Więcej o
Fotografia+
Piątkowa przygoda jest konsekwencją dwóch czynników - po pierwsze w piątki pracodawca wypuszcza mnie z pracy o 16 w myśl filozofii "get-a-life", po drugie - mamy w pałacu remont, nie ma kuchni w piwnicy oraz przeniosłam się z pierwszego pietra na parter. Wychodzę więc wcześniej z poczuciem, że jeszcze jest dzień, a nie wieczór.
Wprawdzie pada i jest szaro, ale wystarczy widok-klucz: otwarte drzwi do secesyjnej kamienicy, żebym na piątkowym asapie przyparkowała samochód gdziekolwiek i poszła w miasto, a konkretnie na klatkę schodową. Nie jest to oczywiście rozrywka bezpieczna, ostrzegam. Klatka schodowa na Wyspiańskiego okazała się oczywiście mieć wszystko, co tylko secesyjna klatka schodowa powinna mieć - witraże, tralki, mozaiki i spiralne schody o skomplikowanym kształcie. Wchodzę na samą górę, bo wiadomo - z góry widać więcej, kiedy wtem łapie mnie skurcz w udzie. Ale taki skurcz, jaki ostatnio mnie złapał w 2006 podczas schodzenia z minaretu w Egerze. Do tej pory mnie udo boli, jak siadam. Posłuchajcie rady ciotki Zuzanki i trenujcie chodzenie po schodach przed wysokogórską wyprawą fotograficzną na secesyjne klatki schodowe Łazarza.

Napisane przez Zuzanka w dniu sobota marca 11, 2017
Link permanentny -
Kategorie:
Fotografia+, Moje miasto
- Komentarzy: 1
Wyjątkowo trudno było mi usiąść do tej notki - dzień po powrocie z Berlina w mediach zawrzało, bo właśnie w Berlinie szaleniec wjechał w tłum takich jak ja, zwykłych ludzi, którzy z dzieckiem przyszli na karuzelę, popatrzeć na świąteczne stragany, wypić kubek grzanego wina czy zjeść garść gorących kasztanów i currywursta. Wprawdzie nie byłam akurat na tym jarmarku (ale dwa lata temu, razem z moją H. i owszem), a w momencie samego wypadku 250 km dalej, ale i tak poczułam, że to za blisko. Nie chcę rozważać konsekwencji takich akcji na szerszym poziomie ani uderzać w alarmistyczne tony, ale trudno mi teraz radośnie pisać o mieście pełnym świateł widocznym z diabelskiego młyna, złoceniach pałacu Charlottenburg, spacerze z prawdziwym robotem po Muzeum Techniki czy wacie cukrowej na jarmarku. Współczuję ludziom, którzy stracili bliskich, ale też smutno mi, bo tym trudniej będzie tym, którzy uciekają przed wojną, biedą i śmiercią do zasobnej Europy, znaleźć w niej miejsce.

Jarmark przy Gendarmenmarkt


Muzeum Techniki, robot ma na imię Tim (EN/DE)
Pałac Charlottenburg
Adresy:
Pałac Charlottenburg - Spandauer Damm 10-24.
Muzeum Techniki i Spectrum - Möckernstraße 26/Trebbiner Straße 9
Gendarmenmarkt - przy pl. Gendarmenmarkt
GALERIA ZDJEĆ.
Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek grudnia 19, 2016
Link permanentny -
Tagi:
berlin, niemcy -
Kategorie:
Listy spod róży, Fotografia+
- Skomentuj
Właściwie to trochę żałuję, że nie poszliśmy do Chimery, tylko do Ceskiej Hospody.
Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek września 27, 2010
Link permanentny -
Kategorie:
Fotografia+, Moje miasto
- Komentarzy: 6
A przecież była i rodzina, i tort, i prezenty. Świeczkę (zastępczą, bo właściwej zapomnieliśmy zabrać z domu) wprawdzie zdmuchnęłam ja, ale życzenie dla Maja było i ma się spełnić.
(Zdjęcie: Jesienny)
Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek września 7, 2010
Link permanentny -
Kategorie:
B is for Birthday, Maja, Fotografia+
- Komentarzy: 6
O 2:53. Neonatolog powiedział, że miauczy jak mały kotek.
Jakoś to tak minęło. Sama się dziwię, że już.
Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek sierpnia 26, 2010
Link permanentny -
Kategorie:
B is for Birthday, Maja, Fotografia+
- Komentarzy: 7
Nie poszliśmy do pracy.
Wysłałam e-mail z informacją, że wdrożenie planowane na dziś muszę przesunąć na następny dzień.
Pojechaliśmy kupić nową pralkę.
Sprzątałam. Chyba myłam podłogę w łazience.
Wieczorem spotkaliśmy się z B. i poszliśmy do kina na "Butelki zwrotne".
Szukałam tego dnia zajęć, żeby nie myśleć.
Kiedy myślałam, zaczynałam płakać.
Dwa lata temu 8 kwietnia odszedł kot czarny. Mimo że mam inne koty, nie przestaje mi go brakować.
Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek kwietnia 8, 2010
Link permanentny -
Kategorie:
Koty, Fotografia+
- Komentarzy: 1