Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o beletrystyka

John O'Farrell - To jest twoje wspaniałe życie

Jimmy w wieku 13 lat pisał pewnego lata listy do siebie, kiedy już będzie dorosły - zrobi karierę, będzie sławny i bogaty. Listy z dobrymi radami, jak postępować z kobietami, na co wydawać zarobioną fortunę i jak spędzać czas. Po ponad 20 latach, na 35. urodziny, dorosły James przeczytał te listy (no, najpierw usłyszał najlepsze fragmenty, czytanie publicznie przez brata, który w przeciwieństwie do niego jakiś sukces odniósł). I zupełnie przypadkowo nauczyciel angielskiego w szkole dla obcokrajowców w podlondyńskiej miejscowości otarł się o wielki świat. Podczas spaceru z psem spotkał jednego z bardziej znanych komików, powiedzieli sobie "Cześć, ładna pogoda" i poszli każdy w swoją stronę. Po czym następnego dnia komik umarł. James udzielił wywiadu dziennikarzom, filmującym karetkę i dom wdowy. I nagle się okazało, że wystarczyły trzy słowa o tym, że również jest komikiem, żeby cały medialny światek to łyknął. Nie trzeba było pojawiać się na żadnym występie, żeby w prasie pojawił się pochlebny artykuł o jego karierze za granicą - wystarczyło kilka sfabrykowanych zdjęć i tekstów o tym, że jego występy były sukcesem, bo dziennikarka również na występ nie dotarła...

Bardzo przyjemna lekka książka o tym, jak łatwo jest zmanipulować media tak naprawdę niewiele robiąc. Wystarczy, że ktoś pojawi się z ważnymi osobami w prasie czy telewizji, żeby został uznany również za kogoś ważnego. Autor chyba wie, o czym mówi, bo jest felietonistą i pisuje do angielskiej prasy.

Inne tego autora:

#64

Napisane przez Zuzanka w dniu sobota października 21, 2006

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2006, beletrystyka, panowie - Skomentuj


Ota Pavel - Śmierć pięknych saren

W zasadzie ciężko mi cokolwiek więcej napisać niż autor ładnie napisał w tej recenzji [link nieaktualny]. Książka jest dobra, ale o to chyba nietrudno, jeśli się zestawi świat oczami dziecka z czasami wojny i światem ludzi dorosłych. Mimo że nie łowię ryb ani nie poluję (a to w dużej mierze opowiadania zawierają), czyta się świetnie. Dużo robi też to, że autor był Czechem. Czesi mają strasznie dobre podejście do życia, bez względu na to, jakie by złe nie było, taki pewien luz i zen. Inne niż Polacy, którzy piszą o blockersach, stresie i wypruwaniu sobie żył w życiu. Wolę podejście czeskie.

Inne tego autora tu.

#62

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela października 15, 2006

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2006, panowie, opowiadania, beletrystyka - Komentarzy: 1


Marian Keyes - Lucy Sullivan wychodzi za mąż

Na pierwszy rzut oka - kolejna historia o Bridżet. Bridżet ma na imię Lucy, z zainteresowań ma popijanie na imprezach i seks z właśnie poznanymi facetami. Ale Marian Keyes dokłada do banalnej historii coś więcej niż zabawną fabułę o tym, jak Lucy szukała męża. A szuka, bo męża przepowiedziała jej wróżka, do której zaciągnęły ją koleżanki z pracy.

Są świetni bohaterowie - wredna i wyrachowana sublokatorka Karen czy seksowny długowłosy i wiecznie pijany Gus, w którym zakochuje się Lucy. Gus niebezpiecznie przypomina mi pewnego chłopaka, w którym się kochałam w czasach licealnych. Przychodził, kiedy chciał, odchodził, kiedy chciał, a ja byłam zachwycona, jeśli tylko mogłam spędzić z nim trochę czasu. Popalał trawę i jakieś inne smrodliwe świństwa, palił papierosy, miał jednocześnie co najmniej jedną oficjalną dziewczynę, ale jakoś mi to nie przeszkadzało. Na szczęście człowiek w pewnym momencie dorasta ;-) Keyes świetnie opisuje pewne zjawisko - baby (a przynajmniej ja i Lucy) wyczuwają, kiedy kończy się sielanka, kiedy każda próba zadania pytania, o co jest kaman, może skończyć to, co jest teraz. Może i jest koślawe, może i sprawia czasem przykrość, ale lepiej, żeby było, niż zapytać i się dowiedzieć, że to i tak koniec, a facet właśnie miał nam powiedzieć, że on sobie idzie, świetnie, że pojawił się temat.

Oprócz wątku łóżkowo-przygodowego, pojawia się rodzina. Matka, która tylko opieprza i narzeka na córkę, bez przerwy truje o sąsiadach, sobie i o tym, jak bardzo męczy się z tym sukinsynem, ojcem. Ojcem, którego Lucy bardzo kocha, bo to swietny facet. A że trochę sobie popija? Każdy facet musi LUBIEĆ wypić, bo inaczej to nie facet.

Książka jest uczciwie gruba, wciąga jak diabli, zawiera bardzo przyzwoitą scenę łóżkową i pozostawia niedosyt, który można zaspokoić tylko innym książkami Marian Keyes, czego sobie i Państwu życzę.

Zapomniałam o tym, co w tej książce przefajne. Cytaty. Jeden z moich ulubionych:

Czasem Charlotte naprawdę mnie przerażała. Nie chciałabym mieszkać w jej głowie - to musiało być ponure, samotne, przerażające miejsce. Można by iść przez wiele kilometrów i nie napotkać ani jednej inteligentnej myśli.

Inne tej autorki tu.

#61

Napisane przez Zuzanka w dniu środa października 11, 2006

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2006, beletrystyka, panie - Komentarzy: 2


Barbara Trapido - Świątynie radości

Książka z polecanek od Barbarelli. Nie chwyciło. Cały czas miałam nadzieję, że się okaże, że książka cudowna, świetna i że będę do niej wracać. Ale nie będę. Ot, trochę mniej standardowe romansidło, ale jednak romansidło. Straszliwie cipowata bohaterka (tak cipowata, że miałam cały czas wrażenie, że rzecz się dzieje w czasach wiktoriańskich, a nie w epoce komórek i fast foodów) ma w szkole barwną przyjaciółkę, przyjaciółka nagle znika, niezborne dziewczę (przepraszam, dobrze ułożone, grzeczne, prawe, jedynie jąkające się nieco w stresie) ma żal, dorasta, dalej ma żal, przechodzi przez dwóch facetów, dostaje list od przyjaciółki, jedzie, poznaje kolejnego faceta, pojawia się dwoje dzieci, pointa i koniec. Czyta się nieźle, ale nic więcej. A, jest ognisty seks. Raz (plus kilka pikatnych historyjek, jak to się robi w Chicago).

Inne tego autora:

#57

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek września 12, 2006

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2006, beletrystyka, panie - Skomentuj


Barbara Kosmowska - Prowincja

No i nie wiem, czy pochwalić, czy pomarudzić. Nie jest to "Niebieski autobus", ale i nie do końca słaba książka. Dziennikarka z doświadczeniem przenosi się ze stolicy do zapadłej dziury, żeby pracować w prowincjonalnej, wychodzącej w zależności od tego, czy naczelny ma pieniądze na koncie, czy nie. Decyzja podjęta łatwo, bo dziennikarka bogata w wyniku spadku, mąż-filmowiec, z którym partnerski związek polega na tym, że on lansuje za kulisami kolejne gwiazdki, a ona sponsoruje jego hobby (film) i Jest Cierpliwa, córka-studentka, która w domu bywa jak w hotelu, a jedynym stworzeniem, wprowadzającym trochę ciepła, jest kot Blondyn. Dość przewidywalnie prowincja okazuje się być miejscem wartościowym, pełnym rozmaitych osobowości, z gierkami politycznymi oraz pewnym przystojnym lekarzem, z którym najpierw się bohaterka nie dogaduje, a potem i owszem. Generalnie książka zawiera tzw. święte prawdy - z pieniędzmi się łatwiej żyje, ludzie, którzy umierają, widzą więcej i mogą robić za wyrocznię (aczkolwiek mnie i te osądy wydawały się nieco dziwne, i ta łatwość, z jaką każda opinia przekonywała Hannę-dziennikarkę), tylko prowincja tak naprawdę pozwala na Prawdziwe Życie. Postacie są sporą zaletą książki - policjanci bracia Kaczorkowie, pół Polak-pół Niemiec Karol Morgen, dobrotliwy ksiądz czy galeria postaci z polityczno-społecznego światka prowincji. I oczywiście - warsztatowo dobra.

Inne książki tej autorki tu.

#55

Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek września 7, 2006

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2006, beletrystyka, panie - Skomentuj


Edmund Niziurski - Izba wytrzeźwień

Tak, wiem, mam, co chciałam. Nie zawsze to, co się kupi jest sensowne i warte czytania. Skusił mnie i tytuł, i autor. Spodziewałam się zajadłego socjalizmu, i to akurat dostałam. Niestety, oprócz tego nic. Lekarz-alkoholik w małej miejscowości co chwilę ląduje w izbie wytrzeźwień, co chwila wywalają go z kolejnej pracy, a kolejni znajomi się od niego odwracają. Podejmuje heroiczną próbę powrotu do stolicy, gdzie na pewno mu się uda. Nie udaje się. Lekarz laduje w izbie wytrzeźwień. Kurtyna. Nudne, negatywne i jeszcze raz nudne.

Inne tego autora:

#54

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek sierpnia 29, 2006

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2006, beletrystyka, panowie, prl - Skomentuj