Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

O fiolecie na horyzoncie

Wracając z placówki edukacyjnej kilka dni temu, kątem oka zobaczyłam łan fioletu. On the outskirts of nowhere, on the ring road to somewhere, za Strzeszynem Greckim, za krzakami, za polami. Po dłuższych poszukiwaniach w internetsach okazało się, że pachnące miodem pole to faceliowy poplon (typowane były hyzop, zatrwian czy oset i chaber). Brzęczący pszczołami, kręcący w głowie zapachem, z paprociowo zakręconymi kwiatostanami. Tuż przy drodze, którą jeżdżę codziennie.

GALERIA ZDJĘĆ. I łacina po naszymu na dziś, łatwiutka:


Kóniec Dymbiec.

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek czerwca 17, 2014

Link permanentny - Kategorie: Listy spod róży, Wielkopolska w weekend, Maja, Fotografia+, Moje miasto - Tag: polska - Komentarzy: 10

« O zakątkach - Terry Pratchett - Para w ruch »

Komentarze

havvah

Zaryzykuję "Memento mori" ;->

Zuzanka

Nie. Koniec jest kluczowy.

havvah

Koniec w sensie "koniec"? Czy koniec w sensie "Dymbiec"? :D Jak to pierwsze, to może "Finis coronat opus"? A jak drugie, to się poddaję. Nie mam bladego, jak jest Dymbiec po łacinie :D

Zuzanka

Nieno, ani w poprzednim w oryginale nie ma świń, ani w tym Dymbca.

Izabelka

Armagedon?

Miałam ściągę tutaj ;)
http://karolki.blogspot.com/2014/02/godejcie-po-naszymu.html

Ale nie wiem czy dobrą ;)

Izabelka

Aha, jest miód faceliowy :)

Zuzanka

Izabelko, idę szukać miodu!

Zuzanka

To był pierwszy pomysł na to pole, że ktoś obsiał w celu zasilenia ula.

Anto

Exitus? Tak mi się nasuwa, bo cmentarz jest na Dębcu. Nota bene- panorama jest piękna.

Izabelka

U nas był w sprzedaży w zeszłym roku, od pszczelarza, na zamówienie w słoiku 1l.

Skomentuj