Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

1983

W tytułowym 1983 roku PRL-owską Polską wstrząsnęła seria zamachów, wyburzających kawałki miast (taki 11 września na większą skalę), w których zginęło sporo ludzi, ale dzięki temu państwo wstało silniejsze, a ZSRR odeszło od bram, socjalizm nie został obalony. 20 lat później Polska w dalszym ciągu jest socjalistyczna, ale bardzo zamożna (ale na ulicach dalej maluchy i polonezy); jest broń atomowa, polskie smartfony, narodowi żyje się dostatniej, chociaż nie można podróżować, a każdy jest inwigilowany przez SB, stanowiące państwo w państwie. Rząd jest wspierany przez Kościół Narodowy, chociaż jeszcze przed 1983 rokiem to właśnie kościoły były ostoją opozycji. Tak, absolutnie nic nie trzyma się w tym kupy - nie ma Wałęsy, Polaka-papieża, Europy Zachodniej (poza dziwnymi desantami Irlandczyków, ewidentnie szpiegami nie mówiącymi po polsku); czytałam “wyjaśnienie”, że ta rzeczywistość jest alternatywna nie od 1983 roku, tylko wcześniej. Jedyne, co można z tym zrobić, to traktować “1983” jako luźne sf z elementami PRL-u, inaczej nic się nie klei[1].

Po tych wspomnianych 20 latach, Kajetan - student prawa, osierocony w zamachach w 1983 roku - na obronie pracy magisterskiej dostaje podchwytliwe pytanie o wolność, ale mimo niezrozumienia tematu (patrz wyżej) zdaje. Jego profesor, ważna figura polskiego prawa, opowiada o procesie o zabójstwo, kiedy zarówno on, jak i prowadzący sprawę milicjant, Anatol, wiedzieli, że skazują niewinnego człowieka oraz pokazuje mu potem tajemnicze zdjęcie z pewnego ślubu z 1982 roku, kiedy “to się wszystko zaczęło”. Nie wiadomo, co się zaczęło, bo tej nocy profesora ktoś zabija. Kajetan zaczyna drążyć, porozumiewa się z Anatolem, razem trafiają na trop “Lekkiej Brygady”, anarchistycznej opozycji młodzieżowej, która chce rozsadzić państwo.

I jeszcze to dałoby się wszystko obronić, jakby do tego siadł ktoś z umiejętnością napisania sensownego scenariusza. Ale nie. Bohaterowie kręcą się po Warszawie (która czasem kręcona jest bodajże i we Wrocławiu), tu ktoś ginie, tam coś wybucha, SB aresztuje milicję, w Małym Sajgonie (enklawie osiadłych Wietnamczyków, skądinąd scenograficznie perełka) rządzi mafijny boss Wujek, który jest nie do ruszenia nawet przez rząd. Na 8 odcinków są trzy czy cztery sceny seksu, kilka pań pokazuje piersi (przy czym czasem zupełnie pretekstowo, np. agentka po pozyskaniu płyty z tajnymi materiałami idzie pod prysznic, a potem goła zaczyna zawartość przeglądać) oraz obowiązkowo jest katastrofa samolotowa pod Moskwą, zatajona przez rząd (śmierć ministra), ślad prowadzący w przeszłość, katastrofa w kopalni oraz szpiedzy z różnych ugrupowań, często dość niejasnych.

Mimo zatrudnienia topowych polskich aktorów (Więckiewicz, Chyra, Zborowski, Błaszczyk, Zbrojewicz, Olszówka) gra aktorska jest teatralna, a pierwszoplanowi aktorzy (Kajetan i Ofelia, bo tak w alternatywnej Polsce były nazywane dzieci urodzone pod koniec lat 70., serio) są z kartonu. Z kartonu są też dialogi, nieudolnie tłumaczone na polski z angielskiego (dlaczego?! Przy takim budżecie nie znaleźli nikogo, kto by je napisał po polsku bez błędów językowych i pozwalających na zagranie, a nie na recytację?!), przy czym na szczególne wyróżnienia zasługują: Wujek, recytujący patriotyczne kocopoły o podniosłości “Inwokacji” głosem robota oraz pani-na-zamku-Tałty, mówiąca prawie że dialogami z Harry’ego Pottera.

Oczywiście, że obejrzę drugi sezon, chociażby po to, żeby się popastwić nad scenariuszem.

[1] Kilka dziur w fabule (nie będę wyliczać nieścisłości w pokazaniu PRL-u), w rot13, bo mogą zdradzać fabułę: 1) cb pb cebsrfbe, jfcółcynahwąpl mnznpul m 1983 ebxh, cbxnmnł Xnwrgnabjv mqwępvr v anzójvł tb qb śyrqmgjn?
2) qynpmrtb nofbyhgavr avxg avr xbwnemlł yhqmv mr mqwępvn, qltavgneml nxghnyavr h jłnqml?
3) wnx Cbyfxn, ovrqan v j fgnavr jbwraalz, antyr mnpmęłn olć abjbpmrfaą xenvaą, avrmnyrżaą bq HFN v Rhebcl Mnpubqavrw, avr jfcbzvanwąp b MFEE?
4) wnx xbśpvół, bcbmlpwn jborp cnegvv, JGRZ fgnł fvę wrw fbwhfmavxvrz?
5) wnxvz phqrz xvyxhfrg Jvrganzpmlxój vajvtvyhwr mn cbzbpą Genfmrx 17 zvyvbaój Cbynxój?

Napisane przez Zuzanka w dniu środa grudnia 26, 2018

Link permanentny - Kategorie: Oglądam, Seriale - Komentarzy: 6

« Akademia policyjna - John Fowles - Mag »

Komentarze

m.
Drewniana gra aktorska - owszem. Ale co do alternatywnej rzeczywistości to chyba normalne, że nie jest ani tym co było, ani tym co będzie. To świat równoległy, nie wiadomo kiedy tak naprawdę rozwidlony. Więc wszystkie te nieścisłości są mocno naciągane. Pomysł na ten świat jest wg mnie ciekawy i serial na tle tego co tworzy się (w Polsce i na świecie) teraz wypada dosyć dobrze. Nie porównując oczywiście do innych budżetów typu Gra o tron. Tam świat jest kompletny, ale przecież to inny kaliber.
Zuzanka
@m, no właśnie jedną z zasad alternatywnej rzeczywistości jest spójność. Albo mamy 1983 odwzorowany 1:1, biedną Polską z opozycją dyskutującą w bibliotekach, ze stanem wojennym i silnym ZSRR u bram (to jest sugerowane mętnie w licznych retrospekcjach), po czym jest "zamach", który staje się magicznym pstryczkiem do zmiany wszystkiego - biedny ZSRR, ale z socjalizmem itp. I to się nie trzyma kupy; siłą rzeczywistości alternatywnej jest potencjalna realność wystąpienia. Oraz absolutnie nie kupuję frazy "nieścisłości są naciągane". Moim zdaniem są rażące i nie pozwalają traktować serialu poważniej niż nieudanej wprawki początkującego (ot chociażby telewizory kineskopowe i jednocześnie ekrany dotykowe w Traszce, technika rozwijana tylko jedną, wąziutką ścieżką z pominięciem innych czy nieustające zaskakiwanie wszystkich topornym przypominaniem, że są w państwie inwigilującym i nawet do toalety muszą wczytać identyfikator w czytniku). To nie jest kwestia budżetu. To słaby research i niedoróbki scenariuszowe (metodą "przecież i tak nikt się nie pozna").
theli
ad 4. Oidp była mowa o porozumieniach prymasowskich i stąd wyciągnęłam wniosek, że od tamtego momentu kościół skumał się z władzą. Nie rozumiem tylko dlaczego ZSRR tak łatwo odpuścił sobie wplywy w Polsce
Zuzanka
@Theli, owszem, taka była geneza unii kościoła ("narodowego") i partii, natomiast przeskok z opozycji wspieranej przez kościół, sukcesywnie marginalizowany w PRL-u jest zbyt szybki i jest to pójście na łatwiznę w myśl "to nie jest ten 1983, który znacie, tylko to jest Zupełnie Inna Linia Czasowa i tam to było prawdopodobne". A tego ja nie łykam.
m.
Wg mnie rzeczy typu telewizory kineskopowe, stare samochody to pewnego rodzaju estetyka. Łatwiej w ten sposób pokazać inność pokazywanego miasta. Bez tego byłby to serial jakby dział się dziś. A czy musi odpowiadać dlaczego duże fiaty jeżdżą po drogach? Jeżeli tak to musiałby odpowiadać także czy poradzono sobie z globalnym ociepleniem, falą uchodźców z Afryki i nie wiadomo jakimi innymi wątkami. To wygórowane wyobrażenia. Tak samo Traszka sama w sobie to także tylko zarysowanie wielkomocarstwości - wiele osób dziś mówi, że gdyby nie ... to polskie komputery zawojowały by świat. No i tutaj zawojowały. Znów nie czuję jakby to miało być tłumaczone lub zderzanie z kineskopami. Pewnie, że lepiejby wyglądało widzieć kineskopowe miniauryzowane urządzenia rodem z Fallouta. No, ale to jak już pisałem nie ten budżet.
Zuzanka
@m, i tu się różnimy. Dla mnie serial jest zwyczajnie niechlujny (o, ładny przykład - w 1983 roku babcia Kajetana ma białaczkę i tylko dzięki cudem wyrwanym lekom trzyma się przy życiu, natomiast w 2003...) a spójność świata to podstawa, dla Ciebie to zaniedbywalny dodatek. Nie dogadamy się, nie przekonasz mnie, że to dopracowany i wartościowy serial.

Skomentuj