Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o beletrystyka

Marilynne Robinson - Gilead

USA, lata 50. XX wieku. John Ames, prawie 80-letni pastor stracił w młodości pierwszą żonę i dziecko, stosunkowo niedawno się ponownie ożenił i został ojcem. Wie, że nie pożyje już długo, bo ma problemy z sercem, zapisuje więc swoje przemyślenia w formie listów do syna w przyszłości, aktualnie 7-latka. Swoją młodą żonę, w której jest zakochany, tytułuje “twoją matką” i martwi się, że kiedy go zabraknie, ktoś będzie musiał go zastąpić w roli ojca i jednak dobrze byłoby, żeby nie był to syn jego przyjaciela, jego imiennik John Ames, zwany Jackiem. I to tyle, dodatkowo obudowane licznymi dygresjami o dziadku pastora, pastorze Johnie Amesie, jego ojcu, pastorze Johnie Amesie, ruchu abolicjonistycznym i “podziemnej kolei”, w której całym rodem uczestniczyli (tu anegdotka o zapadniętym tunelu, do którego wpadł koń i całe miasteczko ukrywało fakt przemytu), przyjaźni z ojcem Jacka, pastorem Boughtonem i obserwacje dynamiki jego rodziny.

Nie zainteresowało Was? Bo mnie zupełnie nie. Przemęczyłam tę książkę, przedzierając się przez wewnętrzne zmagania pastora z jego śmiertelnością, próbą odnalezienia w Biblii poparcia dla swojego humanizmu, walki ze sobą, żeby nie odrzucić Jacka jako zła wcielonego, mimo że tak czuje. Owszem, są tu niezmiennie ogólnoludzkie przemyślenia, co będzie, kiedy ktoś odejdzie, czy jego miejsce zostanie wypełnione, czy będzie stanowić wieczną pustkę zwłaszcza w życiu małego dziecka. Ale to trochę za mało, dziwi mnie nagroda Pulitzera tutaj, ale może po prostu nie lubię takich egzystencjalnych snujów o niczym. Dees się dla odmiany podobało.

#98

Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek listopada 9, 2023

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2023, beletrystyka, panie - Skomentuj


Dave Eggers - Mnich z Mokki

Beletryzowana reporterska biografia Mokhtara Alkhanshaliego – Amerykanina jemeńskiego pochodzenia, który szukając celu w życiu, wpada na pomysł odrodzenia jemeńskiej kawy. Wcześniej planował studia, ale po tym, jak skradziono mu nowego laptopa i powierzone pieniądze, marzenie o studiach się rozwiało, a Mokhtar zatrudniał się różnych przypadkowych prac, żeby oddać długi. Historia jest z jednej strony do bólu amerykańska - jeśli jesteś wyjątkowo uparty, to ci się uda, nawet jeśli wszystko jest przeciwko tobie, oczywiście pod warunkiem, że jesteś przedsiębiorczy i masz przyjaciół, którzy ci pomogą. Z drugiej strony to dramatyczna historia emigrancka człowieka, który jest formalnie Amerykaninem, ale ze względu na pochodzenie ciągle jest traktowany jak persona non grata we własnym kraju. Podobnie dzieje się w Jemenie - tam, mimo znajomości języka i kultury - jest już obcym, innym, a niechęć do opowiedzenia się po którejś ze stron w wewnętrznym konflikcie, zakończonym bratobójczą wojną, nie pomaga. Przemieszane są opisy nieudawanej pasji bohatera do nauki i poznawania świata kawy wysokiej klasy i wstrząsającej ucieczki z Jemenu, w którym szaleje wojna i stawką już nie tylko jest utrata kilku lat pracy i zainwestowanych środków, ale i życia.

Eggers jest świetnym gawędziarzem, a historia Mokhtara miejscami brzmi jak fikcja, mimo szczegółowych informacji o jego firmie, fundacji i wszystkich detali uprawy, zbierania i przetwarzania kawy. Podobne poczucie miałam przy okazji autobiograficznego ”Wstrząsającego dzieła kulejącego geniusza”, gdzie trudno było uwierzyć, że twardo osadzone w kalifornijskich realiach wydarzenia nie były zmyślone. A nie były, tak samo jak tutaj.

Inne tego autora.

#94

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek października 30, 2023

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2023, panowie, beletrystyka, biografia - Skomentuj


Bonnie Garmus - Lekcje chemii

1960. Elizabeth Zott asertywnie wbija do biura producenta telewizyjnego, Waltera Pine’a, wcale nie po to, żeby dostać rólkę w telewizji, ale żeby wyjaśnić mu, że jego córka Amanda ma nie wyjadać metodycznie skomponowanych śniadań, jakie ona przygotowuje swojej córce, Madeline. Elizabeth jednak nie jest zwykłą, świetnie gotującą gospodynią domową, tylko bardzo zdolną chemiczką i piekielnie inteligentną naukowczynią. Tyle że nie pracuje w swoim zawodzie, bo nikt jej nie traktował poważnie, kobieta może pomyć kolby, przynieść kolegom kawę i ewentualnie dyplomatycznie im wskazać, gdzie popełnili błąd (a raczej - gdzie nie mają zielonego pojęcia, co robią). Stopniowo narracja się cofa, pokazując, jakie wydarzenia - szczęśliwie i te tragiczne - doprowadziły Elizabeth do tego miejsca w życiu. A, jakbyście się zastanawiały, to Elizabeth jednak trafiła na ekrany, rozpoczynając swoją burzliwą karierę w programie “Kolacja o szóstej”, gdzie pokazywała, jak smacznie i zdrowo gotować. W pewnym sensie.

Są takie książki, przy czytaniu których - bez względu na fabularne dramaty i to, że czasem łezka spłynie - robi się człowiekowi ciepło w brzuszku. To jest właśnie taka książka. Niby fabuła jest prosta, tak jak proste były kobiece losy w latach 50. i 60. XX wieku - zdolna dziewczyna chce zrobić karierę, ale poznaje chłopaka, zachodzi w ciążę i po karierze; nawet jeśli jest tak zdeterminowana i asertywna jak Elizabeth, musi sobie zdać sprawę, że sama świata nie zmieni. Ale jednak próbuje, bo robi to nie tylko dla siebie, ale dla swojej córki, sąsiadki z toksycznym mężem, studentek molestowanych seksualnie i tych wszystkich kobiet, które społeczeństwo i religia wtłoczyły w sztywne ramy mimo osobistych uzdolnień. Nie jest to mimo wszystko opowieść minorowa - tragedię uroczo balansuje super inteligentny pies Szósta Trzydzieści, a może nieco bajkowe i szczęśliwe zakończenie zapewnia właśnie to wspomniane ciepełko po lekturze. Bardzo mi się podobało, idę oglądać serial, nawet kosztem wykupienia dostępu do Apple TV, przed czym się wzbranialiśmy w domu, bo ile można, a doba ma tylko 24h.

#92

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek października 24, 2023

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2023, beletrystyka, panie - Komentarzy: 2


Anna Cieplak - Ma być czysto

Magda jest konkubiną, więc automatycznie została taką nie do końca macochą dla 14-letniej Julki, nie jest łatwo, bo nad rodziną wisi widmo byłej żony, która w ramach “porozumienia” nieustająco ingeruje w wychowanie córki; o swój rozpad związku obwinia oczywiście nową partnerkę byłego męża. Magda kocha Julkę i stara się wspierać ją tam, gdzie biologiczna rodzina zawodzi, chociaż zdaje sobie sprawę, że jeśli rozstanie się z partnerem, automatycznie straci szansę na widywanie się z pasierbicą. Julka jest obciążona oczekiwaniami matki i uważa, że jest gruba i brzydka, ale ma fajne ciuchy, więc może przyjaźnić się z ładną Oliwką. Oliwka również mieszka z konkubentem matki, która zarabia na życie w Niemczech; tu brak uregulowania prawnego oznacza kontrolę kuratora. Oliwka widzi, że bez modnych ubrań jest nikim, nadrabia więc brawurą w kwestiach imprez i przygodnego pożycia intymnego, co szalenie imponuje Julii. Dochodzi do tego też ogromny strach przed Systemem, który tylko czeka, żeby zabrać Oliwkę i jej młodsze rodzeństwo do Ośrodka, jeśli wyjdzie, że ojczym nie opiekuje się nimi wystarczająco dobrze. Bo taka jest prawda - to na najstarszą spada codzienna opieka nad domem i dziećmi, a odgłos pukania do drzwi budzi panikę, gdy lodówka pusta, a ojczym pracuje na noc.

I byłby to świetny wycinek współczesnego świata, z wszechobecnymi social mediami, z bolesnym rozdarciem między dziećmi z “lepszego” osiedla, a tymi, dla których posądzenie o kradzież batonika w sklepie może skończyć się sprawą sądową i odstawieniem do ośrodka dla trudnej młodzieży, tyle że jest to książka strasznie nierówna. Narracja rozbita na trzy głosy - Magdy, Julki i Oliwii - czasem gubi kawałki historii. Miejscami przypominam artykuł z tezą, nie pomagają toporne przypisy wyjaśniające na przykład, co to jest internetowy challenge. Miałam w pewnym momencie wrażenie, że autorka odhacza kolejne elementy patologiczne - niepełna rodzina - jest, parentyfikacja - jest, nieuświadomienie seksualne - jest, toksyczna była żona - jest, zapełnianie dziecku grafiku zajęciami - jest, flirt z grupą nacjonalistów - jest, branie narkotyków i psychoza po - jest, instrumentalne traktowanie ciała przez nastolatkę - jest, brak samoakceptacji - jest… Do tego brak wyraźnej puenty, miałam poczucie, że historia urywa się w połowie, tyle dobrze, że bez moralizowania. Szkoda, bo był potencjał na bardzo dobrą, mocną książkę.

Inne tej autorki.

#91

Napisane przez Zuzanka w dniu piątek października 20, 2023

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2023, beletrystyka, panie - Skomentuj


Zośka Papużanka - Żaden koniec

Umiera babcia Krystyna, ateistka w katolickim hospicjum, osoba o trudnym charakterze, nie dająca się kochać. Dwójka kuzynów - Jakub, syn Marka i Justyna, córka Helenki - spotykają się po pogrzebie i piją wraz ze swoimi małżonkami; taki pretekst, żeby porozmawiać o wszystkich rodzinnych tajemnicach, traumach i niedopowiedzeniach. Bo niby śmierć wszystko kończy, ale tak naprawdę daje początek gdybaniu, rozmyślaniu i wspominaniu. Fabuła niby prosta, ale jak to jest napisane, jak wnikliwie autorka opowiada o zwykłych rzeczach - kocie bez wstydu kłamiącym, że nie dostał śniadania, bo może wyłudzi drugie, o kłócących się po cichu rodzicach, żeby sąsiedzi nie słyszeli, starszej siostrze opiekującej się bratem, babci nienawidzącej męża tak bardzo, że wymazała go w ogóle z całej historii, o miłości i jej braku… “Ty to sobie poradzisz, Kryśka. Najgorsze, co można powiedzieć dziecku. Bo co to znaczy poradzić sobie. To znaczy przeżyć życie mimo wszystko, mimo że jest nieznośne i kanciaste jak buty po starszej siostrze, mimo że boli jak obowiązkowe szczepienie. Poradzisz sobie”. Jest i zabawnie, ironicznie, bo w pewnym momencie już tylko śmiech zostaje, kiedy po zdjęciu warstw historii, zostają zadry w na pozór wypolerowanej normalności. Jak w każdej rodzinie.

Inne tej autorki.

#90

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek października 17, 2023

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2023, beletrystyka, panie - Skomentuj


Amos Oz - Mój Michael

Chana, studentka literatury, poznaje Michaela, studenta geologii, przypadkiem, gdy ten łapie ją na schodach uniwersytetu, kiedy potyka się i skręca nogę. Nie upada, chociaż noga boli; umawiają się na spotkanie, z którego wychodzą wspólne spacery, zaręczyny, poznanie obu rodzin i ślub. Po przechorowanej, trudnej ciąży, rodzi się im syn, z którym nie czuje - w przeciwieństwie do męża - specjalnej więzi. Im dalej w życie, tym bardziej Chana ma poczucie, że to nie był dobry wybór. Michael jest dobrym mężem, troskliwym, ale raczej apatycznym i niezbyt namiętnym, oboje żyją jego życiem, spotykają się z jego znajomymi, z rzadka pojawia się przyjaciółka Chany ze studiów, jej rodzina. Narasta w niej poczucie, że nie chce być tylko żoną, matką, pracowniczką na pół etatu; samotna, śni na jawie o arabskich bliźniakach, towarzyszach dziecięcych zabaw, chociaż zabawy, o których teraz myśli, już nie są dziecięce. Osadza się w roli romansowej heroiny, zdobywanej przez carskiego kuriera czy kapitana Nautilusa, próbuje nawet podsycić uczucie 17-letniego sąsiada, któremu daje korepetycje, bo chce widzieć zachwyt w jego oczach. Finał zostawia wszystko w zawieszeniu, bez dramatu, raczej z rezygnacją.

W tle Jerozolima w latach 50., wojna w Egipcie, powoli powstające na gruzach miasto, kontrast między życiem w kibucu a miejskim, konflikty w społeczności, pojawia się wspomniana rodzina Oza (wuj Klausner) czy znani autorzy książek. Między wierszami czuć próbę podjęcia tematu śmierci matki, która nie była szczęśliwa w na pozór szczęśliwym - jak u Chany - związku. Nawet język jest podobny do “Opowieści”, pełen powtórzeń, a narracja zatacza spiralami koła, wracając ciągle do tych samych wydarzeń i szukając miejsca, gdzie można było rozpruć tę dzianinę bez szkody.

Inne tego autora.

#85

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek września 18, 2023

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2023, beletrystyka, panowie - Skomentuj