Więcej o
Fotografia+
[18.09.2021]
W sierpniu 2011 spacerowałam z I. po mieście i przypadkiem zobaczyłam, jak kończy żywot budynek przy Ogrodowej 19. Teoretycznie tytułowe Żelazko, nazywane tak obiegowo jako aluzja do nowojorskiego Flatironu, nie miało zostać zburzone, ale przy okazji demolki kamienicy obok okazało się, że budynki miały wspólną ścianę i burząc jeden miasto dostało dwa zniszczone budynki w pakiecie. Przez kolejne lata na skądinąd urokliwym punkcie styku Ogrodowej i Krysiewicza straszyły ruiny, można jeszcze ciągle zobaczyć je na Google Street View:
Fast forward do 2021. W ramach miejskich spacerów architektonicznych organizowanych przez poznański SARP mogłam zobaczyć, jak wygląda częściowo odtworzony budynek Żelazka od środka - niestety tylko garaże i klatki schodowe oraz restaurację Blonde & Bikini - oraz od zewnątrz (dwa ostatnie można samodzielnie, bez zorganizowanej imprezy) i posłuchać o detalach odbudowy. W restauracji odstępstwem od oryginalnego planu są m.in. ogromne okna, z których widać prześlicznie kamienice na Ogrodowej. Ubolewam, że nie było opcji wejścia na jeden z tarasów i popatrzenia z góry na okolicę.
W gratisie kilka zdjęć ze spaceru po okolicznych bramach.
GALERIA ZDJĘĆ.
Napisane przez Zuzanka w dniu Wednesday November 3, 2021
Link permanentny -
Tagi:
zbudowane, photowalk, sarp -
Kategorie:
Fotografia+, Moje miasto
- Skomentuj
Pożegnałam wczoraj Szarszyka po 13 latach razem. Kotkę, która obdarzała mnie bezgraniczną miłością, spała obok mojej poduszki, mruczała jak traktor, opierała pyszczek na mojej dłoni i jakby mogła, to by ze mnie nie schodziła. Umiała zrobić stójkę, wystarczyło dać jej znak ręką. Owszem, afektu starczało jej głównie dla mnie, nie cierpiała towarzystwa innych kotów, od biedy zgadzała się na bycie obok swojej siostry, ale i to nie za często. Obiektywnie była kotem-taranem, z upierdliwością 10, z obiegową ksywką Baleron ze względu na gabaryt, trudno ją było upilnować. Czasem zastanawiałam się, po co ją karmię i jak łatwo dałam się omamić ślicznymi oczami i trójkolorowym, miękkim futerkiem, z którego po wielokroć obiecywałam, że zrobię sobie mufeczkę. Nie zrobiłam.
Rzeczy zadziały się szybko - na początku maja Szarsz się rozchorował, objawowo wyleczony przeszedł mozolnie przez skomplikowaną diagnostykę - badania krwi, USG, biopsję dwóch guzów, z których jeden okazał się nieszkodliwym tłuszczakiem, a drugi otorbioną śruciną. Tak, to kot, co do ogrodu wychodził okazjonalnie, pod opieką, bo jakkolwiek był piękny, tak na inteligencji nieco zbywało, a mimo to jakiś - brak mi słów na określenie, a nie chcę poniewierać jego matki, co ona winna, no nie pykło z wychowaniem, współczuję - osobnik go dał radę postrzelić. Kot podleczony, chwila przerwy, nagle w lipcu kot zaczął kompulsywnie lizać ściany i zalegać w jednym miejscu. Ponownie diagnostyka, dramatycznie złe wyniki krwi i kolejny guz, tym razem już ewidentnie złośliwy i szybko rosnący. Ledwo kot się zagoił po inwazyjnej operacji, nowotwór zaczął narastać.
I to jest ten moment, kiedy musisz podjąć decyzję, czy chcesz patrzeć na powolne umieranie kogoś, kto ci ufa, czy jednak schowasz swoje uczucia i egoizm w kieszeń i pozwolisz stworzeniu odejść, zanim ból przesłoni wszystko. I to nie jest łatwe. Dobrze, że są opcje. Że Szarsz mógł zasnąć po raz ostatni na kanapie, obok mnie. Każdy zasługuje na spokojne odejście.
Napisane przez Zuzanka w dniu Saturday October 30, 2021
Link permanentny -
Kategorie:
Koty, Fotografia+
- Komentarzy: 7
[24.07 - 14.08.2021]
Berlin ma galerię murali East Side, długa na ponad kilometr, w Poznaniu - nieco krócej - można się przespacerować wzdłuż Hetmańskiej, pod wiaduktem koło budynku Enei. Galeria się zmienia, nowe zamalowuje stare (na jednym ze zdjęć widać resztki okładki z serii "Poczytaj mi, mamo"), bywa politycznie i aktualnie, a zawsze kolorowo. W gratisie nowe malunki z kolejnego wiaduktu pod Hetmańską, tym nad Drogą Dębińską.
GALERIA ZDJĘĆ.
Napisane przez Zuzanka w dniu Tuesday October 26, 2021
Link permanentny -
Kategorie:
Fotografia+, Moje miasto -
Tag:
murale
- Skomentuj
[29.08.2021]
Miało padać i o poranku padało jak złe, szczęśliwie w apartamencie, który wynajęłam, zostaliśmy wyposażeni we wszystko, co na śniadanie. Ale koło 11 wtem się wypogodziło i Berlin pozwolił na spacer. Najbardziej fascynującym dla mnie kawałkiem historii Berlina jest okres przegrodzenia murem. Ślady tego widać na każdym kroku - kawałki “muru” można kupić w sklepach z pamiątkami, większe wycinki są ustawione w roli ozdób tu i ówdzie, na części prezentuje się sztuka w East Side Berlin (następnym razem!), widać twórcze echa w literaturze czy serialu. Muzeum Muru pokazuje historię budowy i ogrom przedsięwzięcia, dramaty ludzi, którym przypadło mieszkać na linii muru czy sposoby ucieczek. Opodal urokliwy cmentarz (z wiewiórką!), jeden z moich ulubionych murali, pchli targ w Maurer Parku (tym razem tylko na lody, tłoczno, duszno, mimo otwartej przestrzeni wymagane maseczki i więcej artystowskich wyrobów niż staroci) i ciekawy budynek na rogu Strelitzer Strasse.
Bernauer Strasse, tam, gdzie zniknął dom
Pomnik przy polu
Z Zachodniego widać Wschodni / Ogród na Ziemi Niczyjej
Pozostałości zburzonego kościoła
Mural / Pozostałości dzwonów
Kaplica Pojednania
II. Sophien-Friedhof
Wieża wartownicza
Die geteilte Stadt (Marcus Haas, Xi-Design), Brunnenstrasse 50
róg Strelitzer Strasse i Bernauer Strasse
GALERIA ZDJĘĆ
Napisane przez Zuzanka w dniu Saturday October 16, 2021
Link permanentny -
Kategorie:
Listy spod róży, Fotografia+ -
Tagi:
berlin, niemcy, murale
- Skomentuj
[21.08.2021]
W 1838 roku Spółka Akcyjna Bazar rozpoczęła budowę gmachu, w którym - z czasem - powstał hotel i unikalna jak na tamte czasy gildia polskich przedsiębiorców. To tutaj z balkonu przemawiał Paderewski w 1918 roku, co stało się zarzewiem Powstania Wielkopolskiego. W 1945 roku hotel spłonął i w PRL-u nie odzyskał dawnego znaczenia, był jednym z wielu anonimowych hoteli Orbisu aż do lat 90. XX wieku, kiedy to spółka Bazar Poznański zdecydowała się dawny splendor odzyskać. Minęło 30 lat, remont dalej trwa, można jednak wejść do restauracji w celu spożycia (całkiem z ulicy, chociaż warto sobie zarezerwować stolik, jeśli na przykład chce się zabrać męża i tłum[1] na kolację z okazji rocznicy ślubu do oranżerii). Oraz na zdjęcia, jeśli skorzysta się zaproszenia grupy Igerspoznan. Mimo że jestem niespołeczna, bardzo lubię na zdjęcia z ludźmi, zwłaszcza że poznański team świetnie współpracuje podczas sesji, nie wchodząc sobie w drogę albo - wręcz przeciwnie - pozując do zdjęć. Tym razem trafiłam kolorystycznie ze strojem i granatowo-białe paski mojej sukienki zagwarantowały mi fuchę modelki. Powiem Wam, że to ciężki kawałek chleba.
Na kawę albo na drinka
Aleje Marcinkowskiego / Golem Černego
Sufit w barze
Jadalnia
Świetlik
Jak naprawdę wyglada photowalk / Sala ze świetlikiem
Świetlik
Schody
Żyrandol w Sali Białej
Sala Biała
Również żyrandol
Dla odmiany Sala Biała
Nie stawać pod żyrandolem / Okno i za oknem
Dachy Poznania
Paderewskiego z góry / Paderewskiego z dołu
Plac Wolności, nieco rozgrzebany
Parking
Paderewskiego
Taras nad świetlikiem / Bar
Dziedziniec
GALERIA ZDJĘĆ oraz zdjęcia pozostałych uczestników na #instameet_bazarpoznanski.
[1] Na rocznicową kolację wybraliśmy się we troje, czyli w tłumie, bo jak mawiał Alf, dwoje to para, troje to tłum, czworo to dwie pary, pięcioro - para i tłum...
Czekadełko / Rocznicowy aperol / Deser (dla tłumu)
Sałatka Cezar
Napisane przez Zuzanka w dniu Tuesday October 12, 2021
Link permanentny -
Kategorie:
Fotografia+, Moje miasto -
Tag:
photowalk
- Komentarzy: 2
[28.08.2021]
Koniec sierpnia był deszczowy, ale specjalnie na moje urodziny Berlin przygotował słońce i ciepło, żebym mogła obejrzeć sobie Pfaueninsel (Pawią Wyspę) w pełnej krasie. I tak dla ścisłości - ja wiem, że odległości są niewielkie, ale jezioro Wannsee, na którym wyspa leży, to raczej okolice Poczdamu niż Berlina, z centrum Berlina to koło 30-kilometrowa wycieczka. Na wyspę można się dostać tylko promem, który odpływa co pół godziny, samochód można zostawić na darmowym parkingu opodal (a rower przy przystani promowej, bo roweru nie wolno na wyspę). Ten prom jest o tyle zabawny, że płynie całe 3 minuty, bo to taka odległość, myślę, że dałoby się przepłynąć i bez promu.
Jak aktualna nazwa wyspy sugeruje (aktualna, bo wcześniej - w XVIII wieku - była na niej hodowla królików i nazywała się Kaninchenwerder), na wyspie mieści się hodowla pawi i ptaków domowych, a sporo pierzastego pogłowia krąży na wyspie luzem. Totalnie mogłabym tam spędzać lato, biorąc przykład z Hohenzollernów, którzy zbudowali sobie zameczek i różne urokliwe budynki, żeby myziać się dyskretnie ze swoimi metresami. Metresy wprawdzie nie posiadam, mogłabym głaskać owce, pawie i puchate krówki w pięknych okolicznościach przyrody. Albo przechadzać się leniwym krokiem przez ogród różany i palmiarnię, a potem iść na kawę i ciasto do kawiarni. Pałac jest aktualnie w remoncie, a zabytkowa Mleczarnia zamknięta dla zwiedzających (bo COVID), ale całą wyspę można obejść ze sporą przyjemnością.
Przystań promowa
Tędy na wyspę / Przedpromie
Fontanna
Wannsee / Kastellanhaus
Zamek w trakcie
Ogród użytkowy / Zabudowania przy Mleczarni
Wannsee
Mozna spotkać / Można zakupić w kawiarence albo znaleźć
Lokales
Meierei auf der Pfaueninsel
Zabudowania przy Mleczarni
Obcy na drzewie / Fontanna
Świątynka
Zabudowania obsługi promu / Prom
Dom Rycerski z fasadą przewiezioną z Gdańska
Resztki palmiarni / Świątynka
Wrzosowisko
Wrzosowisko / Zabudowania obsługi promu
Rogate, chyba bizony
Kościół pw. Piotra i Pawła przy jeziorze Wannsee
Gospoda przy Pawiej Wyspie
Bardzo przyjemne urodziny to były, padać zaczęło, jak wracaliśmy autem do Berlina. I po lanczu w poczdamskiej To Steki (Gutenbergstraße 33), w której byłam kilka lat temu w grudniu. Ponieważ koniec sierpnia to nowa świecka tradycja protestów Q-Anon w Berlinie, właściciel restauracji uprzejmie (acz po niemiecku) poprosił nas o okazanie paszportów szczepień, a w razie odmowy zasugerował, że możemy chyżo opuścić lokal. Nie że zrozumiałam po niemiecku, na widok mojej zdziwionej miny poprosił mówiącego po angielsku kelnera o wsparcie.
Urodzinowy aperol / Przystawki ciepłe
GALERIA ZDJĘĆ.
Napisane przez Zuzanka w dniu Thursday October 7, 2021
Link permanentny -
Kategorie:
B is for Birthday, Listy spod róży, Fotografia+ -
Tagi:
poczdam, pfaueninsel, niemcy, wannsee
- Komentarzy: 2