Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o Listy spod róży

Wielkopolska w weekend - Wolsztyn

[4.05.2014]

Co roku, wraz z programem Parady Parowozów w Wolsztynie, pojawia się informacja, że miasto organizuje imprezę po raz ostatni. I tak chyba od 5 lat. Więc niespecjalnie wierzę, że za rok nie będzie można już zobaczyć pięknych lokomotyw, które jak w "Tomku i przyjaciołach" mają swoje imiona, ale na wszelki wypadek zabraliśmy młodocianką fankę kolejnictwa na festyn. Impreza niestety ludyczna, trzeba wyskoczyć z walorów pieniężnych na karuzelę, balonik (z kotkiem) oraz trampolinę. Na szczęście można też wejść na lokomotywę, popatrzeć jak majestatycznie płynie w obłokach pary, można się składem z parowozem (WIERZBA, STEFAN, NIKODEM, PROTAZY, RUDOLF, JOANNITA, TULIPAN, LEŚNIK i HEFAJSTOS!) przejechać, ale to wymaga planowania odpowiednio wcześniej i przez internet, bo bilety schodzą jak świeże bułeczki. Na miejscu krążyła prześlicznie steampunkowo przebrana ekipa młodych ludzi, ze skórzanymi sakwojażami z epoki. Najpiękniejszy oczywiście był słowacki požiarny vlak Albatros, niestety Maj odmówił zbliżenia się chociaż tylko w celu zdjęcia (myślę, że głównie chodziło o to, żeby wreszcie iść kupić ten obiecany balonik z kotkiem). Tłumnie, w kłębach pary i z pyłem węglowym wszędzie, krajobraz nieco jak na Śląsku, ale pociągi coś w sobie mają, nawet te bez specjalnego nadzoru.



Przypadkiem znaleziona googlem restauracja Zielona Prowansja okazuje się być miejscem fantastycznym - z krótkim menu na długi weekend, szybką obsługą, rozsianymi wszędzie figurkami gęsi (które dość intrygowały Maja, bo czemu ta jedna sama w klatce, a obok są już dwie?). Sam Wolsztyn przypomina mi niemieckie miasteczka - z ładnymi, czystymi kamieniczkami, mnóstwem kwiatów i jakimś takim zasobnym spokojem.

GALERIA ZDJĘĆ (EDIT: również z sierpnia).

PS Temat Wolsztyna się jeszcze nie wyczerpał, ponieważ jest też uroczy pałac, ale ominęliśmy z okazji głośnego i ludycznego majowego festynu.

Napisane przez Zuzanka w dniu Tuesday May 6, 2014

Link permanentny - Kategorie: Listy spod róży, Wielkopolska w weekend, Maja, Fotografia+ - Tagi: wolsztyn, polska - Skomentuj


Wielkopolska w weekend - Gołuski

Jeśli się nie chce jechać w wielką podróż aż za Pniewy, można zanurzyć się w kolorowy tulipan zaraz pod Poznaniem. Dodatkowo Gołuski łatwiej wymówić niż Chrzypsko. Tu się jednak zalety kończą.

W gospodarstwie ogrodniczym w Gołuskach teoretycznie w długi weekend miał być wstęp w pole, w praktyce jednak pole tuż obok Specjalistycznego Gospodarstwa Ogrodniczego okazało się być przekwitnięte, albowiem - jak co bardziej wnikliwi czytelnicy sami zauważyli - z powodu dwutygodniowego przyspieszenia wegetacji aktualnie odbywają się Zimni Ogrodnicy. Na polu zostały nieliczne, smutne tulipanki. Szczęśliwie kawałek dalej, niestety pieczołowicie ogrodzony siatką, znalazło się pole z odmianami późnymi. Nawet jeśli nie można się w kolorze wytarzać (acz możecie mi uwierzyć, przelazłabym przez siatkę, ale ta warstewka ogłady mnie powstrzymała), to i tak warto. Dojechać można tam z MOP Dopiewiec, aczkolwiek trzeba zrobić parę sprytnych ruchów kierownicą, żeby objechać MOP-ową siatkę.

GALERIA ZDJĘĆ.

Napisane przez Zuzanka w dniu Sunday May 4, 2014

Link permanentny - Kategorie: Listy spod róży, Wielkopolska w weekend, Fotografia+ - Tag: goluski - Komentarzy: 2


Wielkopolska w weekend - Lubasz

[20.04.2014]

Trafiliśmy, po współrzędnych geograficznych. Nad drzwiami informacja, że "Mieczysław Szułdrzyński (...) dwór lubaski przez Gorayskich w 1546 jako zamek obronny wybudowany przez wojewodę kaliskiego Miaskowskiego w 1756 przebudowany w 1911 odnowili", niestety od tej pory chyba wielu zmian nie było, mimo że pałac w "rękach prywatnych". Dookoła zaniedbany park i konieczna tabliczka z informacją, że Wstęp Bron. Więc tylko zrobiliśmy rundkę dookoła. Szkoda, bo ma potencjał.

GALERIA ZDJĘĆ.

Napisane przez Zuzanka w dniu Sunday April 20, 2014

Link permanentny - Kategorie: Listy spod róży, Wielkopolska w weekend, Fotografia+ - Tagi: lubasz, polska - Skomentuj



Centrum Nauki Kopernik

[9.03.2014]

Dawno temu, w czasach przed pojawieniem się Majuta, wybraliśmy się któregoś weekendu do Amsterdamu, a tam do NEMO. Okazuje się, że dokładnie tak samo zostało zorganizowane warszawskie Centrum Nauki Kopernik. Wyjątkowo trafiliśmy na pierwszy należycie wiosennie ciepły weekend i wszyscy poszli do parku, a my - bez kolejek - odkryć świat nauki. Majut najzacieklej interesował się hydrologią, na tyle intensywnie, że sukienka się absolutnie zużyła podczas podnoszenia piłeczek śrubą Archimedesa. Ja jestem absolutną fanką magnetyzmu, gdzie drobne druciki i kulki przyciągają się w sposób losowy, mogę stać i patrzeć godzinami. Wiadomo, w wieku lat 4 i 1/2 nie ma specjalnie opcji, żeby wyjaśnić wszystkie zjawiska, które stoją za poszczególnymi "eksponatami", ale przez ponad 2 godziny obejrzeliśmy może 1/3 całego kompleksu. Warto, bez względu na wiek.

Czego nie rozumiem - na górze jest taras widokowy. Świetnie. Tylko czemu CAŁE szyby są pokryte czerwonymi, gęsto umieszczonymi kropkami, które cudownie zabezpieczają przed robieniem zdjęć? Druga sprawa - nie ma parkingu. Parkuje się na okolicznych ulicach, na których niespecjalnie jest miejsce. Słabe.

PS Tuż obok obłędnie piękne Powiśle, rzut oka na fantastyczne ruiny (kto mnie zabierze na #urbex?), niestety młodzież odmawiała dalszej aktywności. Czy widzę las rąk tych, którzy następnym razem wezmą mnie trasą po warszawskiej starówce?

Tl;dr: do Kopernika jedzie się na Wybrzeże Kościuszkowskie 20, warto wziąć ubranie na zmianę.

Napisane przez Zuzanka w dniu Thursday March 13, 2014

Link permanentny - Kategorie: Listy spod róży, Maja, Fotografia+ - Tagi: warszawa, polska - Komentarzy: 2