Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Matthew Weinreb - Mini Loft Bible

Bardzo źle jest trafić na zdjęcia z książki, zwłaszcza takie, po których nie wystarczy, że po kilku(nastu) dniach puka do drzwi listonosz (a listonosz puka zawsze dwa razy[1]), tylko się zostaje w ręku z książką i zestawem planów[3] na najbliższą dziesięciolatkę. W albumie są zdjęcia loftów, głównie europejskich, ale okazjonalnie i amerykańskich. Od 80 do 2000 metrów kwadratowych, co dowodzi, że "M3 to duże mieszkanie i starczy dla trzypokoleniowej rodziny" niekoniecznie jest tym hasłem, którym warto się oflagować. Przez ostatnie kilkanaście lat miałam wiele wizji tego, jak powinien wyglądać dom idealny - od sielankowego domku z ogródkiem, umeblowanego w stylu prowansalsko-lawendowym do minimalistycznego apartamentu z antresolą, gdzie jedynym kolorowym akcentem będą książki, a i te przeciwkurzowo zamknięte za szybami. Cały czas jednak chcę przestrzeni, wysokiego sufitu i nietypowych detali architektonicznych (witrażowego okna przy wezgłowiu łózka w sypialni jak w "Kruku" [2022 - link nieaktualny], niskiego parapetu wyłożonego poduszkami przy wysokich oknach, wychodzących na pełen zieleni taras, zabudowanych półkami na książki schodów), które można uzyskać tylko przebudowując stare magazyny, kamienice czy fabryki. Nie zależy mi na betonie i cegle, ale na tym, żeby mieć jakąś namiastkę nieba wysoko nad głową.

Album jest solidną cegłą z pięknymi zdjęciami różnych wnętrz. Dla książkolubnych bądź kolekcjonerów płyt - pięknie zaaranżowane regały ze zbiorami, zawierające ciut więcej niż kolekcję pisarzy XX wieku GW, dla fanatyków kąpieli - wanna bądź basen na środku salonu, dla felinofili - malowniczo upozowane koty (bo wnętrzarski album bez kotów to nie album), nietypowe rozwiązania schodów, sypialnie na antresolach, słoneczne loggie i widok na dachy miast z wyższych pięter. Tak jak użyteczność na razie ma podobną jak pięknie wydana książka kucharska z niedostępnymi składnikami, tak przyjemność z oglądania równie duża. Brakuje mi tylko planów apartamentów, bo zdjęcia niekoniecznie pozwalają sobie wyobrazić rozkład pomieszczeń.

[1] No chyba że w ogóle nie zapuka[2], jak tym razem, tylko mimo warowania przy domofonie zostawi awizo, ale licentia poetica.

[2] A jak puka, to z idealnym wyczuciem chwili. Zapewne musi już uważać, że moja odzież robocza to dwa ręczniki. Albo szlafrok.

[3] Bo na twarde iryski to jestem za nerwowa.

#34

Napisane przez Zuzanka w dniu sobota sierpnia 1, 2009

Link permanentny - Tagi: 2009, fotografia, panowie, architektura - Kategoria: Czytam - Komentarzy: 4

« First we take Jeżyce - City & I (revisited) »

Komentarze

kaczka

Jak moglas mi to zrobic!

Zuzanka

@kaczko, ale czemuż? No jest trochę ciężka, bo hardcover. Mam przeprosić?

Zuzanka

(Mam tylko trochę żal, że nie umiem już tak ładnie pisać. Może wróci, jak wywietrzę głowę).

kaczka

Bo teraz ja musze miec i juz wiem, ze bede cierpiec nad kazda strona. I po co mi bylo po archiwach twych biegac :-)

Skomentuj