Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Szczepan Twardoch - Król

1937, Warszawa. Jakub Szapiro, mistrz bokserski stolicy, na zlecenie Kuma Kaplicy, lokalnego biznesmena, zabija Nauma Bernsztajna, skromnego sklepikarza z Nalewek, który nie był w stanie zapłacić haraczu. Osierocony syn Nauma, 17-letni Mojsze, trafia pod opiekę boksera i jest świadkiem rozwoju podziemnego imperium przestępczego Kaplicy, a potem walki politycznej między organizacjami faszystowskimi a żydowskimi o kształt Polski w przededniu II wojny światowej. Całość zdarzeń pokazana jest z perspektywy o 50 lat starszego Mojsze, emerytowanego żołnierza izraelskiego, który spisuje wspomnienia, siedząc w swoim mieszkaniu w Tel-Awiwie.

Z przykrością stwierdzam, że to jedna z gorszych książek, jakie czytałam. Ma jedną piękną scenę - rozmowę Szapiro z dziennikarzem-pederastą (str. 153-162), dla której od biedy mogę uznać czas spędzony na czytaniu za nie do końca stracony, ale to mało.

Ludzie lubią różne rzeczy, rozumiem. Można lubować się w czytaniu opisów przemocy, gwałtu, ćwiartowania zwłok, pedofilii, technicznych opisów przemocowego seksu uprawianego dla podkreślenia statusu (ja niespecjalnie lubię). Można - co też rozumiem - pisać książkę jedną ręką, drugą trzymając na przyrodzeniu[1] (ale wolałabym, żeby wzmianka o tym znajdowała się na okładce). Nie akceptuję natomiast takich rozwiązań fabularnych, które kładą cały sens książki, tanie wyjście na miarę "a potem się obudził". Gh jcenjqmvr avr olł gb fra, nyr aneengberz jpnyr avr wrfg fla Oreafmgnwan, glyxb fnz Fmncveb, xgóel zn cenjvr qmvrjvęćqmvrfvąg yng v qrzrapwę fgnepmą, jvęp mncbzavnł xvz wrfg, tqmvr wrfg v wnxv ebx zn qmvś. Nawet doskonale opisana historia - wrzenie społeczne, konflikt Żydzi kontra Polacy, starcie różnych frakcji politycznych w przedwojennej Polsce, erudycja historyczna autora, ba, nawet niezaprzeczalnie seksownie opisana przemoc jako podstawowe narzędzie dialogu w życiu codziennym, nie ratuje całości.

Czy chcę czytać "Morfinę"?

[1] Nie że mi przeszkadza, że autor miał przyjemność, nawet sam ze sobą. Przeszkadza mi, że ja musiałam się przedzierać przez repetytywność frazy, bo akurat ta jedna lub druga autorowi wyszła. Kilkadziesiąt razy przeczytałam, że Bernsztajn senior został rozkawałkowany jak kogut na kaparot i nikt nie odmówił kadiszu nad jego grobem. Kolejne kilkanaście razy po niebie przepłynął nadprzyrodzony wieloryb Litani, połykając kolejną duszę jak Jonasza. Irytowała mnie też maniera fonetycznego zapisu jidysz (zamiast polskojęzycznego), zdecydowanie nieprzyjazna wzrokowo.

#5 (serio, trzy tygodnie czytałam, z przerwami)

Napisane przez Zuzanka w dniu piątek stycznia 20, 2017

Link permanentny - Tagi: 2017, panowie, beletrystyka - Kategoria: Czytam - Komentarzy: 5

« OA - What in Warsaw, stays in Warsaw »

Komentarze

J.
W zasadzie moge sie zgodzić z recenzją choć uwiodla mnie ta książka klimatem. Nie wiem czemu, może mam skrywane tendencje do przemocy ;-) Nie moge jednak wybaczyc autorowi nie tylko podniety z własnej frazy,ale także przepisania żywcem fragmentu z Kawafisa,bez oznaczenia go jako cytatu. No chyba, że gdzieś byly przypisy. W moim egzemplarzu nie znalazłam... Nawet napisałam do autora na fb... No ale nie doczekala sie odpowiedzi ;-)
Zuzanka
@J., w którym miejscu cytat? W wydaniu papierowym w przypisach są tylko tłumaczenia jidysz na polski, nic innego nie było oznaczone. Tak czy tak - wstyd.
J.
"Król" strona 186:

"czasem jest tak, że człowiek mówi głośne "nie" i to "nie na cale życie go grzebie. Gdyby miał odwołać - nie odwoła. Dumny jest z tego wielkiego "nie". A jednak na całe życie go ono grzebie"

tymczasem:

„Dla niektórych ludzi przychodzi taka godzina, kiedy muszą powiedzieć wielkie Tak albo wielkie Nie. Od razu widać, kto z nich w sobie ma gotowe Tak. Wypowiedziawszy je, coraz wyżej się wspina, wzrasta i w ludzkiej czci, i w zaufaniu do samego siebie. Ten, kto powiedział Nie – nie żałuje. Gdyby zapytali go, czy chce odwołać je, nie odwoła. Ale właśnie to Nie – to słuszne Nie – na całe życie go grzebie”.
[Konstandinos Kawafis, Che fece… il gran rifiuto. Przeł. Z. Kubiak]
J.
w komentarzu nie zachowały się odstępy, ale chyba jest dość czytelnie ...
Zuzanka
@J., i to słabe jest, bo zawsze podejrzewam, że autor się "zainspirował" mnóstwem innych autorów, o których nie wspomniał.

Skomentuj