Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu
W tle pobrzmiewają echa kolonizacji - mniej lub bardziej bohaterscy wojacy wracają z Indii, gdzie walczyli z buntującymi się “dzikusami”, wojna burska. Pierwszymi podejrzanymi są zwykle “Cyganie”, chociaż - jak na razie - nigdzie nie zawinili. Nie czytam opowiadań chronologicznie, więc Watson raz jest już po ślubie i nie mieszka na Baker Street 221B, a Sherlocka odwiedza towarzysko, raz w dalszym ciągu służy za tło i opowiadacza historii. Chyba tylko w jednej sam Sherlock relacjonuje swoją przygodę.
Spanikowany bankier przybiega do detektywa, bo ktoś nadłamał cenny ”Diadem z berylami”, który dostał w zastaw pod pożyczkę od pewnej znanej osobistości. Bankier oskarża syna-lekkoducha, którego zdybał nad uszkodzonym diademem, tymczasem Holmes odnajduje oderwany kawałek i wyjaśnia klientowi, w jakim błędzie był.
”Plany Bruce-Partington” to ściśle strzeżona dokumentacja łodzi podwodnej, więc kiedy te dokumenty znaleziono w kieszeni zamordowanego pracownika ministerstwa, wiadomo, że chodzi o szpiegostwo. Holmes odpytuje brata, Mycrofta, o aktywnych szpiegów w Londynie, sprawdza ich adresy domowe (informacja publiczna) i odkrywa, jak ciało dzielnego młodego człowieka znalazło się przy torach metra. Się pije: curacao.
Tytułowy ”Garbus” okazuje się cennym świadkiem tragicznych wydarzeń - mąż pewnej damy zostaje znaleziony martwy po kłótni z nią. Dama zapada na ostre zapalenie opon mózgowych po szoku (sic!), śledztwo idzie jak po sznurku, wystarcza odpytać znajomą wdowy, potwierdzić, że spotkała “garbusa” oraz odpytać wspomnianego mężczyznę, co się stało. Po sekcji wychodzi, że denat padł na apopleksję na widok człowieka z garbem, którego haniebnie oszukał w Indiach.
”Greckiego tłumacza” przyprowadza do Sherlocka Mycroft, jeszcze bardziej spostrzegawczy niż brat, tylko znacznie bardziej leniwy. Tłumaczowi kazano w nieznanym miejscu skomunikować się z nieznanym mężczyzną, Grekiem; mimo kontroli udało mu się dostać odpowiedzi na różne pytania. Detektyw odpytuje w ambasadzie oraz daje ogłoszenie do prasy, uzyskując lokalizację tajemniczego dworu. Chodzi o wiano pewnej greckiej panny, tłumacza finalnie udaje się uratować.
”Nakrapiana przepaska niesie śmierć” to historia tajemniczej śmierci siostry bliźniaczki klientki detektywa. Dziewczyna umarła sama w swoim zamkniętym pokoju tuż przed planowanym zamążpójściem, które pozbawiłoby ojczyma sporej części odziedziczonego majątku. Nieudane tłumaczenie sugeruje udział Cyganów, którzy noszą “przepaski”, a ja chyba z jakiegoś serialu pamiętam nietypowe narzędzie zbrodni.
”Złote binokle” zostają znalezione na miejscu zbrodni - w bibliotece pewnego starego profesora ginie jego asystent, zaprawiony nożem w tętnicę szyjną. Holmes sporządza portret pamięciowy na podstawie binokli, a potem reszta już wyjaśnia się sama podczas wizji lokalnej, przy okazji której detektyw wypala mnóstwo świetnego tytoniu oraz analizuje dietę profesora.
”Żołnierz o bladym obliczu” jedna z nielicznych historii bez zbrodni, za to z happy-endem. Wojak odznaczony w wojnach burskich znika, jego przyjaciel chce go odnaleźć. Sherlock rozgląda się w posiadłości rodziców zaginionego, nie daje się zbyć bajeczką o samotnej spontanicznej podróży dookoła świata i wyjaśnia dziwną bladość na twarzy zaginionego.
”Przedsiębiorca budowlany z Norwood” niespodziewanie ginie w pożarze tuż po tym, jak spisał testament na korzyść młodego prawnika. Prawnik oczywiście jest poszukiwany, a detektyw jest jego jedyną szansą na udowodnienie, że jest niewinny. Sherlock robi wizję lokalną i sięga w przeszłość denata, żeby odkryć, że zamiłowanie do kiepskich żartów nigdy go nie opuściło.
”Skandal w Bohemii” jest o tyle nietypowy, że Sherlock przegrywa pojedynek. Jego przeciwniczką jest Irena Adler, śpiewaczka Filharmonii Warszawskiej o wątpliwej przeszłości, znana awanturnica. Posiada ona zdjęcie kompromitujące przyszłego króla Czech (sic!), swojego byłego kochanka. Detektyw zgadza się zdjęcie odzyskać, ale mimo różnych forteli dama robi go w konia, a na pocieszenie dostaje jej portretowe zdjęcie, do którego może wzdychać. Żadnych momentów.
Inne z tego autora.
#76/#12