Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Infiltracja

Na początku zupełnie nie łapałam, o co chodzi. Dlaczego raz pokazują tego samego faceta bez brody i jest gudgajem w policji, a raz z brodą i jest bedgajem w mafii? Potem mnie oświeciło, że to dwóch zupełnie innych facetów. Nic nie piłam, a udało mi się pomylić Matta Damona z Leosiem DiCaprio.

Dość słaby Nicholson, zaskakująco dobry DiCaprio. Film tak o dobre pół godziny za długi, wlecze się okrutnie, mimo że akcja wcale nie jest do przodu popychana. Całość dałaby jeszcze się wytrzymać, gdyby nie końcówka. Przyznaję, malownicza, ale - kaman - krew na ścianie to za łatwe. Ciężko mi było osadzić całość w jakichkolwiek realiach kryminalno-sensacyjnych, wiarygodność jakiejkolwiek akcji była niewielka. Było lepsze od Donniego Brasco, na którym się setnie wynudziłam, ale znacznie słabsze od Świętych z Bostonu.

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela grudnia 3, 2006

Link permanentny - Kategoria: Oglądam - Komentarzy: 3

« Jak we śnie - Prezenty »

Komentarze

rodzyneck

Heh, też przez dobrą połowę tego filmu myliłem te dwie postacie... Ciężko odróżnić :)

pozdrawiam.

paradox

and me like it, it's nice.. why not?!

dla równowagi oceny dodam, ze imho warto obejrzeć ;) ostatnimi czasy jedna z lepszych sensacji. jak obejrzę 'świętych' będę miał porównanie.

silver

święci są klasą sami w sobie :)
a co do infiltracji, chyba się nie wybiorę, nie chcę psuć wrażeń z infernal affairs przez porównania z amerykańską wersją.

Skomentuj