Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu
Zacznę od zastrzeżenia - to prawdopodobnie jest dobry serial, ale jest to serial nie dla mnie. Taki sam problem miałam z ”Królem” Twardocha, który był obiektywnie świetną i doskonale napisaną książką o przemocy, co mnie zbrzydziło i zniechęciło na tyle mocno, że więcej autora do ręki nie wezmę. Tu obiektywnie też serial jest świetnie zrealizowany, z doskonałą muzyką - i jak wspominam, że doskonałą, to rozmawiamy o The White Stripes, Nicku Cave’ie, Black Sabbath, Radiohead, Joy Division, Arctic Monkeys czy Davidzie Bowie, z plejadą świetnych aktorów i ogromnym zapleczem kostiumowo-scenograficznym. Problem w tym, że to serial o grupie przestępczej i o przemocy, miejscami tak absurdalnej, że groteskowej. I jak w niektórych sytuacjach odczuwałam podczas oglądania jakieś pozytywne emocje, tak kolejne sceny skutecznie mnie z tych emocji odzierały, kiedy patrzyłam na kolejne zabójstwo, krzywdę czy nawet biznesową decyzję w postaci transportu 7 ton heroiny.
W czasie 1. wojny światowej bracia Shelby - Tommy, Arthur i Johnny wraz z krewnymi i znajomymi - zajmowali się kopaniem tuneli i neutralizowaniem bomb we Francji. Dalece nie wszyscy wrócili, a ci, którym się udało, latami borykali się z konsekwencjami psychologicznymi wojennego dramatu. Brak wsparcia od kraju, za który walczyli, odebrali dość osobiście i ramach swoiście pojmowanej rekompensaty zdecydowali, że wezmą sprawy w swoje ręce, załatwiając przeciwności losu za pomocą broni, między innymi żyletek i brzytew, umieszczonych w chętnie noszonych czapkach. W kolejnych sezonach rodzinny gang, prowadzony z różnym skutkiem przez Tommy’ego, przejmuje się bukmacherką, produkcją alkoholu i przemytem do Stanów Zjednoczonych, handlem narkotykami, zabójstwami na zlecenie, przejęciami terytorium przestępczego, kradzieżami, szpiegostwem czy polityką (gdzie tłoczno było od faszystów, bolszewików czy komunistów). Każdy sezon podlany jest obficie erotyzmem, bo żadna z postaci od tego nie stroni, a Tommy - grany przez zniewalająco błękitnookiego Cilliana Murphy’ego - to magnes na kobiety. Leje się alkohol, unoszą opary kokainy, wjeżdża heroina. Przemoc, krew, zemsta, porachunki - tyle tego jest, że w pewnym momencie staje się to nudne. Nieco serial balansują silne postaci kobiet - ciotki Polly, siostry bohaterów, Ady, żony Johnny’ego, Esme, byłej kurtyzany/księgowej Lizzie czy trenerki koni, May Carleton, ale to trochę za mało, żeby uczynić całość dla mnie strawną. Obejrzałam 5 dostępnych sezonów, mimo zastrzeżeń obejrzę i sezon 6 (finałowy), bo oczywiście syndrom sztokholmski.