie, reportaz - Komentarzy: 8