Allegro powala na kolana
DLA UŚCIŚLENIA: słowo "POWYŻEJ" dotyczące ilości sztuk oznacza "WIĘCEJ". Tak więc jeżeli jest informacja iż coś jest GRATIS przy zakupie powyżej 3 sztuk, oznacza to zakup od 4 szt w góre.
Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu
DLA UŚCIŚLENIA: słowo "POWYŻEJ" dotyczące ilości sztuk oznacza "WIĘCEJ". Tak więc jeżeli jest informacja iż coś jest GRATIS przy zakupie powyżej 3 sztuk, oznacza to zakup od 4 szt w góre.
W tym celu ze znajomymi od ponad trzech miesięcy rezerwujemy apartament na Węgrzech. Niestety, rezerwant uparcie pisze do nas polszczyzną. Na prośbę o podanie sposobu na wpłacenie zaliczki, odpisał:
Szanowny Panie XXX !
Dziękuję za mail.
Czy Pan nie może czekać z zaliczką ?
Jeżeli Pan zmienie / rezygnuje ja mogę zapłacić zaliczkę nazad *bez koszty za przelew.*
*Zaliczka : 29 810 HUF*
Otrzymaję *codzień *rezerwację z Polski, ale tylko w 14 dnia przyjdzie gości z Polski.
Proszę odwiedzić naszą stronię internetową za szczególi, jeżeli Pan teraz chce zapłacić zaliczkę.
Pomocy. Tłumaczenia.
How is fish's weight that Dora cat can carry?
Dziesięć minut, warto z dźwiękiem.
Ponad 100 lat temu w podróż dookoła świata wyruszył flegmatyczny Fileas Fogg. W 1988 roku na podobny pomysł wpadło BBC i w podróż identyczną trasą wysłało jednego z ex-Monty Pythonów. Mimo że dokument pokazuje +/- współczesność (umownie, bo nie ma ani komórek, ani Internetu - Palin korzysta z faksu i radiostacji na statkach, żeby pogadać z kimś ze statku), podróżowanie "analogowe" (nie samolotem) wcale nie jest znacznie szybsze, zwłaszcza przez Azję. Siedmioodcinkowa seria jest bardzo przyjemna, Palin dowcipny i przemiły, a świat oczami kamery - fascynujący (MPO w Wenecji, uliczny fryzjer w Bombaju, ozdoby uliczne w Emiratach Arabskich, gadatliwi Amerykanie w AmTraku, wężowa restauracja w Chinach). Niedługo w tej samej serii dokumentów BCC ma wyjść "Sahara" - już się nie mogę doczekać :-)
Inne tego autora.
Ciężarówka biała, ale brudna. Oryginalny napis "Jeździmy nawet na koniec świata (a czasem i dalej)" został uzupełniony czyimś palcem o "np. do Rosji".
... jeszcze zanim dojechaliśmy do granicy. Ot tak, na stacji benzynowej. W zasadzie do wieczora było nieźle, aczkolwiek na imprezę nie mogłam założyć butów na obcasach. Niestety po przejściu z hotelu do knajpy (niby niedaleko, ale droga prowadziła przez urocze schody[1]) okazało się, że spuchłam i tyle było z planowanego na dzisiaj zwiedzania Pragi. A szkoda, bo to, co widziałam podczas błądzenia[2] w sobotę, było smakowite.
Smakowite były też zakupy w czeskim markecie. Mam mały zapasik czekolady Studentskiej i, tada, sos serowy. Dokładnie taki jak w Multikinie, bez papryki jak w Casa Fiesta. Niestety, u nas nie widziałam - firma Santa Maria ze Szwecji. Co jest urocze, kasjerka w markecie świetnie się dogaduje po angielsku.
Mieszkaliśmy w hotelu "U Semika". Semik to koń kogośtam ze średniowiecza, uhonorowany pośmiertnie, bo padł z wyczerpania, ratując swojego pana. Też mi nagroda. Hotel doskonale pokazuje, co pięknego można zrobić z odremontowaną kamienicą, która ulokowana jest zaraz pod murem wyszehradzkiego zamku. Na klatce schodowej są spore apartamenty (nasz składał się z kibelka, łazienki, dwóch sporych sypialni (na 3-4 osoby każda) i pokoju "dziennego" z kanapami i telewizorem. W podwórzu restauracja, tania jak barszcz. A na dole w suterenie najpiękniejsza chyba jadalnia, jaką widziałam. Stare, ciemne drewno, wysokie pomieszczenia, na ścianach kamień i półki z książkami. Dużo półek i dużo książek. Znaleźliśmy Kałużyńskiego i "Cuzinkę" Kuncewiczowej. Czeski kołorker znalazł jakąś książkę z dowcipami i rechotał. Przyjemne z pożytecznym.
Praga jest czysta. Może dlatego że na ulicach są specjalne kosze na psie kupy, zaopatrzone w podajniki woreczków.
[1] Jeśli na mapie jest namalowane, że ulica A przeradza się w ulicę B, może to oznaczać, że między A i B są schody, tak na oko 10 kondygnacji i dwa podwórka). Co widać na załączonym obrazku.
[2] Podobnie jest z jeżdżeniem samochodem. Chyba żadna ulica nie przecina się z inną pod kątem prostym. Jadąc według mapy nagle okazuje się, że jesteśmy Zupełnie Gdzie Indziej. Albo że nie ma jak wyjechać w lewo, bo do wyboru jest wjazd na parking podziemny w hotelu.
Bardzo głupawa komedia koledżowa, jedna z pierwszych (rok przed "American Pie"). Nie fekalna, seks jest pod przykryciem, nie pokazują cycków ;-) Zabawna również dlatego że grają w niej bohaterzy "Six Feet Under" - Claire, Rico (świetny portorykańczyk z kajdanem na neku), Gabe (młody dealer drugów, z którym chodziła Claire) oraz - z zupełnie innej beczki - Dharma (z serialu "Dharma i Greg", tutaj w roli striptizerki-anioła). Główną rolę gra Jennifer Love-Hewitt i niech mi ktoś wytłumaczy, skąd ona niby ma być taką seksbombą i super gwiazdą, straszliwie przeciętna, mimika kartonowa.
Album (drogawy, skusiłam się dlatego że Merlin przecenę zrobił) ze świetnymi ilustracjami Paula Kidby'ego z jego wizjami bohaterów cyklu Świata Dysku. Przepiękny. Nie wiem, co bardziej podziwiać - Pratchettową umiętność konstruowania opisów i plastyczność opisu świata czy świetną kreskę Kidby'ego, ogrom pracy włożony w stworzenie każdego rysunku czy obrazu. W zasadzie każdy z rysunków nadaje się do powiększenia i powieszenia w formie plakatu na ścianie.
Inne tego autora tutaj.
#34
4. tom wydany w Polsce. Sześciolatek i pluszowy tygrys. Szkoła, do której można przygotować "pogadankę" (show-and-tell) o marsjanach, tygrysach lub pokazać torebkę z flegmą. Rodzice, których sześciolatek straszliwie męczy, nie przygotowani do tego, że mają rozbrykanego, wścibskiego i leniwego czytelnika komiksów, dla którego autorytetem moralnym jest tygrys. Jeden z lepszych komiksów humorystycznych, kopalnia cytatów ("Jak możesz być cool, jeśli nie możesz nosić sombrero?" czy "Gdzie pójdziemy po śmierci? Do Pittsburga. To znaczy jeśli będziemy dobrzy, czy źli?").
#33
Pięć sezonów, w każdym 12 odcinków to sporo oglądania. Tematyką podobny jest do "Dead Like Me", tyle że jest nieco poważniejszy - tutaj śmierć oswajana jest z punktu widzenia żyjących, a ci, którzy są już po drugiej stronie, czasem pojawiają się z offu i komentują życie. Serial jest o rodzinie Fisherów, ojciec rodziny - Nathaniel Senior - prowadzi wraz synem Davidem dom pogrzebowy w Los Angeles. David jest gejem, na początku się z tym kryje, potem już mniej (jak ktoś się bardzo brzydzi gejami, to bardzo nie polecam - jest mnóstwo progejowskich odniesień i sytuacji, a dwóch smyrających się panów jest na porządku odcinka). Starszy syn, Nathaniel Junior - Nate, wyjechał do Seattle, żeby uciec od śmierci i pogrzebów. Córka, Claire, jest w liceum, okazjonalnie zajmuje się ćpaniem i eksplorowaniem życia erotycznego. Matka Ruth jest typową housewife, niezbyt zadowoloną z życia. W jednej z pierwszych scen serialu ginie w wypadku ojciec. I w tym momencie okazuje się, że cała rodzina nie umie sobie znaleźć miejsca w życiu, że tak naprawdę nie znali ojca, który dopiero po śmierci okazuje się Całkiem Fajnym Facetem, który spajał całą rodzinę. Oprócz Fisherów pojawia się rodzina Diazów - Rico, balsamista w firmie Fisher&Sons, niski, ale macho, ma dwóch synów z piękną żoną Vanessą. Nate poznaje na lotnisku Brendę, z którą odbywa szybki a niezobowiązujacy seks w schowku na lotniskowe szczotki. Brak zobowiązań kończy się tym, że Brenda, jej matka i ojciec (para nieźle rozwiązłych psychiatrów) i brat Billy (przeważnie na prochach i z niezłymi schizami) pojawiają się do ostatniego odcinka serialu.
Serial rozkręca się powoli, na początku jest dość statyczny i nudnawy, ale potem zaczyna wciągać. Każdy odcinek rozpoczyna się od czyjejś śmierci, ciało zwykle trafia do kostnicy Fisherów, a historia świeżego umarlaka zwykle się jakoś wpisuje w życie rodziny. Najsmętniejszy jest trzeci sezon, po bardzo dobrym drugim sezonie wyglądało, że trzeba jakoś przeczekać do lepszego sezonu czwartego i bardzo dobrego piątego. Jak kto bardziej wrażliwy, to proponuję nie oglądać 2/3 odcinka 405 - jest potwornie brutalny i bez sensu (tak, wiem, ma to znaczenie dla dalszej akcji, żeby wytłumaczyć psychiczne załamanie jednego z bohaterów, ale lojalnie ostrzegam). Ogólnie - 5/6.