Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Lucy Maud Montgomery - Anne of Windy Poplars

Ania, a w zasadzie magister Anna Shirley, po studiach przyjęła na trzy lata pracę jako kierowniczka szkoły w Summerside, żeby przeczekać trzy lata do ślubu, podczas których Gilbert pracuje “na kolei na Zachodzie”. Pani magister mieszka w Szumiących Topolach u wdów - cioci Misi i cioci Kasi (oraz z elokwentną służącą Rebeką Dew), ponieważ lokalna społeczność rodziny Pringle - zwykle wspierająca pracowników szkoły - wypowiedziała jej wojnę ze względu na to, że “podkradła” stanowisko jednemu z Pringle’ów. Lokalizacja okazuje się jednak cudowna, wojnę z Pringle’ami udaje się wygrać po semestrze (szantaż, ale niechcący!), przez pozostałe dwa i pół roku Ania uczy, spaceruje z zachwytem w pięknych okolicznościach, zdobywa “przyjaźnie na całe życie”, rozmawia z ludźmi i swata mniej lub bardziej chętne pary.

Niegdyś mój ulubiony tom, teraz - po latach - odnalazłam go dość miałkim. Jak poprzednie trzy tomy dotyczyły samej Ani, tak tutaj to książka głównie o mieszkańcach Summerside - Pringle’ach, sarkastycznej nauczycielce Juliannie Brooke, słodkiej Małej Elżbietce i innych; opowieści są raczej zabawne, czasem melancholijne, udział w nich rudowłosej, elokwentnej nauczycielki ma zwykle zbawienny wpływ na finał (może poza przyjaźnią z gadatliwą i egzaltowaną Hazel).

I tłumaczenie - jednocześnie z oryginałem czytałam wersję Naszej Księgarni z 1990 roku w tłumaczeniu Aleksandry Kowalak-Bojarczuk. Nie czepiam się tłumaczenia nazwisk, maniera z poprzednich tomów (Ivy - Ewa, Dovie - Dorota, chociaż zrobienie kota Marcina z Dusty Millera jest słabe), zdarzają się jednak błędy w tłumaczeniu (sponge-cake to drożdżowe, overalls to szlafrok, fifteen to 50, chipmunk to chomik, zastąpienie odsuwania skórek przy paznokciach patyczkiem przez naprawianie koronek). Wreszcie skróty - nie ma ich tak dużo jak w “Błękitnym zamku”, ale są. Czasem znika zdanie, czasem akapit lub kilka, dość losowo; rozumiem przycinanie odniesień do Biblii lub sugerowanie, że korespondencja z Gilbertem jest bardziej frywolna, ale czemuż poznikało chociażby #nieustającepasmosukcesów Ani, która opiera się w pociągu na łysej głowie staruszka zamiast o poręcz albo wypada o poranku z łóżka, bo zapomina, że jest tak wysokie, że wchodzi się po schodkach? Braki i tłumaczeniowe wpadki zaznaczyłam w pdf.

Inne tej autorki tutaj.

#97

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela sierpnia 2, 2020

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2020, beletrystyka, panie - Komentarzy: 2

« Craig Russell - Zmartwychwstały / Mistrz karnawału - O przystanku w Dusznie »

Komentarze

Tores-
Zupełnie nie wiem, czemu czytamy to samo? W wakacyjnych wsiowych okolicznościach przyrody postanowiłam wrócić do Ani na Uniwersytecie i z Szumiących Topoli, i jakoś mnie tak nie zachwyciły. To w sumie zlepki odrębnych scenek/historyjek z powtarzającymi się motywami koszmarnych rodziców/dziadków dręczących małe i już dorosłe dzieci. A Ania na Uniwersytecie tak strasznie po łebkach, trzy lata studiów i ani słowa o uczelni, żadnego konkretu, jak wyglądał system nauki (niby wszyscy studiują razem, ale każdy uczy się czego innego?). Bardzo miłe, ciepłe i w ogóle, ale tak mi brakuje mięsa (Błękitny Zamek pod tym względem trochę jednak lepszy).
Zuzanka
Czemu "Błękitny zamek", to pisałam (nie dyskutuje się z imperatywem o poranku). Szumiące Topole właśnie weszły w domenę publiczną, kiedy czytałam poprzednie tomy w oryginale (2015?), jeszcze nie były dostępne. Mnie Ania na uniwersytecie odrzuciła po scenie z kotem, w ogóle nie rozumiem, jak to autorce mogło przejść przez palce.

Skomentuj