Więcej o
Oglądam
Film jest dość stary i zakładam, że dawno obejrzany. Ale jak kto nie widział, a chce, to lepiej sobie obejrzeć niż czytać, bo film ładnie odsłania po kolei całą historię.
Można zniszczyć dowody, ale nie można zniszczyć wspomnień. ESotSM to najładniejszy film o miłości, jaki znam (no, jeden z ładniejszych). O tym, czy gdybyśmy się spotkali w innych okolicznościach, to byśmy się pokochali. Czy nowa szansa z czystą kartą pozwala na uniknięcie tych wszystkich błędów, które popełniliśmy wcześniej?
W Lacuna Inc. można sobie wyczyścić pamięć po związku nieudanym albo bez przyszłości. Wystarczy wyrzucić wszystko, co przypomina o drugiej osobie, poprosić znajomych o nie poruszanie tematu i odbyć krótką nieinwazyjną procedurę, usuwającą wszystko, co związane z byłym partnerem i już. Nie ma, nie boli. Joel po dwóch latach życia z Clementine dowiedział się, że po ostatniej kłótni Clementine wytarła jego ślady ze swojej głowy. Wprawdzie chciał ją przeprosić, ale zdecydował, że lepiej będzie o niej zapomnieć. Ale w trakcie znikania kolejnych wspomnień dotarło do niego, że wcale nie chce. Chce zachować w głowie wszystko, co miało z nią związek - pierwsze spotkanie, kolor włosów, kłótnie, ciepłe momenty.
Świetny, melancholijny i tragiczny Jim Carrey, szalona i uczuciowa Kate Winslet, drugoplanowo naiwnie czysta Kirsten Dunst i nieco psychopatyczny manipulant Elijah Wood. Oniryczny i symboliczny Gondry, podobnie w "Jak we śnie" wchodzi w podświadomość, wspomnienia i sny. I mimo tego, że świat w głowie się rozsypuje, to jednak da się na gruzach poskładać całość i zacząć od nowa, trochę mądrzej, cierpliwiej i rozważniej. Optymistycznie, bo mówi, że są drugie szansy.
Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek stycznia 3, 2011
Link permanentny -
Kategoria:
Oglądam
- Komentarzy: 2
Steven Russell był doskonałym ojcem, mężem i bogobojnym katolikiem. Miał też jedną malutką wadę - trochę kłamał. Bo oprócz tego był zdeklarowanym gejem oraz oszustem. Z krótkiego epizodu pracy w policji wyciągnął umiejętność pozyskiwania danych i nagle się okazało, że może być kim tylko zechce - prawnikiem, specjalistą od finansów, a przede wszystkim troskliwym partnerem. Kiedy po raz pierwszy trafia do więzienia, poznaje uroczego blondynka, Phillipa Morrisa i się zakochuje. Jim Carrey i Ewan McGregor są duetem uroczym, chociaż bardzo jaskrawym (i jak ktoś dostaje gęsiej skórki na myśl o tym, że dwóch panów się całuje, to jednak nie polecam), ale film głównie opowiada o pomysłowych ucieczkach Stevena z więzienia. Tym bardziej zabawne jest, że powstał w oparciu o fakty i że po ostatniej ucieczce zapadł wyrok w sumie na 144 lata pozbawienia wolności. Sympatyczna, niezobowiązująca słoneczna komedia, którą bym umieściła między "Skazanymi na Shawshank" i "Gangiem Olsena".
Napisane przez Zuzanka w dniu piątek grudnia 31, 2010
Link permanentny -
Kategoria:
Oglądam
- Skomentuj
Jak bardzo jestem fanką w zasadzie każdej książki Terry'ego Pratchetta, tak nie dałam rady obejrzeć ekranizacji "Koloru magii". Wszystko było jak trzeba - świetny Vetinari (Jeremi Irons), doskonały Trymon (Tim Curry), fantastyczna scenografia, cameo Pratchetta, tylko... nudne. Odpadłam w okolicy walki na magiczne miecze na Zmokbergu. W zasadzie to nie jest nawet wina ekranizacji, bo sam "Kolor" to zbiór gagów, luźno zahaczający o fabułę. Pewnie nada się dla kogoś, kogo trzeba na czytanie "Świata Dysku" namówić, bo nie ma wartości dodanej w stosunku do książki, tym bardziej, że w filmie pratchettowy język zupełnie nie gra. Nie mam działu "Nie oglądam", ale nie chce mi się obejrzeć do końca.
Inne książki tego autora tu.
Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek grudnia 30, 2010
Link permanentny -
Kategoria:
Oglądam
- Komentarzy: 5
Przeczytałam kilka światłych interpretacji, że tytułowy kolor to oznaka depresji, że film jest w takiej palecie barw, ale dla mnie tytuł opisuje garnitur, o którym marzył Jorge. I marzenia ludzi dookoła niego. Jorge przechodził co jakiś czas przed wystawą salonu, patrzył na kolejne promocje i obniżki ceny, ale ciągle garnitur pozostawał poza jego zasięgiem. A miał być przepustką do lepszego świata - z prestiżową pracą i niezłymi zarobkami, bo to coś więcej niż praca dozorcy w bloku i opieka nad niesprawnym po wylewie ojcem. Antonio, brat Jorge, odsiaduje wyrok w więzieniu i marzy, żeby udało mu się zapłodnić poznaną tam Paulę (i o wolności). O czym marzy Paula - wiadomo. Natalia, dawna dziewczyna Jorge, marzy o związku. Israel, jego przyjaciel, chciałby dowiedzieć się, czemu jego ojciec chodzi do erotycznego masażysty i czy to awansem czyni z niego homoseksualistę.
To film o tym, że marzy się o rzeczach niedostępnych. O tym, że czasem spełnienie marzenia okazuje się być tylko pustym gestem i nie rozwiązuje żadnych problemów. O tym, że czasem wręcz przeciwnie, mimo że nikt się tego nie spodziewał. Ładny, ciepły, hiszpańsko melancholijny. Dość zaskakujący wizualnie, bo Hiszpania nie jest krajem sjesty i słonecznej plaży, ale cienistych uliczek w blokowiskach, wielkiej płyty, balkonów, graffiti i takiego specyficznego klimatu zmierzchu.
Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek grudnia 23, 2010
Link permanentny -
Kategoria:
Oglądam
- Komentarzy: 5
Jakby Kevin Smith usiadł nad talerzem zupy w przytulnej restauracyjce z Anthonym Bourdainem, to mógłby powstać właśnie taki film. Robota w restauracji jest ciężka, powtarzalna, miejscami nieprzyjemna, słabo płatna i niewdzięczna, trzeba więc sobie znaleźć coś, co sprawi, że warto przychodzić do pracy. W "Waiting..." podczas jednego wieczoru na zapleczu Shenanigan's panowie i panie prowadzą nieustający konkurs na okazywanie przyrodzenia (tylko panowie), smażą steki, podpiekają cebulową z grzankami i przygotowują kolejne porcje frytek. I prowadzą rozmowy o życiu, w tym erotycznym, robieniu kariery, walce z kompleksami, zmianach i planach na przyszłość. Warto obejrzeć chociażby po to, żeby nie rzucać dwóch dolarów napiwku za 60-dolarową kolację i nie przychodzić 3 minuty przed zamknięciem lokalu.
W drugiej, mniej odkrywczej, ale równie błyskotliwej językowo drugiej części - "Still waiting..." - Shenanigan's jest elementem sieci restauracji i sromotnie przegrywa konkurencję z należącym również do tejże sieci przybytkiem kulinarno-erotycznym o dźwięcznej nazwie "Ta-ta's", gdzie skąpo ubrane panie nawet ketchup wyciskają w sposób zapierający dech w piersiach. Podstarzały i zakompleksiony menadżer restauracji ma szansę zostać menadżerem okręgu pod warunkiem, że Shenanigan's zacznie przynosić co najmniej 9 tysięcy obrotu dziennie. W przeciwieństwie do pierwszej części, nie ma konkursu na eksponowanie genitaliów, ale trwa nieustająco gra w Śmietanowego Sancheza.
Bogata galeria bohaterów - tragicznie brzydki, za to obdarzony dużą potencją kucharz, chamski, rasistowski i seksistowski kelner, ciapowaty praktykant, naiwny zarządzający. Niezły zestaw aktorów - Juliet z "Psycha", Alex z "Losta" i pewnie dla niektórych gwiazdorska wisienka - Ryan Reynolds.
Po polsku tłumacz wieloznacznego tytułu nie błysnął, pierwsza część to "Kelnerzy", a druga jeszcze nie zaistniała na rynku w ogóle (w końcu jest z 2009, musi jeszcze się uleżeć).
Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek grudnia 21, 2010
Link permanentny -
Kategoria:
Oglądam
- Skomentuj
Mastermind to pełnometrażowy odcinek szwedzkiego serialu o śledztwach komisarza Wallandera. Zdecydowanie zyskuje w przeciwieństwie do serialu, zwłaszcza oglądanego na Polsacie, gdzie po reklamach zapominam, co było przed reklamami. Ktoś zaczyna manipulować Wallanderem, Lindą, Stephanem i Martinssonem, prowadząc ich do dziwnych śladów - oderwanej głowy manekina, wykrwawionych zwłok kobiety. Kiedy znika córka Martinssona, a Linda w wyniku dziwnego wypadku na strzelnicy traci wzrok, wszyscy na komisariacie zaczynają wierzyć Wallanderowi, że to nie przypadek, tylko ktoś ma metodyczny plan i dostęp do policyjnych danych. Wprawdzie mogłabym palcem pokazać, w których miejscach policja popełniła błąd czy zastanowić się, czy "Krafchik" to jugosłowiańskie nazwisko, ale spodobał mi się rozmach filmu i trzymająca w napięciu końcówka (koniecznie w starej fabryce).
Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek grudnia 21, 2010
Link permanentny -
Kategorie:
Oglądam, Seriale
- Komentarzy: 6