Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Bękarty wojny

Tarantino umie nakręcić film o dowolnej fabule, który trzyma w napięciu do ostatniej sekundy. Pomaga jednak, jak da się poczuć cokolwiek emocji w stosunku do któregokolwiek z bohaterów. Tutaj nie. Forma mnie zachwyciła (i muzyka, i filmowanie, i pejzażyki, i gra aktorska, i żonglerka językami, i kostiumy, i drugoplanowe smaczki), natomiast treść spłynęła jak po, excuse le mot, kaczce. I nie jest to film, do którego chciałabym wracać (a dodam, że Kill Billa oglądałam ładne kilka razy, podobnie Jackie Brown czy już mniej, ale i tak, Pulp Fiction). Nie przez epatowanie okrucieństwem, bo tutaj sceny zabijania są przewrotnie poetyckie i barwne, przez co absurdalnie ładne, a przy tym nie komiksowo przerysowane jak w KB vol. 1, ale ogólnie jakoś się nie polubiliśmy. I ten Brad Pitt do niczego.

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek marca 15, 2010

Link permanentny - Kategoria: Oglądam - Komentarzy: 12

« Nie czekolada - Douglas Coupland - Złodziej gumy »

Komentarze

zofia

Brad Pitt jak najbardziej tak..... stylistyka amerykańskiego żołnierza i ten wojskowo-amerykański akcent...

zofia

... a kulturalne okrucieństwo Hansa Landy to mnie przerażało...

ajot

Hans Landa był przedstawiony rewelacyjnie.

megan

Ja nie obejrzę drugi raz, bo jednak odrobinę mnie zszargało. Ale amerykański akcent Brada Pitta wart każde pieniądze. Szczególnie, gdy udawał Włocha.

Zuzanka

Mnie BP zirytował. Akcent akcentem, ale taki Til Schweiger czy aktor grający Landę kładli go na łopatki.

Pru

Landa rządzi, gdyby nie dostał tego oscara, co go dostał, to by się oscary do reszty skompromitowały, ale co do reszty zgadzam się z Zuzanką
nie ma tam nikogo z kim bym się chciała zaprzyjaźnić

Pru

Landa rządzi, gdyby nie dostał tego oscara, co go dostał, to by się oscary do reszty skompromitowały, ale co do reszty zgadzam się z Zuzanką
nie ma tam nikogo z kim bym się chciała zaprzyjaźnić

Widziałem

I taki jest smutny los nie-amerykańskich aktorów. Choć Brad Pitt był w tym filmie jedynie cieniem innego aktora, który stworzył kreację o niebo od pittowej lepszą, to nazwisko Pitta znają i wymieniają wszyscy przedmówcy, natomiast nazwiska Christoph Waltz nawet nie zapamiętali...

Bo też, przynajmniej w Polsce, trzeba być - jak ja - germanistą i fanem niemieckojęzycznego kina, by tego fenomenalnego aktora znać i od dawna cenić. Dla wszystkich innych liczą się już tylko grajkowie z ju-es-ej...

Zuzanka

No trochę smutny. Ale nie deprecjonuj aż tak Brada Pitta, ma na koncie dużo dobrych ról. Ta była nijaka.

ajdekato

Hugo Stiglitz - z tym bym sie chetnie zaprzyjaznila!!!:))

zofia

do Widziałem .... "Dla wszystkich innych liczą się już tylko grajkowie z ju-es-ej..." Czy to zarzut do "wszystkich innych"? Ja rzeczywiscie Christophera Waltza widzialam w filmie pierwszy raz i owszem nei pamiętam jego nazwiska, choć jego rola była świetna. Druga rzecz, że były to mocno różniące się postacie. Jedna mocno dramatyczna, poważna i aż ciarki przechodziły po plecach, druga była komediowa i przerysowana. Co do filmów w Polsce, to niestety, tak to jest, że u nas do kin wchodzą głównie propozycje amerykanskie i to nie koniecznie te najlepsze, ew. polskie na które zaprzestałam chodzic bo mnie regularnie rozczarowuja. Do filmów niemieckich akurat nie mam jakiegoś wielkiego ciągu, po częsci z tego powodu że nie znam niemieckiego, a przy szukaniu filmów nie-amerykańsich w internecie znalezienie napisów jest jeszcze trudniejsze niz znalezienie samego filmu. Ja ubolewam natomiast nad brakiem filmów francuskich. We francji do kin wchodzi jakies 10 francuskich filmów tygodniowo, w Polsce pojawia się jeden na pół roku...

zofia

...a co do Brada Pitta.... to w Przekręcie (Snatch) prześwietny.... jak ktos powie ze nie to już naprawdę nie pojmę czemu

Skomentuj