Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Im bardziej pada deszcz, bim bom

Przepędziwszy z młodzieży nagłą temperaturę, która wzięła się nie wiadomo skąd, ale za to trzymała dwa dni, wróciłam jakoś tak znienacka na Łazarz (no nie aż tak znienacka, ostrzyłam sobie widelec na te obiecane przez ^valentine ryby, ale się okazało, że już ich nie ma, a w ich miejscu stoi apteka). Na Villę Magnolia byłam zbyt pochlapana soczkiem w okolicy dżinsów, trzymam ją w zapasie na następne razy.

Słońca dalej nie było i bez słońca Łazarz może spokojnie kandydować do dwóch wyróżnień: najsmutniejszej dzielnicy i najbardziej niebezpiecznej, jeśli chodzi o konieczność patrzenia pod nogi. Wszyscy, zanim postawią następną stopę, patrzą, czy nie wejdą w psią kupę i to chyba tłumaczy brak jakiegokolwiek kontaktu wzrokowego, zwłaszcza ze strony starszych pań z siatkami, które - w innych miejscach - potrafią zajazgotać, że po co pani te zdjęcia, tutaj idą wpatrzone niewidzącym wzrokiem gdzieś przed siebie.

Kraina kontrastów. Pijalnia piwa "Kominek" sąsiaduje z klubem abstynenta "Grunwald". Naprzeciw siebie dwa małe sklepiki z pasmanterią i włóczkami, a dookoła tylko podręczne sklepiki z piwem i wczorajszym pieczywem czy używaną odzieżą. Zupełnie zwykły pub sportowy i zaraz obok całkiem wyrafinowany asortymentowo sklep dla hipsterów-biegaczy. Narzekałam już na stojące wszędzie samochody, każdy metr chodnika służy za parking. Mogę pobawić się kadrowaniem i samochody "zniknąć", ale i tak zostaje mi poczucie zastawionego świata, w którym ciężko się poruszyć.

Kamienica Margarety Grüder na ul. Strusia, mimo że mrocznie gotycka, lepiej wygląda w majowym ciepłym popołudniowym słońcu.

Najbardziej lubię detale. Kwiaty, lwy, głowy, które pokazują, że było kiedyś ładnie. Teraz tę niegdysiejszą ładność trzeba sobie dołożyć w głowie.

Panoramy uroczego placu na styku Łukasiewicza i Małeckiego nie będzie, bo autostitch powiedział, że chce 2 lub więcej zdjęć mimo zaproponowania mu 9.

GALERIA ZDJĘĆ.

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela lipca 31, 2011

Link permanentny - Kategorie: Fotografia+, Moje miasto - Komentarzy: 2

« Lipcopad - Warung Bali, czyli o dobrodziejstwach 4 x 5 »

Komentarze

Anto

Dziekuje, Zuzanko, za ten Twoj spacer i za to, ze dzieki niemu moglem powspominac lub cos poznac. I jak zwykle mam mieszane uczucia - taka piekna architektura (jeszcze budowana dla mieszkancow, a nie dla norm mieszkaniowych) i w takim stanie... Ale co lepsze? Gruntowna renowacja przynosi ogromny wzrost czynszow i wymiane mieszkancow. Brak renowacji - dalsze niszczenie, a w konsekwecji - ruine i radosc deweloperow na tereny do zbudowania ohydnych plomb. (Pozwole sobie na cytat M. Kucharskiego z dzisiejszego "Glosu": "Łzy przechodzą we wściekłość, kiedy wyobrażam sobie paskudztwa mające szansę powstać w tak reprezentacyjnych miejscach Poznania, tworzone przez deweloperów. Ale przecież miasto będzie wtedy wyglądać bardziej nowocześnie! Za cenę kolejnego kawałka duszy, o której pamiętają już tylko nieliczni. Bo ilu jest w Poznaniu ludzi, którzy patrzą na tę sytuację ze smutkiem i przerażeniem? Nie ma jakiejkolwiek szansy na powszechniejszy ruch w obronie zabytkowych, pięknych kamienic.
Poznaniacy nigdy nie słynęli z umiłowania sztuki, kultury i piękna. Bardziej liczy się nowoczesność, przyszłość, interes. Nikt nie dostrzega w murach burzonego budynku - ze śladami pięknej sztukaterii - historii."). Dlaczego tutaj sie to oplaca bez zmian gentryfikacyjnych?

Zuzanka

Ja nie mam mieszanych uczuć, ale nie znam łatwej recepty na niszczenie kamienic. Wprawdzie dotychczasowi "kwaterunkowi" mieszkańcy kamienic nie przynoszą pieniędzy, ale kto im każe mieszkać w kamienicach w centrum i blokować niemożnością finansową (a i zachowaniami) remonty i renowacje? Nie mam złudzeń, dla mnie mogą mieszkać na obrzeżach w brzydkich, nowych klockach deweloperskich. Z tym problemem jakoś sobie poradziło większość miast postsocjalistycznych, Poznań rzeczywiście jest jednym ze słabszych i mniej przedsiębiorczych.

Miałam pisać o tych kamienicach na Krysiewicza, bo bywałam w tamtym regionie, ale to i tak tylko czubek góry lodowej. Ten trójkąt między Krysiewicza a Półwiejską od zawsze od kiedy pamiętam był nieużytkiem. Bieda-parkingi i budy na pl. Wiosny Ludów, nie wspominając już o narożniku Świętych Kurczaków - miasto się nie ma czym chwalić i tyle.

Skomentuj