Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Samotni

Film z roku 2000, zdążyłam go obejrzeć ładne kilka razy. Jeśli dodam, że scenariusz napisał Petr Zelenka, to już wiadomo, czemu. Kino czeskie to dla mnie to, do czego powinno dążyć kino polskie (zamiast blokersów, Karola, który został, kolejnych podejść do martyrologii i ekranizacji lektur szkolnych).

"Samotni" są nieco komiksową opowieścią o kilkorgu mniej i bardziej powiązanych ze sobą mieszkańcach Pragi. Bardzo ładne, ciepłe filmowanie, doskonała muzyka. Urocze i sugestywne zarysowanie scen erotycznych za pomocą bąbelków z lampy lava. Przezgrabny scenariusz, wykorzystujący każdą z postaci w filmie (nawet drugoplanową) do jakiegoś celu. Akcja filmu to łańcuszek wydarzeń, przekazujących poszczególnych bohaterów - Hankę, Petra, Ondreja, Roberta, Jakuba czy Vesnę przez kolejne doświadczenia, po których każde z nich się zmieni. Niezmienny pozostanie jedynie Jakub - człowiek wiecznie pod wpływem marihuany - pogodny i żyjący chwilą, nawet jeśli ją za chwilę zapomni.

Lubię ten film chyba głównie za to przyjemne uczucie ciepełka w środku, jakie zostaje po obejrzeniu.

EDIT: Żeby mi nie zginęło - śliczna recenzja filmu Agi [http://pr0myczek.blox.pl/ - link nieaktywny].

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek maja 4, 2010

Link permanentny - Kategoria: Oglądam - Komentarzy: 3

« Iron Man - Małe kamyczki milowe »

Komentarze

KAnusia

Muszę go sobie wreszcie powtórzyć, kilka lat temu zrobił na mnie niesamowite wrażenie, coraz mniej pamiętam, chyba warto sprawdzić, czy teraz zadziała tak samo...

iza.be

Kino czeskie lubię za to, że bohaterowie mają zawsze swoje drobne dziwactwa. (Nawet ostatnio znajomych pod tym kątem dobieram, że musza mnie jakimiś drobiazgami zachwycać.) I właśnie takie to tragikomiczne, ciepłe i z humorem, w sumie o zwykłym życiu. No i uniwersalne.
Zawsze mówię, że mi w Polskim kinie brakuje uniwersalnych historii, zaraz wszystko jest przesiąknięte blokowiskami albo popegeerowską wsią. Czemu nie zrobi nikt takich "Samotnych" właśnie, czy czegoś w stylu węgierskich "Kontrolerów" - historii, którą można by opowiedzieć wszędzie.

Zuzanka

Mamy kilka takich ładnych historii - baśniowe "Jasminum" chociażby. Ale mało. A taki Zelenka (czy Sverák) co film nakręci - to ładne. Mam całą półeczkę DVD czeskiego kina - są lepsze i gorsze, ale lubię do niej wracać. Co do "Kontrolerów" - bardzo lubię Budapeszt, ale film budzi we mnie ambiwalentne uczucia. Ma metaforę, a ja słaba jestem z metaforami. Podobał mi się bardzo graficznie, ale nie ogarnęłam go całościowo.

Skomentuj